Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział szesnasty


Skończywszy, powróciłam do salonu, gdzie już na mnie czekano. Starożytna otworzyła przejście i po chwili znalazłam się na dziedzińcu klasztoru. Była noc i wszyscy już spali. Kobieta pokazała mi mój pokój i życzyła dobrej nocy. Był mały i skromny, ale było wszystko czego potrzebowałam. Przebrałam się i wyszłam na spacer po klasztorze. Było tu pięknie, szczególnie w nocy. Nogi poniosły mnie do biblioteki, gdzie dyżurował strażnik ksiąg. Nie był to Wong, jeszcze nie. Wzięłam jedną z książek, podeszłam i wypożyczyłam ją. Po tym wróciłam do siebie, poczytałam i poszłam spać.

Dni mijały, a ja z zapałem uczyłam się posługiwać pierścieniami teleportacji, wytworzeniem broni z własnych sił, wychodzenia duchem z własnego ciała. Zgłębiałam również przeróżną wiedzę z biblioteki. Bibliotekarz pozwolił mi korzystać nawet z ksiąg najważniejszych. Było to bardzo ciekawe. W sumie z nikim się nie zadawałam, bo wszyscy uczniowie mieli mnie za ulubienicę Starożytnej. Nie byłam nią! Po prostu często rozmawiałyśmy, a swoje sukcesy osiągnęłam sama i jestem tego absolutnie pewna. Jestem już tu kwartał, więc jest wiadomym, że już dużo potrafię. Nie moja wina, że oni idą za rączkę, a ja se czytam i ćwiczę. Zawiść zawita nawet w takie miejsca. Wróciłam właśnie z jednego z treningów, w którym pokonałam „najlepszego", no i się obraził i już w ogóle się nikt do mnie nie odzywał. Zostali mi sami uczeni i Starożytna. A i jeszcze bibliotekarz. Zrezygnowana usiadłam sobie pod samotnym drzewem i rozmyślałam o moim byłym przyjacielu. Nie mam pojęcia jak się czuje, co robi... Wiedziałam tylko, że żyje i jest pod skrzydłem Thanosa. Tęskniłam za nim, ale czy on tęsknił za mną? Za dziewczyną, która go zdradziła na polecenie jego starszego ja? Laufeyson z przeszłości już mnie nie odwiedzał. Byłam zdana sama na siebie. W sumie naszła mnie myśl, czy... Loki w ogóle wie, że żyję. Umarłam w jego objęciach, kiedy możliwe że znowu mnie oszukiwał swoją troskliwością. Nie wiem sama, ale jestem ciekawa, czy mnie wtedy zobaczył, czy zdążył...

- Nad czym tak rozmyślasz? - Dosiadła się do mnie Starożytna.

- Zastanawiam się, czy przyjaciel, który mnie nienawidzi, wie, że żyję.

- Tego możemy się tylko domyślać. Aido, mam pytanie... - Zaczęła pewnie. - Widzisz przyszłość, prawda?

- Skąd taki wniosek? - Podniosłam brew, zwracając się w jej stronę.

- Wiedziałaś, kim jestem i wiem, co się stało, tam gdzie byłaś. Widziałam cię w wizjach w bardzo świetlistej krainie. - Uśmiechnęła się.

- Nie widzę przyszłości... Znam ją do pewnego momentu. Wiem, że ty też tak masz. - Mrugnęłam do niej.

- Wiedziałaś, co zrobi, a i tak go kryłaś i wierzyłaś w niego.

- Takie jest moje zadanie. Mam być jego powodem do życia, a... boję się, że wszystko zepsułam.

- Tego nie wiemy, ale - spojrzałam na nią zbolała - możesz dalej próbować. - Uśmiechnęła się szczerze. - Wiesz... Znaczy pewnie wiesz, że miałam ucznia. Był bardzo zdolny jak ty, ale... nie pozostał wierny zakonowi. Odszedł i kiedyś powróci. Dlatego teraz dokładnie patrzę, kogo uczę, ponieważ...

- Nie chcesz popełnić błędu.

- Tak. Moja droga, czy popełniłam już kolejny taki błąd? - Spojrzała zamyślona w niebo.

- Dobrze wiesz, że nie mogę ci tego powiedzieć.

- Ale jakoś chciałam zadać to pytanie, bo mnie aż za często oto pytają! - Zaśmiałyśmy się. - Moja droga... Więcej cię już nie nauczymy. Jutro czeka cię egzamin, po którym nas opuścisz, jeśli będziesz chciała.

- Na czym będzie polegał? - Kobieta wstała i przybrała łagodny uśmiech.

- Sprawdzimy twoją sprawność w walce ze mną - oznajmiła i odeszła. Siedziałam jak wryta. Miałam walczyć ze Starożytną. No ładnie, ładnie...

Czytałam do późnej nocy, a następnie umywszy się, poszłam spać. Chciałam się wyspać przed egzaminem, który, jak się spodziewam, będzie bardzo trudny. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro