Rozdział piętnasty
- Wiem, Nick, wiem. Przepraszam - załkałam mu w ramię, tak bardzo za nim tęskniłam...
- Za co? - Spojrzał na mnie zaskoczony, łapiąc mnie za ramiona.
- Za to, że zniknęłam. Jak w ogóle się dowiedziałeś, gdzie jestem?
- Przecież nie miałem pojęcia! Dostałem tylko list od jakiegoś Heidelula? Szukaliśmy cię ponad rok, bez rezultatów, więc przez ostatnie miesiące starałem się wierzyć słowom z listu.
- Szukałeś mnie?
- Tak, młoda i niech dotrze do tego twojego łba, że zależy mi na tobie, do dziś nie rozumiem decyzji twoich rodziców, w końcu jesteś taką wspaniałą dziewczyną - wyznał, a ja w duchu się zaśmiałam, ale i rozczuliłam. Nigdy nie widziałam tak czułego Nicka.
- Wierzę ci - wyznałam, uśmiechając się do niego szeroko. - Słyszałeś o Thorze od Coulsona?
- Wcale to nie była afera na całą Amerykę... - Wywrócił oczami.
- Byłam w jego świecie... Poznałam jego rodzinę i w ogóle, przygarnęli mnie.
- No to ładnie. Aido, bo jest jeszcze jedna ważna kwestia...
- Co się stało? - spytałam zaniepokojona.
- Podczas poszukiwań okazało się, że wyciekły twoje akta i nie tylko my ciebie szukaliśmy, ale i, np. Hydra. Z tego powodu musi cię adoptować ktoś, u kogo będziesz bezpieczna i szczerze cię przepraszam, że padło akurat na niego...
- Kto to?
- Masz niesamowite wyczucie czasu, bo ma wpaść za...
- JESTEM! - Do pomieszczenia wpadł... - Siema, Fury!
- Ach, no tak, nie przepadasz za nim - Zaśmiałam do Nicka. - Miło poznać, panie Stark! - Podałam mu rękę, a on potrząsnął nią.
- Ty musisz być Aida! Ciekawa sprawa, jeszcze sekundę temu miałaś status, jako zaginiona. - Zachichotał.
- Niezbadane są ścieżki losu! - Wyszczerzyłam się.
- Aido, to właśnie ten idiota chce cię adoptować... - Fury potarł się po skroniach, wzdychając ciężko. - Uznaliśmy, że tak będzie bezpieczniej dla ciebie.
- Nie ma problemu, ale mam nadzieję, że dalej będą mnie tu wpuszczać. - Uśmiechnęłam się do Nicka, który potaknął. - Nie produkuje pan już broni, prawda? - Zwróciłam się do Starka.
- Aido, mów mi Tony i nie, już nie.
- Skąd ty o tym wiesz?! - krzyknął zdziwiony Nick na chyba całą bazę.
- Załatwione dokumenty? - zapytałam z miną niewiniątka, kompletnie go ignorując.
- No, wyboru nie miałaś, więc już wszystko załatwione, idziemy? - spytał uprzejmie Tony.
- Tak - odpowiedziałam i zaczęliśmy iść do wyjścia.
- Stop! Ona ma mi powie... - Nie usłyszeliśmy końca pytania Fury'ego, bo weszliśmy do windy. Następnie wybuchliśmy śmiechem i oczywiście jakimś super drogim autem pojechaliśmy do Stark Tower. Z garażu dostaliśmy się windą do pięter mieszkalnych. Tony oprowadził mnie pokrótce po mieszkaniu, a skończyliśmy na moim pokoju. Był pomalowany na biało, a meble były ciemno brązowe. Oczywiście biblioteczka musiała być. Popatrzyłam tak na puste ściany i pomyślałam, że trzeba je urozmaicić.
- I jak się podoba? - zapytał się Tony, opierając się o framugę drzwi.
- Jest super, ale czy bym mogła namalować na ścianach jakieś rysunki?
- Jasne, jutro mogę nawet pojechać z tobą na zakupy, to jeszcze jakieś drobiazgi kupisz, co? - Uśmiechnął się szeroko.
- Oczywiście. – Uśmiechnęłam się i przytuliłam go. Niepewnie oddał uścisk i dalszą część wieczoru się poznawaliśmy, grając w pytania.
Mijały dni, a ja się przyzwyczaiłam się do nazwiska, świata. Zaczęłam szukać jakiejś uczelni, na której mogłabym studiować. Przystroiłam pokój po swojemu, chodziłam z Pepper na zakupy albo do kina, bardzo się polubiłam z kobietą. Pewnego dnia weszłam do salonu i spodziewałam się, że Tony będzie w garażu, ale nie! Siedział se przy herbatce i gadał z kim? Ze Starożytną. Podeszłam powoli i mnie oczywiście zauważyli. Starożytna była łysą kobietą o bardzo bladej cerze i miłych rysach twarzy. Uśmiechnęła się do mnie szczerze.
- Witaj, Aido. - Przywitała się swoim charakterystycznym, trochę marzycielskim i spokojnym tonem.
- Witam Starożytną. - Odwzajemniłam uśmiech.
- Skąd?... - zapytał Tony wielce zdziwiony.
- Wiem dużo rzeczy, o których ty nie masz pojęcia. - Zaśmiałam się i usiadłam obok niego, naprzeciwko kobiety. - Co cię sprowadza?
- Ty, moja droga. Zauważyłam, że masz duży potencjał i wiedzę. Właśnie rozmawiałam z panem Starkiem, że byś była bardzo mile widziana w moim klasztorze. Wiem, że już masz niezwykłe zdolności, ale pomyślałam, że zdobywanie nowych, przyda ci się.
- Jakich zdolności? - Tony spojrzał na nas trochę przerażony, ale zachował spokój.
- Nie czytałeś akt? Masz co nadrobić. Jestem powiedzmy... magikiem?
- Fajnie, że mówisz - mruknął „obrażony". - Dobra! O tym pogada się kiedy indziej, ale jest kwestia, czy chcesz pojechać z tą panią w żółtym stroju do jej zakonników?
- Będę zaszczycona - odpowiedziałam podekscytowana.
- Ale jak to? - zapytał Tony ze smutna miną. - Dopiero co się stałaś moją córeczką, a teraz chcesz wyjechać? Widzi to pani?
- Widzę. - Zaśmiała się serdecznie. - Zapewniam jednak, że Aidka wróci naprawdę szybko. Jestem tego pewna.
- No dobrze... To leć się pakuj, młoda - mruknął.
- Dziękuję! - pisnęłam i przytuliłam go mocno, a następnie poleciałam do pokoju. Spakowałam się w mały plecak, bo po co mi dużo rzeczy?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro