Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dziewiętnasty


- AIDA! - Ktoś krzyknął mi nad uchem, przez co spadłam z łóżka. Spojrzałam morderczo na osobę, która śmiała mnie obudzić. Oczywiście był to Tony.

- Czego?! - warknęłam wściekła.

- Chciałem cię powiadomić, że zostałaś oficjalnym członkiem ekipy Avergers! Fury pozdrawia.

- A kiedy wyraziłam na to zgodę? - spytałam zaspana.

- Fury wyraził - prychnął i poszedł do kuchni. Podążyłam więc za nim.

- A niby żyję w wolnym kraju... No, dobra, to kiedy lecimy?

- Za dwa dni. A do tego czasu pomożesz mi ze zbroją, co? Potrzebuję twojej pomocy.

- No dobra. - Uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść jajecznicę od niego. Nie, nie zatrułam się.

W pracowni było całkiem wesoło, co chwila Tony dostawał smarem w twarz albo był obrażany przeze mnie i Jarvisa. Biedniutki był nękany we własnej pracowni, przez własną sztuczną inteligencję i przez własną córkę. Uwielbiałam spędzać z nim czas...

Dwa dni później...

Leciałam sobie samolotem spakowana w plecak i patrzyłam na chmury. Po jakimś czasie znalazłam się na lotniskowcu TARCZY. Oczywiście wiedziałam, co to tak naprawdę jest, ale po co psuć wrażenie Tonemu? Wyszłam spokojnie z nim, a na przywitanie z nami wyszła Natasza Romanoff.

- No proszę, moja sekretarka! - zawołał Tony.

- Stark! Jak ja się stęskniłam... - Uśmiechnęła się nieszczerze Natasza. - A to twoja córka, Aida, prawda? Jedyna osoba, która może zaleźć za skórę Fury' emu!

- To ja. - Zaśmiałam się. - Natasza Romanoff, jak się nie mylę.

- Nie mylisz się. Zapraszam za mną. Mamy mało czasu, a muszę jeszcze iść po drugą wycieczkę.

No i nas odstawiła przy kajutach. Rozpakowałam się i poszłam sobie na spacerek po Helicarrierze. Nogi poniosły mnie na mostek, gdzie spotkałam Nicka, kontrolującego pracę swoich ludzi. Stanęłam obok i przybrałam jego pozę.

- Ale fajnie jest tu stać - odparłam podekscytowana. - To jest takie niesamowite!

- Dwudziestolatka, a zachowuje się jak dziecko - prychnął.

- Każdy ma coś z dziecka. - Wzruszyłam ramionami. - Jedni więcej drudzy mniej - powiedziałam beztrosko i obróciłam się. - Witam Kapitana Amerykę! Aida Stark i proszę mi mówić po prostu Aida - powiedziałam i potrząsnęłam jego dłoń. Był lekko oszołomiony. Przyznam, byłam mało delikatna.

- Steve Rogers. Po prostu Steve - mruknął i uśmiechnął się do mnie lekko.

- Witam. - Przywitał się Nick. Do gromadki doszedł jeszcze Iron Man i pan Bruce Banner.

Wszyscy się ze sobą przywitali i Fury objaśnił wszystkim, o co chodzi z Lokim i powiedział, kto ma jakie zadania. Ja miałam z Nickiem nadzorować wszystko. Gadaliśmy sobie tak miło, aż do momentu, gdy jeden z agentów nie namierzył Laufeysona. Był to stan najwyższej gotowości, więc czym prędzej pobiegłam się przebrać w strój (ten od Starożytnej). Ubrana już poszłam do reszty i dostałam tam jakieś duperele typu nadajnik, itp. Oznajmiłam się, że dostanę się tam we własnym zakresie, co przyjęli z lekkim zdziwieniem, ale nie zabronili mi tego. Teleportowałam się za pomocą pierścienia z klasztoru i już po chwili stałam w Berlinie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro