Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dziewiąty


Po południu siedziałam pod rozłożystą wierzbą i wspominałam swoje dawne życie, bez tego wszystkiego. Po jakimś czasie dosiadł się do mnie Loki i rozmawialiśmy sobie swobodnie do czasu... Książę zobaczył swojego brata, który chwalił się swoim jutrzejszym dniem przyjaciołom. Po chwili spojrzał na mnie i puścił mi oczko. Zażenowana odwróciłam wzrok na zielonookiego, który aż kipiał z wściekłości.

- Gdybym to ja miał zostać królem, to nie było, by czegoś takiego. On zrujnuje Asgard! - warknął zazdrośnie.

- Aktualnie zgodzę się z tobą, bo byłbyś lepszym władcą, ale poniekąd się cieszę, że nie nim zostaniesz.

- Coś miła jesteś ostatnio - prychnął urażony. - Wolisz tego głąba?!

- Nie, ale bałabym się, że władza cię zmieni na gorsze.

- Tak dzieję się tylko ze słabymi.

- Loki, tak się dzieje ze wszystkimi, tylko ambitni nie potrafią tego przyznać, a wiem, że tego byś nie zrobił. - Spojrzałam mu głęboko w oczy, które zdradziły, że mam rację.

- Mówisz jakbyś znała moją przyszłość. - Podniósł brew, a na moje szczęście żartował.

- Nie znam - skłamałam - ale znam twoje podejście do władzy, Loki i po prostu się obawiam, że mogłoby się coś takiego stać. Nawet znam dobry przykład. Dawno, dawno temu żyła sobie dziewka ze swoją siostrą i matką - wdową. Nagle jednej z sióstr zapragnął książę...

- Co to za romansidło? - prychnął.

- Poczekaj... Książę nie mógł się zdecydować, więc z ich matką zorganizowali jakby konkurs. Wygrała siostra tej dziewki, ale ona nie mogła się z tym pogodzić. Nie chciała przegrać z młodszą siostrą. Wiesz, co zrobiła?

- Nie mam pojęcia - odparł znudzony.

- Zabiła ją. Skłamała matce, że tamta uciekła, a sama zdobyła władzę o boku męża, ale i to jej nie wystarczyło. Pojechał na wojnę, ale nie wiedział, że walczył z wojskami własnej żony, która sprzymierzyła się z jego wrogiem. Zginął. Dziewka ta zabiła jego krewnych i wszystkich, którzy coś wiedzieli, jej matka przez nią oślepła, a tamta ją jeszcze porzuciła. Za to była kara dla takiej córki. Została królową, zabiła sprzymierzeńca, przez to, że matka jej nie wydała, staruszka zginęła w torturach, a ta dziewka... Balladyna, zapłaciła za swe zbrodnie. Zginęła od gromu z nieba, choć nie było burzy. To tylko opowieść, ale idealnie pokazuje, co władza robi z ludźmi. Nie chcę, żebyś się taki stał. - Spojrzał na mnie poważnie z nutką niepewności. Po chwili milczenia przytulił mnie mocno.

- Obiecuję, że tak się nigdy nie stanie - szepnął i mocniej się we mnie wtulił. Ledwo powstrzymywałam łzy. To straszne, gdy chcesz, by ktoś tak naprawdę coś obiecał, ale jesteś pewien, że skłamie. Niby zbliżyliśmy się dopiero wczoraj, ale i tak już byliśmy dla siebie ważni...

- Pani - odezwał się posłaniec, za co Loki zgromił go wzrokiem - Odyn cię wzywa.

- Już idę. - Uśmiechnęłam się do niego i udałam się do wszech ojca. Nie miałam pojęcia, czego mógłby ode mnie chcieć. Kiedy stanęłam przed jego obliczem, ukłoniłam się i spojrzałam na niego wyczekująco. Patrzył na mnie z szerokim uśmiechem, więc niczego nie przeskrobałam.

- Aido! Mam wielki zaszczyt cię o czymś powiadomić. Mimo twojego pochodzenia, mam co do ciebie pewne plany. Wiem, co się wczoraj działo. Uznałem, że będziesz godna tytułu patronki radości. - Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. - Dostaniesz moc, dzięki której będziesz mogła pocieszać istoty w całym wszechświecie. Czy zgadzasz się na to?

- Będę zaszczycona - odparłam szczęśliwa. Odyn machnął ręką, a ja po chwili poczułam szczęście świata. - Bardzo dziękuję!

- Dobrze, możesz już lecieć pochwalić się Lokiemu! - Zaśmiał się serdecznie, na co się uśmiechnęłam i ukłoniłam szybko i zgrabnie, by w końcu wybiec z sali, by jak najszybciej znaleźć przyjaciela. Szedł akurat korytarzem, a ja jak taran wskoczyłam mu na szyję wielce szczęśliwa.

- Co się stało? - Zaśmiał się.

- Od dzisiaj jestem Aida, patronka radości! - Wyszczerzyłam się do niego.

- To wspaniale! - Przytulił mnie mocno. - No to niezłe połączenie. - Zachichotał.

- Co? - Nie zrozumiałam, o co mu chodziło.

- Patronka radości i bóg kłamstw.

- A, wręcz idealne! - Zaśmiałam się i wyciągnęłam bożka na miasto, by to uczcić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro