Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dziesiąty


Następnego dnia wstałam spokojnie i zaczęłam się szykować na uroczystość. Umyłam się, zrobiłam lekki makijaż oraz uroczystego koka. Założyłam moją prześliczną suknię i patrząc w lustro, uznałam, że wyglądam całkiem ładnie. Założyłam buty i udałam się do sali tronowej. Kiedy weszłam na sale bocznym wejściem, nie spodziewałam się, że ktoś zwróci na mnie uwagę, a jednak... Szmaragdowooki młodzieniec od razu mnie zauważył i wydawał się oniemieć na mój widok, przez co lekko się zarumieniłam. Stanęłam obok Hoguna, na niższym stopniu podestu i zaczęliśmy czekać na następcę tronu. Wszedł w końcu i zaczęły się wiwaty, popisy i w ogóle. Patrzyłam na to z lekkim uśmiechem i czekałam na wstrząśnięcie się ziemi. Thor przyklęknął na prawe kolano i zaczął składać przysięgę. Kiedy Odyn miał go mianować królem, to wszyscy stracili równowagę z powodu trzęsienia ziemi. Loki dobrze grał zdziwionego, ale w oczach miał wymalowany triumf. Szybko teleportowałam się do skarbca i ujrzałam trzech olbrzymów. Odwróciłam ich uwagę, skacząc jak głupia, a następnie zginęli z ręki Niszczyciela. Stałam tak i patrzyłam na błękitną szkatułę stojącą w szczycie pomieszczenia smutnym wzrokiem. On niedługo pozna prawdę, a to się źle skończy...

- Szybka reakcja, Aido. - Zauważył Odyn, który wszedł do pomieszczenia wraz z synami.

- Domyśliłam się kto i po co przybył.

- Coraz bardziej mnie zaskakujesz. - Wyszczerzył się w moją stronę Thor. - Ojcze, czego chcieli?

- Przybyli po szkatułę.

- Moim zdaniem to coś oznacza. Trzeba wybrać się do Jutunheimu i pokazać im, gdzie ich miejsce, jak ty niegdyś, ojcze.

- To nie najlepszy pomysł, Thorze - oznajmiłam.

- Kobiety się nie znają na wojnach, więc...

- Zgodzę się z Aidą. - Przerwał mu Odyn. - Mamy pokój z Jotunami, więc nie trzeba go naruszać.

- Mogli coś ukraść...

- Ale nie ukradli. - Król ponownie mu przerwał, ale tym razem dosadniej.

- Jako władca...

- Nie jesteś nim! - ryknął wszech ojciec. - Jeszcze. Dobry władca nie dąży do wojny. Aido, do czego dąży?

- Do pokoju i szczęścia na swych ziemiach - odpowiedziałam z powagą w głosie.

- Widzisz?! Ona jest tu tak krótko, a rozumie doskonale obowiązki króla. Czas żebyś też się tego nauczył. Możecie odejść! - Z Lokim wyszliśmy opanowani, a Thor czym prędzej udał się do jednego z salonów. Poszliśmy za nim, by nie zrobił nic głupiego, a i tak zrobił. Nie ma to jak przewrócić dziesięciometrowy stół pełen jedzenia. Wściekły gromowładny usiadł na schodku i schował głowę w dłonie. Usiadłam sobie na kanapie, a Loki poszedł podsycać niedoszłego władcę, nie miałam zamiaru mu przerywać, chyba tego już mi nie było wolno. Rozpromieniony Thor wpadł na genialny pomysł, by na własną rękę pójść z ekipą do Jutunheimu i im wygarnąć. Zaczął namawiać wszystkich przyjaciół, a na koniec zostałam mu ja.

- Aido... Kto ci pokazał piękno tego świata?

- Loki - odpowiedziałam pewnie, śmiejąc się. Thor próbował jeszcze coś powiedzieć, ale coś mu nie szło, więc musiałam sama coś powiedzieć. - Pójdę, byście nie zrobili czegoś idiotycznego.

- A więc w drogę!

Wsiedliśmy na konie i pojechaliśmy na Bifrost. Przed tym rzuciłam na siebie zaklęcie ochronne przed zimnem, bo jako Midgardka, od razu bym tam dosłownie zamarzła na kość. Stanęliśmy przed strażnikiem Bifrostu, Heimdallem.

- Ja to załatwię - mruknął do nas Loki i podszedł bliżej strażnika.

- Zmarzniecie - powiedział od razu strażnik, a Lokiego zbiło to z pantałyku.

- Nie mów nikomu, gdzie idziemy. - Przejął inicjatywę Thor. Heimdall udał się na swój podest, gdzie otwierał most. Reszta się wyśmiewała z Lokiego, ale też weszła. Ja również, ciągnąc za sobą dalej lekko zażenowanego przyjaciela.

- Pamiętajcie, że jestem strażnikiem Asgardu. Jeśli wasz powrót będzie zagrażał Asgardowi, nie otworzę mostu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro