XII. Lumos
Wszystko wyglądało tak jak wcześniej, oboje wspinali się po wielkich schodach na siódme piętro w odległości około dziesięciu metrów. Potem chłopak tak samo jak ostatnim razem chodził wzdłuż ściany wyraźnie zamyślony po czym otworzył jej drzwi do pomieszczenia, które wyglądało tak jak wcześniej tylko było już posprzątane.
- Co to za miejsce? – zapytała przerywając grobowe milczenie, które właściwie sprzyjało im obojgu.
- Pokój życzeń – odparł chłodno siadając na fotelu i spoglądając na nią. Poczuła się tak jakby przeszywał ją wzrokiem. Było w nim cos niepokojącego i w nim i w jego wzroku.
- Ktoś poza nami o nim wie? – zapytała rozglądając się dookoła, jednak on postanowił zignorować jej pytanie.
- Siadaj – powiedział grobowym tonem i sam wstał. Ona zrobiła to co jej powiedział i wtedy zaczął krążyć wokoło niej niczym zwierze jakby się nad czymś zastanawiał - Wyjmij różdżkę – rozkazał ponownie a ona to zrobiła. Położyła pudełko na stole jak ostatnim razem a chłopak je otworzył po czym zrobił coś czego się nie spodziewała. Jej różdżkę położył na stole po czym wyciągnął własną i coś szepnął przez co małe podłużne pudełko zajęło się ogniem. Patrzyła jak opakowanie czernieje i zamienia się w popiół pod wpływem pomarańczowych płomieni.
- Dlaczego pytałeś się dziewczyn o moją nieobecność? – zapytała półszeptem patrząc jak zahipnotyzowana w ogień.
- Myślałem że zrobiłaś sobie krzywdę różdżką, musiałem się upewnić że nie byłoby po mnie żadnych śladów – mruknął pod nosem - Jednak okazało się że to wszystko przez tę nudne latanie i durnego quidditcha – dodał po chwili z kpiną a dziewczyna wstała.
- Może to twoja mugolska część nie lubi quidditcha – odparła z naciskiem na "mugolskim" Wiedziała, że jeśli chłopak jest półkrwi to zaraz sam się wkopie, gdyby tak nie było, to nie miałby takiego wyrazu twarzy jakim ją przed chwilą obdarzył.
- Kto ci o tym powiedział!?– syknął zbliżając się do niej i przystawiając jej różdżkę do gardła. Roześmiała się głośno z nutką kpiny co chłopak od razu wyczuł i najwyraźniej zrozumiał - Jesteś bardziej przebiegła niż mi się wydawało – odpowiedział grobowym tonem przyciskając różdżkę jeszcze bardziej.
- Minęły dwa tygodnie naszej znajomości a ty mi grozisz któryś raz z rzędu – odparła z lekkim uśmiechem co najwidoczniej jedynie bardziej go irytowało.
- Grożę tym którzy stwarzają zagrożenie dla moich planów – syknął zabierając jej różdżkę z gardła.
- Schlebiasz mi Riddle – prychnęła a on nagle przesunął dłonią po jej żuchwie wzdłuż szyi przez co się wzdrygnęła i odsunęła się krok dalej z miną która mówiła sama za siebie "Na mnie to nie działa, jeszcze nie zauważyłeś idioto?".
- Nie działa... imponujące – mruknął krążąc przez chwilę, po czym podszedł do stołu biorąc jej różdżkę i wyciągnął w jej stronę. Dziwiło go jak bardzo ona różniła się od innych, nawet nie reagowała na jego dotyk jak inne dziewczyny. Wydawała się lekko obrzydzona, kiedy one mogły by już leżeć na ziemi z wrażenia. Jednak to nie zmieniało faktu że była słaba . Widząc że nie ma zamiaru wyciągnąć ręki po przedmiot, który do niej wyciągnął poczuł się jedynie bardziej utwierdzony w swojej myśli – Inni zaczną coś podejrzewać jeśli się nie przełamiesz. Poza tym, mogłabyś robić nią wielkie rzeczy gdybyś nie była taka słaba - odparł pogardliwie po czym wypuścił ją z ręki.
Poczuła wahanie. Stała przez moment wpatrując się w przedmiot z nieco nieprzytomnym wzrokiem po czym się niepewnie schyliła i trzęsącą się dłonią podniosła.
- Najwyższy czas – mruknął beznamiętnie pod nosem, jednak jego zdanie nie miało dla niej kompletnego znaczenia. Miał ją jedynie nauczyć i nic więcej - Znasz jakieś zaklęcia? – zapytał z nieco kpiącym uśmieszkiem jakby był pewien że nie.
- Znam dużo zaklęć, nie jestem aż takim niedorozwojem jak twoje pachołki – warknęła widząc jak chłopak sobie z niej kpi. Wiedziała też że ją podpuszcza, jednak nie zmieniało to faktu, że musiała spróbować więc wyciągnęła różdżkę ku górze i wypowiedziała pierwsze przychodzące jej na myśl zaklęcie – Lumos – wypowiedziała dokładnie a w dość zaciemnionym pomieszczeniu rozbłysło światło wydobywające się z jej różdżki. Jednak po chwili straciła kontrolę a światło rozbłysło na tyle mocno, że zaczęło ją wręcz parzyć. Riddle mówił do niej coś czego nie mogła zrozumieć przez dzwoniący w jej głowie pisk i nagle wykrzyknęła – Nox... Nox Maxima! – Wydarła się rozpaczliwie, kuląc się przy tym i chowając głowę między kolana. Dopiero po chwili podniosła wzrok i dostrzegła nad sobą Riddle'a który wydawał się nieco spięty.
- Nic ci nie jest? – wychrypiała patrząc się na swoje ręce, pewna była że pojawią się na nich jakieś oparzenia po tym co przed chwilą miało miejsce ale nic nie dostrzegła.
- Mi? – warknął – Masz szczęście że nikt nas tu nie usłyszy – dodał z poirytowaniem jednak widać było po nim że dziewczyna go lekko przeraziła jeśli go w ogóle dało się przerazić.
- Nie czułeś tego? – wstała zdezorientowana a chłopak uniósł brwi
- Czego?
- Ciepła, te światło parzyło – odparła nieco dziwiąc się, że chłopak tego nie dostrzegł. Przecież to czuła, była tego pewna.
- To tylko twoja wyobraźnia, strach tak na ciebie działa – mruknął z kamiennym wyrazem twarzy – Jeśli chcesz przełamać lęk muszę użyć legilimencji, wtedy sprawie że przestaniesz odczuwać pewne zdarzenia jako traumę – wytłumaczył
- Wiem że to podstęp Riddle – odparła – Są inne sposoby, na pewno. Po prostu wiesz że po tym co tam zobaczysz będziesz górą bo przyparłam cię do ściany. Nie możesz znieść myśli że ktoś inny potrafiłby być jeden krok przed tobą – dodała kpiąco i wtedy podszedł po czym przyparł ją do jednego z regałów.
- Możesz sobie myśleć co chcesz Raintgrow ale nigdy nie myśl, że jesteś krok przede mną – warknął wywołując napięcie – Nie znasz mnie, i nie masz zielonego pojęcia na co mnie stać a to że dowiesz się o kilku moich tajemnicach nie stawia cię wyżej na podium- zagroził po czym się lekko odsunął by zrobić dystans między nimi. Potem wyciągnął swoją cisową różdżkę i wypowiedział – Avis.
Dookoła nich zaczęły fruwać złote ptaki od których blasku odbijały się płonienie świec. Widok był niesamowity, wręcz zapierał dech w piersiach. Dopiero teraz zaczęła dostrzegać piękno w małych rzeczach, kiedy jest już z daleka od szarości wojny, gdzie wszystko z czasem zamieniało się w popioły. Potem usłyszała kolejne zaklęcie wypowiedziane przez Toma.
- Aquamenti – wykrzyknął a z jego różdżki wydobył się srebrzysto niebieski promień. Salę zalała wielka błękitna fala wody zabierając ptaki i gasząc świece przy okazji oblewając wszystko i wszystkich dookoła. Panowała kompletna ciemność. - No niezły popis Riddle - pomyślała z uznaniem choć nigdy by mu tego nie powiedziała. Wiedziała że aquamenti to zaklęcie które mieliby przerabiac dopiero na szóstym roku więc chłopak rzeczywiście był daleko przed nimi. Ciekawe co jeszcze skrywał – Spróbuj teraz, skup się na tym że to różdżka służy tobie a nie ty jej – poradził nieznośnie protekcjonalnym tonem a ona cicho westchnęła i spróbowała.
- Lumos – szepnęła ledwo słyszalnie a z różdżki wydobyło się światło dzięki któremu dostrzegła przed sobą całego mokrego Riddle'a który się uśmiechał. Jednak nie był to zwykły uśmiech, przez taki uśmiech jakim on ją obdarzył przechodziły ciarki a kapiąca z niego woda i ciemność za nim jedynie to potęgowały.
Już wtedy wiedziała że chłopak stanie się złym człowiekiem.
- Udało ci się – odparł po czym zebrał swoje rzeczy i wyszedł z sali zostawiając ją samą.
- Incendio – wykrzyknęła wykonując odpowiedni ruch różdżką a wszystkie świece w komnacie ponownie zaczęły płonąć, rozejrzała się po pomieszczeniu jak oczarowana nie mogąc uwierzyć że to się stało. Następnie zebrała swoje rzeczy i wyszła z sali kierując się w stronę lochów. Uśmiech nie schodził jej z twarzy dopóki nie ujrzała zapłakanej Violet wspieranej przez Belle i Elle. Schowała szybko wtedy różdżkę by nikt jej nie dostrzegł i podbiegła do koleżanki by ją wesprzeć pomimo, że wcale nie miała na to ochoty. Nawet nie zauważyła wtedy czytającego książkę na uboczu Riddle'a który jak zwykle albo coś obserwował, albo udawał że świat dookoła niego nie istnieje.
Z początku myślał, że jest kolejną dziewczynką która postanowi w jakiś wymyślny sposób zdobyć jego serce. Potem udowodniła mu że pragnie czegoś innego a on jej to dał. Jeszcze nie był pewien co do niej ale wiedział jedno, odegra ważną rolę. Okazała się bardziej błyskotliwa i zawzięta niż myślał i właśnie dlatego zaczęła istnieć.
Czekał tylko aż sama zechce mu służyć jak reszta jego grupy. Musiał jedynie pokazać jej gdzie jest jej miejsce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro