Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 15

Leżąc na łożku i głaszcząc liska, rozmyślałam o ostatnich wydarzeniach. Myślałam o moich nowych umiejętnościach. O Luke'u. O mamie ... i o tacie. Z jakiegoś powodu mama nic nie chce mi o nim powiedzieć. Ale dlaczego?

Jednak przede wszystkim skupiłam się na moim darze. O tym, że mogę widzieć czyjeś wspomnienia, jeśli go tylko dotknę. Mam wrażenie, że to już nie działa. Prawda jest taka, że gdy Luke mnie dotykał... gdy mnie całował, ja nic nie widziałam. Może już straciłam tę moc?

Moje rozmyślania przerwało pukanie w okno. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i ujrzałam uśmiechniętą twarz Luke'a. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i czym prędzej wpuściłam go do środka.

- Co ty wyprawiasz? Przecież mógłbyś spaść i się zabić!

- Martwisz się o mnie? - Zapytał z chytrym uśmieszkiem, a ja oblałam się rumieńcem na co się zaśmiał. - Zbieraj się, księżniczko, bo idziemy na piknik.

- Teraz?

Zignorowałam to jak mnie nazwał, choć w moim brzuchu, jakby nagle utworzyło się stado motyli.

- Tak, teraz. I nie ma odwrotu. - Pokręciłam głowa, ale podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarną bluzę. - I wychodzimy przez okno.

- Dlaczego?- Wzruszył ramionami.

- Bo jest zabawniej. - Stwierdził.

Chłopak znów otworzył okno i zwinnie zeskoczył na ziemię, a ja nie mając większego wyboru poszłam w jego ślady.

Dobrze, że nie było wysoko, bo bym sobie pewnie nogi połamała. Luke chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę lasu za moim domem.

Przez chwilę myślałam o tym co powiedziała moja mama: "Nie zbliżaj się do lasu". Te słowa wręcz krzyczały w mojej głowie, ale puściłam je mimo uszu. No bo przecież co takiego może się stać w lesie?

Mijaliśmy drzewa, które mogłyby mieć po nawet kilkaset lat, aż po jakiś 20 minutach drogi wyszliśmy na łąkę. Tu było pięknie. Zielona trawa z różnymi kolorowymi kwiatami i ptaki ćwierkające nad nami.

Luke rozłożył koc i wyłożył się na całej długości. Jego oczy błyszczały w blasku słońca. Nie mogę uwierzyć, że taki chłopak jak on zainteresował się taką dziewczyną jak ja. Taką zwyczajną, która skrywa przerażającą tajemnicę.

- No to tak. Mam kanapki, babeczki i truskawki w czekoladzie. Co wybierasz? - Na słowo truskawki uśmiechnęłam się szeroko. Truskawki to moje uzależnienie. - Okej, już wiem. Twoje oczy aż zabłyszczały na wieść o truskawkach.

Zaśmiałam się i usiadłam obok niego. Zajadając się pysznościami, które zrobił Luke. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Uwielbiam z nim spędzać czas. On jedyny potrafi mnie doprowadzić do bólu brzucha przez śmiech.

Uwielbiam patrzeć w jego oczy kiedy się śmieje. Wydają się jeszcze bardziej fioletowe. Bardziej żywsze.

***

Nie mam pojęcia ile tak gadaliśmy, ale nagle coś się zmieniło. Ptaki przestały śpiewać i niebo się zachmurzyło. Dobry nastrój odrazu prysnął. Zapadła głucha cisza. W powietrzu czuć było jakieś napięcie.

- Zbierajmy się. - Powiedział Luke, a ja mu przytaknęłam.

Podniosłam się z koca, aby go złożyć, ale coś przykuło moją uwagę. W zaroślach zobaczyłam czarną postać. Albo ogromne zwierze.

- L-Luke ... p-popatrz. - Jąkałam się.

Brunet popatrzył się na mnie, a potem w miejsce, które wskazałam palcem.

- C-co to jest ?

To coś zaczęło iść w naszą stronę. Z każdym krokiem widziałam go wyraźniej. To nie jest zwierze. To nie jest człowiek.

To jest potwór.

Stał na dwóch łapach. Był wielki i przygarbiony. Miał z pewnością ponad dwa metry. Z jego paszczy wystawały ogromne i ostre zęby, a z nich kapał jakiś płyn. Gdy spadał on na ziemię, to w tym miejscu powstawała wielka czarna plama, bez grama zielonej trawy. Jego oczy były krwistoczerwone, przerażające.

- T-to się zbliża w n-naszą s-stronę. - Wyszeptałam obezwładniona strachem. - L-Luke ... 

Popatrzyłam na bruneta. Wpatrywał się w potwora, ale po chwili przeniósł swój wzrok na mnie. Jego oczy wyglądały jakby zobaczyły ducha, ale po chwili zmieniły się i mogłam w nich ujrzeć determinacje.

Luke przeniósł wzrok na demona i wyciągnął ręce przed siebie. Odwróciłam wzrok idealnie w tym momencie, gdy stwór leciał prosto w stronę drzewa za sobą, gdzie został przygwożdżony. Teraz we mnie się coś zmieniło.

Moc zapanowała nad moim ciałem.

Winorośla oplotły demona, tak by nie miał szans się uwolnić. Wyciągnęłam ręce, a w nich pojawiła się duża kula ognia. Tylko,że nie takiego zwykłego ognia. Niebieskiego.

Niebiańskiego.

Posłałam ją w stronę potwora, a kiedy dotknęła jego ciała, stwór zamienił się w popiół.

A potem i popiół znikł.

Wpatrywałam się w tamto miejsce jak w transie. Nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Adrenalina powoli ustępowała, a zastępowało ją niedowierzanie, przerażenie i co najgorsze... niepewność.

Spojrzałam w stronę bruneta, który w tym samym czasie spojrzał na mnie. Jego fioletowe tęczówki były utkwione w moich niebieskich oczach. Nie odzywaliśmy się do siebie. Tylko wpatrywaliśmy bez słowa. Ta cisza była pełna napięcia, jednak nikt nie chciał jej przerwać. W końcu, jednak musiało się to stać.

- Jesteś demonem.

Te słowa nie byłyby wcale dziwne, czy nie na miejscu. No właśnie. Nie byłyby.

Nie byłyby dziwne, gdybym to ja je wypowiedziała.

+!+

Oho ! Zaczęło się. Teraz akcja będzie się już tylko rozkręcać.
Dziękuję za wszystkie komentarze jakie piszecie i za to, że mnie tak wspieracie. Dziękuję za każdą gwiazdkę, którą zostawiacie. Zachęcacie mnie do dalszego pisania :)

Do następnego ! xxx

Ewoxxx


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro