🌸 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟐 🌸
🌸
Madeline patrzyła przez okno, obserwując odjeżdżający samochód jej rodziców. Nicky podszedł do niej i objął ją w talii, przyciągając do siebie.
— Skarbie, wiem, że denerwujesz się spotkaniem z bratem, ale musisz się uspokoić. Wiem także, że to niełatwe, ale spróbuj.— wyszeptał do jej ucha, delikatnie zaciskając palce na jej talii.
— Myślisz, że zrobiłam dobrze, wszystko im wybaczając?— zapytała, unosząc wzrok, marszcząc brwi. Chwilę później oparła czoło o jego klatkę piersiową.
— Postąpiłaś słusznie.— odpowiedział Nicky i założył kosmyk włosów za jej ucho. Ucałował jej czoło i kontynuował.— Nie było ich jedenaście lat, a ty i tak im wybaczyłaś. Cieszę się, że w końcu są z tobą.
— O co pytał cię mój ojciec?— zapytała, gdy Nicky posadził ją na blacie kuchennym.
— Och, pytał, ile miałaś lat, gdy pierwszy raz się całowaliśmy. Kiedy przeżyliśmy swój pierwszy raz i takie podobne. Zapytał też, czy na pewno cię nie skrzywdzę.— dodał, spuszczając wzrok, przez co Madeline zmarszczyła brwi.
— Co się stało, Nicky?— zapytała, unosząc jego podbródek, zmuszając go, aby popatrzył w jej oczy.
— Skrzywdziłem cię.— wyszeptał, a Madeline roześmiała się, chciała coś powiedzieć, ale Nicky jej nie pozwolił.— Nie pamiętasz, kiedy cię uderzyłem? Jak płakałaś, bałaś się mnie, Mad...
— Nie pamiętam.— odpowiedziała z delikatnym uśmiechem, przerywając mu, ujmując jego twarz w swoje dłonie.— Było minęło. Ile razy ja ciebie uderzyłam?
— Tak, ale ty jesteś kobietą i robiłaś to dla żartów. Poza tym, co może mi zrobić takie chucherko?— zapytał roześmiany, a Madeline założyła ręce na krzyż.
— Chcesz się przekonać?— zapytała, a Nicky zaczął uciekać.— Poczekaj, jak cię złapię!
Krzyknęła i zaczęła gonić chłopaka, ale usłyszała jego pisk i zobaczyła, że Promyk złapał go za nogawkę spodni, zatrzymując bruneta.
— Ojej, widzisz? Nawet Promyk jest przeciwko tobie.— zaśmiała się, biorąc psiaka na ręce, głaszcząc za uchem.— Będę czekać w sypialni, muszę się odstresować, a ty mi w tym pomożesz. Możesz nastawić pralkę i wynieść śmieci, a później do mnie przyjść.
Uśmiechnęła się flirciarsko i weszła po schodach, zmierzając do ich sypialni. Gdy tam weszła, rozebrała się do naga, położyła się na łóżku i wyczekiwała powrotu bruneta.
🌸
— Już są.— mruknęła przejęta Madeline, która podskakiwała w miejscu.
— Mad, uspokój się.— roześmiał się Nicky, ponieważ Madeline bardzo się cieszyła, ale i stresowała. Nie wiedziała, jak Michael zareaguje na to, że ma siostrę.
Dziewczyna wraz z brunetem wyszli przed dom, aby powitać Michaela. Gdy wyszedł z samochodu, można było dostrzec jego niebieskie oczy i platynowe blond włosy, zupełnie jak u Madeline przedtem. Jak na swój wiek był bardzo wysoki i szczupły.
Madeline, gdy go zobaczyła, zakryła usta dłonią – nie mogła uwierzyć, że ma biologicznego brata i za chwilkę go pozna.
— Cześć, Michael.— wyciągnęła rękę w stronę chłopaka, który niepewnie ją ujął, lekko potrząsając.
— Ty… jesteś moją siostrą?— zapytał cicho, marszcząc brwi. Madeline uśmiechnęła się delikatnie, widząc, że chłopak nosi aparat ortodontyczny jak ona kiedyś.
— No tak. Nie musisz się mnie wstydzić. To jest mój mąż, Nicky.— przedstawiła bruneta, który pomachał do chłopaka. Blondyn odmachał mu, ale wciąż był zawstydzony.— Ach, zapomniałam. Ja jestem Madeline, ale mów mi Mad.
— Dobrze, Mad.— odpowiedział i lekko uśmiechnął się, co zdecydowanie nie było łatwe. Dla niego ta sytuacja również była bardzo ciężka. Do tej pory był jedynakiem, a to wszystko było zwykłym szokiem.
— Tak jak się umówiliśmy, Michael, zostajesz do jutra. Jutro po południu cię odbierzemy z tatą, dobrze?— zapytała Aurelie, a blondyn skinął głową.— Och, często możecie nie wiedzieć, co Michael do was mówi. Jest zbyt mądry.— szepnęła do ucha Madeline, która pokiwała głową, notując wszystko w głowie.
Rodzice pożegnali się z Michaelem i odjechali spod domu. Między Nickym, Madeline i jej bratem była niezręczna cisza, ale po chwili blondyn się odezwał:
— Widziałem cię w telewizji i magazynach. Ciebie też.
Najpierw wskazał dłonią na Madeline, później na Nicky'ego, który rozpromienił się i usiadł naprzeciwko chłopaka.
— Jesteśmy piosenkarzami. Piszemy własne teksty, tworzymy muzykę i takie tam.— wyjaśnił Nicky, a Michael skinął głową, doskonale to wiedząc. Szczerze mówiąc, często słuchał ich muzyki, choć nie chciał się przyznawać.
— O, a ten świrus to Promyk.— oznajmiła Madeline, gdy psiak przybiegł, aby się przywitać. Michael zniżył się do poziomu Promyka i podrapał go za uchem.
— Jest słodki.— stwierdził Michael i uśmiechnął się szeroko, gdy psiak wskoczył na jego kolana i polizał go po twarzy.
— A ty masz jakieś zwierzątko?— zapytała Madeline, siadając obok brata. Nie chciała, aby czuł się niepewnie, pragnęła, żeby traktował ją jak prawdziwą siostrę. Jakby znali się od zawsze.
— Jeszcze nie. Dopiero co się przeprowadziliśmy. Rodzice powiedzieli mi, że jestem jeszcze za młody.— Michael zrobił smutną minę, przez co Nicky roześmiał się.— Masz ładne włosy.
— Och, dziękuję. Chciałbyś napić się herbaty?— zapytała Madeline, a Michael skinął głową.
Nicky wziął torbę chłopaka i wszyscy razem poszli do salonu, gdzie usiedli na kanapie.
— Pójdziemy później do basenu. Co ty na to?— zapytał Nicky, zerkając na chłopaka, który pokiwał głową, a jego wzrok spoczywał na drzwiach tarasowych.
— Możemy przejść się do parku lub na pizzę albo możemy również zamówić ją do domu. Możemy iść do basenu lub iść na plażę, lub na lody...— zaproponowała Madeline, siadając obok blondyna.
— Preferowałbym jednak zostać w domu. Słońce strasznie świeci, a nie wziąłem czapki z daszkiem.— mruknął blondyn, kręcąc głową, kładąc dłonie na kolanach.
— Okej, w takim razie zostaniemy w domu.— odpowiedziała Madeline, a Michael uśmiechnął się.
— Dlaczego nie mieszkałaś z nami?— zagadnął chłopak, gdy Madeline odstawiła kubek z herbatą na stół.
— Wiesz, to skomplikowana i długa historia.— odpowiedziała różowowłosa, a Nicky zerknął na nią ukradkiem. Zanim jej rodzice przywieźli Michaela, Madeline niespodziewanie rozpłakała się, a nie chciał dopuścić do tego, aby rozkleiła się przy swoim bracie, którego dopiero co poznała.
— Rozumiem. Nie powinienem pytać.— przytknął Michael, a Madeline westchnęła ciężko. Po chwili wstała z kanapy i poszła na górę, będąc odprowadzana wzrokiem przez zdezorientowanego Nicky'ego.
Wróciła jednak po chwili z małym papierkiem w ręku. Z powrotem usiadła obok Michaela i wręczyła mu USG, które do tej pory było oprawione w ramkę i stało na szafce nocnej w ich sypialni.
— Będziesz wujkiem.— oznajmiła z uśmiechem, a blondyn uśmiechnął się szeroko.
— Naprawdę? W którym miesiącu ciąży jesteś?— zapytał, pocierając USG swoim palcem.
— Leci pierwszy.— odpowiedziała, a Michael skinął głową i odłożył USG na szklany stół.
— Mówiłaś, że Nicky jest twoim mężem. Wiesz, przykro mi, że nie było mnie ani rodziców na ślubie, ale tak wyszło. Nie bądź zła. Nie wiedziałem, że mam siostrę...— wzruszył ramionami, a Madeline westchnęła i przytuliła brata. Po raz pierwszy, ale czuła się, jakby robiła to wiele razy.
— Tak wyszło. Nie jestem zła na ciebie. Tak szczerze mówiąc, nie wierzyłam, że rodzice w ogóle żyją. Zostawili mnie, gdy miałam jedenaście lat. Myślałam, że nie żyją, zniknęli tak z dnia na dzień...
— Mieszkałaś w domu dziecka?— zapytał, marszcząc brwi, a Madeline pokręciła przecząco głową.
— Nie. Mieszkałam z Nickym, jego rodzicami i rodzeństwem. To moi przyjaciele.— mruknęła, spuszczając wzrok.
— Jasne, to idziemy do tego basenu?— zapytał Michael, wiedząc, że nie powinien naciskać. Rozumiał, że to dla Madeline trudny temat.
— Jasne. Masz kąpielówki?— zapytał Nicky, klepiąc w swoje kolana, podnosząc się.
— Coś tam mam. Pokażesz mi, gdzie łazienka?— zapytał, grzebiąc w swojej torbie. Nicky ruszył do holu, aby zaprowadzić Michaela do łazienki.
— Kurczę, nie jestem pewien, czy on ma jedenaście lat. Zachowuje się na co najmniej dwa razy więcej.— mruknął Nicky, podchodząc do Madeline, która zagryzła wargę.
— Już go pokochałam.— zaśmiała się Madeline, opierając głowę o jego klatkę piersiową, ukrywając łzy szczęścia.
— Och, ja też.— zaśmiał się, owijając jej talię ramionami.— Idziemy się przebrać?
Zapytał, a gdy Madeline skinęła głową, wziął ją za rękę i poszedł na górę do sypialni.
🌸
— Pizza!
Krzyknęła Madeline, idąc na taras z pudełkiem pizzy. Chłopcy ciągle siedzieli w basenie, chlapiąc się, a Madeline chodziła w stroju kąpielowym. Nicky bardzo polubił brata swojej żony, z wzajemnością. Michael już kochał Madeline, była dla niego bardzo miła, tak samo, jak on dla niej.
Postawiła pudełko na stoliku na dworze, obok tego talerze, szklanki i ketchup. Głodny Nicky niczym oparzony zerwał się i wyszedł z basenu, podbiegając do stolika.
— Dziecko ma więcej kultury niż ty.— prychnęła Madeline, wskazując na Michaela, który powoli wyszedł z basenu, okrywając się ręcznikiem. Nicky wzruszył ramionami, odrywając kawałek pizzy.
Michael usiadł na wiklinowym krześle obok Madeline, mocniej otulając się ręcznikiem.
— Jakbyś chciał jeszcze pizzy, to mów, zostały trzy kawałki.— mruknęła Madeline, nakładając bratu dwa kawałki. Chłopak kiwnął głową i wziął talerz w dłonie.
— Ładnie tutaj macie.— mruknął, rozglądając się po ogrodzie.
— A ty i rodzice mieszkacie w domu czy bloku?— zapytała Madeline, jedząc swoją porcję.
— W domu. Mama i tata jakiś tydzień temu oświadczyli mi, że kupili tutaj dom i będziemy przeprowadzać się do innego kraju. Odkąd się urodziłem, oszczędzali na ich wymarzony dom. Cieszę się, że ich marzenia w końcu się spełniły.— odpowiedział ze smutnym uśmiechem na twarzy.
— Hej, to nie pora na smutki.— pocieszyła go Madeline, kładąc rękę na jego ramieniu.
— Do jakiej szkoły idziesz?— zapytał Nicky, będąc pewnym, że usłyszy...
— Boulder Academy.
— Już ci współczuję. Jeżeli jacyś nauczyciele skojarzą nazwisko Smith, to będziesz miał przesrane.— zaśmiał się, przez co Madeline kopnęła go pod stołem.— No co? Taka prawda. Twoja siostra pobiła jednego gościa w szkolnej łazience.
— Po pierwsze, on zaczął, po drugie, dawno i nieprawda.— odpowiedziała, wywracając oczami, a Nicky prychnął.
— Prawda, prawda.
— Jak tam było?— zapytał zaciekawiony Michael.
— Nauczyciele byli naprawdę dobrzy, choć dyrektor do kitu, ale nie martw się. Jakiś rok temu stracił posadę. Kombinator i idiota.— mruknął Nicky, a Madeline uderzyła się w czoło.
— Nie strasz go.— syknęła.— Michael, pozdrów ode mnie nauczycieli. Jestem ciekawa, czy będą mnie pamiętać...
— Dziewczynę, która spuściła łomot gostkowi w łazience na pewno.— zaśmiał się Michael, a Madeline otworzyła usta ze zdumienia.
— To już było niemiłe. Ja... ja go tylko troszeczkę... Dobra, przyznaję się! Złamałam mu nos, ale to nic takiego.
— Nic takiego.— prychnął Nicky, a różowowłosa złożyła ręce na piersi.
— Ty go pierwszy pobiłeś, wtedy gdy się do ciebie dobie... wtedy, gdy cię zdenerwował.— poprawiła się, nie chcąc używać takiego słownictwa przy Michaelu.
— Oj tam. Od ciebie dostał mocniej...
— Może obejrzymy jakiś film?— zaproponował Michael, przeczuwając, że zaraz zaczną się kłócić.
— Jasne. Dojedz pizzę i wybierzcie film, a ja pójdę zrobić popcorn.— mruknęła Madeline, zbierająca wszystkie talerze, oprócz talerza Michaela.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro