Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

Jego jedna ręka gładziła moje nagie ciało zaś drugą się podpierał. Zniżył się i wziął do ust mojego sutka. Jęknęłam czując przyjemność. Złapałem za jego czerwone włosy i mocno ścisnąłem. Czułem większą przyjemność niż zawsze. Może było tos spowodowane ciążą? Oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy. 

-Nawet w czasie ruji nie reagowałeś tak gdy dotykałem twoich sutków - mruknął i zaczął schodzić pocałunkami niżej. Całował mój brzuch, podbrzuszę. 

-Kiri~...

-Tak skarbie? - zapytał patrząc mi w oczy. Zarumieniłem się i szybko przekręciłem na brzuch lekko wypinając w stronę alfy.  Słyszałem jak Kiri otwiera prezerwatywę. Cicho jęknęłam czując jak powoli wkłada we mnie czubek.

Nasz szczeniaczek! a jak zrobimy mu krzywdę?

Od razu zareagowałem. 

-Czekaj! - krzyknąłem cicho, stłumiony przez poduszkę. Kiri wyszedł ze mnie i pocałował mnie w kark - P-przygotuj… Mnie… I bądź łagodny - mruknąłem chowając twarz w poduszkę.

-Co jest skarbie? - zapytał całując mnie po plecach. 

-D-dawno tego nie robiliśmy… Jeżeli mnie nie… Przygotujesz… To jutro nie dam rady chodzić - wymyśliłem szybko. Czułem, że Kirishima się uśmiechnął. Pocałował mnie w kark. Delikatnie wsadził we mnie dwa palce. Jęknąłem przygryzając wargę. Poruszał nimi i zginał. Wyciągał i wkładał szybko. Dodał trzeci palec. Gdy byłem już gotowy, poruszałem delikatnie biodrami nabijając się na palce alfy. Krzyknąłem gdy trafił w mój czuły punkt. 

-Mogę?

-Nie musisz pytać! - szybko wszedł we mnie. Jęknąłem zaciskając ręce na pościeli. Zaczął się poruszać. Po chwili przyspieszył jedną ręką dotykał mojego członka. Kciukiem delikatnie pocierał główkę. Czułem że znów zaczął wbijać się w mój czuły punkt. Jęknołem.

-Tu~? - zapytał śmiejąc się. 

-Ni… Nie…

-Nie~?-wbił się mocniej w mój czuły punkt. Przekręcił mnie na plecy nadal poruszając się - Nie~? - powtórzył całować mnie w usta. Zaczęliśmy się całować bardzo namiętnie i erotycznie. Powoli brakło mi powietrza. Zaczął poruszać ręką na moim członku. 

-Ughhh… Kiri… - przygryzłem jego wargę aż do krwi czując że doszedłem. Oderwałem się od niego łapczywie łapiąc powietrze. Lezeliśmy chwile, poczym alfa ze mnie wyszła. Pocałował mnie w czoło i przytulił mnie.

-Przepraszam… - mruknąłem dotykając kciukiem jego rany na wardze.

-To nic skarbie - przytulił mnie mocniej. Uśmiechnąłem się zlizując krew z jego wargi.

Czemu nie powiemy alfie o dziecku?

Bo nie

Będziemy szczęśliwą rodziną!

Skąd to wiesz?!

Znam naszą alfę!

Nie chcę by było jak ostatnio…

-Ej Bakuś? Coś stało? 

-Nic - położyłem głowę na jego klatkę wsłuchując bicia jego serca.

-Nie podobało ci się? - zapytał. 

-Nie! Było cudownie! Skąd takie myśli! - wrzasnąłem. 

-Jesteś dziwnie smutny…

-To przez omegę… Gada o moim problemie…

-Wiem, że nie chcesz o tym gadać… Ale będzie ci lepiej, gdy się wyżalisz - pocałował mnie w usta. 

-Będziesz ta… - złapałem się za brzuch. Ja pierdole! Szybko wyrwałem się z jego uścisku. Ubrałem gacie i spodnie. Wybiegłem z pokoju do łazienki ignorując alfę. Zwymiotowałem. Po nieprzyjemnym uczuciu usiadłem opierając się o ścianę. Zacząłem płakać. 

-Kurde czemu to robisz! Czemu kiedy byłem gotowy by mu o tobie powiedzieć! - walnąłem pięścią w brzuch. Jednak delikatnie by nic nie zrobić szczeniakowi. Wstałem z ziemi i podszedłem do kranu. Patrzyłem na swoje odbicie. Jestem żałosny! 

-Bakugo?-usłyszałem głos. Odwróciłem się, ale zamiast mojej alfy zobaczyłem mieszańca.

-Czego kurwa! - wytarłem oczy ręką. 

-Kacchan!? - wrzasnął Deku wycierając mokre włosy ręcznikiem. 

-Spieprzać! - warknąłem kucając przy zalewie. 

-Kacchan… Co się stało? - kucnął koło mnie. 

-Jestem żałosny… Żałosny…

-Kacchan…

Deku

-Bakugo? - zaczęła moja alfa. 

-Poczekaj - kucnąłem przed nim i położyłem rękę na jego kolanie - Kirishima źle zareagował? Jest zły? Krzyczał?

-Nie.

-To czemu…

-Próbowałem… Mu powiedzieć, ale nie umiem… Boję się w cholerę powiedzieć mu, że będzie jebanym ojcem!

-Kacchan nie powinieneś przeklinać, bo jeszcze nauczysz dziecko!

-To jest moje dziecko! Ono będzie miało to we krwi - uśmiechnął się do brzucha. 

Kacchan ma humorki? Zdziwiłem się widząc jak omega, która przed chwila krzyczała i płakała, teraz się śmieje

Chciałem coś powiedzieć ale on znów zaczął płakać. Podałem mu rękę.

-Chodź zaprowadzę cię do pokoju.-złapał moją rękę i wstał. 

Kirishima 

Nagle Bakugo ubrał spodnie i wybiegł półnagi z pokoju. Zdziwiłem się i też wstałem. Ubrałem się i szybkim krokiem poszedłem za jego zapachem. Nie było to łatwe poprzez to, co robiliśmy 5 minut temu. Czułem jego zapach dosłownie wszędzie przeszedłem się po całym piętrze. Lecz nie było tam omegi. W moim pokoju również. Poszedłem w stronę łazienki gdzie najbardziej nim pachniało,  gdy miałem otworzyć drzwi, one same się otworzyły, a z nich wyszedł Todoroki, Midoriya i Bakugo, który przecierał oczy.

-Baku! - Midoriya objął ramieniem mojego chłopaka i odszedł w stronę windy. 

-Todoroki o co tu chodzi?!

-Musisz dać Bakugo czas. On sam musi się z tym oswoić - ominął mnie i poszedł do swojego pokoju. Zdziwiłem się. 

O CO TU CHODZI!!

Poszedłem do pokoju mojej omegi. Chciałem zapukać, lecz drzwi otworzyły się same.

-Już śpi - szepnął deku zamykając drzwi - Zostaw go samego. 

-Musisz mi powiedzieć o co chodź! Martwię się! Moja alfa umiera z niewiedzy co trapi Bakugo! Powiedz mi co wiesz! Czy on na coś choruje?! Umiera? Powiedz mi! - krzyknąłem czując łzy w oczach. 

-Spokojnie, nie umiera… Muszę już iść, Todoroki na mnie czeka - kiwnąłem głową i poszedłem do swojego pokoju.

Przebrałem się i poszedłem spać. 

Patrzyłem się na sufit. Od 3 godzin już nie spałem. Moja alfa nie dawała mi na chwile zamknąć oczu. Westchnęłam wstając. Muszę wiedzieć co jest Bakugo. Wyszedłem na balkon myśląc, że może go  na nim spotkam. Czasem gdy nie mogę spać, wychodzę na balkon, a u siebie obok na balkonie stoi Katsuki. Westchnąłem patrząc na piękny okrągły księżyc. Było taki sam jak wtedy, kiedy go pierwszy raz zobaczyłem jako wilka. Uśmiechnąłem się, a potem westchnąłem. Spojrzałem na okno omegi. Okna były zasłonięte, a światła zgłaszane. Śpi. Naprawdę się o niego martwię. Deku powiedział mi, że katsuki nie jest poważnie chory… A co jeśli kłamał?! Westchnąłem przerażony. Wróciłem do pokoju zamykając drzwi od balkonu. Wszedłem i cicho otworzyłem drzwi od pokoju blondyna. Spojrzałem na łóżko. 

-Puste? - zapaliłem światło. Miałem racje pokój był pusty.

Gdzie omega!? Porwali ją?! Może znów chciał się zabić?! Gdzie ona? Chce do mojej omegi! 

Zacząłem panikować. Szybkim krokiem wyszedłem z pokoju w stronę łazienki. Opuściłem sobie czekanie i jechanie głośną windą. Jest środek nocy. Szybko zbiegłem po schodach potykając się o własne nogi. Będąc na parterze pobiegłem do kibla. Jednak on też był pusty.

Gdzie ona jest!? A co jeśli ma inną alfę?  A jak nas okłamał? Nie, nasza omega by tego nie zrobiła prawda?

Pobiegłem w stronę kuchni, jednak tam także było pusto. Czemu wszędzie jest tak pusto!

Może dlatego że jest środek nocy. 

Powiedziała moja alfa lekko ogarnięta. 

A no tak. Zacząłem wąchać moją omegę. Jej zapach zaprowadził mnie do wyjścia z akademika. Wyszedł sam o tej porze?! Poszedłem za zapachem i dotarłem do lasku niedaleko akademika. Jest dosyć mały, więc jeżeli tam jest powinienem go szybko znaleźć. 

Nasza omega czuje naszą omegę!!

Zmieniłem się w wilka czując jej zapach. Zawyłem chcąc zawołać omegę. Jednak zapach się oddalał. Zdziwiłem się i zacząłem biec szybciej. Nagle zobaczyłem czerwone ślepia wpatrujące się w moje. Mimowolnie zamerdałem ogonem. Omega coś warknęła i też zamachała ogonem. Zawyłem szczęśliwy podbiegając. Jednak Baku zaczął uciekać. Chce się bawić w berka? Niech będzie! Biegał szybko robiąc slalom pomiędzy drzewami. Dwa razy o mały włos nie uderzyłbym w nie. Omega zaczęła się oddalać. Przyspieszyłem. Byłem dość blisko, widziałem wilka w całości. Jego piękną sierść, która błyszczała w świetle księżyca. Jego czerwone oczy, które mnie zjadały. Moja omega! Podszedłem bliżej i delikatnie polizałem jego pyszczek. Zamerdał ogonem siadając na trawie. Chciałem się przemienić, ale Katsuki postanowił dalej się bawić. Prawdopodobnie nie chciał się przemienić i pogadać ze mną w cztery oczy. 

Pobiegłem za nim. Lecz nigdzie go nie znalazłem. Zawyłem głośno. Usłyszałem ciche skomlenie. Pobiegłem tam i zobaczyłem leżąca omegę na trawie głośno i szybko oddychając. Przeraziłem się i szybko dotknął nosem jego nosa. Polizałem go po pysku i się przemieniłem. Bakugo widocznie chciał się podnieść i uciec.

-Bakugo porozmawiajmy - zignorował mnie odwracając pyszczek w drugą stronę - Przemień się skarbie! - powiedziałem głosem alfy, który omega nie może zignorować. Zrobił to od razu. Leżał na trawie w postaci człowieka. Oddychał głośno. A po jego policzkach spływały łzy. 

-Nie chce… Gadać…

-Wiem, że to dla ciebie trudne! Wiem, że cierpisz, ale wyobraź sobie, że ja też czuje ból! Boje się, że ciebie stare! Że masz kogoś innego! Powiedz mi prawdę! Powiedz mi czy jesteś na coś chory? - milczał - Proszę… - rozpłakałem się. 

-Nie, nie jestem chory - oddychał głęboko, a jego zapach był dosyć intensywny. Miał głowę na moich kolanach. Był wpatrzony w niebo.

-Ruja? - zapytałem czując jego zapach. Chłopak odrazu się zdenerwował. 

-Najbliższej możesz się spodziewać za 9 miesięcy - mruknął cicho czerwony na twarzy. 

Bakugo 

Spojrzał na mnie pytająco. Serio!? Serio zakochałem się w takim idiocie?! 

-Co masz na myśli?-usiadłem przed nim. 

Już normalnie oddychając. Nie posłuchałem tej baby… Następnym razem będę wolniej biegać. Wyciągnąłem z kieszeni lekko pogięte, złożone na pół zdjęcie usg. Podałem mu je. Przez duży, jasny księżyc widział je doskonale. Jego policzki zrobiły się czerwone. A oczy rozszerzyły. Spojrzał na mnie a potem na zdjęcie. 

-Co?! - był zdziwiony. 

-Ósmy tydzień…

-Przez tyle czasu to ukrywałeś?!

-... Dowiedziałem się jak byłem w 3 tygodniu… - mruknąłem cicho ze łzami w oczach - Ja nie chcę usuwać! Może i nie nadaje się na matkę…

-Skąd taki pomysł?! Nigdy bym ci nie pozwolił nawet o tym pomyśleć! Kocham je! - powiedział przykładając zdjęcie do piersi. Rozpłakałem się i przytuliłem go. 

-Przepraszam, przeprasza, przepraszam… Prze… Praszam - moczyłem jego koszulkę łzami - Prze…

-Spokojnie. Ciii, to nie twoja wina… Tamtego dnia to ja nie użyłem  prezerwatywy - pocałował mnie w czoło kładąc jedną rękę na moim brzuchu - Kocham je… Kocham cie, kocham was - rozryczałem się. Boże… Nie sądziłem, że to będzie takie łatwe…

-Myślałem, że będziesz krzyczeć, że będziesz zły…

-Nie jestem… - złapał moje policzki w ręce. On też płakał - Nie jestem. 

-Chce do pokoju - mruknął cicho alfie do ucha. 

-Oczywiście - wziął mnie delikatnie na ręce i zaczął iść do pokoju. 

-Ja mogę sam… - zignorował mnie przytulając do swojej piersi. Wszedł do akademika. Powolnym krokiem poszedł na schody. Dość szybko znalazł się na górze i wszedł do mojego pokoju, położył mnie na łóżko. Uśmiechnął się delikatnie rumieniąc. Zareagowałem tak samo.

-Dobranoc - mruknął całując mnie w usta. Chciał odejść ale złapałem go za rękę.

-Nie… Nie odchodź… Zostań ze mną…

-Zostanę - uśmiechnął się mnie. 

-Zostań na całe życie!

-Z tobą mogę nawet na dwa - położył się obok mnie całując w policzek. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową. 

-Za 2 tygodnie mam wizytę…

-Gdzie?

-U ginekologa… P-pojdziesz ze mną?

-Oczywiście~ - pocałował mnie w czoło - Bakuś… Uprawialiśmy sex… Dziś… Czy to nie zaszkodziło dziecku? - zapytał ze zmartwieniem w oczach. Pogłaskał mój płaski brzuch i uśmiechnął się. 

-Nie, wszystko jest dobrze…

-Cieszę się - ziewnął i przyciągnął mnie bliżej siebie -Dobranoc Blasty. 

-Dobranoc Shitty hair...

///

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro