Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✨ 9 października ✨

"Można pisać barwne historie o marksizmie, konsumpcjonizmie, o aktach i o seksie w publicznych toaletach. A można też o ludziach. Zwyczajnie."

~ Michaił Bułkahakow
"Mistrz i Małgorzata"

Przyszła jesień.

Przyszła już dawno, parę tygodni temu rozmawiałam ze znajomym o tym, że z drzew zaczęły opadać liście. Jabłoń przed domem zaczęła wtedy owocować (wydawało się, że załamie się pod ciężarem tych wszystkich jabłek!) i wszędzie było żółto i czerwono. Złota polska jesień.

A teraz, krótką chwilę później, niczym w ułamek sekundy jabłoń już wyłysiała, temperatura przestała kiedykolwiek przekraczać 20°C a na ulicach pojawiły się tłumy kolorowych parasoli.

Jesień.

A wraz z jesienią mnóstwo pracy, obowiązków i zarwanych nocy. Mam wrażenie, że ten rok mija jakby bez mojego udziału czy zgody, wydaje mi się, że dopiero co wróciłam z wakacji a jednocześnie jakbym nigdy nie opuściła szkolnych murów. Nie dosypiam, a i tak czuję, że robię za mało i marnuję cenny czas na głupoty. Głupoty jak choćby prowadzenie tego dziennika, chociaż to i tak nie najmniej potrzebna rzecz jaką robię.

Do ważnego konkursu pozostało mi półtora miesiąca, a zadania wstępne muszę oddać do końca tego miesiąca. Nie czuję się przygotowana. Tymczasem zamiast poświęcać każdą wolną chwilę na nadrabianie i zdobywanie wiedzy, którą powinnam już posiadać, robię prezent dla dobrej koleżanki. Prezent wyjątkowo idiotyczny, należy dodać.

Zauważyłam, że ostatnio brakuje mi weny. Pisanie wierszy, kiedyś przychodzące mi z całkowitą łatwością, przestało być jakkolwiek proste i muszę się dużo zastanawiać, żeby chociaż wymyślić temat. Myślę, że to mój umysł przestawił się zupełnie na tryb ścisły. Sama nie wiem, czy się z tego cieszę, czy wręcz przeciwnie.

Uczę się matematyki, chemii, łaciny, zalegam z czytaniem trzech lektur szkolnych (kiedy wogóle był ostatni raz, kiedy czytałam coś, co nie było podręcznikiem bądź skryptem?). Trenuję 7 godzin tygodniowo, 2 razy mam angielski i chodzę na kółko oraz wykłady. Śpię koło 7 godzin, przy przytomności trzyma mnie tylko samozaparcie i kofeina.

A w tym wszystkim zabawne jest to, że niezwykle lubię to życie. To mój tryb, chodzić na pełnych obrotach. Wtedy czuję, że faktycznie coś robię. Daje mi to złudzenie, że nie marnuję życia. Poza tym, kto nie lubi robić zadanek po nocach?

Drogi jesienniczku, październik mija mi dobrze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro