5-6 lutego
"Ludzie potrzebują wiary w bogów, choćby dlatego, że tak trudno jest wierzyć w ludzi."
~ "Piramidy" Terry Pratchett
Jesteśmy pokoleniem introwertyków.
To oczywiście nie nasza wina, o ile winą można w ogóle nazwać zwykłą część ludzkiego charakteru. Nie zmienia to jednak faktu, że nasze czasy powoli acz skutecznie wysysają z nas wszelkie resztki ekstrawertyzmu, pozostawiając po sobie społeczeństwo problemów w kontaktach międzyludzkich i kłębki nerwów o ludzkich twarzach. Nie wiem, czy można się tak właściwie temu dziwić - wszyscy w końcu zdają sobie sprawę z tego, że czasy się zmieniają, a w raz z nimi zmieniają się metody wychowywania dzieci i typowy obraz dzieciństwa - okresu, w którym przecież kształtuje się ludzki charakter. Więc może rozmyślania o tym, jak zmienia się społeczeństwo należałoby rozpocząć od tego, jak zmienia się typowy schemat ludzkiego dzieciństwa.
Jesteśmy pokoleniem internetu i łatwego dostępu do informacji - wszyscy to wiemy, jednak nie zawsze w pełni zdajemy sobie sprawę z tego, co to oznacza. Zamiast typowej dyskusji o tym, że dzieci wolą spędzać czas w domu, ewentualnie zdalnie komunikując się ze znajomymi, warto spojrzeć na drugą stronę medalu - rodziców. Rodziców, którzy dostając do rąk praktycznie nieograniczony dostęp do informacji bardziej niż kiedykolwiek wcześniej zaczęli sobie zdawać sprawę z zagrożeń, które świat prezentuje dla ich niewinnych i względnie głupich latorośli. Dzieci są nieustraszone, ale dorośli - dorośli się boją. Matki przestają ufać lokalnym placom zabaw, ulicom i chodnikom. Ojcowie przestają ufać sąsiadom, że ci dopilnują bezpieczeństwa ich pociech w okolicach domu czy na osiedlach. Znika dawny obraz dzieci z sąsiednich domów bawiących się w okolicy bez czujnego nadzoru, znika obraz pełnych życia placów zabaw i dzieci młodszych niż w wieku lat dziesięciu samodzielnie idących do szkoły. A tym sposobem znikają też te małe, zaufane społeczeństwa, które przez lata były fenomenem oczywistym i dobrze znanym. Dzieciom nie ufa się na tyle, by pozwolić im na kontakty w warunkach nieizolowanych - ich możliwości nawiązywania znajomości zamykane są w obrębie przedszkoli i szkół, pod czujnym okiem osób dorosłych.
Współczesne dzieciństwo to dzieciństwo stosunkowo samotne - bezpieczne, ale niepozwalające pociechom na popełnianie własnych błędów i uczenie się z nich. Samotne dzieciństwo nie pozwala na rozwijanie swoich zdolności społecznych w takim stopniu jak było to kiedyś, tak więc czy należy się dziwić, że jego wynikiem jest społeczeństwo introwertyków?
Drogi Jesienniczku, ostatnio dużo myślę, ale nie mam siły pisać. Chyba znowu trochę mnie przybiło, ale nie mam na to czasu, więc postaram się to zignorować. Mam przed sobą wiele pracy, chociaż na przedostanie się do trzeciego etapu szanse mam bardzo znikome, to pozostaje mi wciąż wiele spraw do zrobienia. Poznałam wczoraj cudownego człowieka, cieszę się, że tu przyjechałam. I chociaż wiem, że czasem moje ręce trzęsą się bez powodu i zadaję zbyt prywatne pytania, mam nadzieję, że świat mi wybaczy.
Jezioro skuł lód, chociaż nie na tyle gruby, by można było bezpiecznie po nim chodzić (mężczyzna wędkujący na jego środku mógłby się z moją opinią nie zgodzić). Odbyłam miły spacer, napisałam kawałek opowiadania i może trochę się nauczyłam, taką mam przynajmniej nadzieję. Czasem wciąż płaczę za przeszłością i trochę częściej boję się przyszłości, ale wierzę, że życie znajdzie dla siebie jakąś znośną drogę.
Drogi Jesienniczku, mam się wcale nie najgorzej. Zaraz idę na kolację, a potem w planach mamy pokera (jakaś taka ładna w tym symbolika, gra ryzyka, bez gwarancji zysku). Mam nadzieję, że oba z tych pokerów przynajmniej będą dobrą zabawą i pozostawią po sobie jakieś miłe wspomnienia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro