Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 86. Przestroga

— No dobra, ciotka Delilah powróciła cała i zdrowa — oznajmiła Delilah, kiedy następnego dnia pod wieczór przybyła do domu Elise i Syriusza, powróciwszy ze Szpitala świętego Munga. — I przysięgam, że jak spotkam tego Reagana, to powieszę go na drzewie za ja...

Delilah. — Remus, który przybył tam razem z nią, pokręcił głową z rozbawieniem. Po tym, jak Delilah oberwała Cruciatusem, Remus prawie że nie opuszczał swojej dziewczyny. Zupełnie jakby bał się zostawić ją samą. Teraz postanowił iść do Elise i Syriusza razem z nią, choć utrzymywał, że to wcale nie dlatego, że się o nią martwi. A przynajmniej nie jest to jedyny powód.

— Oj, no dobra, może nie za jaja, oszczędzę mu tortur — westchnęła. — Ale nie daruję mu tego, że chciał trafić Elise!

— Lilah, nie musiałaś mnie wtedy odpychać. Wtedy nie oberwałabyś Cruciatusem...

— Nie miałam zamiaru obrywać Cruciatusem — zapewniła ją Delilah. — Chciałam cię tylko ochronić i jakoś tego sama uniknąć, ale udało mi się osiągnąć tylko ten pierwszy cel, więc prawie mi się udało.

Elise pokręciła głową, mimo wszystko uśmiechnąłszy się. Delilah była mistrzynią w odnajdowaniu pozytywów w beznadziejnych sytuacjach. Mimo to poprzedniego dnia Elise umierała z nerwów o Delilah i teraz cieszyła się, że wszystko z nią w porządku.

Chwilę później cała trójka stanęła przy łóżeczku, w którym leżała mała Kathleen. Dziecko leżało na plecach i uśmiechało się do nich, choć wzrok miała jeszcze rozmazany.

— Na Merlina, jaka ona jest przeurocza — westchnęła Delilah, uśmiechając się z rozczuleniem. Dotknęła swoją dłonią maleńkiej dłoni Kathleen, która automatycznie zacisnęła swoje drobne paluszki wokół palca wskazującego Delilah. — Cześć, skarbie, to ja, ciocia Delilah...

Kathleen nie wyglądała na wystraszoną obecnością Delilah. Przeciwnie - uśmiech na jej ustach się poszerzył.

— Kocham być ciotką, naprawdę — westchnęła Delilah. — Może jestem tylko jej ciotką na niby, ale czuję się do niej tak przywiązana, jak do siostrzenicy. Poniekąd jesteś dla mnie jak siostra, Elise...

Blondynka roześmiała się.

— Ty dla mnie również jesteś siostrą, Lilah.

• • •

W lipcu na świat przyszedł syn Jamesa i Lily, co wprawiło ich bliskich w radosny nastrój. Młodzi rodzice poprosili Syriusza o zostanie ojcem chrzestnym ich syna. Początkowo Lily chciała, aby jej siostra Petunia została matką chrzestną. Wysłała jej list, w którym zapytała, czy Petunia nie zechciałaby zostać chrzestną Harry'ego, jednak odpowiedzi nie otrzymała. Niemy przekaz był jasny - Petunia nie życzyła sobie kontaktu ani z siostrą, ani z jej rodziną. Wobec tego Potterowie poprosili przyjaciółkę Lily, czyli Dorcas Meadowes o zostanie matką chrzestną.

Jeszcze na początku roku na Potterów spadło ogromne niebezpieczeństwo. Sybilla Trelawney wygłosiła bowiem przepowiednię, z której wynikało, że Harry jest dzieckiem, które ma moc pokonania Czarnego Pana, który z kolei naznaczy go jako równego sobie, choć nie będzie wiedział o pewnej mocy Harry'ego. To spowodowało, że Potterowie podjęli decyzję o ukryciu się.

Syriuszowi bardzo brakowało bezpośredniego kontaktu z Jamesem, Lily oraz Harrym. Zaczęli się ukrywać jeszcze kiedy Lily była w ciąży, a ostatnio Syriusz widział ich na chrzcinach Harry'ego, kiedy to Syriusz i Dorcas byli jedynymi gośćmi. Syriusz wiedział, że rozłąka z nimi była konieczna - gdyby on sam został złapany przez Śmierciożerców i zmuszony chociażby Imperiusem, nie miałby wpływu na to, co mówi. Nieświadomie wydałby swoich przyjaciół, więc wolał nie wiedzieć, gdzie ukrywają się Potterowie.

Zaledwie kilka dni po narodzinsch Harry'ego na świat przyszedł bratanek Elise, któremu Andrew i Sienna dali na imię Kyle. Przy okazji młodzi rodzice ogłosili, że za półtora roku zamierzają wziąć ślub. Mieli nadzieję, że James, Lily i Harry też będą mieli okazję w nim uczestniczyć. Syriuszowi było szkoda, że Jamesa tyle omija w związku z ukrywaniem się, bo dodatkowo w sierpniu Remus oświadczył się Delilah i spotkał się ze zgodą.

Aby odwrócić myśli od tęsknoty za Jamesem, Syriusz wciąż oddawał się trosce o swoją rodzinę, pracą na rzecz Zakonu Feniksa oraz własną pracą. Utrzymywał kontakt z Remusem, Delilah, Peterem, Andromedą i rodziną Elise. Dni powoli zmieniały się w tygodnie, tygodnie w miesiące i tak nadszedł październik.

W owym miesiącu Syriusz ponownie spotkał Michaela. Black nie mógł uwierzyć, że tak często musi mieć z nim do czynienia. Teraz jednak Syriusz zdołał go zaskoczyć i rozbroić.

Expelliarmus — powiedział półgłosem, a różdżka Michaela wyleciała mu z rąk. Stuknęła o chodnik, a Śmierciożerca zaczął poszukiwać tego, który go obezwładnił.

— Kto... O — powiedział, zauważywszy Syriusza. — Dobrze, że cię widzę, Syriuszu.

— Chciałbym cieszyć się na twój widok tak bardzo, jak ty na mój — odparł Syriusz z przekąsem.

Michael roześmiał się gorzko.

— Fakt, jesteśmy teraz po zupełnie innych stronach...

— Nie, naprawdę? — zapytał Syriusz ironicznie. — Nie zauważyłbym, gdybyś nie powiedział.

— Wiem, za kogo mnie teraz masz, Syriuszu — oznajmił Michael. — Potępiasz to, że zostałem Śmierciożercą. Rozumiem to, pewnie na twoim miejscu zrobiłbym to samo, ale nigdy nie wiemy, co spotkało drugą osobę, co nią kierowało...

— Zacznij mi jeszcze wybielać swojego mistrza, proszę bardzo — prychnął Syriusz.

— Nie mam zamiaru tego robić. Chcę za to z tobą pomówić.

— Już to robisz, ale niech będzie, możesz kontynuować.

Michael wziął głęboki wdech, nie ruszając się z miejsca. Różdżka Syriusza wciąż wycelowana była między oczy Śmierciożercy, więc wolał zostać na miejscu.

— Bo widzisz, Syriuszu... Chcę cię przestrzec przed Peterem Pettigrew. Nie jest wam tak lojalny, jak ci się wydaje.

— Nie no, tobie od tego zabijania mugoli dokładnie się w głowie poprzewracało — stwierdził Syriusz. — Mam ci uwierzyć, że mój przyjaciel jest Śmierciożercą?

— Słowo daję, że to prawda — przekonywał Michael. — Peter was zdradził. Został szpiegiem Voldemorta, przy najbliższej możliwej okazji wyda mu Potterów...

— Słuchaj, Reagan, podaj mi jeden sensowny powód, dla którego miałbym ci uwierzyć — odparł zdenerwowany Syriusz. — Uważasz, że zamiast uwierzyć we własnego przyjaciela, zaufałbym Śmierciożercy, z którymi walczę?

— Tego się właśnie obawiałem — westchnął Michael. — Że mi nie uwierzysz, powołując się na przyjaźń z Pettigrew...

— Nie mam podstaw, aby wątpić w Petera — odparł Syriusz ostro. — Zresztą nie sądzę, aby Voldemort przyjął Petera w swoje szeregi. Z nas wszystkich ma najmniej uzdolnień magicznych. Smutna prawda, ale nie zaoferowałby Voldemortowi za wiele.

Michael westchnął ciężko.

— Wspomnisz moje słowa, Syriuszu. Zobaczysz, że myliłeś się co do niego i niepotrzebnie upierałeś się, że Peter jest godny zaufania...

— Za to ty zobaczysz się z dementorami — odparł Syriusz. — Aurorzy się tobą zajmą, a potem zaopiekują się tobą dementorzy — dodał ironicznie.

Black nie dopuszczał do siebie myśli, że Michael może mieć rację. Dlaczego miałby mu zaufać? Przecież Śmierciożerca mógł równie łatwo go zwodzić, celowo zasiać w nim ziarnko zwątpienia w Petera. Syriusz był pewien, że Peter nigdy by ich nie zdradził. Byli przyjaciółmi, trzymali się razem od początku Hogwartu, łączyła ich wieloletnia przyjaźń i wiele wspomnień. Syriusz ani myślał zwątpić w lojalność Petera.

Nie wiedział jednak, że powinien to zrobić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro