Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 77. Spinka dla Elise

Będę kontynuować słodzenie w rozdziałach, bo potem zacznie się wszystko pierdolić, to chociaż teraz jeszcze będzie słodko 🙃

Bo ogólnie mam już epilog, brak mi tylko rozdziałów przed epilogiem 😂 ale myślę, że trzeba przyspieszyć akcję

• • •

Elise miała dosyć lekki sen, więc kiedy poczuła, jak Syriusz bawi się jej włosami, minęła tylko chwilka, aby uchyliła powieki. Lekko ruszyła głową i Syriusz zdał sobie sprawę z tego, że Elise nie śpi, do czego on niechcący się przyczynił.

— Obudziłem cię?

Elise, która akurat tej nocy spała z głową blisko torsu Syriusza, podciągnęła się wyżej, tak, aby ich spojrzenia się spotkały.

— Powiedzmy, że mam lekki sen — stwierdziła, przecierając oczy wierzchem dłoni.

Syriusz wiedział o tym szczególe, jednak nie zmieniało to faktu, że miał wrażenie, iż ta niefortunna napaść mogła odcisnąć jakieś swoje piętno. Minęło już trochę czasu, jednak chłopak podejrzewał, że jakaś cząstka tego pozostanie z Elise.

— A ty dlaczego nie śpisz? — zapytała Elise, utkwiwszy wzrok w Syriuszu. Oczy lekko jej błyszczały, bo przez pocieranie ich nieco załzawiły.

Syriusz wyszczerzył zęby.

— Patrzyłem sobie, jak śpisz.

— Co za interesujące zajęcie — roześmiała się Elise, ziewając. — To naprawdę aż takie ciekawe?

— Najciekawsze na świecie — zapewnił ją Syriusz. — Nie próbowałaś nigdy obserwować mnie, jak śpię?

— Próbowałam, ale na krótko, bo po chwili zaczynałeś chrapać i zaczynało denerwować, więc wstawałam z łóżka i tyle było z patrzenia na śpiącego Syriusza — odparła Elise spokojnie, na co Syriusz popatrzył na nią z oburzeniem.

— Wypraszam sobie. Nie mam w zwyczaju chrapać.

— Tak sobie tłumacz. — Elise pieszczotliwie trąciła go palcem w nos. — Ale przez tę chwilę, kiedy nie chrapałeś, wyglądałeś uroczo.

— Pocieszające — westchnął Syriusz, po czym przygarnął Elise do siebie. Blondynka nie protestowała, tylko ufnie jak kot wtuliła się w niego.

Przez dobre kilka minut leżeli wtuleni w siebie, sporadycznie wymieniając się pocałunkami. W pewnym momencie Elise przerwała ciszę, którą dotychczas przerywały tylko sporadyczne cmoknięcia.

— Syriusz... Myślałeś nad sprawą nazwisk? Wciąż chcesz przejąć moje?

Black westchnął, po czym zmienił pozycję, układając się na boku i podpierając głowę ręką.

— Przemyślałem, Eli. Długo się nad tym zastanawiałem i doszedłem do wniosku, że nie muszę uciekać od mojego nazwiska. To nie ono mnie definiuje. Jestem kimś zupełnie innym od Blacków.

Elise uśmiechnęła się i wyciągnęła dłonie w kierunku twarzy Syriusza. Ułożyła je na jego policzkach, jakby chcąc w ten sposób nakazać mu skupić się na niej.

— Od początku uważałam, że jesteś kimś innym. Zresztą nie tylko ja. James, Remus, Peter i Delilah też to dostrzegają. I wszyscy inni, którym na tobie zależy.

— Andromeda, Ted, Dora... — wymienił cicho Syriusz.

— Oni też — przytaknęła Elise. — Więc... Zdecydowałeś, że zostajesz przy swoim nazwisku?

— Tak. — Syriusz pokiwał głową. — Jak już mówiłem, to nie moje nazwisko decyduje, jakim człowiekiem mam być. To ja sam o tym zdecydowałem i nikt mnie nie zmieni. Powiedzmy, że... W ten sposób razem z tobą stworzę rodzinę, jaką zawsze chciałem mieć.

Elise ponownie się uśmiechnęła, po czym przytuliła się do Syriusza. Chłopak chętnie odwzajemnił uścisk.

• • •

Lily i James wzięli ślub w grudniu. W ten sposób, można rzec, pożegnali tak znienawidzoną przez Elise jesień. Nadeszła zima - mrozy, padający śnieg, lodowaty wiatr, drzewa ogołocone z liści. Właśnie tej zimy przed ołtarzem mieli stanąć Syriusz oraz Elise, ponad dwa miesiące po ślubie Jamesa i Lily.

W wirze przygotowań do ślubu Elise przeoczyła jedną rzecz - nie sprawiła sobie ozdoby do włosów. Ona sama uważała, że może obejść się bez niej, ale podejrzewała, że jej siostra widziałaby to inaczej - w końcu tego dnia miała prezentować się nienagannie.

Tak się złożyło, że Syriusz koniecznie chciał jej w tym pomóc i zaoferował się, że znajdzie dla niej idealną ozdobę do włosów na ich ślub. Widząc jego ogromne chęci i zapał do pomocy jej, zgodziła się.

W ten sposób na dwa dni przed swoim ślubem Syriusz odwiedził Jamesa, zamierzając razem z nim udać się na poszukiwania idealnej błyskotki dla Elise.

— Dzień dobry, Syriuszu. — Euphemia Potter zawsze miło witała go w swoim domu, co dla Syriusza wciąż było jednocześnie zaskakujące i kochane. Wtedy, kiedy schronił się u Potterów, bądź co bądź był dla Euphemii i Fleamonta tylko obcym dzieciakiem z problemami rodzinnymi. Na tyle poważnymi, że zdecydował się uciec z domu, a Potterowie byli na tyle dobrzy, by przyjąć go pod swój dach. Za to był im dozgonnie wdzięczny.

Syriusz uśmiechnął się do niej i dał się uścisnąć.

— Dzień dobry, pani Potter. Cieszę się, że panią widzę.

— Ja również się cieszę, Syriuszu — powiedziała kobieta, odwzajemniając uśmiech. — Pojutrze bierzesz ślub, jak twoje odczucia w związku z tym wielkim wydarzeniem?

— Nie wiem, jakim cudem to tak szybko nadeszło — roześmiał się Syriusz — ale bardzo się cieszę.

— Twoja Elise to dobra dziewczyna — stwierdziła pani Potter z aprobatą. Nieraz miała okazję poznać Elise i uważała, że ona i Syriusz tworzą doskonałą parę. — Jestem pewna, że będziecie ze sobą bardzo szczęśliwi.

— Już jesteśmy — odparł Syriusz z uśmiechem.

— To wspaniałe, że pomimo wojny miłość czyni życie piękniejszym — westchnęła Euphemia. — A co potrzebujesz znaleźć w Londynie, Syriuszu? James wspominał, że będziecie czegoś szukać...

— Tak, chcę znaleźć ozdobę do włosów dla Elise — wyjaśnił Black. — Zaproponowałem, że znajdę ją dla niej, bo Elise kompletnie o niej zapomniała.

— Czasami w wirze przygotowań zapomina się o takich drobiazgach. — Euphemia pokiwała głową ze śmiechem.

— To urocze, że chcesz znaleźć ozdobę dla Elise — stwierdziła Lily, która od zawarcia małżeństwa z Jamesem mieszkała w domu jego oraz jego rodziców. W przyszłości mieli zamiar znaleźć coś swojego, chwilowo postanowili zostać z Euphemią i Fleamontem.

— O, Lily, może chcesz wybrać się razem z nami? — zapytał Syriusz.

Lily chwilę się zastanowiła, ale koniec końców zgodziła się iść z nimi. Poczekali jeszcze tylko na Jamesa i mogli wyruszać na Pokątną.

Na ulicy Pokątnej było mnóstwo sklepów, w których warto było szukać ozdoby do włosów. Lily doradziła Syriuszowi, które powinien odwiedzić, bo być może to tam znajdzie ozdobę dla Elise

Tyle że Lily chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo wybrednym klientem był Syriusz. Przekonała się o tym, kiedy przejrzeli setki różnych ozdób w trzech sklepach, a żadna z nich nie odpowiadała Syriuszowi. Jedna była zbyt zwyczajna, druga zbyt strojna, każda kolejna zaś miała jeszcze inny mankament, który nie odpowiadał Syriuszowi.

— Co za trudny klient — westchnęła Lily. — Zawsze jesteś taki wybredny?

— Żebyś widziała, jak wybierał najpierw naszyjnik, a potem pierścionek dla Elise — roześmiał się James. — Myślałem, że ekspedientki wybuchną.

— Powiedział ten, który wziął pierwszy lepszy pierścionek — odgryzł się Syriusz.

Jedynym, co zdołało w jakiś sposób zainteresować Syriusza, były herbaciane róże w kwiaciarni. Wziął trzy - uznał, że przynajmniej da Elise kwiaty.

— Hej, Syriusz, a nie pomyślałeś, że te róże mogą być niezłą ozdobą? — zapytała Lily, powodując u Syriusza nagłe oświecenie.

— James, muszę ci powiedzieć, że twoja żona jest genialna.

— Wiem — odparł James z dumą, obejmując Lily ramieniem. — A skąd to stwierdzenie?

— Długo by mówić, ale mam nadzieję, że Samantha potrafiłaby sklecić z tego jakąś ładną spinkę — odpowiedział Syriusz, patrząc na trzy róże, które kupił Elise.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro