Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4. Jesienne fatum

Jedną z cech Delilah było to, że kiedy nie chciała kogoś martwić, potrafiła mistrzowsko zamaskować negatywne emocje. Wiązała się z tym kolejna cecha - nie potrafiła długo kogoś okłamywać, nawet jeśli robiła to z powodu, który nieco usprawiedliwiał ten fakt.

Jeszcze tego samego dnia pod wieczór Delilah, nie mogąc skupić się na czytaniu, głośno zatrzasnęła książkę, którą czytała, aż nieśmiałek Elise zerwał się na równe nogi.

- Wybacz, Max, nie chciałam cię wystraszyć - powiedziała. Zwierzak przytulił się do boku swojej właścicielki.

- Coś się stało, Lilah? - zapytała Elise, marszcząc brwi.

Jej przyjaciółka nie odpowiedziała od razu - najpierw musiała przespacerować się po dormitorium, wciąż trzymając książkę w dłoniach, potem owy przedmiot wylądował na jej głowie, a ona nieco ostrożniej chodziła po pokoju. Elise uznała, że pod jej nieobecność Delilah musiała ulepszyć swój sposób na odstresowanie.

- Rozumiem, że chodzenie z książką na głowie cię odstresowuje? - blondynkę nieco bawiły poczynania przyjaciółki, ale starała się brzmieć choć trochę poważnie.

Delilah westchnęła, a książka zsunęła się z jej głowy i upadła na ziemię, tworząc spory hałas przez swoją twardą oprawę. Przez to huknięcie ich współlokatorki aż podskoczyły ze strachem. Brunetka wymamrotała cicho przeprosiny i usiadła z powrotem na swoim łóżku, rzucając książkę na kołdrę.

- Powinnam była ci o tym wcześniej powiedzieć - zaczęła cicho, bawiąc się swoimi palcami. - Ale... Nie chciałam cię martwić, chociaż jak teraz widzisz, to marny ze mnie kłamca.

Elise nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć, więc tylko pokiwała głową. Delilah ponownie westchnęła, po czym po raz kolejny podjęła opowiadanie:

- W tej kuli wcale nie widziałam ciebie jako magizoologa, chociaż uwierz mi, że wolałabym.

Blondynka pochyliła się nieco, by spojrzeć w oczy swojej przyjaciółce.

- Lilah... Co w takim razie tam zobaczyłaś?

Delilah wiedziała, że teraz już nie na odwrotu - skoro już postanowiła powiedzieć Elise o wszystkim, to jej opowie. Nie zamierzała dłużej tego w sobie dusić, choć wiedziała o tym zaledwie od kilku godzin. O kilka godzin za dużo, jak uważała.

Podniosła wzrok na Elise i zaczęła mówić:

- To, co tam zobaczyłam, nie miało żadnego związku ze zwierzętami. Wstyd mi, że musiałam to przed tobą zataić, ale nie chciałam cię martwić - na chwilę zamilkła, a Elise przesiadła się na miejsce obok niej i położyła dłoń na plecach Delilah. Ona lekko drgnęła w reakcji na dotyk, ale nie spojrzała na nią. Wzięła głęboki wdech i podjęła kolejną próbę powiedzenia tego, co leżało jej na sercu. - Według kuli jesienią w twoim życiu wydarzy się coś, co doszczętnie zmieni twoje życie. Ale... Nie sądzę, żeby było to coś pozytywnego.

Elise przez chwilę nie wiedziała, co powiedzieć. Co prawda przepowiednie mogły nie sprawdzać się w rzeczywistości, ale to, co zobaczyła w swojej kuli, też nie dawało jej spokoju. Dlatego opowiedziała o tym Delilah, której oczy w kolorze intensywnej zieleni momentalnie się rozszerzyły.

Kolejnego dnia obydwie wybrały się do biblioteki, mając nadzieję na poszukanie informacji o tym, czy ktoś kiedyś był w podobnej sytuacji.

- Czego dokładnie szukamy? - chciał wiedzieć Syriusz, który bardzo niechętnie przekroczył próg biblioteki, jednak zmartwienia jego przyjaciół były również jego zmartwieniami.

- Czegokolwiek - krótko odpowiedziała Delilah, zaczytując się w niezbyt grubej książce.

Syriusz przewrócił oczami.

- Dziękuję za tak szczegółową odpowiedź, Delilah, teraz wiem, czego mam szukać.

Teraz to brunetka przewróciła oczami.

- Czegokolwiek, gdzie może być coś o przepowiedniach, które się nie udały.

- Mamy przeszukać wszystkie książki o wróżbiarstwie? - zapytał przerażony Peter, patrząc na całą półkę książek.

Delilah wzruszyła ramionami.

- Do jesieni jeszcze trochę czasu.

- To ma coś wspólnego z jesienią? - dopytywał James. Delilah pokiwała głową.

- Owszem. Przyjdziemy do was po lekcjach i wszystkiego się dowiecie.

Po tych słowach zagłębiła się w lekturze.

Elise siedziała przy stoliku, również szukając informacji o wróżbach, które się nie sprawdziły. A raczej próbowała szukać, bo ciągle przypominała sobie, że według obydwu wróżb w jej życiu miało wydarzyć się coś złego. I to niebawem, bo jesień zbliżała się wielkimi krokami.

Odsunęła od siebie książkę i ukryła twarz w dłoniach. Świadomość, że przepowiednia może dotyczyć osób, które kocha, bardzo ją przerażała.

W pewnym momencie poczuła, że ktoś kładzie jej dłoń na ramieniu w pocieszającym geście. Kiedy uniosła głowę do góry, jej bursztynowe oczy spotkały się z szarymi, należącymi do Syriusza. Posyłał jej pokrzepiający uśmiech.

- Będzie dobrze, Eli - powiedział, mając nadzieję, że choć odrobinę pocieszy przyjaciółkę, choć było to wątpliwe.

Elise uśmiechnęła się blado.

- Mam taką nadzieję.

Po lekcjach obydwie Krukonki przyszły do pokoju wspólnego Gryffindoru, by wyjaśnić chłopakom powód poszukiwań w bibliotece.

- Podsumowując: przepowiedziałaś Elise, że jesienią przydarzy jej się coś złego - James zamierzał ustalić fakty.

- Właśnie to ci tłumaczę - odparła Delilah w taki sposób, jakby powtarzała to po raz trzeci.

- O ile podziwiam twoje umiejętności wróżenia, to teraz jestem zdania, że twoje wewnętrzne oko zwariowało, Lilah - stwierdził.

- O ile zazwyczaj się z tobą nie zgadzam, James, to ten jeden raz kopnął cię zaszczyt i uważam, że masz rację - odparowała mu Delilah.

James złapał się teatralnie za serce.

- Na Merlina, nie wierzę...

- Słusznie mówisz, Delilah, że mogłaś się pomylić - zauważył Remus, ignorując westchnienie Jamesa. - W takim razie dlaczego tak poszukiwałyście informacji o przepowiedniach, które się nie sprawdziły?

- Bo widziałam coś podobnego w swojej kuli - wyjaśniła Elise, podnosząc głowę. - Coś jakby zamglone postacie, które zaczęły znikać... Gdyby to była jedna przepowiednia, to mogłabym się zgodzić, że to mogła być pomyłka, ale dwie naraz...

Zapadła cisza, którą przerywało tylko skrobanie pazurków nieśmiałka, który wspinał się na fotel.

- Pozostaje mieć nadzieję, że te wróżby się nie sprawdzą, a nad Elise nie ciąży żadne fatum - skwitował Remus, opierając się o oparcie fotela.

Wszyscy na niego spojrzeli, jednak na ich twarzach odmalowywały się różne wyrazy - u Syriusza, Jamesa i Petera było to zdziwienie, twarz Elise wyrażała przerażenie, natomiast wyraz twarzy Delilah pozostawał nieodgadniony.

- Fatum? -dopytywał Syriusz, unosząc brwi.

- Coś jak siły wyższe - odparł Remus i wzruszył ramionami. - Sporo się o tym naczytałem w mugolskich książkach.

- Co to niby jest to fatum? - spytał James.

Tym razem odpowiedziała Delilah - wzrok miała utkwiony w ścianę.

- Fatum to nieodwracalny los. Coś, czego nie można uniknąć - odpowiedziała, ani na chwilę nie odrywając wzroku od ściany, jakby jej czerwony kolor był niezwykle interesujący. Dopiero po chwili uniosła wzrok. - Remus ma rację, trzeba mieć nadzieję, że to pomyłka i Elise uniknie najgorszego.

Elise westchnęła i złapała na dłoń nieśmiałka, który zeskoczył z oparcia fotela.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro