Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 37. W szkarłatnej kawiarni

— Pani przodem — powiedział Syriusz, kulturalnie przepuszczając Elise w drzwiach.

Blondynka roześmiała się.

— Ależ dziękuję — odpowiedziała z uśmiechem i przekroczyła próg kawiarni.

Jej oczom ukazało się pomieszczenie, którego ściany pomalowane były na czerwony kolor, przywodzący na myśl gryfońską czerwień. Na ścianach wisiały obrazy w złoconych ramach, co jeszcze bardziej przypominało o Gryffindorze, jednak nie to zwróciło uwagę Elise. O wiele bardziej rzuciło jej się w oczy to, co przedstawiały dane obrazy - były to magiczne zwierzęta. Elise widziała uroczego nieśmiałka i psotliwego niuchacza, dostojnego gromoptaka i majestatycznego feniksa o ognistych piórach, a także wznoszącego się w powietrze abraksana. Najwyraźniej właściciel tej kawiarni lubił magiczne stworzenia.

Z tego, co było jej wiadomo, kawiarnię tę założył syn Newta Scamandera wraz ze swoją żoną. To wyjaśniało, skąd było tu tyle magicznych stworzeń.

— Tak czułem, że ci się tu spodoba — powiedział Syriusz z uśmiechem.

— Słusznie. — Elise pokiwała głową, również się uśmiechając.

Podeszli do jednego z wolnych stolików, gdzie Syriusz zostawił płaszcz na ławce.

— Co ci zamówić?

— Możesz mnie zaskoczyć — odparła Elise, na co Syriusz uśmiechnął się szeroko i udał się złożyć zamówienie.

Zaraz potem wrócił do stolika i usiadł obok niej, znów posyłając jej uśmiech.

— Nie byłam tu nigdy wcześniej — przyznała Elise. — Nie miałam okazji...

— Ja byłem raz — przyznał Syriusz. — Dosłownie na chwilę. Jak tylko otworzyli tu tę kawiarnię kilka lat temu, moja matka od razu zrobiła mi złą reklamę tego miejsca.

— Poważnie?

— Ta, powiedziała, że moja noga absolutnie nie może tu postać, bo tę kawiarnię prowadzą mieszańcy — mruknął Syriusz, po czym oparł się o oparcie ławki i dodał już bardziej triumfalnie: — No i zgadnij, co wobec tego zrobił Syriusz.

— Niech zgadnę. Tym bardziej przybył do kawiarni, do której mu zabroniono? — spytała blondynka, choć tak naprawdę doskonale znała odpowiedź.

— Oczywiście, że tak — przytaknął Syriusz z dumą. — Nawet wypiliśmy wtedy z Jamesem herbatę z właścicielem. Swoją drogą ten człowiek też tak psocił, kiedy jeszcze uczył się w Hogwarcie.

— No nie mów — zaśmiała się Elise. — Podrzucił wam pomysł na kolejne żarty?

— A jakżeby inaczej — przytaknął Syriusz. — I opowiedział, jak on zapewniał rozrywkę w Hogwarcie. I przekazał nam, gdzie znajdują się dwa z tajnych przejść — tu lekko ściszył głos. — Koniecznie umieściliśmy je na mapie.

Elise roześmiała się, a wtedy kelner przyniósł im herbatę oraz ciasto, które wcześniej zamówił Syriusz.

— No ciekawe, co takiego wybrałeś — powiedziała Elise, odkrajając łyżeczką ciasto.

— Jakieś ciasto jagodowe — odparł Syriusz. — Brzmiało zachęcająco, więc je wybrałem.

Elise spróbowała ciasta z jagodami i już wiedziała, że Syriusz dobrze z nim trafił, bo jej zdaniem było dobre.

— Jednak masz dobry gust do ciast — zaśmiała się.

— Tak podejrzewałem, że będzie ci smakować.

Cała randka mijała im w dosyć radosnej i miłej atmosferze. Jak to z Syriuszem bywało, trudno było zachować powagę w jego towarzystwie, przez co Elise musiała uważać, by z tego śmiechu nie udławić się ciastem.

Black dosyć szybko zjadł swoje ciasto, po czym zajął się dopijaniem herbaty, jednocześnie rozmawiając z Elise. W pewnym momencie blondynka nabrała ciasta na łyżeczkę i skierowała do niego. Nie musiała go nawet prosić, by otworzył usta, bo zrobił to sam z siebie, po czym ze smakiem zjadł ciasto od niej.

— A wiesz, że tak od ciebie to nawet lepiej smakuje? — powiedział, na co Elise się roześmiała.

— W takim razie... — Po tych słowach znów nabrała ciasta na łyżeczkę i powiodła ją do Syriusza, na co ten znów nie protestował.

Ale kiedy Elise chciała dać mu ciasto po raz trzeci, on ze śmiechem skierował łyżeczkę w jej kierunku.

— Nie, nie, Eli, nie będziesz mi się głodzić — stwierdził. Elise zachichotała, zakrywając usta dłonią, by z tego śmiechu niechcący nie wypluć ciasta. — To w sumie dla pewności powinienem cię nakarmić...

— Hej, to, że jesteś starszy, jeszcze nic nie znaczy! — zauważyła Elise z udawanym oburzeniem.

— Oczywiście, że znaczy — odparł Syriusz, jednak tym razem powstrzymał się od karmienia jej.

Ich randka nie ograniczyła się tylko do wizyty w kawiarni. Potem urządzili sobie spacer, a także udali się w miejsce, gdzie ostatnio widzieli demimoza. Mieli nadzieję również i tym razem spotkać tego zwierzaka, jednak na to musieli trochę zaczekać.

Elise przykucnęła, zamierzając oczekiwać na przybycie demimoza. Syriusz zrobił to samo, a dodatkowo objął Krukonkę ramieniem.

— Szykuje nam się długie czekanie — zauważył. — Ale jestem pewny, że nasz znikający kolega szybko się tu pojawi.

— O? Czyżbyś utrzymywał bliskie kontakty z demimozem?

— Nie, ale ja na jego miejscu aż rwałbym się do spotkania z nami.

Elise roześmiała się i spojrzała na miejsce, gdzie ostatnio pokazał się demimoz. W tym momencie nic nie wskazywało na to, by zwierzak miał się za chwilę pojawić, ale blondynka nie zamierzała tak szybko tracić nadziei.

— Kocham cię, Eli — powiedział jej Syriusz, trzymając głowę na jej ramieniu.

Blondynka cmoknęła go w czoło.

— Też cię kocham, Syriuszu. I dziękuję, że zabrałeś mnie dzisiaj na tę randkę.

Black uśmiechnął się do niej szeroko.

— Cała przyjemność po mojej stronie, Eli.

Jeszcze przez dłuższą chwilę siedzieli tam, patrząc, czy demimoz się nie pojawił. W międzyczasie trochę rozmawiali, a Syriusz ujął dłoń Elise i przyłożył ją do swojej, jakby sprawdzał, czy bardzo różnią się wielkością. Zaraz potem splótł swoje palce z jej.

Koniec końców demimoz tym razem się nie pojawił, a ponieważ robiło się trochę chłodniej, postanowili już wrócić.

— Kiedyś jeszcze na pewno go zobaczymy — zapewnił ją Syriusz.

— Też jestem tego zdania — przytaknęła blondynka. W pewnym momencie przypomniała sobie, że miała zapytać o coś Syriusza, ale w trakcie randki kompletnie wyleciało jej to z głowy. — Tak właściwie to mam do ciebie pytanie.

— Zamieniam się w słuch — odpowiedział Syriusz.

— Cóż, moja siostra w marcu bierze ślub — wyjaśniła Elise. — Tak się zastanawiałam, czy chciałbyś pójść ze mną. Wiesz, jako osoba towarzysząca...

— No jasne, Eli — przytaknął Syriusz. — Chętnie z tobą pójdę.

Elise uśmiechnęła się.

— Tak myślę, że Sam bardzo się ucieszy, jak się dowie, że jesteśmy razem. Ostatnio od razu brała cię za mojego chłopaka jak tylko do mnie pisałeś.

— No zobacz, jak udało jej się to przewidzieć — zaśmiał się Syriusz. — Jesteś pewna, że Delilah nie nauczyła jej wróżenia?

Elise parsknęła śmiechem.

— Sam nigdy nie uczyła się wróżbiarstwa, więc... Chyba opatentowała własny sposób wróżenia.

— Może Delilah powinna podsunąć ten pomysł profesor Foretell? Lekcje od razu stałyby się ciekawsze...

Elise skrzywiła się, wyobrażając sobie nielubianą przez siebie nauczycielkę wróżbiarstwa, która z tragizmem w głowie opowiadałaby o sztuce przewidywania kto z kim się kiedyś zejdzie. Ze śmiechem pokręciła głową.

— Nie, to nie najlepszy pomysł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro