Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 34. Postanowienie poprawy

Wróciwszy do dormitorium, Elise z ulgą zauważyła, że jej przyjaciółka śpi. Był dopiero bardzo wczesny ranek, więc na szczęście nie musiała się o nic martwić. Już w piżamie rzuciła się na poduszkę, zmęczona wydarzeniami z dzisiejszej nocy.

Była rozczarowana zachowaniem Syriusza. Nie żeby z tego powodu od razu przekreśliła związek z nim oraz przyjaźń, która łączyła ich od trzeciej klasy, ale... W tym momencie uważała, że Syriusz naprawdę przesadził. Postanowiła, że z nim o tym porozmawia, ale w tym momencie jedyne, o czym marzyła, to o zapadnięciu w sen, kiedy to nie musiałaby martwić się niczym - wybrykami swojego chłopaka, sekretem Remusa, który został odkryty przez Severusa, tym, że nieustannie okłamuje swoją przyjaciółkę oraz jesienią, która wciąż trwała i bawiła się nią, raz przynosząc jej coś naprawdę wspaniałego, a potem dorzucając coś złego.

Kilka godzin później Elise mogłaby niechcący zaspać na lekcje, gdyby nie Delilah, która w porę ją obudziła.

— Zawsze to mnie ciężko zwlec z łóźka — zaśmiała się Delilah. Przyjrzawszy się swojej przyjaciółce, zauważyła, że coś jest nie tak. — Hej, wszystko gra?

Elise bardzo chciała powiedzieć Delilah, co wydarzyło się ostatniej nocy i dlaczego nie wszystko jest tak, jak powinno.

Problem polegał na tym, że gdyby powiedziała jej o tym, co zrobił Syriusz, jednocześnie zdradziłaby sekret Remusa. A tego przecież nie mogła zrobić, bo obiecała mu, że Delilah o niczym się nie dowie.

A w każdym razie nie od niej.

Wobec tego wysiliła się na uśmiech, który absolutnie nie oddawał tego, co w tym momencie czuła.

— Wszystko gra, Lilah — odparła, a kłamstwo to z trudem opuściło jej usta. Naprawdę nienawidziła okłamywać swojej przyjaciółki.

Delilah nie wyglądała na przekonaną, ale postanowiła nie drążyć tematu. Elise przez myśl przeszło, że jej przyjaciółka mogła zacząć w tym momencie coś podejrzewać, ale postanowiła nie panikować za wcześnie.

Wszedłszy do Wielkiej Sali, Delilah i Elise od razu spojrzały w kierunku Huncwotów, machając im na powitanie. Oczywiście Delilah zrobiła to o wiele bardziej entuzjastycznie niż Elise i chłopcy - ci drudzy byli troszkę zmęczeni.

Jednak Delilah zaniepokoił jeden szczegół. Natychmiast ruszyła w kierunku gryfońskiego stołu, a Elise poszła w krok za nią.

— Gdzie jest Remus? — zapytała zaniepokojona Delilah. — A tak właściwie to cześć, i... Na Merlina, co z wami dzisiaj?

Słusznie zauważyła, że coś tu jest nie tak. Zarówno Elise, jak i Syriusz, James i Peter wyglądali na niewyspanych. Zupełnie jakby całą noc nie spali. A Delilah zdążyła już dawno zauważyć, że dosyć często się to powtarzało. Tyle że wtedy ignorowała ten fakt, powtarzając sobie, że pewnie tylko jest przewrażliwiona.

Nie miała pojęcia, że wcale nie była, a jej spostrzeżenia były słuszne.

— Hej, Delilah — powiedział James i ziewnął. — Remusowi troszkę się przychorowało...

— Fakt, wczoraj wydawał się być trochę zmęczony — przytaknęła Delilah. — Jest w skrzydle szpitalnym?

James pokiwał głową.

— Tak, ale...

— Później do niego pójdę — stwierdziła Delilah. — A tak swoją drogą, wy też powinniście trochę więcej spać — dodała, patrząc na nich jak matka karcąca swoje dzieci.

— Jasne, mamo... Znaczy, Delilah — poprawił się Syriusz, kiedy brunetka posłała mu zdegustowane spojrzenie.

Pozostali zachichotali, podobnie jak Delilah, na której twarzy rozkwitł lekki uśmiech.

— No dobra, widzimy się potem — powiedziała do chłopców z uśmiechem i poszła do stołu Krukonów.

Elise nie chciała zostawać długo przy stole Gryfonów po tym, jak Delilah poszła, bo wtedy jej przyjaciółka mogłaby nabrać podejrzeń, że coś przed nią ukrywa. Zamiast tego tylko cmoknęła zaskoczonego Syriusza w policzek i szepnęła im ledwie cztery słowa.

— Delilah może coś podejrzewać.

To od razu uświadomiło im, że będą musieli przedyskutować wszystko z Remusem.

Zaraz potem odeszła szybkim krokiem, by zrównać krok z Delilah.

— Na pewno wszystko wam się jeszcze ułoży — powiedział, na co Syriusz kiwnął głową.

— Mam taką nadzieję.

Nie pamiętał, kiedy ostatnio miał taki podły humor, jak dzisiaj. Nawet po spotkaniach z bratem było lepiej. Za nic nie chciał przez własną głupotę stracić Elise.

Tego dnia mieli opiekę nad magicznymi stworzeniami, a co za tym idzie - byli razem podczas tej lekcji. Kiedy Syriusz odnalazł Elise przed salą, blondynka spojrzała na niego, a w spojrzeniu tym było coś, co trochę go niepokoiło.

— Eli, wiem, że możesz być zła na mnie za to, co zrobiłem, ale chciałem cię za to wszystko przeprosić. Nie przekreślaj mnie za to, jesteś dla mnie naprawdę ważna... — Z jego ust wylał się cały potok słów, który Elise przerwała, łapiąc go za ramiona.

— Syriusz, ja... Nie jestem na ciebie zła — zapewniła go. — Po prostu... To, co zrobiłeś, było naprawdę nieodpowiedzialne i... Na Merlina, nie zamierzam cię za to przekreślać. Jak mogłabym, skoro pomimo całej twojej nieodpowiedzialności jesteś mi tak bliski? Zawsze mogę na ciebie liczyć...

Syriusz czuł się w tym momencie tak szczęśliwy, że ignorując uczniów, którzy szli korytarzem, przybliżył się do niej i pocałował w usta. Nie był to jakiś przesadnie długi pocałunek i oddawał ledwo cząstkę całej radości, jaką Syriusz czuł po dowiedzeniu się, że Elise nie jest na niego zła i nie przekreśliła go.

— Postaram się być trochę bardziej odpowiedzialny, Eli — obiecał jej, na co Elise się uśmiechnęła.

— Nie musisz się dla mnie tak doszczętnie zmieniać, ale... Trochę odpowiedzialności rzeczywiście nie zaszkodzi.

Zaraz potem Elise i Syriusz byli już w sali, gdzie mieli uczyć się o magicznych stworzeniach. Gryfon starał się nie przeszkadzać swojej dziewczynie w nauce, ale koniec końców i tak raz po raz zaczynali szeptać.

— Mówiłaś, że Delilah może coś podejrzewać — powiedział, patrząc, jak Max po kryjomu wdrapuje się na jego ramię, czepiając się pazurkami szaty.

Elise pokiwała głową.

— Tak mi się wydaje. Już dawno zauważyła, że po pełni nie tylko z Remusem jest źle, bo z nami trochę też. Nieprzespana noc musi dawać się we znaki...

— Cholera, nie wiem, jak długo uda nam się jeszcze to ukrywać — westchnął Syriusz. — Remus powinien wreszcie się przemóc i powiedzieć Delilah o wszystkim. Widać, że ona go lubi i na pewno nie odwróci się do niego. Co najwyżej będzie zła, że przed nią wszystko ukrywał, ale na pewno by go nie odrzuciła.

Elise uważała, że Syriusz ma szczerą rację. Delilah uwielbiała otaczać się ludźmi, była naprawdę towarzyską osobą. Na swojej drodze spotykała ludzi z różnymi wadami, a pomimo to nie miała nic przeciwko ich towarzystwu. Oczywiście zdarzały się wyjątki, ale na ogół potrafiła dogadać się z każdym.

Blondynka była pewna, że Delilah zaakceptowałaby "futerkowy problem" Remusa. Problem tkwił w tym, że sam Lupin się bał.

— Trzeba będzie to z nim przedyskutować — powiedział Syriusz.

Elise pokiwała głową, ale zanim zdążyła odpowiedzieć, profesor Kettleburn jej to uniemożliwił, zwracając Syriuszowi uwagę.

— Panie Black, proszę przestać czarować pannę Mayers, dobrze?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro