Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20. Wyznania szczerego serca

Co takiego zrobił? — zapytała ze zdumieniem Elise, kiedy Huncwoci opowiedzieli jej i Delilah, dlaczego Lily tak nagle odeszła. Nie docierało do niej, że Snape naprawdę mógł tak nazwać swoją przyjaciółkę.

— Nazwał ją szlamą — odparł James ze złością. — Czy już wspominałem, jak bardzo go nienawidzę?

— Wspominasz o tym dosyć często — zauważyła Delilah — ale zapewne teraz poziom nienawiści nagle podskoczył w górę, co?

— A żebyś wiedziała — James zacisnął dłonie w pięści. — Jeszcze za to zapłaci, zobaczycie.

Elise pokręciła głową z niedowierzaniem. Naprawdę nie spodziewała się tego po nim, tym bardziej, że Lily bez wątpienia była dla niego ważna. On jednak tak po prostu uznał ją za kogoś gorszego od siebie.

Syriusz ukradkiem patrzył na Elise. Dziwne uczucie w jego sercu wciąż się utrzymywało i podwyższało się, kiedy na nią patrzył. Podejrzewał, że to przez fakt, że Elise tak akceptuje ich wady oraz mimo tych wad uważa ich za dobrych ludzi.

— Coś ty taki zamyślony dzisiaj, Syriusz? — zainteresował się James, kiedy byli już w dormitorium. — Mam rozumieć, że...

— Nie wiem, jakie wnioski chcesz wyciągnąć, James — przerwał mu Syriusz, przeczuwając, że jego przyjaciel byłby gotów wziąć jego życie uczuciowe na warsztat — ale zauważyliście, że mimo że Elise nie podoba się to, że żartujemy sobie ze Snape'a, to akceptuje to i nie próbuje nas zmieniać na siłę?

James przez chwilę pomyślał, po czym spojrzał na Remusa i Petera porozumiewawczym wzrokiem.

— Wiecie, co to znaczy?

— Że Syriusz się zakochał? — zapytał Peter, na co James klasnął w dłonie.

— Bingo!

— Za bardzo się zapędzacie — stwierdził Syriusz. — Poza tym...

— Wiesz, myślę, że twoje próby zaprzeczenia temu spoczną na niczym — zauważył figlarnie Remus, akurat powtarzający wróżbiarstwo.

Syriusz pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Historia lubiła się powtarzać...

— No bo widzisz, Syriusz — zaczął James, obejmując ramieniem swojego przyjaciela. — To, co powiedziałeś tylko udowadnia, że jeśli kiedyś będziecie mieli coś ku sobie z Elise, to ona na pewno będzie cię kochała bez względu na wszystko.

Syriusz zbył słowa przyjaciela śmiechem i zwykłym "Kto wie...", ale żadne z nich nie wiedziało, że w dalekiej przyszłości ich słowa się sprawdzą.

Tymczasem Delilah była wręcz przerażona faktem, że jej przyjaciółka złapała kontakt Michaelem Reaganem.

— Jak to się właściwie stało? — zapytała, zatrzymawszy się na środku pokoju. Ponownie praktykowała swój sposób sposób zebrania myśli, chodząc z książką na głowie. Tym razem był to kryminał autorstwa jej mamy.

— Dołączył do mnie, kiedy obserwowałam całą sytuację z okna — Elise wzruszyła ramionami. — Zapytał, czy ja też uważam, że chłopcy zachowują się żałośnie...

— To fakt, nie jest godne pochwały — przytaknęła Delilah — ale żeby od razu nastawiać cię przeciwko nim? Tego bym się po nim nie spodziewała!

— Nie przesadzaj, Delilah — blondynka pokręciła głową. — Nie powiedział mi wprost, że nie powinnam się z nimi przyjaźnić, a...

— Ale to jego pytanie brzmi, jakby właśnie to chciał zrobić!

— ... A nawet gdyby to zrobił, to bym go nie posłuchała — dokończyła Elise. — Syriusz, Remus, James i Peter są wspaniałymi przyjaciółmi. Tak samo zresztą jak i ty — dodała z uśmiechem. — Zawsze mogę na was liczyć i choćby nie wiem co Michael sobie o was myślał, wy dalej będziecie dla mnie niezwykle ważni.

Delilah uśmiechnęła się. Przeszła przez pokój, po drodze odkładając książkę na łóżko, po czym przytuliła swoją przyjaciółkę.

— To, co powiedziałaś, było tak piękne, że aż musiałam cię przytulić — wyjaśniła, nie puszczając Elise. — Czułam taką wewnętrzną potrzebę...

— Lilah, spokojnie, bo za chwilę całkiem się rozkleisz — zaśmiała się Elise, na co Delilah wyprostowała się i posłała przyjaciółce promienny uśmiech.

— Wyznania ze szczerego serca tak na mnie działają — powiedziała, po czym ukradkiem otarła lekko zwilgotniałe oczy.

Elise z uśmiechem pogłaskała przyjaciółkę po ramieniu. Delilah przez chwilę siedziała na łóżku blondynki, jakby głęboko nad czymś rozmyślała, aż w końcu zerwała się na równe nogi. Widocznie nagle coś ją oświeciło.

— O, Merlinie — westchnęła. Wyglądała, jakby właśnie objawił jej się ten Merlin, którego właśnie wzywała.

— Co się stało, Lilah? — spytała Elise, nie wiedząc, czy powinna się śmiać, czy niepokoić. — Zerwałaś się tak, jakbyś ducha zobaczyła.

— Chyba wiem, od kogo dostałaś tę walentynkę.

Elise przez chwilę nie wiedziała, co powiedzieć. Po chwili zastanowienia również i ją oświeciło.

— Myślisz, że Michael...

— Tak — Delilah pokiwała głową. — Masz tę walentynkę?

Elise pokiwała głową, po czym wyjęła kartkę walentynkową z szuflady. Delilah spojrzała na litery, układające się w słowa o złotym sercu i byciu niuchaczem i lekko uderzyła w kartkę czubkami palców.

— Wiedziałam, że skądś kojarzę ten charakter pisma! — zawołała. — I jeszcze teraz do ciebie zagaduje...

— Lilah, od Walentynek minęło sporo czasu...

— To na sto procent on — upierała się Delilah. — Tego pisma z niczyim nie pomylę.

Elise nie była pewna, czy Delilah ma rację, jednak wolała nie dopytywać o to Michaela - jeśli będzie chciał, to kiedyś sam jej to powie.

▪︎ ▪︎ ▪︎

Od maja do czerwca była już niedaleka droga i zanim zdążyli się obejrzeć, był już koniec roku szkolnego. Elise wciąż nie dowiedziała się, kto był nadawcą walentynki, którą otrzymała. Nie była to jednak informacja absolutnie niezbędna jej do życia.

Przed opuszczeniem peronu szóstka przyjaciół pożegnała się ze sobą, wiedząc jednak, że jeszcze zobaczą się ze sobą w trakcie wakacji. Syriusz z wielką radością przytulił do siebie Elise, zupełnie nie przejmując się tym co myślała o tym jego matka. Chętnie ściskałby ją dłużej, jednak musieli w końcu dołączyć do swoich rodzin.

Kiedy Elise rozdzieliła się już z Syriuszem, usłyszała, jak ktoś woła za nią jej imię. Obróciwszy się, zauważyła idącego w jej stronę Michaela.

— Chciałem ci życzyć miłych wakacji — powiedział z uśmiechem. — I... Może chciałabyś spotkać się w czasie wakacji?

— Jasne, bardzo chętnie — przytaknęła Elise. — Na pewno znajdę wolną chwilę. Napisz do mnie, kiedy będzie ci odpowiadało.

Michael pokiwał głową.

— Zatem do zobaczenia, Elise.

Tymczasem Syriusz zmierzał już do swoich rodziców i brata, którzy na niego czekali. Tak jak się spodziewał, jego mama zauważyła, że nie zastosował się do jej poleceń i wciąż przyjaźnił się z Elise.

— Syriuszu, co ja ci mówiłam o towarzystwie, w jakim się obracasz? — zapytała pani Black stanowczo. — Powinieneś staranniej wybierać sobie przyjaciół...

— Możemy już wrócić do domu? — zaproponował spokojnie Regulus. Syriusz poczuł minimalną wdzięczność do brata, który wyratował go z sytuacji.

Po powrocie na Grimmauld Place 12 Syriusz od razu udał się do swojego pokoju, skąd przez resztę dnia wyszedł tylko na obiad i kolację oraz gdy czegoś potrzebował. Nikt nie miał o tym bladego pojęcia, ale w swoim pokoju zbierał on kilka najważniejszych rzeczy, by w nocy na dobre uciec z domu. Ostatnio ustalili z Jamesem, że zamieszka u niego. Rodzice jego przyjaciela nie mieli nic przeciwko temu, więc James miał zaszczyt zaprosić go w swoje skromne progi. Syriusz był mu za to niezwykle wdzięczny.

Wszystko, co wisiało na ścianach pokoju Syriusza, miało pozostać nie do zdjęcia przez długi, długi czas - tak działało zaklęcie Trwałego Przylepca. Brunet miał nadzieję, że nie mogąc pozbyć się herbu Gryffindoru ze ściany, jego matka dostanie szewskiej pasji.

Pod wieczór był już gotowy do odlotu. W plecaku miał swoje pomniejszone zaklęciem rzeczy, by bagaż był lżejszy, a na łóżku zostawił rodzicom list.

Wziął swoją miotłę, otworzył okno i już po chwili leciał nad pogrążonymi w ciemnościach ulicami Londynu.

Kiedy to czytacie, ja schronię się u kogoś, komu ufam i kogo naprawdę mogę nazwać bratem, mimo że nie łączą mnie z nim więzy krwi. Nie musicie mnie szukać - i ja, i wy będziemy szczęśliwsi, nie mając ze sobą kontaktu. Możecie mnie nawet wydziedziczyć - niespecjalnie mi na tym zależy.

Syriusz

PS Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności ten herb Gryffindoru nie chce się odkleić od ściany. Mam nadzieję, że to nie problem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro