Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 67. Gwiazda

Od razu zaznaczę, że w tym rozdziale robimy sobie taki przeskok czasowy i tutaj już zamkniemy dzieje z Hogwartu. Nie chce mi się przynudzać Hogwartem, idziemy do ciekawszych rzeczy 😂

Zatem niech zadziała ✨magia czasu✨ czy coś

• • •

Lata nauki w Hogwarcie miały swój koniec, a dla Elise i jej przyjaciół już nadeszły. Teraz mieli wkroczyć w dorosłość, co Syriusz rozpoczął od przeniesienia się na swoje. Z racji tego, że wujek Alphard zostawił mu spory spadek, z którego Syriusz nie wydał jeszcze za wiele, mógł pozwolić sobie na kupno własnego domu. Poszukiwał czegoś z bliskim dostępem do natury, biorąc pod uwagę fakt, że żyły tam zwierzęta, a on przecież chciał zamieszkać gdzieś razem z Elise.

Dom, do którego zmierzał tego dnia, był już drugim spośród tych, które odwiedził, by przekonać się, jak się w nim sprawy mają. Poprzednio okazało się, że to wcale nie był dom, a rozpadająca się rudera, która nie wiedzieć w jaki sposób jeszcze się trzymała. Po przegadaniu tego z Elise uznał, że poszuka czegoś innego.

Nie udawał się tam sam - razem z nim szła też Elise. Razem zobaczyli, że dom, którego ogłoszenie Syriusz znalazł w gazecie zgadza się z opisem - jednopiętrowy i niezbyt wielki, znajdujący się przy lesie nieopodal wsi.

— Sporo tu zwierząt przychodzi — dodał właściciel owego domu. — Mam nadzieję, że to nie będzie dla państwa problemem?

Syriusz i Elise wymienili spojrzenia i uśmiechnęli się do siebie.

— Wie pan, to nawet lepiej — odparł Syriusz, na co właściciel też się uśmiechnął.

— To wspaniale, że wciąż są państwo zainteresowani zakupem. Zapraszam do środka, mogą państwo obejrzeć dom...

Elise i Syriusz chętnie skorzystali z tej możliwości - w końcu kupowanie domu w ciemno nie było dobrym pomysłem. Max, który również był tam z nimi, z zainteresowaniem rozglądał się po nowym miejscu, siedząc na ramieniu Elise.

— Jak ci się podoba, Eli? — zapytał ją Syriusz.

Jak już zdążyli zauważyć, wnętrze domu nie było szczególnie wielkie, czego się oczywiście spodziewali z uwagi na fakt, że z zewnątrz budynek też nie był spory. Obejmował niewielki korytarz, dwa pokoje, łazienkę oraz kuchnię. Ostatnie pomieszczenie było największe, bo obejmowało zarówno kuchnię, jak i jadalnię z prowizorycznym salonem. Dom nie był w pełni wyposażony, jednak kilka mebli zostało pozostawionych przez poprzedniego właściciela, któremu najwyraźniej nie były już one potrzebne.

— Bardzo mi się podoba — zapewniła go Elise, uśmiechając się. — I myślę, że będzie jeszcze lepiej, kiedy urządzimy go po swojemu...

— Czy to znaczy, że zdecydowali się państwo na zakup? — zainteresował się właściciel.

— Raczej tak — przytaknął Syriusz. — Odpowiada nam i dom, i okolica... Nie mamy powodu, aby zrezygnować.

Właściciel domu uśmiechnął się, najwyraźniej zadowolony z faktu, że uda mu się dobić targu.

Po obejrzeniu domu i umówieniu się z właścicielem na podpisanie wszelkich formalności Elise i Syriusz postanowili przejść się po wsi, w której mieli zamieszkać. Las, przy którym stał dom, znajdował się na terenie Clifton Campville, jednak aby znaleźć się w zamieszkanej części wsi należało przejść kawałek drogi. Lub się teleportować, ale nagłe pojawienie się znikąd dwójki młodych ludzi mogło być szokiem dla mugoli. Para na pewno nie chciała na wstępie robić sobie pod górę, nawet jeśli byłoby to prostsze.

— Podoba mi się ta wieś — stwierdziła Elise, rozglądając się dookoła. Max, który schował się w jej torebce, aby przypadkiem nie zwrócił uwagi żadnego mugola, wychylił się, aby też popatrzeć. We wsi było zdecydowanie spokojniej niż w Londynie, gdzie zarówno Elise, jak i Syriusz spędzili dzieciństwo.

— Powiem szczerze, że mnie też — przyznał Syriusz. — Ciekawe, jacy ludzie tu mieszkają. Jeśli są mało przystępni, to będzie ciekawie.

— Nie zakładaj od razu najgorszego.

Jak się okazywało, ludzie w Clifton Campville byli całkiem mili - Elise nie zauważyła, aby posyłali im jakieś nieprzyjemne spojrzenia. Pewna kobieta nawet zagadała ich po drodze i dowiedziała się, że ci zamierzają tu zamieszkać.

Był też jeden szczegół, który nie spodobał się Elise. Kiedy tak przechodzili drogą, blondynka widziała, jak dziewczęta ze wsi wiodą za nimi wzrokiem. Elise była pewna, że to bardziej ze względu na atrakcyjność Syriusza i niespecjalnie jej się to podobało. Wprawdzie nie robiły jej nic złego i dziewczyna karciła się za to, co pomyślała, ale to uczucie pozostało. Bo nawet jeśli bezgranicznie ufała Syriuszowi, to te spojrzenia jej się nie podobały.

Black zdawał się nie zauważać tego, jakie zainteresowanie wzbudza. Dopiero po chwili zauważył, że dziewczęta obracają głowy w jego stronę i obserwują go przez dłuższą chwilę.

— Czuję się normalnie jak gwiazda — zażartował. — Wszyscy tak na mnie patrzą jakbym był kimś ważnym! Znaczy nie mówię, że nie jestem, ale...

— No pewnie, że jesteś kimś ważnym — przytaknęła Elise, po czym ułożyła dłoń na jego policzku i przybliżywszy twarz Syriusza do siebie, pocałowała go w drugi policzek. — Moim chłopakiem.

— To najważniejsza rola, jaką mogę pełnić w życiu — uznał Black z uśmiechem, po czym objął Elise ramieniem. — Ale nie musisz być zazdrosna, Eli.

— Nie wiem, o czym mówisz, Syriuszu — odpowiedziała spokojnie Elise, utkwiwszy wzrok w drzewie, które akurat mijali. Do jesieni pozostało jeszcze trochę czasu, bo liście na drzewach wciąż były jeszcze zielone, a na zewnątrz panowała słoneczna pogoda.

— Niech będzie, że nie wiesz — roześmiał się. — A jak twój staż u Lebedeva?

— Bardzo dobrze — odpowiedziała Elise. — Wiesz, to coś zupełnie innego od opieki nad magicznymi stworzeniami w Hogwarcie...

— No pewnie, że coś innego — przytaknął Syriusz. — Wtedy chodziłem tam z tobą, a teraz nie mogę.

Elise pokręciła głową z rozbawieniem.

— Oczywiście, właśnie to miałam na myśli.

Syriusz wyszczerzył zęby, po czym dodał:

— Jestem pewien, że zostaniesz wybitnym magizoologiem. I wiem, że będę dumny z twoich osiągnięć, bo na pewno zrobisz wiele dobrego w tej dziedzinie.

Elise uśmiechnęła się, czując, jak na policzki wpływa jej ciepło. I nie było to ciepło, którego chciałaby się pozbyć - akurat to było przyjemne, bo fakt, że Syriusz w nią wierzy sprawiał, że robiło jej się cieplej na sercu.

Minęli już zabudowaną część wioski, kiedy Elise zatrzymała się i przytuliła do Syriusza.

— To, że we mnie wierzysz, wiele dla mnie znaczy — oznajmiła, na co Black uśmiechnął się. Ujął w dłonie jej twarz, przez co ich spojrzenia się spotkały. Chłopak pomyślał o tym, jak piękne są jego zdaniem oczy Elise - koloru bursztynów, nieco ciemniejące po zewnętrznej stronie tęczówki.

— Jak mógłbym w ciebie nie wierzyć, Eli? — zapytał retorycznie, po czym krótko pocałował ją w usta. — Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo jesteś mi bliska.

Syriusz uśmiechnął się, widząc, jak usta Elise wyginają się w uśmiechu. Uwielbiał, kiedy się uśmiechała. A jeszcze bardziej uwielbiał, kiedy robiła to dzięki niemu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro