Rozdział 66. Dumny wujek
Proszę nie pytać o to, co się odpierdala w tym rozdziale, dobra? 😂
• • •
Podczas pobytu u Mayersów Syriusz ponownie wylądował w pokoju gościnnym. Leżąc w łóżku dwa dni później, Black zastanawiał się, czym sobie zasłużył na spotkanie tak cudownych ludzi, jak jego przyjaciele i ich rodziny. Przy nich czuł się tak, jakby tracąc rodzinę jednocześnie ją zyskał.
Otaczała go ciemność i cisza, co nie było dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że była noc. W pewnym momencie jednak usłyszał jakieś ciche kroki na korytarzu. Zdecydowanie ktoś zmierzał do pokoju gościnnego. Syriusz domyślił się, że była to Elise - w końcu poprzedniej nocy też przyszła do niego, a potem zasnęła w jego ramionach, o czym oczywiście nie wiedział nikt poza nimi, bo dla niepoznaki Elise rano wracała do siebie.
Chwilę później Syriusz usłyszał szczęknięcie klamki, a zaraz potem drzwi lekko się uchyliły, ukazując odrobinę światła z różdżki, którą niosła Elise. Brunet sprytnie zamknął oczy, udając, że śpi, jednak po cichutkim dreptaniu wiedział, że dziewczyna się do niego zbliża. Poczuł, jak Elise delikatnie gładzi go wierzchem dłoni po policzku, najwyraźniej uznając, że Syriusz już śpi. Potem przeniosła dłoń na jego głowę, przejeżdżając palcami po czarnych lokach swojego chłopaka. Wtedy to Syriusz postanowił ujawnić, że nie śpi.
— Bardziej na lewo, Eli — powiedział szeptem, który Elise zdołała usłyszeć. Jej dłoń zatrzymała się na włosach Syriusza, a kiedy chłopak otworzył oczy, zauważył, że Elise patrzy na niego z rozbawieniem.
— Ty draniu, tylko udawałeś, że śpisz — wyszeptała z uśmiechem, na co Syriusz podniósł się do siadu, również się uśmiechając.
— Wiesz, gram niedostępnego — zażartował.
— O, poważnie? — zapytała Elise, po czym udała, że zbiera się do odejścia. Zanim zdążyła zrobić choćby dwa kroki, Syriusz chwycił ją za dłoń i ucałował kostki na niej.
— Zostaniesz ze mną, co nie?
— W zasadzie po to przyszłam, ale teraz musiałabym to przemyśleć... — odparła Elise, chcąc trochę podroczyć się z Syriuszem.
Syriusz, nie znając lepszego argumentu niż miłość, po prostu wstał i czule przytulił Elise. Blondynka uśmiechnęła się i oddała uścisk. W jego ramionach zawsze czuła się bezpiecznie, zupełnie jakby Syriusz tworzył jakąś barierę, która nie pozwalała złu dostać się do niej.
W pewnym momencie Syriusz doprowadził do tego, że ich usta się spotkały. Elise nie protestowała, więc po chwili ich pocałunki zrobiły się nieco zachłanniejsze i namiętniejsze. Czując, jak Syriusz podnosi ją do góry, blondynka oderwała usta od jego ust, pisnąwszy z zaskoczeniem.
— Spokojnie, Eli, nie upuszczę cię — zapewił ją. Elise uśmiechnęła się, obejmując Syriusza za szyję.
— Trzymam za słowo.
Black też się uśmiechnął, a przeniósłszy Elise na łóżko, ponownie ją pocałował. Tym razem mocniej niż wcześniej, a kiedy przygarnął ją bardziej do siebie, jego dłoń w pewnym momencie znalazła się pod jej bluzką od piżamy. Elise jakby przeszedł wtedy dreszcz, ale nie strąciła z siebie dłoni Syriusza.
W pewnym momencie chłopak przerwał pocałunek, chcąc zadać Elise jakieś pytanie. Popatrzył jej prosto w oczy, by zapytać:
— Eli, wiesz... Nie chcę na tobie niczego wymuszać, więc jeśli nie chcesz lub nie jesteś gotowa...
Elise przerwała mu krótkim pocałunkiem, który złożyła na jego ustach, ująwszy jego twarz w dłonie
— Nie wymuszasz niczego, Syriuszu — zapewniła go. — Nie mam nic przeciwko, tylko... Może rzućmy chociaż zaklęcie wyciszające, co?
Syriusz uśmiechnął się.
— To dobry pomysł, Elise.
• • •
Elise musiała przyznać, że budzenie się w ramionach Syriusza było zdecydowanie przyjemnym uczuciem. Jeśli miała być szczera, to właśnie tam czuła się bezpieczna i najlepiej to zostałaby tam jak najdłużej, ale nad ranem postanowiła udać się do siebie dla niepoznaki.
— Wiesz co? Czekam z niecierpliwością na dzień, w którym nie będziesz musiała przemykać się rano i ode mnie uciekać — stwierdził Syriusz. Patrzył na Elise, wciąż leżąc na łóżku i podpierając policzek dłonią.
Elise roześmiała się, poprawiając piżamę.
— Przecież ja od ciebie nie uciekam... To nie miałoby sensu, bo odnalazłbyś mnie choćby i na Antarktydzie.
— To prawda — przytaknął Syriusz, wyszczerzając zęby.
Niemniej jednak po głowie zaczęła mu krążyć pewna myśl. Na pewno chciałby w przyszłości zamieszkać z Elise. Nie chciał zbyt długo siedzieć na głowie Potterom czy Mayersom, zważywszy na fakt, że jako dorosły powinien już zaczynać być samowystarczalnym.
Tak czy inaczej był pewien, że mieszkając z Elise byłby szczęśliwy. W ten sposób mógłby zbudować rodzinę, jakiej nigdy nie miał. Swoją rodzinę, z dziewczyną, bez której nie wyobrażał sobie życia.
— Eli? — odezwał się, chcąc zwrócić jej uwagę, co oczywiście osiągnął. Elise obróciła głowę w jego kierunku, by spojrzeć na niego pytająco. — Gdybyśmy mieli kiedyś taką możliwość, to chciałabyś ze mną zamieszkać? Bo ja osobiście bardzo bym chciał, abyśmy zamieszkali razem.
Blondynka lekko uniosła brwi. Tego pytania raczej się nie spodziewała i nie wiedziała, dlaczego Syriusz zapytał akurat o to. Mimo to nie musiała długo myśleć nad odpowiedzią.
— Pewnie, że bym chciała — przytaknęła, po czym przekrzywiła głowę, patrząc badawczo na Syriusza. — A skąd to pytanie? Czyżbyś już planował przeprowadzkę?
— Może planować to za mocne określenie — Syriusz wzruszył ramionami. — Ale w pewnym sensie tak. Myślę, że po ukończeniu Hogwartu powinienem i wolałbym przenieść się na swoje. Nie to, że nie lubię rodziny Jamesa, po prostu... Nie mogę wiecznie na nich polegać. Zresztą jestem pełnoletni, muszę zacząć się usamodzielniać.
Elise pokiwała głową. Rozumiała, co czuje Syriusz i w dodatku była z niego dumna. Widać w nim również zebrały się jakieś pokłady odpowiedzialności.
— Wiesz, uważam, że to bardzo rozsądne z twojej strony — oznajmiła Elise, po czym podeszła do niego i pocałowała go w czoło. — I jestem z ciebie dumna.
Black uśmiechnął się.
— Dla takich chwil jak ta warto żyć.
• • •
To, że Syriusz tak dobrze dogadywał się z jej bliskimi napawało Elise szczęściem. Wszyscy traktowali go jak członka rodziny - doskonale dogadywał się z Andrewem i Christianem, Carole robiła wszystko, aby dobrze czuł się w ich domu, a Samantha często lubiła z nim pożartować. Jak się okazywało, również bliźniaczki nie miały nic przeciwko niemu.
— Amy przypomina mi o Nimfadorze — powiedział Syriusz, kiedy akurat trzymał siostrzenicę Elise w ramionach. Dziewczynka nawet nie płakała, będąc trzymaną przez kogoś innego niż rodzice. — To moja siostrzenica, równie urocza jak Amy i Evangeline.
— Nimfadora to naprawdę urocza dziewczynka — przyznała Elise, uśmiechając się.
— Prawda? — Syriusz uśmiechnął się szeroko. — Właśnie, ostatnio Andromeda przysłała mi jej zdjęcie! Chcecie zobaczyć?
— No jasne — przytaknęła Samantha. — Pokazuj nam swoją cudowną siostrzenicę, dumny wujku.
Syriusz przekazał Amy jej rodzicom, by przejść się do pokoju gościnnego, skąd miał wziąć zdjęcie od Tonksów. Wróciwszy z powrotem do salonu, pokazał im fotografię, która przedstawiała Nimfadorę przy choince, posyłającą całusa do aparatu. Jej krótkie włosy zmieniały kolor na rudawe, co od razu zauważyła Carole.
— Mała jest metamorfomagiem? — zapytała, uśmiechając się na widok uroczej Nimfadory, na co Syriusz pokiwał głową.
— Tak, chociaż nie potrafi jeszcze zbyt dobrze tego kontrolować — wyjaśnił. — Ale jestem pewien, że się tego nauczy i jeszcze daleko zajdzie.
— To urocze, że tak się nią zachwycasz — stwierdziła Samantha. — Nimfadora musi cię uwielbiać.
— No oczywiście, że uwielbia — zapewnił ją Syriusz. — W końcu ma jednego takiego wujka Syriusza. A ciocię Elise to już szczególnie uwielbia.
Blondynka roześmiała się. W drugi dzień świąt ona i Syriusz odwiedzili Tonksów, a Nimfadora bardzo cieszyła się z ich wizyty. Tak bardzo, że ledwo puściła ich z powrotem. Obiecali jednak, że niedługo znów ich odwiedzą i zamierzali to zrobić jeszcze przed powrotem do Hogwartu.
Przed powrotem do Hogwartu, za którego murami czyhało sporo niebezpieczeństw, a oni, jako pełnoletni czarodzieje, musieli sobie z nimi poradzić.
• • •
Mam nadzieję, że nie spartoliłam pierwszych dwóch części tego rozdziału
Nie mam w zwyczaju pisania takich scen, ale się starałam 😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro