Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27. Przyspieszony prezent

— A diabli niech wezmą tych przeklętych Ślizgonów! — z gryfońskiego dormitorium chłopców z szóstego roku dało się słyszeć podniesiony i mocno zirytowany głos Jamesa, który zaraz potem obrzucił uczniów Slytherina kilkoma bardzo niecenzuralnymi słowami. — Wszystko muszą zepsuć!

Syriusz leżał na swoim łóżku i wpatrywał się w szkarłatny baldachim.

— Nie łam się, Syriuszu — pocieszył go Remus. — Jeszcze będziesz miał okazję...

Black podniósł się do pozycji siedzącej.

— Wiem, ale... Zastanawiam się, jak to wszystko odbiera Elise — odparł, przejeżdżając dłonią po swoich czarnych lokach. — Nie próbowała mnie odrzucić, ale... Kto wie, czy nie czuje się teraz... No, dziwnie.

— Pewnie jest skrępowana — wzruszył ramionami Peter. — Kto by nie był po takiej sytuacji?

— Może daj jej trochę czasu? — zaproponował szybko Remus. — Zobaczysz, wszystko się ułoży.

— Dokładnie, jeszcze będziecie razem — zgodził się James zawziętym głosem. — I żadni Ślizgoni wam w tym nie przeszkodzą.

Syriusz pokiwał głową. Postanowił rzeczywiście dać Elise trochę czasu i niebawem podjąć się kolejnej próby wyznania uczuć.

Po tym, jak Syriusz wrócił do wieży Gryffindoru nieco zawiedziony i powiedział coś o tym, że jego plany zostały trochę pokrzyżowane, Delilah natychmiast zerwała się na równe nogi. Dowiedziawszy się, że Elise poszła do wieży Krukonów, brunetka również postanowiła się tam udać. Nie musiała być jasnowidzem, by wiedzieć, że w tym momencie tej dwójce przydałaby się rozmowa z kimś. Przechodząc obok Syriusza, poklepała go pocieszająco po ramieniu i jak strzała pomknęła do wieży Ravenclawu.

Tymczasem Elise była już w dormitorium i dla zajęcia myśli przeszukiwała notatki z obrony przed czarną magią, upewniając się, czy aby na pewno nie mieli zadanego żadnego eseju, choć i tak przeczuwała, że jej przyjaciele celowo nie chcieli z nimi iść, bo podejrzewali, co może się zdarzyć. Nie żeby miała im za to za złe, ale... Żałowała, że drużyna Ślizgonów koniecznie musiała mieć swój trening.

Obawiała się tylko, jak ta sytuacja wpłynie na jej relację z Syriuszem. Absolutnie nie chciała, aby było pomiędzy nimi jakieś skrępowanie czy coś takiego.

Ze zrezygnowaniem oparła głowę o drewniane oparcie łóżka. Przestań, Mayers, skarciła się w duchu. Jeśli rzeczywiście cię kocha, to tak łatwo się nie podda. I ty też się nie poddasz.

W pewnym momencie poczuła, jak coś najpierw łazi jej po głowie, następnie przesiada się na ramię, a na koniec spada na jej kolana. Uśmiechnęła się do Maxa, który zaraz potem przytulił się do jej dłoni, którą do niego wyciągnęła.

Dosyć szybko nie była już sama ze swoimi myślami - do dormitorium wpadła Delilah, która od razu przysiadła obok niej na podłodze i popatrzyła na nią tak, jakby chciała się czegoś dowiedzieć.

— Możesz mi powiedzieć, może zrobi ci się lepiej — zaproponowała jej, na co Elise potrząsnęła głową.

— To nie tak, że Syriusz mnie odrzucił czy ja jego — wyjaśniła blondynka, po czym lekko przygryzła wargę. — Po prostu... Prawie mnie pocałował i...

W tym momencie Delilah otworzyła szerzej oczy i chwyciła przyjaciółkę za ramiona.

— Poważnie? Na Merlina, to... Zaraz, zaraz, jak to: prawie?

— Zwyczajnie — Elise wzruszyła ramionami, czując, że na policzki wpływa jej rumieniec. — Byliśmy wtedy na boisku, i... Drużyna Ślizgonów przyszła wtedy na trening.

Delilah pokiwała głową, dając jej znak, że rozumie. Teraz już wiedziała, czemu Syriusz wrócił taki zawiedziony. Podejrzewała, że po tym incydencie jego nienawiść do Ślizgonów tylko podskoczyła.

— Ale... Wiesz, że to jeszcze nic straconego? — upewniła się Delilah. — Wam obydwu na sobie zależy, na pewno jeszcze będziecie razem...

— Wiem, Lilah, tylko... Nie chcę, żeby między mną a nim było to skrępowanie...

— Nie będzie — zapewniła ją Delilah. — Syriusz na pewno do tego nie dopuści.

I Delilah miała rację - Syriusz nie miał zamiaru dopuścić do tego, by Elise czuła się przy nim tak, jakby on wcale nie chciał być w jej towarzystwie. Za to była mu wdzięczna, choć w głębi serca miała nadzieję, że kiedyś rzeczywiście będą razem.

Jak się okazało, to Puchoni mieli grać najbliższy mecz ze Ślizgonami - tego dowiedziała się ostatnio Elise podczas rozmowy z Michaelem, który grał w drużynie Hufflepuffu jako szukający.

Okazało się również, że złośliwi Ślizgoni już rozpuścili plotkę, że widzieli Syriusza i Elise, obściskujących się na boisku. Michael aż zapytał ich o to, choć przeczuwał, że te plotki kłamią.

— Och, przecież to wszystko prawda! — zażartował Syriusz. — My z Elise to już nawet ślub planujemy, prawda, Eli? — dodał, obejmując ją ramieniem.

— Taaa — zaśmiała się. — Ślub, dzieci, całe stado hipogryfów...

Po tej wymianie zdań Michael już wiedział, że plotki są przesadzone, jednak coś przeczuwał, że ta dwójka i tak ma się ku sobie.

— A tak na serio, Michael — powiedział Syriusz. — Mam do ciebie prośbę.

Reagan uniósł brwi.

— Jaką?

— Zetrzyjcie w pył Ślizgonów na jutrzejszym meczu — poprosił, wspominając swoją złość, jaką odczuwał, kiedy przerwali mu ten piękny moment na boisku.

Puchon uśmiechnął się lekko.

— Tego możesz być pewien, osobiście się do tego przyczynię.

Syriusz też się uśmiechnął.

— To fajnie, wielkie dzięki.

I rzeczywiście tak się stało - na meczu Michaelowi udało się złapać znicza, natomiast Syriusz i James prawdopodobnie wrzeszczeli najgłośniej ze wszystkich kibiców.

▪︎ ▪︎ ▪︎

Tak minął im tydzień od tego dnia na boisku, kiedy to prawie się pocałowali. Syriusz nie miał bladego pojęcia, jak wiele czasu powinien dać Elise, ale stwierdził, że warto zaryzykować. Jak zwykł mawiać James, bez ryzyka nie ma zabawy, dlatego Black postanowił skorzystać z mądrości przyjaciela.

Akurat siedzieli sobie późnym wieczorem na parapecie na jednym z korytarzy. Syriusz widział, jak w oczach Elise odbijały się gwiazdy i to dopiero była dla niego definicja pięknego nieba.

— Tak właściwie to mam do ciebie pytanie — powiedziała w pewnym momencie.

— Ja do ciebie też, ale ty byłaś pierwsza, więc zacznij.

— Okej — zgodziła się blondynka. — No więc, niedługo masz urodziny i moje pytanie brzmi: co chciałbyś dostać?

Przez głowę Syriusza przebiegła jedyna wizja prezentu od Elise, o który mógłby ją poprosić. Choć to też zależało od jej możliwości.

— Tak szczerze? — spytał, na co ona pokiwała głową. — Chciałbym, abyś kochała mnie tak bardzo, jak ja ciebie. I tak bardziej, niż jak przyjaciela...

Takiego życzenia Elise się nie spodziewała - fakt, zdawała sobie sprawę, że Syriusz ją kocha, tak samo, jak ona jego, ale nie miała odwagi o tym z nim porozmawiać. Tymczasem Gryfon wyskoczył z tym tak niespodziewanie...

— Wiesz co? Mogę spełnić to życzenie — powiedziała z lekkim uśmiechem. — Co prawda urodziny masz dopiero w listopadzie, ale...

— Uszczęśliwisz mnie już teraz i zostaniesz moją dziewczyną? — zapytał Syriusz z nadzieją w głosie.

— Jasne, że tak — przytaknęła, nie mogąc przestać się uśmiechać.

Z tej radości Syriusz nie mógł się powstrzymać - ujął jej twarz w dłonie i złożył na jej ustach długi pocałunek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro