Rozdział 24. Amatorscy fryzjerzy
Elise miała swoją ulubioną długość włosów, na jaką lubiła mieć je obcinane. Za każdym razem skracała je sobie do ramion, by zbytnio jej nie przeszkadzały. Przez całe wakacje niezbyt miała ku temu możliwość - jej siostra była trochę zajęta, a to głównie ona obcinała siostrze włosy. I nie tylko siostrze, bo kiedy ich mama potrzebowała odświeżenia fryzury, Samantha chętnie służyła pomocą.
— Bardzo ci włosy urosły przez wakacje — zauważył Syriusz, kiedy Elise odwiedziła Potterów w ich domu. Brunet bawił się jasnym kosmykiem włosów swojej przyjaciółki, których długość jej nie odpowiadała.
— Wiem — przytaknęła Elise. — Chcę je trochę skrócić, zanim wrócimy do szkoły.
Syriusz na chwilę przestał bawić się pasmem włosów Elise, by złapać kontakt wzrokowy z Jamesem. Najwyraźniej obaj pomyśleli o tym samym.
Blondynka zauważyła to, jak od razu na siebie spojrzeli i domyśliła się, co planują. Ze śmiechem zabrała Syriuszowi swoje włosy.
— Wybaczcie, ale może nie eksperymentujcie z obcinaniem włosów, co?
— No jak to, Elise, nie ufasz nam? — zapytał James takim głosem, jakby poczuł się zraniony.
— To nie kwestia zaufania — zaprotestowała Krukonka. — Tylko... Hm, ile razy wcześniej obcinaliście komuś włosy?
— Eee... — James podrapał się po głowie, zastanawiając się nad błyskotliwą odpowiedzią. — A mój miś się liczy? Kiedyś nie dość, że obciąłem mu tę sierść, to jeszcze ją przefarbowałem...
— Cicho, James, zanim całkowicie pogrążysz nasze szanse na zostanie fryzjerami — uciszył go Syriusz.
Elise pokręciła głową ze zrezygnowaniem.
— Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł...
— Jak każdy, który wymyślamy — zauważył beztrosko Syriusz. — A jednak nas kochasz.
Elise uśmiechnęła się. Trudno było się nie zgodzić z tym stwierdzeniem, choć ostatnio ta miłość do Syriusza troszkę się zmieniła.
Koniec końców Jamesowi i Syriuszowi udało się namówić Elise na skrócenie włosów. Przyrzekli jej, że nie utną jej od razu na długość do ramion, na wypadek, gdyby coś wyszło nierówno. Wtedy mogliby to wyrównać. A nawet jeśli, to do września włosy mogły jej odrosnąć - był dopiero sierpień.
— Macie jakiś specjalny plan działania? — zainteresowała się Elise.
James wzruszył ramionami.
— Mamy zaklęcie do obcinania włosów, potrzebujemy czegoś więcej?
— Alibi — odpowiedział Syriusz poważnym głosem, mocząc włosy Elise słabym strumieniem wody z różdżki. — Gdyby wpadli tu przypadkiem aurorzy. Wtedy pozbywamy się dowodów i udajemy, że używaliśmy nożyczek.
James chwilę pomyślał nad słowami przyjaciela, kiwając głową.
— Ma sens — stwierdził, po czym znalazł nożyczki. Niezbyt wyglądały na takie, którymi obcinało się włosy, ale to już był tylko szczegół.
Elise pokręciła głową z rozbawieniem.
— Nie wierzę, że się na to zgodziłam.
— W życiu trzeba się bawić, Eli — stwierdził Syriusz, po czym wziął różdżkę. — Na pewno nie chcesz się wycofać?
— Raczej nie — zaśmiała się Elise.
— No to ścinamy — skwitował Syriusz i zabrał się do pracy.
Chłopcy byli pod wrażeniem swoich umiejętności fryzjerskich, kiedy po kolei skracali włosy przyjaciółki, zbliżając je do jej ulubionej ich długości. Elise nie miała przed sobą lustra, więc efekt końcowy miała zobaczyć dopiero na koniec. Mimo wszystko była przyzwyczajona do widoku siebie z włosami do ramion.
Za to nowością był dla niej fakt, że jej włosy zamiast dotykać ramion, jak zazwyczaj to były trochę nad nimi, bo Syriusz trochę się rozpędził z cięciem.
— Nie martw się, Eli, jakoś to ogarniemy — zapewnił ją, na co ona tylko się roześmiała.
Koniec końców Elise skończyła z włosami do połowy szyi. Nie robiło to dla niej jakiejś szczególnej różnicy, tym bardziej, że do września było jeszcze trochę czasu.
— I jak ci się podoba? — spytał ją James.
— Wiecie co? Chyba powinniście rzucić wszystko i zakładać zakład fryzjerski.
— Łaał, Jamie, słyszysz, jacy jesteśmy utalentowani? — spytał Syriusz, udając zdziwionego.
— Musimy przemyśleć pomysł założenia zakładu — przytaknął James. — Ale mówisz serio, Elise? Naprawdę podoba ci się twoja nowa fryzura?
— Jasne — przytaknęła Elise. — Poza tym, że trochę się zagalopowaliście, ale to nic, włosy odrosną.
James i Syriusz uśmiechnęli się szeroko.
— Ej, Syriusz — zagadnął przyjaciela James, kiedy Elise już wróciła do domu. — A tobie jak podoba się nasza nowa Eli?
Tym razem Syriusz już się nie wypierał.
— Elise nie musi się zmieniać, żeby mi się podobać — stwierdził. — Ale jak zawsze wygląda ładnie.
James nie mógł nie wyszczerzyć się bardziej, niż teraz.
Po powrocie Elise do domu jej rodzina była lekko zaskoczona widokiem jej z obciętymi włosami.
— To długa historia — zaśmiała się Elise.
Była to długa historia, którą i tak im opowiedziała, natomiast jej mama uznała, że James i Syriusz naprawdę muszą mieć talent, nawet jeśli robili to po raz pierwszy.
▪︎ ▪︎ ▪︎
W ciągu reszty wakacji Elise i piątka przyjaciół zdążyła się jeszcze spotkać w czasie wakacji. Michael przez długi czas pozostawał odcięty od niej, jakby bolesny był dla niego kontakt z nią. Blondynka podejrzewała, że tak właśnie jest, bo na jego miejscu tak właśnie by się czuła. Gdzieś w połowie sierpnia odpisał na jej list, który wysłała mu w lipcu. Przepraszał ją za tak długie zwlekanie z odpowiedzią, jednak ona uważała, że nie musi jej za to przepraszać.
W końcu nadszedł koniec wakacji i czas powrotu do szkoły. Włosy Elise jeszcze nie zdążyły odrosnąć do jej ulubionej długości, jednak były to tylko włosy - z czasem miały sięgnąć ramion, a potem jeszcze dalej, a wtedy Syriusz i James znów mogliby praktykować swoje umiejętności fryzjerskie.
— Delilah, jakie ty masz długie włosy — powiedział James, jakby zauważył to dopiero teraz, w pociągu jadącym do Hogwartu. — Nie myślałaś ostatnio nad jakąś zmianą?
Delilah tylko przełożyła włosy na drugie ramię, jakby chciała uchronić je przed siedzącym obok niej Jamesem.
— Nie, dzięki — odparła ze śmiechem. — Nie jestem masochistką.
— Tego ci nie zarzucam — zaprotestował James. — Ale zmiany są potrzebne...
— Jeśli będę potrzebowała kompletnie zmienić wygląd, aby nikt mnie nie poznał, to się odezwę — zapewniła go brunetka, na co James spojrzał na Syriusza z kwaśną miną.
— Przepadła nam szansa, Syriuszu.
— Zauważyłem, James — przytaknął zrozpaczony Syriusz. — Nie martw się, wciąż mamy naszą stałą klientkę Elise.
Blondynka uśmiechnęła się. Życie bez jej przyjaciół na pewno byłoby niezwykle nudne.
Wchodząc do Wielkiej Sali, Elise zdołała złapać kontakt wzrokowy z Michaelem, który zajmował już swoje miejsce przy stole Puchonów. Uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech. Miała nadzieję, że nie będzie pomiędzy nimi niezręcznej atmosfery oraz że chłopak pogodził się z tym, że nie mają szansy na bycie razem.
Elise wciąż nie powiedziała swoim przyjaciołom nic o tym, co zaszło pomiędzy nią a Michaelem. Początkowo Michael też trzymał to w sobie, jednak jego przyjaciel szybko ogarnął, że coś jest nie tak - zazwyczaj chłopak patrzył na Elise z radością, teraz jednak jego wzrok był przygnębiony, nawet pomimo uśmiechu, który jej posyłał.
— Próbowałeś zrobić jakiś krok w jej kierunku? — zainteresował się.
Michael skinął głową.
— Ta, ale nic z tego nie wyszło.
— Ona też cię nienawidzi?
— Nie, na szczęście nie — odparł blondyn. — Tylko powiedziała, że kocha kogoś innego.
Jego przyjaciel pokiwał głową ze zrozumieniem. Domyślał się, że to musiał być cios w serce Michaela, który nie za bardzo miał szczęście w miłości.
— I co teraz zamierzasz zrobić?
— Nie mogę zrobić nic innego, jak tylko kibicować jej i temu szczęściarzowi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro