#7
Wyszliśmy ze szkoły, musiałam jakoś ominąć schodek ale niestety nie dałam rady i upadłam.
-Nic ci nie jest? - zapytał Jacke.
-Nie wiem jak możesz chodzić z łamagą.. - powiedziałam i złapałam się jego ręki.
-Normalnie, tak jak inni dają sobie radę - powiedział i chwycił mnie pod ramię - Jak tam twoja noga?
-Fatalnie się czuję... - powiedziałam.
Cała prawa noga mnie boli od kolana w dół. Baję się reakcji mamy, bedzie na mnie zła, ale mam nadzieję że jak wszystko wytłumaczę to nie powinno być tak źle.
-Odprowadzę ciebie do domu i zostanę na noc - powiedział Jacke.
-Wiesz że naprawdę nie musisz? - zapytałam.
-Wiem ale zależy mi na tobie, nie chcemy cię stracić... Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu - powiedział.
-Mogę się ciebie coś zapytać? - zapytałam.
-Jasne! - odparł.
-Czy wiesz może, z kim chodził James? - zapytałam trochę nieśmiało ale musiałam to zrobić.
-Wiem.. Ale jeżeli ci to powiem to nie mów o tym nikomu,rozumiesz? - zapytał.
-Przecież wiesz że nikomu tego nie powiem - odparłam.
-Była dziewczyna James'a to.... Lucy.. - powiedział i chwycił mnie za rękę.
-(W DOMU)-
Jacke pomógł mi się wdrapać na górę i otworzył drzwi. Weszliśmy do mojego pokoju i usiadłam na łóżku.
-Na prawdę zostajesz na noc? - zapytałam lekko nieśmiało.
-Tak... przecież muszę ci pomóc do siebie, prawda? - odparł.
-Wiesz... dla mnie jest to trochę trudna sytuacja... - powiedziałam i się położyłam na łóżku.
Byłam zmęczona.
-Puszek daj spokój... - powiedziałąm widząc kontem oka że Puszek podchodzi do Jacke'a.
Nie wierzyłam własnym oczom, Puszek łasił się do Jacke'a. W końcu go polubił, po paru minutach wszyscy leżeliśmy na łóżku.
-Mogę cię o coś zapytać? - zapytałam.
-Wal śmiało.. - powiedział.
-Czy kiedyś między tobą a Rose było coś? - zapytałam.
-Ehh... - zaczął - Zaczęło się od tego że się przeniosła i tak samo jak ty była nowa nieśmiała. Dość szybko się poznaliśmy, całe dnie spędzaliśmy razem, do czasu kiedy ty nie zjawiłaś się w szkole. Chciałem z nią zerwać.. ale potem wiesz jak to się skończyło.
-Wiem ale wiesz że nie musiałeś od niej odchodzić? - zapytałam.
-Wiem ale kiedy... czemu w ogóle o to pytasz? - zapytał z irytowany.
-Nic tylko chciałam wiedzieć czemu tak bardzo o ciebie walczy.. - powiedziałam i przekręciłam się na bok w stronę okna.
-Nie obrażaj się... czemu życie musi być takie skomplikowane? - powiedział i wstał z łóżka.
Rose walczy o Jacke'a, ja nie mam o kogo walczyć.
Przez cały wieczór nie odzywaliśmy się do siebie, po paru minutach nieustannej ciszy do stałąm wiadomość od Rose.
(R) - Odczep się od Jacke'a!! Zerwij z nim albo całą szkołą dowie się o twoim sekrecie.
(Ja) - Czemu niby mam to zrobić? Wiem że go jeszcze kochasz ale daj mu ułożyć nowe życie...
(R) - Albo z nim zerwiesz albo powiem wszystkim o sekrecie. Co wybierasz?
(Ja) - Dobrze... rozstanę się z Jacke'em.
Byłam zszokowana, ale musiałam zrobić to o co ona mnie prosiła. Wzięłam się w garść i powiedziałam.
-Jacke, musimy się rozstać - powiedziałam i spróbowałam się podnieść z łóżka o własnych siłach.
-Jennifer..? - powiedział - Ale czemu?
-Przepraszam ale nie mogę ci powiedzieć, a zresztą sam się domyślisz dlaczego... - powiedziałam choć nie chciałam tego robić musiałam.
-To do jutra... - odparł i zamknął drzwi za sobą.
-(RANO)-
Pół nocy przepłakałam a resztę przespałam. Rano wstałam zmęczona. Zapomniałam że mam mam kostkę skręconą i pierwsze co to spadłam zanim się podniosłam w ogóle z łóżka.
Dostałam wiadomość z rana o d Rose.
(R) - Zerwałaś?
(Ja) - Tak...
Później nie miałam czasu na odpisanie bo wyszłam z domu.
-(W TRAKCIE DROGI DO SZKOŁY)-
Szłam przy domu Rose z okulałą nogą, strasznie mozolnie się poruszałam ale nie mogłam opóśić żadnej lekcji. Szłam przez jakiś czas niepewnie, ale parę minut potem było mi bardziej raźniej, zza krzaków wyskoczył James i pomógł mi szybciej dojść do szkoły.
-Słyszałem.. - powiedział.
-O czym niby słyszałeś? - zapytałam nie znając odpowiedzi.
-O tobie i o Jacke'u, zostaliście się? - odparł.
-Niestety tak.. ale to nie było z niczyjej winy - powiedziałam przed bramą do szkoły.
-Chyba wiem już dlaczego... przez Rose? - zapytał.
-A żebyś wiedział,że przez Rose! - krzyknęłam.
-To nie twoja wina, też kiedyś byłem z Rose.. strasznie jest zazdrosna że ja sobie ułożyłem życie a ona nie może się pozbierać, po naszej rozłące - odparł.
-Aha to wy byliście kiedyś razem? - zapytałam - Wow nie wiedziałam..
-Wiesz nikomu o tym nie powiedziałam nikt tego nie wiedział do czasu kiedy się z nią rozstałem - powiedział.
Parę sekund później przekroczyliśmy próg szkoły.
-Co mamy pierwsze? - zapytałam.
-W-f ... - odparł i udaliśmy się w stronę szatni.
Rozdzieliliśmy się do szatni, ja poszłam do dziewczyn a James do chłopaków.
-(W SZATNI)-
-Jennifer.. wszystko dobrze? - zapytała głupkowato Rose.
-I jeszcze się pyta, weź najlepiej daj mi spokój. A ty co nie możesz się pozbierać po rozstaniu się z James'em? - zapytałam.
-Skąd to wiesz? - zapytała.
-A wiesz mam swoje sposoby - powiedziałam.
~DZIEWCZYNY GOTOWE??~ krzyknął zza drzwi wuefista.
Wyszłyśmy z szatni prosto na salę gimnastyczną, ja skierowałam się na ławkę. Usidłam jak najwyżej na ławce od trybun żeby nie dostać piłką.
Po chwili podszedł do mnie wuefista.
-Wszystko dobrze Jennifer? - zapytał.
Podałam kartkę ze zwolnieniem, a po chwili p. wuefista się dosiadł obok mnie na ławce.
~Jacke bo zaraz usiądziesz na ławce!! - krzyknął p. wuefista - Jacke na ławkę!!
I się stało, Jacke usiadł obok mnie a p. Wuefista zszedł na dół.
-Powieszenie mi dlaczego, ze mną zerwałaś? - odparł.
-Rose... - powiedziałam - to jej sprawa co ona chce z tobą zrobić.
- Jak to ona? - zapytał - Co ty gadasz?
-Rose chce z tobą być, a ja nie mam co do gadania - odparłam.
-Aha to jej sprawka? Porozmawiam z nią dzisiaj po wuefie, a ty jak się czujesz? - zapytał.
-A jak widać? - odparłam - strasznie mnie boli.
-Strzał w dziesiątkę z tą kostką? Co? - zapytał.
-To akurat muszę ci przyznać...
-Witam, witam gołąbeczki, jak tam? - powiedziała Rose.
-Odczep się! - powiedziałam i o własnych siłach prubowałam wstać z ławki ale to była największa klęska!
Sturlałam się ze schodów i usłyszałam cichy śmiech Rose, a po chwili słyszałam głos Jacke'a.
-Ogarnij się!!! Nie wiem jak mogłem być z taką głupią dziewczyną??!! - krzyknął i podszedł do mnie.
-I co?? Wolisz tą wywłokę??? - powiedziała Rose.
-Wywłoką to ty siebie możesz nazywać!!! - krzyknął Jacke i podszedł do mnie, a już dalej nie pamiętam, musiałam stracić przytomność, bo dopiero obudziłam się w domu w swoim pokoju.
-(W DOMU WIECZOREM)-
-Jacke???
-Jestem... - usłyszałam jego głos z daleka.
-Jak długo straciłam przytomność??? - zapytałam.
-Na kilka dobrych godzin.... Coś cię boli? - czułam w jego głosie smutek, i skruszenie.
-Chyba nic... co jest z Rose? - zapytałam lekko zaciekawiona.
-Została zawieszona po tym incydencie z grożeniem tobie.... JA NA PRAWDĘ CIEBIE KOCHAM DALEJ... - powiedział załamany.
Czułam że teraz on potrzebuje mojej pomocy, więc nie wahając się ani trochę wstałam z łóżka i podeszłam do niego do okna, i się przytuliłam. Byłam zakłopotana.. W sumie też dalej kochałam go w głębi duszy, a-ale czy dam radę od nowa mu zaufać???
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro