Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#7

Wyszliśmy ze szkoły, musiałam jakoś ominąć schodek ale niestety nie dałam rady i upadłam.

-Nic ci nie jest? - zapytał Jacke.

-Nie wiem jak możesz chodzić z łamagą.. - powiedziałam i złapałam się jego ręki.

-Normalnie, tak jak inni dają sobie radę - powiedział i chwycił mnie pod ramię - Jak tam twoja noga?

-Fatalnie się czuję... - powiedziałam.

Cała prawa noga mnie boli od kolana w dół. Baję się reakcji mamy, bedzie na mnie zła, ale mam nadzieję że jak wszystko wytłumaczę to nie powinno być tak źle.

-Odprowadzę ciebie do domu i zostanę na noc - powiedział Jacke.

-Wiesz że naprawdę nie musisz? - zapytałam.

-Wiem ale zależy mi na tobie, nie chcemy cię stracić... Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu - powiedział.

-Mogę się ciebie coś zapytać? - zapytałam.

-Jasne! - odparł.

-Czy wiesz może, z kim chodził James? - zapytałam trochę nieśmiało ale musiałam to zrobić.

-Wiem.. Ale jeżeli ci to powiem to nie mów o tym nikomu,rozumiesz? - zapytał.

-Przecież wiesz że nikomu tego nie powiem - odparłam.

-Była dziewczyna James'a to.... Lucy.. - powiedział i chwycił mnie za rękę.

-(W DOMU)-

Jacke pomógł mi się wdrapać na górę i otworzył drzwi. Weszliśmy do mojego pokoju i usiadłam na łóżku.

-Na prawdę zostajesz na noc? - zapytałam lekko nieśmiało.

-Tak... przecież muszę ci pomóc do siebie, prawda? - odparł.

-Wiesz... dla mnie jest to trochę trudna sytuacja... - powiedziałam i się położyłam na łóżku.

Byłam zmęczona. 

-Puszek daj spokój... - powiedziałąm widząc kontem oka że Puszek podchodzi do Jacke'a.

Nie wierzyłam własnym oczom, Puszek łasił się do Jacke'a. W końcu go polubił, po paru minutach wszyscy leżeliśmy na łóżku.

-Mogę cię o coś zapytać? - zapytałam.

-Wal śmiało.. - powiedział.

-Czy kiedyś między tobą a Rose było coś? - zapytałam.

-Ehh... - zaczął - Zaczęło się od tego że się przeniosła i tak samo jak ty była nowa nieśmiała. Dość szybko się poznaliśmy, całe dnie spędzaliśmy razem, do czasu kiedy ty nie zjawiłaś się w szkole. Chciałem z nią zerwać.. ale potem wiesz jak to się skończyło.

-Wiem ale wiesz że nie musiałeś od niej odchodzić? - zapytałam.

-Wiem ale kiedy... czemu w ogóle o to pytasz? - zapytał z irytowany.

-Nic tylko chciałam wiedzieć czemu tak bardzo o ciebie walczy.. - powiedziałam i przekręciłam się na bok w stronę okna.

-Nie obrażaj się... czemu życie musi być takie skomplikowane? - powiedział i wstał z łóżka.

Rose walczy o Jacke'a, ja nie mam o kogo walczyć.

Przez cały wieczór nie odzywaliśmy się do siebie, po paru minutach nieustannej ciszy do stałąm wiadomość od Rose.

(R) - Odczep się od Jacke'a!! Zerwij z nim albo całą szkołą dowie się o twoim sekrecie.

(Ja) - Czemu niby mam to zrobić? Wiem że go jeszcze kochasz ale daj mu ułożyć nowe życie...

(R) - Albo z nim zerwiesz albo powiem wszystkim o sekrecie. Co wybierasz?

(Ja) - Dobrze... rozstanę się z Jacke'em.

Byłam zszokowana, ale musiałam zrobić to o co ona mnie prosiła. Wzięłam się w garść i powiedziałam.

-Jacke, musimy się rozstać - powiedziałam i spróbowałam się podnieść z łóżka o własnych siłach.

-Jennifer..? - powiedział - Ale czemu?

-Przepraszam ale nie mogę ci powiedzieć, a zresztą sam się domyślisz dlaczego... - powiedziałam choć nie chciałam tego robić musiałam.

-To do jutra... - odparł i zamknął drzwi za sobą.

-(RANO)-

Pół nocy przepłakałam a resztę przespałam. Rano wstałam zmęczona. Zapomniałam że mam mam kostkę skręconą i pierwsze co to spadłam zanim się podniosłam w ogóle z łóżka.

Dostałam wiadomość z rana o d Rose.

(R) - Zerwałaś?

(Ja) - Tak...

Później nie miałam czasu na odpisanie bo wyszłam z domu.

-(W TRAKCIE DROGI DO SZKOŁY)-

Szłam przy domu Rose z okulałą nogą, strasznie mozolnie się poruszałam ale nie mogłam opóśić żadnej lekcji. Szłam przez jakiś czas niepewnie, ale parę minut potem było mi bardziej raźniej, zza krzaków wyskoczył James i pomógł mi szybciej dojść do szkoły.

-Słyszałem.. - powiedział.

-O czym niby słyszałeś? - zapytałam nie znając odpowiedzi.

-O tobie i o Jacke'u, zostaliście się? - odparł.

-Niestety tak.. ale to nie było z niczyjej winy - powiedziałam przed bramą do szkoły.

-Chyba wiem już dlaczego... przez Rose? - zapytał.

-A żebyś wiedział,że przez Rose! - krzyknęłam.

-To nie twoja wina, też kiedyś byłem z Rose.. strasznie jest zazdrosna że ja sobie ułożyłem życie a ona nie może się pozbierać, po naszej rozłące - odparł.

-Aha to wy byliście kiedyś razem? - zapytałam - Wow nie wiedziałam..

-Wiesz nikomu o tym nie powiedziałam nikt tego nie wiedział do czasu kiedy się z nią rozstałem - powiedział.

Parę sekund później przekroczyliśmy próg szkoły.

-Co mamy pierwsze? - zapytałam.

-W-f ... - odparł i udaliśmy się w stronę szatni.

Rozdzieliliśmy się do szatni, ja poszłam  do dziewczyn a James do chłopaków.

-(W SZATNI)-

-Jennifer.. wszystko dobrze? - zapytała głupkowato Rose.

-I jeszcze się pyta, weź najlepiej daj mi spokój. A ty co nie możesz się pozbierać po rozstaniu się z James'em? - zapytałam.

-Skąd to wiesz? - zapytała.

-A wiesz mam swoje sposoby - powiedziałam.

~DZIEWCZYNY GOTOWE??~ krzyknął zza drzwi wuefista.

Wyszłyśmy z szatni prosto na salę gimnastyczną, ja skierowałam się na ławkę. Usidłam jak najwyżej na ławce od trybun żeby nie dostać piłką.

Po chwili podszedł do mnie wuefista.

-Wszystko dobrze Jennifer? - zapytał.

Podałam kartkę ze zwolnieniem, a po chwili p. wuefista się dosiadł obok mnie na ławce.

~Jacke bo zaraz usiądziesz na ławce!! - krzyknął p. wuefista - Jacke na ławkę!!

I się stało, Jacke usiadł obok mnie a p. Wuefista zszedł na dół.

-Powieszenie mi dlaczego, ze mną zerwałaś? - odparł.

-Rose... - powiedziałam - to jej sprawa co ona chce z tobą zrobić.

- Jak to ona? - zapytał - Co ty gadasz?

-Rose chce z tobą być, a ja nie mam co do gadania - odparłam.

-Aha to jej sprawka? Porozmawiam z nią dzisiaj po wuefie, a ty jak się czujesz? - zapytał.

-A jak widać? - odparłam - strasznie mnie boli.

-Strzał w dziesiątkę z tą kostką? Co? - zapytał.

-To akurat muszę ci przyznać...

-Witam, witam gołąbeczki, jak tam? - powiedziała Rose.

-Odczep się! - powiedziałam i o własnych siłach prubowałam wstać z ławki ale to była największa klęska!

Sturlałam się ze schodów i usłyszałam cichy śmiech Rose, a po chwili słyszałam głos Jacke'a.

-Ogarnij się!!! Nie wiem jak mogłem być z taką głupią dziewczyną??!! - krzyknął i podszedł do mnie.

-I co?? Wolisz tą wywłokę??? - powiedziała Rose.

-Wywłoką to ty siebie możesz nazywać!!! - krzyknął Jacke i podszedł do mnie, a już dalej nie pamiętam, musiałam stracić przytomność, bo dopiero obudziłam się w domu w swoim pokoju.

-(W DOMU WIECZOREM)-

-Jacke???

-Jestem... - usłyszałam jego głos z daleka.

-Jak długo straciłam przytomność??? - zapytałam.

-Na kilka dobrych godzin.... Coś cię boli? - czułam w jego głosie smutek, i skruszenie.

-Chyba nic... co jest z Rose? - zapytałam lekko zaciekawiona.

-Została zawieszona po tym incydencie z grożeniem tobie.... JA NA PRAWDĘ CIEBIE KOCHAM DALEJ... - powiedział załamany.

Czułam że teraz on potrzebuje mojej pomocy, więc nie wahając się ani trochę wstałam z łóżka i podeszłam do niego do okna, i się przytuliłam. Byłam zakłopotana.. W sumie też dalej kochałam go w głębi duszy, a-ale czy dam radę od nowa mu zaufać???

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro