#5
Wstałam razem z Puszkiem, spał całą noc ze mną, to do niego nie podobne ale chyba jest o mnie zazdrosny. Wstałam zwalając Puszka z łóżka, zerknęłam na zegarek była siódma. Otarłam lekko oczy i wyjrzałam za okno w stronę bramki, akurat wchodził Jacke i dzwonił dzwonkiem.
Moja mama ospale wpuściła Jacke'a do domu, a sama udała się do łóżka. Usłyszałam zbliżające się kroki, założyłam szybko szlafrok i otworzyłam drzwi.
-O!! Hej wstałaś już? - zapytał głupkowato Jacke.
-Jak widać? - powiedziałam - rośnie ci konkurencja.
-Jaka konkurencja, kto? - zapytał.
-Puszek... - powiedziałam śmiejąc się przy tym.
-Ha ha ha bardzo śmieszne, dobra zbieraj się - powiedział.
-Gdzie idziemy? - zapytałam zdziwiona.
-No jak to gdzie? Do szkoły.. jak chcemy wyjaśnić tą sprawę z Alex'em to trzeba być wcześniej pod szkołą - powiedział.
Zaskoczona byłam myślałam że nie będzie drążył tematu, ale jednak nie może to obejść płazem. Wzięłam bluzkę i lekkie spodnie z szafki i poszłam do łazienki zostawiając Jacke'a samego z Puszkiem.
Wracając dobiegły mnie słuchy z mojego pokoju.
-Puszek! - krzyknęłam na widok Puszka z pazurami na twarzy Jacke'a - Nic ci nie jest Jacke?
-To nic takiego, lekkie zadrapanie i po sprawie - powiedział.
-To nie jest jest pierwszy raz.. jak ja to opatrzę..
-Oddaję się w ręce specjalisty.. - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-To nie jest śmieszne - powiedziałam.
-Dobra nie ważne... - powiedział, najwyraźniej coś go gryzło.
-Widzę po twojej minie że coś nie tak, wszystko w porządku? - zapytałam zmartwiona.
-Nic mi nie jest.. choć do szkoły - powiedział.
-Ale bandaże.. - powiedziałam.
-W szkole nie będą potrzebne - powiedział i wyszliśmy z domu.
-(POD SZKOŁĄ)-
-Widzisz gdzieś go? - zapytał Jacke kiedy weszliśmy na teren szkoły.
-Nie.. a-ale czy t-to ma j-jakiś s-sens co my t-teraz robimy? - zapytałam przerażona planem Jacke'a.
-Ma... Przepraszam jeżeli to przez ze mnie było ci wcześniej smutno ale... o jest - powiedział.
-O dzień dobry, jak tam było razem.. - powiedział Alex z uśmiechem na ustach.
-Nawet sobie nie myśl..
-Przestańcie!! - krzyknęłam w obie strony.
Stałam między młotem a kowadłem i zastanawiałam się co mam zrobić. Po chwili otrząsnęłam się.
-Czemu wszystko zawsze się tak komplikuje... - powiedziałam.
-Kochanie...
-Nie rozmawiam z tobą!!! - krzyknęłam do Jacke'a i udałąm się do szkoły.
Na samym wejściu zauważył mnie James.
-Wszystko okej? - zapytał ze zdziwieniem.
-Nie! Nic nie jest w porządku - powiedziałam i usiadłam na ławce.
-W życiu najwyraźniej już tak musi być - powiedział i poklepał mnie po ramieniu - też tak miałem jak byłem z dziewczyną, ciągle była zazdrosna że spotkam się ze znajomymi. Po miesiącu naszej znajomości zerwaliśmy ze sobą i tak kontakt się urwał, ale to już było, teraz trzeba żyć dalej.
-Masz racje... Ale za bardzo zależy mi na Jacke'u - powiedziałam.
-Więc walcz o niego - powiedział.
-Ty naprawdę się o mnie martwisz - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.
-Nie wiem o co ci chodzi - powiedział i odwrócił wzrok w inną stronę.
-Nie kłam przecież widzę.. no powiedz - odparłam i wstałam z ławki.
-Co mam powiedzieć? To że wszyscy są razem to nie znaczy że też ja mam sobie życie ułożyć - odkrzyknął i wstała z ławki.
Tak na prawdę to wiem że się we mnie podkochuje, tylko nie chce tego udowodnić.Dzwonek zadzwonił i udałam się do sali. Dziwnie się czułam w towarzystwie Jacke'a, Alex'a i James'a. Jacke - mnie kocha, Alex - chce przeprosić, James - jest szaleńczo we mnie zakochany. KTÓREGO MAM WYBRAĆ?
Mimo tych zdarzeń które działy się w ostatnich kilku tygodniach Kate i Sky potrafią nieźle poprawić chumor.
Siedziałam w ławce obok Sky i przyglądałam się kartce którą napisała, po chwili zorientowałam się że napisała ją do mnie. Przeczytałam ją;
,,Masz czas po szkole? Wyszłybyśmy na spacer czy na jakieś zakupy, wszystko zależy od ciebie. ;)''
Pod jej wiadomością napisałam odpowiedź.
,,Przepraszam ale mam sprawę do załatwienia, może kiedy indziej?"
Długo nie czekałam na odpowiedź.
,,Spoko rozumiem, chłopak i te sprawy. Nie będę wam przeszkadzać"
Jej odpowiedź mnie zamurowała, nie odpisałam bo akurat skończyła się lekcja.
-(PO LEKCJACH PRZED SZKOŁĄ)-
Czekałam na Jacke'a przed bramą szkoły. Postałam jeszcze kilka minut i poszłam w stronę domu. Za sobą usłyszałam czyjeś kroki.
-Dzieńdoberek! - krzyknął James.
-Wystraszyłeś mnie!! - odkrzyknęłam do James'a.
-Spokojnie nie chciałem żebyś wylądowała w szpitalu - powiedział a po chwili dodał - słyszałem o Jacke'u.
-Nie da się o nas słyszeć - powiedziałam i przyspieszyłam kroku James'owi.
-Poczekaj.. Muszę ci coś powiedziać - powiedział i mnie pocałował - przepraszam nie mogę, ale strasznie mi się podobasz.
-Mam chłopaka, ma się o niczym nie dowiedzieć. Rozumiesz? - zapytałam lekko poddenerwowana.
-Nie martw się nic nikomu nie powiem - powiedziałam i poszłam do dum.
Przeszłam przez furtkę, szłam przez ogród i zauważyłam znajomą posturę.
Jacke całował się z jakąś inna dziewczyną, zorientowałam się że to nowa sąsiadka z naprzeciwka. Podeszłam do nich.
-Ładnie jest to tak, podrywać cudzych chłopaków? - zapytałam wkurzona - A tobie gratuluję nowej dziewczyny.
-Nie Jennifer - powiedziałam kiedy odchodziłam.
Wykręciłam numer do Sky i zadzwoniłam.
~Hej, co tam? - powiedziała.
-Aktualne te wyjście na zakupy? - zapytałam.
~Ahh, te wyjście zapomniałam o nim, ale tak dalej aktualne. A co nie masz ważnej sprawy do załatwienia? - zapytała.
-Nie, jednak nie muszę jej załatwić, to kiedy gotowa będziesz? - Zapytałam.
~Za kilka minut u ciebie pod płotem? - powiedział i się rozłączyłyśmy się.
-(NA ZAKUPACH)-
-Jak tam z Jacke'em? - zapytała Sky.
-Weź nie pytaj, mam już tego wszystkiego dość - powiedziałam - zresztą zapytaj się Jacke'a.
-Coś się stało? zapytała ponownie.
-Widziałam go jak całuje się z moją sąsiadką - powiedziała.
Usiadłyśmy na ławce w parku, po chwili dosiadł się do nas James.
-Hej co robicie? -zapytał.
-Siedzimy i gadamy sobie, a ciebie co tu sprowadza? Chyba nie śledzisz nas? - zapytała podejrzliwie Sky.
-Nie, no skąd? - powiedział.
-Masz oczy przeszklone, coś się stało? - zapytała Sky.
-Nie, nic takiego dużego. A wy o czym gadacie? - zapytał zbaczając z tematu.
-Okej nie ważne - powiedziałam włączając się do rozmowy.
-Co robicie jutro po szkole? - zapytał.
-Ja jutro pewnie będę siedziała w domu, no chyba że mnie mama wyrwie na jakiś spacerek czy coś? - powiedziałam.
-Ja też jutro nic nie robię - powiedziała Sky.
-Okej ta ja jutro was porywam!! - powiedział i zniknął gdzieś w krzakach.
-Dziwne nigdy nie zachowywał się tak - powiedziała Sky.
-A.. wiesz czy może przypadkiem jak miała na imię dziewczyna James'a? - zapytałam się Sky.
-Wiesz? Muszę już iść - powiedziała i wyszła z parku.
Ja poszłam w ich ślady i też poszłam do siebie. Położyłam się spać, oczywiście nie zabrakło przy tym wszystkim Puszka, położył się razem ze mną.
#Na początku rozdziału jest napisane:
,,Wstałam zwalając Puszka z łóżka.." - zrymowało się Puszka z łóżka ;D
Miłego czytania następnego Rozdziału :D.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro