3. Sporty kontaktowe
- Przestań się tak zachowywać – zagroził Severus, kiedy następnego poranka przeszedł obok Harry'ego i udał się do łazienki.
Młody mężczyzna oparł się o nogę łóżka i prychnął, patrząc złowrogo na Snape'a. Był już całkowicie ubrany.
- Zachowujesz się, jakbym w każdej chwili zamierzał się na ciebie rzucić.
Harry przyjrzał mu się nieufnie. – A nie zamierzasz?
- Nie.
- Poprzedniej nocy mówiłeś...
- Musimy udowodnić mojej ciotce, że nasz związek ma też swoją fizyczną część. Zaczyna już coś podejrzewać – wytłumaczył z niecierpliwością, odkręcając kran i znikając z pola widzenia.
- Więc nie ma znaczenia, kto kogo będzie obmacywał – zawołał Harry, przekrzykując odgłos płynącej wody.
Severus zmrużył oczy, pojawiając się znów w drzwiach. – Co masz na myśli?
- Chodzi mi o to, że czułbym się lepiej, gdybym ja to zrobił. A tak w ogóle, to ja wyświadczam ci przysługę, zostając tu i...
- A ja ci tę przysługę zwracam.
- Nasza umowa – nalegał Harry – nie obejmuje obmacywania mnie.
- Jednak obejmuje udawanie mojego narzeczonego. I jako mój narzeczony, będziesz czerpał przyjemność z mojego dotyku.
- Dlaczego?
- Ponieważ to właśnie robią normalne, zaręczone pary.
- Co ty w ogóle wiesz o byciu zaręczonym? Nigdy nim nie byłeś.
- Nie trzeba dostać Avadą Kedavrą, żeby wiedzieć, że to niezbyt przyjemne.
- Porównujesz bycie moim narzeczonym do zabójczej klątwy?!
- Ty to powiedziałeś. Uspokój się, zamknij oczy i udawaj, że to panna Weasley.
Umysł Harry'ego od razu wypełnił się obrazami dziewczyny, o której nie mógł myśleć bez wyobrażania sobie całej rodziny Weasleyów. Uśmiechnięta, pulchna pani Weasley i dobierający się do niego Severus nie szli w parze. – To nie pomoże.
- Spokojnie, to będzie tylko małe klepnięcie, przecież nie zedrę z ciebie ubrania!
Harry uniósł brew i skierował się w stronę drzwi. Wychodząc z łazienki Severus podskoczył nagle i obrzucił młodszego mężczyznę morderczym spojrzeniem. – Czy ty przed chwilą...? – Wskazał na tył spodni, nie mogąc powiedzieć nic więcej.
Harry sapnął cicho, patrząc na niego niewinnie z rozszerzonymi komicznie oczyma. –Naprawdę? Z końca pokoju? Skandal.
Severus warknął i spojrzał na niego spode łba.
- Och, spokojnie. To było tylko małe klepnięcie. – Harry zatrzymał się w drzwiach i odwrócił, patrząc z satysfakcją na wściekłego Severusa. Czarnowłosy chłopak uśmiechnął się zuchwale. – Poza tym, jeśli pomacałbym twój tyłek na poważnie, na pewno miałbyś teraz inną minę. Jeśli będziesz dobrym chłopcem, to może kiedyś pokażę ci tę różnicę.
Jego zadowolenie nie trwało długo, ponieważ jakaś niewidzialna siła przesunęła się w dół jego ciała i ścisnęła miejsce, które na pewno nie było jego tyłkiem. Jego twarz zbladła. Cholera, czy nigdy nie nauczy się, że nie należy prowokować byłego śmierciożercy?
***
Pół godziny później umyty i ubrany Severus zszedł na dół, żeby zobaczyć, w jakie kłopoty zdążyli wpaść jego goście.
Klara siedziała przy stole z filiżanką herbaty i talerzem śniadania, a Harry w dwóch rękawicach kuchennych opierał się o szafkę.
- Dzień dobry, kochanie – powiedział słodko, zbyt słodko, odwracając się i patrząc wyczekująco na Severusa. Mężczyzna spojrzał na niego, jakby na czole wyrósł mu kaktus. Harry tylko czekał, wydymając wargi wyzywająco. Chciał, żeby Severus dołączył do tej niebezpiecznej gry, którą zaczął.
Severus zerknął i zobaczył, że Klara obserwuje wszystko z ciekawością. Podniósł więc dłoń, obracając kciukiem twarz Harry'ego z dala od pola widzenia ciotki. Pochylił się i pocałował powietrze ponad ustami chłopaka. – Dzień dobry, Harry. Ciociu Klaro.
- Dzień dobry, Severusie – Klara powitała go, wskazując na krzesło. – Usiądź, twój chłopiec przygotował znakomite śniadanie.
Severus spojrzał z uniesiona brwią na Harry'ego, który powiedział mu, że nie umie gotować. – Doprawdy?
Harry wyciągnął z piekarnika tacę cynamonowych ciasteczek, odkładając ją, żeby ostygła. – Przygotowałem, ale myślę, że określenie chłopiec nie jest już adekwatne.
- Pff – prychnęła Klara. – Dla kogoś w moim wieku wszyscy wydają się tacy młodzi. Jeszcze tak dużo życia przed wami, tak dużo doświadczeń.
- Tak poza tym, to ile masz lat? – spytał śmiało Harry.
- Siedząc obok takich żółtodziobów czuję się, jakbym miała ich co najmniej siedemdziesiąt – odcięła się Klara.
Severus złożył palce w piramidkę i oparł łokcie na stole, przyglądając się ciotce. – Jaka szkoda, że akurat zdaję sobie sprawę, że masz sześćdziesiąt osiem lat i ani dnia więcej.
Bum! Laska uderzyła o podłogę. – Nie bądź bezczelny, Severusie! Doskonale wiesz, że mam tylko sześćdziesiąt siedem.
Harry pochylił się ponad jego ramieniem i postawił na stole talerz z jedzeniem. Danie wyglądało wspaniale. – Dziękuję, Harry.
- Nie ma za co, Severusie. – Harry uśmiechnął się szeroko, a jego dłoń zjechała w dół pleców Severusa, głaszcząc je delikatnie. Mężczyzna natychmiast stężał i odsunął się do tyłu, więżąc rękę chłopaka między swoim ciałem a oparciem. Harry ukrył grymas bólu i uwolnił dłoń, siadając na swoim krześle. – Oczywiście kiedy ja gotuję, ty będziesz musiał pozmywać.
- Tak sobie pomyślałem – wycedził Severus, odwracając się w stronę Klary – że w ramach zapłaty ty mogłabyś to zrobić, ciociu.
- Pff. W ramach zapłaty będę ciężko pracować, żeby utrzymać was obu w ryzach.
Severus spojrzał jej prosto w oczy. – A kto ciebie będzie trzymał w ryzach, droga ciociu?
Harry oderwał kawałek bułki, wkładając go do ust i przyglądał się kłótni Klary i Severusa. Poczuł się, jakby miał... prawdziwą rodzinę.
Starszy czarodziej zauważył jego zamyślenie i lekki uśmiech na ustach. Zastanawiał się, o czym myśli chłopak. O tym, że wolałby być teraz gdzie indziej? Z Weasleyami? Z nią?
Harry w czasie wojny często przebywał w jego domu, siedział przy tym stole. Ale wtedy było inaczej. Severus nigdy nie patrzył na Harry'ego i nie czuł, jakby tu pasował, kiedy zlizywał cynamon z palców, dodawał zatrważającą ilość śmietany do kawy, śmiejąc się i sprzeczając z jego ciotką.
Przez kilka ostatnich dni nie mógł myśleć o niczym innym oprócz tego, jak wytrzyma z Harrym pod jednym dachem.
Teraz, po raz pierwszy pomyślał,
jak wytrzyma w pustym domu,
kiedy Harry odejdzie.
Śniadanie minęło całkowicie spokojnie, za co wszyscy byli wdzięczni. Kiedy skończyli, Harry wstał i zaczął zbierać talerze.
- Harry, kochaneczku, myślałam, że Severus ma to zrobić.
- Mogę mu pomóc, Klaro.
- To nie jest żadna pomoc, kiedy robisz wszystko sam. Severusie, wstań i dołącz do niego.
Severus westchnął ciężko i wstał, obserwując, jak chłopak zbiera ze stołu filiżanki. Widział, jak Harry odwraca się do zlewu, dżinsy ciasno opinały jego tyłek, a koszula wygniotła się i spoczywała na okrągłych pośladkach.
To był chyba najlepszy moment, żeby dostarczyć Klarze dowodów. Jeśli zrobi to jak najszybciej, pozbawi Harry'ego planów odwrócenia całej sytuacji.
Więc nasz bohater zdecydował się wziąć sprawy – i Harry'ego – w swoje ręce.
Severus podszedł do chłopaka od tyłu, przyciskając go do szafki. Jednym ramieniem objął go w smukłej talii, a wolną ręką przesunął po krzywiźnie biodra, nie dotykając pośladków. Usłyszał jak Harry wstrzymuje oddech i zastanowił się, czy z zaskoczenia, czy może obrzydzenia, że inny mężczyzna dotyka go w ten sposób. Nie jakiś tam mężczyzna, tylko jego stary, tłusty mistrz eliksirów. Ale po co się martwić? Robili to tylko po to, żeby zadowolić jego ciotkę. Nie czerpali z tego przyjemności. Prawda? Prawda.
Przynajmniej dopóki nie poczuł ciepła ciała Harry'ego, przechodzące przez jego ubranie. Tylko Merlin wie, kiedy ostatnio trzymał w ten sposób innego mężczyznę.
Szczerze powiedziawszy, nawet Merlin miałby teraz problemy z pamięcią.
Boże, kompletnie zapomniał, jak to jest mieć ciepłe ciało przyciśnięte do jego własnego. Harry doskonale do niego pasował. Był niższy i naturalnie wślizgiwał się pod jego ramię. Nie myśląc o tym, pochylił głowę, muskając policzkiem ciemne, rozczochrane włosy. Niesamowicie miękkie. Jego usta były blisko szczęki Harry'ego, więc jeśli chłopak obróciłby głowę, bardzo delikatnie...
W tym samym momencie Harry zrobił dokładnie to, o czym przed chwilą pomyślał Severus. Potarł głową policzek Snape'a i przekrzywił ją tak, że teraz oddychali tym samym powietrzem. Czas zatrzymał się w miejscu na chwilę przed pocałunkiem.
- W taki sposób na pewno nie umyjecie naczyń.
Harry odskoczył gwałtownie, obijając boleśnie biodro o szafkę. Severus cofnął się szybko, biorąc dla pewności jeszcze jeden krok w tył.
- Mam nadzieję, że w niczym nie przeszkodziłam – powiedziała Klara.
- Oczywiście, że nie! – odparł szybko Harry, stając przy stosie naczyń w zlewie.
- Masz jakiś powód, żeby stać tam i patrzeć, jak zmywamy? – warknął Severus. – Zapewniam cię, że nie ma w tym niczego ekscytującego.
- Och, nie jestem tego taka pewna. Wydawało mi się, że zaczyna robić się bardzo ekscytująco. Ale skoro pytasz, zostałam, żeby omówić z wami plan dnia.
Obaj mężczyźni natychmiast skierowali się do drzwi, chcąc jak najszybciej wyjść z kuchni.
- Nie tak szybko! – Klara zamachnęła się laską, zahaczając o łokieć Severusa i machając w stronę Harry'ego. – Siadajcie.
Więc usiedli.
Uważajcie.
Teraz zacznie się prawdziwe zamieszanie:
Klara i Harry będą pracować, żeby przechytrzyć Severusa.
Severus i Harry będą pracować, żeby przechytrzyć tą cholerną laskę.
A na końcu Klara będzie pracować sama – żeby przechytrzyć ich obu.
- Umiesz jeździć na łyżwach, Harry?
- Tak, proszę pani.
- Dobrze ci idzie?
- W miarę. Moja przyjaciółka, Ginny, nauczyła mnie kilka lat temu. Ona umiała nawet robić piruety, ja przez większość czasu próbowałem utrzymać się na nogach. Tak naprawdę to nie jeździłem zbyt dużo.
- Znakomicie. Chciałabym iść na łyżwy. Po drodze do Severusa widziałam dorosłych i dzieci na odgrodzonym lodowisku na rzece.
Severus spojrzał na nią posępnie i przypomniał – Ty nie umiesz jeździć na łyżwach, ciociu.
Klara skrzyżowała ręce i odparła – Chciałabym popatrzeć, jak inni jeżdżą.
- Jestem zajęty i nie uważam, żeby umiejętności Harry'ego były tak zachwycające, żeby móc go oglądać przez dłuższy czas.
- Chyba nie jesteś aż tak zajęty przed Świętami, żeby nie móc odłożyć książek i iść rozerwać się trochę ze swoim narzeczonym.
- Zapewniam cię, że mam coś do zrobienia. Poza tym, nie mamy łyżew.
- Mogę znaleźć jakieś na strychu.
Mogę coś w nie przetransmutować.
Severus spojrzał złowieszczo na radosną minę Harry'ego. – Nie. Mamy. Łyżew.
- Świetnie. W takim razie Harry i ja znajdziemy sobie inną rozrywkę. Harry, kochanie, czy Severus opowiadał ci o swojej przyjaciółce, Penelopie?
Wymyślonej... To była łasica, prawda?
- To był borsuk, a ja miałem cztery lata – warknął Severus i wskazał kościstym palcem na Harry'ego. – Harry, idź znaleźć łyżwy.
Klara uśmiechnęła się. – Myślałam, że nie masz czasu na zabawę.
- A ja wolałbym usłyszeć kilka historii z dzieciństwa Severusa – powiedział pomocnie Harry. – Możesz wrócić do swoich książek, najdroższy.
- Przynieś łyżwy – rozkazał Severus. – W tym domu nie będzie żadnych durnych historyjek.
- Nie musisz się niczego wstydzić, dzieci często wymyślają sobie przyjaciół, kiedy są samotne.
- Nie jestem... Nie byłem samotny. Harry, do cholery, dlaczego jeszcze nie poszedłeś na strych?!
Harry mógł wyczuć strach Severusa i poczuł się głupio, że się do tego przyczynił. Powinien był wcześniej pomyśleć. Kto jak kto, ale Harry dobrze wiedział, co to znaczy mieć traumatyczne dzieciństwo. Wyciągnął rękę i oplótł palce wokół ciepłej, suchej dłoni Severusa. – Ty pewnie lepiej wiesz, gdzie są.
- Racja, przyniosę je. – Snape zabrał dłoń i zniknął w salonie. Po chwili mogli usłyszeć, jak wchodzi po schodach.
Klara zacisnęła wargi ze zmartwioną miną. Napotkała wzrok Harry'ego i westchnęła. – Musisz naprawdę okropnie o mnie myśleć po tym, jak wypominam mu takie rzeczy.
- Wcale tak o tobie nie myślę – odparł cicho Harry.
- On po prostu... nigdy o tym nie mówił, nawet jako dziecko. Nawet nie wspomniał, co działo się w tym domu. Martwię się, że to ciągle będzie wracać, jeśli nie stawi czoła temu, co zrobili mój brat i jego żona.
- Nie zmusisz człowieka takiego jak Sn... Severus. Będzie się podwójnie bronił.
- Jest strasznie uparty.
Kąciki ust Harry'ego uniosły się ironicznie. – Wiem o tym.
- A wiesz o tym, że ja jestem taka sama?
- Uparta? – W tym momencie wytworzyła się między nimi nić porozumienia. – Wierz mi, Klaro. Nie mam zamiaru przeszkadzać ci w realizacji planów.
Jakiekolwiek by one nie były.
- Po prostu chcę, żeby był szczęśliwy – westchnęła, wznosząc oczy ku niebu. – Chyba nie proszę o zbyt wiele.
Harry powoli zaczynał się z nią zgadzać.
W zupełności.
***
Szalik w kolorach Gryffindoru zatrzepotał za Harrym, kiedy przemknął obok Severusa i Klary, stojących na brzegu rzeki.
Chłopak ćwiczył hamowanie, używając ostrza łyżew i udało mu się w dziewięciu przypadkach na dziesięć. Natomiast Klara próbowała przekonać swojego bratanka do przygotowania tradycyjnego świątecznego obiadu.
- Severusie, co to w ogóle za Święta bez indyka i wszystkich dekoracji? – Głośniej dodała – Zgadzasz się ze mną, Harry?
Harry podjechał do nich, machając ramionami, żeby się zatrzymać. – Słucham? Nie usłyszałem...
- Po prostu powiedz tak – nakazała Klara. – To go tylko bardziej zdenerwuje.
- Oczywiście, że tak. – Harry uśmiechnął się uczynnie. Jego policzki były różowe od zimna.
- Nie pomagasz – warknął Severus, patrząc na niego z góry.
- Pff – prychnął, nie przejmując się zbytnio gniewem Severusa.
- Już nawet brzmisz, jak moja ciotka – odparł cierpko mężczyzna.
- Nieprawdaż? – wtrąciła radośnie Klara, szczypiąc policzki Harry'ego. – Jestem z niego taka dumna.
Harry wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie.
- Zdrajca – mruknął pod nosem Snape.
- O kim mówisz, Severusie? – spytała Klara, wymieniając złośliwy uśmiech z Harrym.
- O was. Powinniście być po mojej stronie, a nie knuć przeciwko mnie.
- Niczego nie knujemy – zapewniła Klara. – Dlaczego nie pójdziesz i nie pojeździsz ze swoim narzeczonym?
Severus już dawno by to zrobił, gdyby nie kilka faktów, które przed chwilą odkrył. Pierwszym było to, że to wiatr ślizgający się po wodzie zamroził rzekę, pozostawiając powierzchnię lodowiska szorstką i nierówną. Nigdy nie uda mu się przejechać z gracją na drugą stronę.
Po drugie, Harry wcale nie był beznadziejnym łyżwiarzem. Tak naprawdę to był w tym całkiem dobry, nie licząc faktu, że nieraz nie potrafił się zatrzymać.
Wstrętny kłamca.
Patrząc wilkiem, Severus podjechał chwiejnie w stronę Harry'ego. Chłopak okrążył go dokładnie ze zręcznością godną byłego szukającego.
Severus prychnął, próbując skrzyżować ramiona na piersi. Poczuł, że traci równowagę i rozprostował je, spoglądając na Harry'ego. – Więc jeździłeś tylko kilka razy, hmm?
- Tak...
- Więcej niż kilka?
- Może.
- To dlaczego udawałeś, że nie jesteś w tym dobry?
- Cóż. – Harry skrzyżował ramiona na piersi, kpiąco naśladując Severusa. – Może zrobiłem to, żeby nie iść na tą małą wycieczkę... ale teraz cieszę się, że poszedłem.
- A dlaczego zmieniłeś zdanie?
- Nie mogłem przegapić tego, jak zataczasz się na lodzie, jakby twoje kolana zamieniły się w galaretę. – W kącikach ust Harry'ego pojawiły się małe dołeczki, kiedy próbował ukryć uśmiech.
- Natychmiast pozbądź się tego zadowolonego wyrazu twarzy – warknął Severus.
- Dalej, Severusie, nie możesz brać tego zbytnio do siebie. Spróbuj znaleźć coś zabawnego w tej całej sytuacji – odparł Harry, okrążając tyłem Severusa. Jego oczy błyszczały figlarnie.
- Coś zabawnego... – parsknął Severus. – Zobaczmy, czy będziesz się śmiał, kiedy twoje nogi naprawdę będą z galarety.
Lata praktyki pozwoliły Harry'emu wyczuć magię Severusa, kiedy rzucił w jego stronę zaklęcie. Oczywiście chciał tylko, żeby Harry wylądował na tyłku. Nie pomyślał, że chłopak może być tak szybki, żeby chwycić się go i pociągnąć ze sobą w dół.
Kiedy kolana Harry'ego dziwnym trafem odmówiły mu posłuszeństwa, upadł twardo na lód, a Severus wylądował wprost na nim.
- Ty durniu! – wysyczał Severus, próbując wstać z Harry'ego. Niestety lód miał pewną cechę, która mu w tym przeszkadzała – był śliski.
- To wszystko przez ciebie! I jeszcze mnie przezywasz! – syknął Harry popychając leżące na nim ciało. – Zejdź ze mnie!
- A co według ciebie próbuję zrobić?! – warknął Severus, próbując podnieść się na kolana, co znacznie utrudniał wiercący się Harry.
Ich płaszcze i szale splątały się ze sobą i kiedy Severus pomyślał, że nie może być już gorzej, poczuł twardy przedmiot, wbijający się w jego bok.
- Wszystko w porządku, chłopcy? – Klara znów pchnęła go końcem laski. – Dlaczego nie wstajecie?
- Próbujemy! – krzyknęli równocześnie.
Klara ostrożnie podeszła bliżej. – Chyba nie utknęliście?
- Nie – warknął Severus. Chwycił biodra Harry'ego i przycisnął go brutalnie do lodu. – Przestań się wiercić!
Kiedy Harry uspokoił się, Severus podwinął płaszcz i ostrożnie przesunął się na kolana, podnosząc się z chłopaka.
Harry natychmiast wstał z kolan na nogi.
Severus jednak nie był w stanie zrobić ani jednego kroku. Klara i Harry obserwowali z bezpiecznej odległości, jak powoli stawia łyżwę na lodzie, próbując się podnieść.
- Pomóc ci? – spytał słodko Harry, kiedy Severus wylądował na brzuchu.
- Chodź tu natychmiast!
- A magiczne słowo?
- Chodź tu albo cię przeklnę!
Harry z uśmieszkiem wskazał głową w stronę Klary.
Severus natychmiast się poprawił – Albo będę kląć.
- Skoro tak ładnie prosisz... – wycedził Harry, podjeżdżając bliżej. A raczej próbując, ponieważ laska Klary natychmiast znalazła się pod jego łyżwą. Harry wpadł na Severusa, przewracając go z klęczek do tyłu.
- Tak mi przykro, Harry, ale powinieneś uważać, gdzie stawiasz nogi!
Harry nie dał się nabrać na jej skruszony głos. Przesunął się, siadając okrakiem na biodrach Severusa, żeby przyjąć godną pozę.
Severus czuł, jak chłopak się wierci i był pewien, że robi to po to, by go torturować... z małą pomocą jego ciotki.
- Połóż rękę tam, teraz przenieś ciężar ciała tam. Nie, nie tam, tutaj. Tutaj! – nakazała Klara, popychając ich obu swoją laską. Przez to całe wiercenie i popychanie jego tyłek przymarzł do lodu.
Jeśli na dworze nie byłoby tak zimno, Severus mógłby przysiąc, że był w piekle.
***
- Nie mogę uwierzyć, że to zrobiła! – Severus chodził wściekle po pokoju dwadzieścia minut po tym, jak opuścili lodowisko. Klara nakazała im iść do sypialni, żeby zmienić ubrania, kiedy ona robiła kakao.
- Chyba nie myślisz, że to przez nią się przewróciłem? – spytał łagodnie Harry, ściągając przez głowę czerwony sweter.
- To było dziecinne, bezsensowne i potencjalnie niebezpieczne...
- Tak, to co zrobiła było dziecinne, bezsensowne i potencjalnie niebezpieczne... Tak samo jak to, co ty zrobiłeś.
- Wcale... – Ale oczywiście, że tak właśnie zrobił. To on użył magii, żeby Harry stracił równowagę tak samo, jak Klara użyła swojej laski. Ale Severus nie miał wyrzutów sumienia... W końcu ktoś musiał za to zapłacić!
I wtedy nasz bohater pomyślał, że może zaangażować Harry'ego w plan zemsty.
Na lasce.
Klara wyszła z kuchni i zauważyła, że Harry i Severus szepczą coś do siebie. Położyła tacę z kakao na stole i rozejrzała się uważnie po pokoju.
- Gdzie moja laska?
Harry i Severus nie zwracali uwagi na Klarę, która szybko stanęła na środku pomieszczenia.
- Wybaczcie, ale spytałam, gdzie jest moja laska. Zostawiłam ją tuż obok mojego krzesła!
Severus podniósł głowę na moment. – Schowaliśmy ją.
Klara wyglądała na lekko zniecierpliwioną. – Więc gdzie jest?
- Jeśli powiedzielibyśmy ci, nie byłoby zabawy.
- Jak mogliście zrobić to swojej biednej, starej ciotce?
- Po jednej wizycie mam dość posiniaczonych palców i łokci.
Spojrzała błagalnie na Harry'ego. – Harry, kochaneczku, chyba ty nie bierzesz udziału w tej całej farsie?
- Oczywiście, że biorę – przyznał Harry. – Severus potrzebował kogoś, kto stałby na czatach. Miałem krzyczeć Niebieska gęś odlatuje na północ, kiedy usłyszałbym, że idziesz.
- To była pomarańczowa gęś, Harry.
Harry zatrzepotał rzęsami. – Dobrze, że nie musiałem tego mówić, wszystko bym zepsuł.
- Byłbyś okropnym agentem wywiadu.
Harry uśmiechnął się szeroko. – Masz rację, nie nadaję się do ratowania świata.
Severus parsknął śmiechem.
- Nie wiem, o co wam chodzi, ale jeśli oddacie mi laskę – zaczęła Klara głosem dalekim od niewinności – już nigdy nie uderzę nią nikogo umyślnie.
- Kłamiesz – oświadczył chłodno Harry.
- Nie powinieneś mówić tak okropnych rzeczy swojej ukochanej przyszłej ciotce. – Pochyliła się z wyraźnym zainteresowaniem. – A tak w ogóle to skąd wiesz, że kłamałam?
Severus prychnął. – Nie starasz się tego ukryć.
- Policzę do dziesięciu, a wy zwrócicie mi laskę.
- Nie.
- Ty upierdliwy...
- Ciociu Klaro!
- Pff. Dlaczego w tym wieku mam się powstrzymywać?
- Ze zwykłej grzeczności?
- I co mam teraz robić?
- Harry był tak miły i przyniósł twoje robótki, żebyś mogła odpocząć przed obiadem w ciszy i spokoju.
- Dobrze, ale jeśli ja mam się tu nudzić, to wy musicie zostać ze mną.
- Właśnie chciałem...
- Muszę...
- Siadać!
Usiedli z powrotem na swoich krzesłach, wzdychając głośno i biorąc do rąk kubki z kakao.
- Rozmawiajcie sobie. Ja dokończę moje robótki, czekając na kolację, więc nie zwracajcie na mnie uwagi.
Harry i Severus popijali powoli ciepły napój i rozmawiali uprzejmie. Wiedzieli, że ze słuchaczem takim jak Klara, muszą dalej udawać.
- Cieszę się, że przed Świętami spadł śnieg – zaczął Harry. – To stwarza bardziej świąteczny klimat niż deszcz i błoto.
- Mhm.
Cisza.
- Nie sądzisz, że Święta w tym roku są zaskakująco szybko? Jeszcze tylko cztery dni.
- Tylko cztery dni?
Znów zapadła nieprzyjemna cisza.
- Na Merlina – jęknął pod nosem Harry i dodał głośniej, żeby Severus usłyszał – Jesteśmy straszni w pogawędkach.
Severus zerknął na Klarę i zobaczył, że jest zajęta swoimi robótkami. Jej ręce poruszały szydełkiem, tworząc rządki z kolorowej wełny. Hmm, można trochę podenerwować Pottera, kiedy ona nie patrzy. – Myślę, że możemy zająć czymś innym nasz czas i usta.
Niestety nie mógł zdenerwować Harry'ego, gdy ten nie załapie prawdziwego tematu rozmowy. – Ron chce się nauczyć grać na harmonijce. O tym mówisz?
Severus uśmiechnął się krzywo. – Coś w tym rodzaju.
- Masz w domu jakieś instrumenty?
Severus spojrzał znacząco na Harry'ego i spróbował się zarumienić. – Jestem pewien, że jest tu coś, czym można zająć twoje usta.
Trzeba tu dodać, że mimo pozorów
Harry nie był niewinny ani głupi.
Po prostu trochę wolniej wyłapywał ukryte znaczenie.
Harry wzruszył ramionami. – Wątpię, żebym był w tym dobry. Nigdy przedtem nie robiłem czegoś takiego.
- Z przyjemnością pozwolę ci poćwiczyć.
- Będziesz mnie obserwował? To raczej nudne.
Severus zerknął na ciotkę, która nie zwracała na nich uwagi. Ściszył głos i pochylił się w stronę Harry'ego. – Więc sprawimy, żeby było przyjemne dla nas obu.
Harry zmrużył oczy i spojrzał dziwnie na mężczyznę. – O czym ty mówisz?
Przyjemne stukanie szydełka nie ustało, kiedy Klara podniosła głowę i dodała pomocnie – Myślę, że o pozycji sześćdziesiąt dziewięć, Harry.
Harry na zmianę otwierał i zamykał usta, z trudem łapiąc powietrze. W końcu zebrał się w sobie i wymamrotał – Wybaczcie, pójdę sprawdzić, co z naszą kolacją. – Po czym wstał szybko i uciekł z pokoju.
Po kilku minutach Severus dołączył do niego w kuchni pod pretekstem pomocy w przygotowaniu posiłku.
Kiedy drzwi zamknęły się za nim, Harry odwrócił się od piecyka i spojrzał na wyższego mężczyznę. Koniuszki uszu Pottera były czerwone z zażenowania. – Przez ciebie będę miał koszmary do końca życia.
Severus prychnął. – Ha!
- Co?
- Nic. Po prostu przypomniałem sobie coś, o czym mówiłeś wcześniej – odparł Severus z uśmieszkiem. – Znalazłem coś zabawnego w tej całej sytuacji.
- Drań.
- Harry! – upomniał go Severus kpiąco.
- Idź i przyprowadź Klarę. Kolacja jest już gotowa.
- Racja, przyprowadzę moją cudowną, niewinną ciotką, żeby mogła zjeść kolację z moim równie niewinnym narzeczonym. Kolację, co do której jestem pewien, że będzie przyjemna i całkowicie spokojna.
- Chyba w to nie wierzysz.
- Nie, ale muszę.
***
Po kolacji Severus rozpalił ogień w kominku w salonie. Klara usiadła spokojnie w fotelu najbliżej płomieni, a Harry podwinął nogi i skulił się w rogu kanapy.
Klara obserwowała, jak jej bratanek przeszedł obok pustego fotela i usiadł na drugim końcu kanapy. Zauważyła, że Severus szybko wszczął kłótnię z Harrym, próbując zwrócić na siebie uwagę młodego mężczyzny. Umościła się głębiej w fotelu, zamykając oczy i udając drzemkę. W ciągu swojego sześćdziesięciosiedmioletniego życia nigdy nie widziała pary ludzi, którzy potrafią jednocześnie sprzeczać się i flirtować nawet o tym nie myśląc. Chciała tylko, żeby umieli się powstrzymać zanim któryś z nich zrani drugiego. Zauważyła, że doszli już do momentu, kiedy Severus wspomniał coś o wyliniałym kundlu, a policzki Harry'ego zapłonęły z wściekłości. Może to jakieś zwierzątko z dzieciństwa? Nieważne, lepiej, żeby wtrąciła się do rozmowy zanim wszystko wypadnie spod kontroli. Jeśli tylko miałaby swoją laskę...
Tupnęła stopą w dywan. Nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. – Natychmiast przestańcie. Nie pozwolicie nawet starej kobiecie się zdrzemnąć. I usiądź prosto, Severusie, Snape'owie się nie garbią. Co Harry o tobie pomyśli?
- Mam nadzieję, że jak włożę mu na palec obrączkę, już nie będę musiał robić na nim wrażenia moją idealną postawą. Utkwi ze mną na dobre.
- Jeszcze się nie pobraliśmy, cukiereczku – powiedział kpiąco Harry.
Severus odparł z jednakowym uśmieszkiem – To tylko kwestia czasu, słonko.
Klara zainteresowała się widocznie tematem rozmowy. – Kiedy?
- Co?
- Kiedy to będzie?
- Kiedy co będzie? – spytał Severus z rosnącym przerażeniem.
- Ślub, oczywiście.
- Cóż, jeszcze nie wybraliśmy daty... – odparł szybko Harry.
- Bzdury, powinniście ustalić to wcześniej, żeby wszystko odpowiednio przygotować.
- Chcemy jakąś małą uroczystość – wytłumaczył Severus. – Nic, co wymaga wielkich przygotowań. To będzie całkowicie spontaniczne.
- Co z gośćmi? Im też musicie dać czas, żeby się wszystkim zajęli. Ja też chcę być poinformowana o wszystkim wcześniej, ponieważ wiem, że chcecie, żebym była z wami na tak ważnej uroczystości.
- Szczerze, to nie mam kogo więcej zaprosić, oprócz ciebie – odparł pośpiesznie Severus.
- A Harry? On nie jest taki, jak ty. Nikt nie jest tak antyspołeczny jak ty.
- Cóż, nie mam zbyt dużego grona przyjaciół... Tylko ci najbliżsi, a podróż nie będzie dla nich żadnym problemem. – Raczej podróż przez Sieć Fiu.
Klara klasnęła w ręce. – Mam cudowny pomysł!
Severusowi ciarki przeszły po plecach. Ze słów jego ciotki nigdy nie wychodziło nic dobrego. – Jaki pomysł?
- Możecie wziąć ślub teraz.
Oczy Harry'ego rozszerzyły się do rozmiaru spodków. – Teraz?
- Nie w tej chwili, oczywiście, ale w Święta. To idealny termin – nalegała Klara. – Ja jestem na miejscu, a ty powiedziałeś, że podróż nie jest problemem dla twoich przyjaciół. Na pewno będą mieli trochę wolnego czasu. Nie chcecie dużej ceremonii i wielkich przygotowań. A do tego są Święta, to takie romantyczne!
- Chyba żartujesz. Nie możemy tak po prostu się pobrać.
- Dlaczego nie? Nie ma przecież różnicy, czy będzie to dziś, czy za miesiąc. Mogę pokryć wszystkie koszty, to będzie mój prezent świąteczny dla was.
Harry i Severus spojrzeli na siebie z oszołomieniem. Po chwili Severus potrząsnął głową. – Nie zgadzam się.
- Dlaczego? Jesteście zaręczeni, widać, że się kochacie. W czym problem?
- Nie – wycedził Severus.
- Daj mi jeden powód. Jeden dobry powód, a już się nie odezwę w tym temacie.
W pokoju zapadła kompletna cisza.
Jeśli ktoś nie zajrzał do opisu - przypominam, że opowiadanie nie jest moje i zostało skopiowane z chomikuj.pl, dla łatwiejszego odczytu :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro