Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

Houston wysadził mnie pod świetlicą i odjechał bez słowa, kiedy tylko zniknęłam za przeszklonymi drzwiami budynku. Przed długą chwilę stałam na korytarza, zastanawiając się co wyprawiałam z moim życiem. W owej chwili było dużo rzeczy, które nie były zależne ode mnie, ale na miłość Boską, mogłam chociaż zapanować nad moją cipką. Nie powinnam pozwalać mu się dotykać. Powinnam wyznaczyć wyraźne granice i się ich trzymać. I nie powinien mnie obchodzić jego sześciopak, ani ta bezczelnie przystojna kwadratowa twarz. Za cholerę nie powinno mieć to znaczenia.

Wzięłam głęboki oddech, zanim ruszyłam w stronę biura. Musiałam dzisiaj zrobić inwentaryzacje i policzyć ile materiałów potrzebowałam zamówić na kolejny miesiąc. Kończyły się akryle i podobrazia. Młodsze dzieciaki dużo materiałów niestety marnowały. Na tym postanowiłam się skupić. Praca. Praca była dobra. Nie miała sześciopaka ani niewyparzonej, brudnej gęby która rzucała dziwnie seksowne i seksistowskie komentarze.

Z takim nastawieniem przeżyłam kolejne trzy tygodnie i powoli zaczęłam mieć nadzieję, że cały szajs jakim w ostatnim czasie stało się moje życie, powoli się uspokaja. Nadal mieszkałam u Houstona, nadal miałam eskortę, a Houston nadal zachowywał się jak oziębły, rzucający te cholernie seksowne spojrzenia, posąg.

Do mojego życia na powrót wdarła się bezpieczna rutyna. Podwozili mnie do pracy, potem wracałam, czasem wpadała Trinket albo Santana. Steph do tej pory mnie nie odwiedziła, a ja nie naciskałam. Dużo rozmawiałyśmy przez telefon. Houston czasami przychodził o przyzwoitej porze, więc jedliśmy razem kolację, starając się przy tym zachowywać jak cywilizowani ludzie. Nie był zbyt rozmowny, ale mimo to miło było mieć towarzystwo. Częściej jednak wracał, gdy na dworze było już kompletnie ciemno. Nie lubiłam tych wieczorów. Obecność Houstona w domu dawała mi dziwne poczucie bezpieczeństwa. Niby wiedziałam, że dom ma odpowiedni alarm, zabezpieczenia, a obraz z kamer zainstalowanych na zewnątrz był wysyłany na jego telefon. Mimo to dom był wielki, po środku niczego, ze skrzypiącymi podłogami.

Tego dnia po pracy nie zastałam na parkingu Houstona i dziwne rozczarowanie wypełniło mnie całą. Zamiast niego na motorze siedział Foghorn. Jak łaskawie wyjaśnił mi Houston, Foghorn nie był jeszcze jednym z Hellhoundersów. Przynajmniej nie w pełni. Był starszym prospektem. Na jego kucie więc był zarówno dolny rocker z lokalizacją klubu oraz górny z nazwą, jak łaskawie wytłumaczył mi któregoś wieczora Houston.

Foghorn był najmilszy ze wszystkich motocyklistów jakich do tej pory poznałam, a przynajmniej nie przerażał mnie tak bardzo jak pozostali. Był wysoki i dobrze zbudowany, a jego oczy w kolorze ciepłej czekolady współgrały idealny z półdługimi włosami w tym samym kolorze, który zazwyczaj związywał w niechlujny koczek z tyłu głowy. Zawsze uważałam, że faceci z długimi włosami wyglądali idiotycznie, ale Foghornowi zdecydowanie pasowały. Nadawały mu niefrasobliwego charakteru.

— Hej, laleczko. Gotowa na przejażdżkę? — Uśmiechnął się na mój widok. Wywróciłam oczami, ale kącik moich ust uniósł się w górę. Lubiłam jego towarzystwo, a może po prostu się do niego przyzwyczaiłam, zważywszy na to, że zazwyczaj to on mnie odbierał.

— Jak w pracy? — zapytał, pomagając mi zapiąć kask.

— W porządku. Jak twój dzień? Nadal każą ci robić za niańkę?

Wzruszył ramieniem, czekając aż za nim usiądę.

— Nie narzekam — Wyszczerzył zęby. — Przynajmniej trafiła mi się całkiem ładna podopieczna.

Prychnęłam rozbawiona.

— Cholera, nie powtarzaj tego twojemu staremu, bo odrąbie mi jaja tępą siekierką. A jestem do nich trochę przyzwyczajony.

Tym razem roześmiałam się głośno.

— Nie sądzę, żeby go to obeszło — Wzruszyłam ramieniem, siadając za nim i chwytając go za boki. — Prawie go nie widuję. Wraca, kiedy już śpię.

Foghorn przez chwilę siedział, jakby chciał coś powiedzieć, a potem docisnął gazu i ruszyliśmy z parkingu.

Kilkanaście minut później byliśmy już na miejscu. Foghorn zaparkował motocykl na podjeździe i wyciągnął do mnie dłoń, pomagając mi zejść z motocykla. Przyjęłam ją z wdzięcznością, ciesząc się że moje nogi w końcu mogły dotknąć stabilnego lądu.

— Dzięki — wymamrotałam, unikając jego spojrzenia. — Wejdziesz do środka? — zapytałam, a w moim głosie, ku mej rozpaczy, zabrzmiała błagalna nuta. Skrzywiłam się lekko.

Houston mnie unikał od czasu naszej małej akcji w kuchni. Wychodził z samego rana, wracał kiedy już spałam. Nie rozmawialiśmy, a ja czułam się jak zamknięta w złotej wieży Roszpunka. Mogłam jedynie wychodzić do pracy, zawsze z obstawą i wracać do pustego domu na odludziu. Czułam się cholernie samotna.

Foghorn przyglądał mi się przez chwilę, a potem uśmiechnął się szeroko.

— Czemu nie. Napiłbym się zimnego piwa.

Całe szczęście, że wczoraj po pracy robiłam zakupy. Rozrywka po byku!

Zdusiłam w sobie radosny uśmiech. Wpisałam odpowiedni kod, aby wyłączyć alarm i zaprosiłam Foghorna do środka. Byłam cholernie wdzięczna, że dotrzymał mi towarzystwa.

Jednak koło dwudziestej znowu zostałam sama. Niebo na zewnątrz zasnuło się posępnymi chmurami i zrobiło się paskudnie ciemno. Nienawidziłam tej pory dnia. Dom wydawał się wtedy straszny, wszystkie podłogi skrzypiały, jakby ktoś po nich chodził, a ja miałam wrażenie że ktoś mnie obserwuje.

Zaświeciłam światło na korytarzu na piętrze i zeszłam na dół, zabierając z sypialni koc w szkocką kratę. Była godzina dwudziesta trzydzieści, kiedy usiadłam na kanapie z piwem w ręku. Było mi cholernie niewygodnie, więc ściągnęłam dżinsy i stanik, zostając w samej koszulce na ramiączkach i majtkach. Alkohol nieco uspakajał moje nerwy, ale i tak drgałam na każdy głośniejszy dźwięk.

Jakby mało mi było stresów w życiu.

*

Dźwięk przekręcanego zamka rozniósł się w nocnej ciszy, a ja podskoczyłam na kanapie, wyrwana ze snu. Światła w całym domu były zaświecone, a zegar na kuchennej ścianie wskazywał godzinę drugą piętnaście.

Houston wszedł do salonu, marszcząc brwi. Oczy miał lekko zaczerwienione, a kiedy podszedł bliżej dotarło do mnie, że na pewno wypił więcej niż jedno piwo.

— Czemu, kurwa, wszędzie się świeci światło? — warknął ledwo na mnie patrząc.

Wstałam z kanapy, krzyżując ręce na piersi, żeby nie dostrzegł jak bardzo drżały mi dłonie. Nie miałam zamiaru mówić mu prawdy.

— Czemu nie śpisz? — zapytał. — Jest środek nocy.

— A ty? — odbiłam piłeczkę. — Gdzie byłeś?

— Nie mam obowiązku ci się tłumaczyć, Romy.

Przełknęłam głośno ślinę i uświadomiłam sobie, że zanim zasnęłam, ściągnęłam dżinsy i teraz paradowała przed nim poł nago. Było za późno na ucieczkę i za późno na wpełznięcie pod koc. Zadarłam w górę głowę, nie chcąc okazać słabości.

— Jesteś pijany — stwierdziłam zamiast tego, na co wydał z siebie coś między śmiechem a prychnięciem.

— Mam do tego pierdolone prawo — powiedział, ruszając w stronę schodów. Sama nie wiedziałam co mną kierowało, gdy podążyłam za nim. Czekałam na niego jak idiotka, bojąc się zasnąć kiedy on najzwyczajniej się upijał. Zapewne z jakimiś tanimi dziwkami! Nie miałam pojęcia dlaczego się tym przejmowałam. Czy miało to jakiś związek z pocałunkiem w kuchni? Przecież nie miał najmniejszego znaczenia, co zdążył mi udowodnić. A ja nie byłam naiwną idiotką. Był moją ochroną, nikim mniej i nikim więcej. Tego miałam zamiar się trzymać.

— Houston... — zaczęłam, choć sama nie wiedziałam co chciałam powiedzieć dalej. Chciałam jakiejś jasności, porządku w mojej głowie.

Zatrzymał się w pół kroku. Jego stopa ubrana w ciężki motocyklowy bucior stanęła na pierwszym stopniu, a on sam odwrócił się do mnie gwałtownie. Piaskowe włosy miał nieco rozczochrane i nie golił się od kilku dni, co nadawało mu wygląd prawdziwego jaskiniowca.

Był przystojny jak cholera, przez co wkurzał mnie jeszcze bardziej.

Przełknęłam głośno ślinę, widząc jego pochmurne spojrzenie. Znałam go na tyle dobrze, żeby zdawać sobie sprawę, że nie wróżyło ono niczego dobrego. Niewiele o nim wiedziałam, ale powoli uczyłam się rozpoznawać co znaczą drobne, ledwo dostrzegalne rysy w jego beznamiętnej masce.

— Kurwa, sama tego chciałaś. Pamiętaj, że sama chciałaś. Starałem się być dobrym chłopcem. — W dwóch krokach znalazł się obok mnie, popychając mnie na ścianę i przygniatając do niej ciężarem własnego ciała. Mój oddech mimowolnie przyśpieszył i zamrugałam zaskoczona.

— Chcesz znać prawdę? Chcesz wiedzieć dlaczego zostawiam cię tu samą? Bo kurwa staram się zachowywać jak pierdolony skaut. Patrzysz na mnie tymi wielkimi, przestraszonymi oczami i zaczynam mieć kurwa wyrzuty sumienia, że chcę cię zerżnąć.

— C-co? — wydukałam. — Nie mówisz poważnie.

— Oh, uwierz mi maleńka, że jestem śmiertelnie poważny — mówił, patrząc mi prosto w oczy. — Jesteś słodka i niewinna, a ja jestem popieprzonym sukinsynem — kontynuował. — I kurwa nic nie mogę na to poradzić, że kiedy tylko cię widzę mam ochotę dobrać się do twoich majtek. Mam ochotę położyć cię na stole, zedrzeć z ciebie majtki i pieprzyć szybko i mocno dopóki, nie zaczniesz wykrzykiwać mojego imienia, a mój kutas w końcu przestanie być tak boleśnie twardy. Jak Boga kocham nie potrafię myśleć o niczym innym.

Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami, nie wiedząc dlaczego jego brudna gadka sprawiła, że zrobiło mi się mokro w majtkach. Nie posądzałabym się o to, że jestem jedną z tych dziewczyn, które to kręciło. A jednak.

Houston był tak blisko, że czułam zapach jego potu, taniego piwa i tego czegoś co należało tylko do niego. Czysty testosteron.

Omal nie jęknęłam.

— Więc kurwa nie pytaj gdzie i z kim byłem, jasne?

Nogi mi się trzęsły, a napięcie zbierało się między nimi tak bardzo, że musiałam ścisnąć uda. Jego oczy w kolorze whisky wpatrywały się we mnie, jakby chciał mnie prześwietlić na wylot. To było intensywne i nowe uczucie. Nie powinnam tego wszystkiego czuć.

A potem spojrzał w dół i jęknął jak zranione zwierzę.

— Kurwa, maleńka nie masz stanika. — Wpatrywał się w moje twarde jak skała sutki. — Wykończysz mnie.

Jego bursztynowe spojrzenie przeniosło się na moją twarz i jak zwykle nie miałam pojęcia co się działo w jego głowie. W mojej za to panował niezły burdel. Krew szumiała jakby w mojej głowie zagnieździł się rój szerszeni. Sprzeczne myśli atakowały mnie z każdej strony, a serce biło zdecydowanie za szybko. Dreszcz podniecenia przeszył mnie całą, kiedy spojrzałam na jego usta.

Czułam jego twarde ciało, dociskające mnie do ściany. Rozszerzył moje nogi, wsuwając między nie kolano, a ja poczułam na brzuchu jego erekcję. Jezu Chryste.

Powinnam to przerwać. Wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Miał rację trzymając się ode mnie z daleka. Był starszy o dwanaście lat, był niebezpieczny, zdecydowanie nie dla mnie. Nie wiedziałam jak radzić sobie z takimi facetami. W całym moim krótkim dwudziestotrzyletnim życiu byłam tylko z jednym facetem i jeśli miałam być szczera nie był to szczęśliwy pełen namiętności związek. Zakończył się po trzech miesiącach, niedługo po tym jak udało mu się mnie przelecieć w jego akademiku. A i jak seks nie był zbyt dobry. Byłam całkowicie zielona w tych sprawach w przeciwieństwie do Houstona, który na pewno miał tabuny kobiet. I każda z nich wiedziała co robić.

Jego chłodna ręka znalazła się na mojej talii i sunęła wyżej pod koszulką, aż w końcu natrafiła na piersi. Moje sutki był twarde jak stal. Wciągnęłam przez zęby powietrze, czując jego wielkie palce pieszczące moją pierś. Ciepły oddech połaskotał mnie po szyi, kiedy zaczął ją całować zaskakująco delikatnie.

Najwyraźniej w ogóle mu nie przeszkadzało, że nie miałam pojęcia co robić.

— Ostatnia szansa, żeby się wycofać, maleńka — szepnął wprost do mojego ucha, sprawiając że moje ciało pokryło się gęsią skórką. Może to właśnie to moje niedoświadczenie, ale cholera jeszcze nigdy w życiu nie czułam się taka żywa. Miałam wrażenie, że budziłam się do życia.

Zagryzłam mocno wargi, odchylając głowę, dając mu tym samym lepszy dostęp. Gdzieś na granicy świadomości tlił się ciszy szept, nakazujący mi uciekać gdzie pieprz rośnie.

— Jeśli teraz tego nie zakończysz... — mówił, muskając wargami płatek mojego ucha. Zadrżałam w pułapce z jego ramion. — Kurwa, Romy, jeśli teraz nie przestaniemy, wezmę cię tu. Będziesz moja. Definitywnie, całkowicie moja, rozumiesz?

Nie miałam pojęcia kto to zaczął. Ja czy on, ale jego usta były na moich, omal mnie nie miażdżąc. To był iście zwierzęcy, brutalny pocałunek. Jego język wśliznął się do moich ust, badając je odważnie. Jęknęłam głośno, kiedy przygryzł moją wargę.

Jego ręce przeniosły się na moje biodra, a potem na tyłek. Podniósł mnie, jakbym ważyła tyle co nic, a ja automatycznie objęłam go nogami w pasie. Nie przerywając pocałunku ruszył w górę schodów. Wszedł do swojej sypialni i rzucił mnie na łóżko. Jego ciało omal mnie nie miażdżyło. Podparł się na łokciu, a jego usta zaatakowały mnie z nową mocą. Zacisnęłam palce na jego włosach, ale w tej samej sekundzie oderwał się ode mnie, sprawiając że jęknęłam z rozczarowania.

— Zadałem ci pytanie, Romy — powiedział, a ja zamrugałam wyrwana z transu. Jego głos był ledwo głośniejszy niż szept, a spojrzenie miał twarde i uważne. — Będziesz moja. Oficjalnie, całkowicie moja. To nie będzie już czcza gadka. To nie będzie tylko gra. Nie będzie udawania. Rozumiesz to? Rozumiesz, że już nie pozwolę ci odejść?

Zaschło mi w ustach i musiałam zwilżyć je językiem, zanim skinęłam głową.

Rzucił mi szybkie nieodgadnione spojrzenie, zanim odsunął się nieznacznie i wsunął ręce pod gumkę moich majtek. Ściągnął je gwałtownie, na co pisnęłam cicho. Czułam, że palą mnie policzki.

Jego koszulka dołączyła do moich majtek na podłodze i przez chwile gapiłam się na niego jak sroka w malowane wrota. Chciałam zbadać każdy z jego tatuaży, ale pochylił się kontynuując pocałunki. Całował moją szyję, przygryzające ją i ssąc lekko, doprowadzając mnie do obłędu. Zaraz potem jego usta przeniosły się niżej, na obojczyki. Torowały drogę miedzy piersiami w dół brzucha. Jego drobny zarost potęgował doznanie.

Uczucie paniki wypełniło mnie całą, przeganiając pożądanie.

— Czekaj, czekaj! — pisnęłam spanikowana, próbując podnieść się do pozycji siedzącej, ale jego ręce na moich biodrach mi to uniemożliwiły.

Spojrzał na mnie, marszcząc brwi. Podciągnął się tak, że jego twarz znalazła się na wysokości mojej.

— Co się stało?

Moje policzki zapłonęły czerwienią. Zagryzłam mocno wargi.

— O matko, to takie krępujące — powiedziałam, chowają twarz w dłoniach. Złapał moje nadgarstki i odciągnął je od moje twarzy. Delikatnie przejechał palcami po moim gorącym policzku. Jego erekcja wbijała się w bok mojego ciała.

— Nigdy, ale to nigdy się przede mną nie chowaj, maleńka — powiedział miękko, obrysowując palcem moje wargi. — I jeśli możesz nie przywołuj matki w takim momencie.

Zaśmiałam się cicho, wdzięczna za próbę rozładowania napięcia.

Oblizałam wargę, uciekając na moment spojrzeniem.

— Jeszcze nigdy... Wiesz, nikt tam nie był. Znaczy nikt tam nie był... tak. Nie w ten sposób.

Zmarszczył brwi.

— Chcesz powiedzieć, że żaden facet nie lizał twojej cipki?

Zapłonęłam rumieńcem, zawstydzona jego obcesowością i skinęłam głową. Whisky w jego oczach ściemniała.

— Kurwa, maleńka — Wciągnął powietrze. — Teraz to już bankowo muszę to zrobić.

I nie czekając na moją odpowiedź, wbił się w moje wargi. Całował mnie mocno i brutalnie, a ja próbowałam nadążyć za narzuconym tempem. Tym razem nie dawał mi nawet możliwości wycofania się. Brał to co należało do niego. Jego język wtargnął do środka, a ręka sunęła w dół mojego ciała. Podniecenie pulsowało w moich żyłach, a serce biło szybko. Ręka Houstona sunęła po wewnętrznej stronie mojego uda, lekko je rozszerzając.

Jęknęłam głośno, kiedy jego dłoń znalazła się między moimi nogami. Mimowolnie naparłam na jego dłoń. Czułam, że byłam zawstydzająco mokra, ale kiedy jego palce zaczęły pocierać moją łechtaczkę wszystkie myśli momentalnie ze mnie wyparowały.

Bez ostrzeżenia wsunął we mnie dwa palce i zaczął mnie nimi ostro pieprzyć. Wygięłam plecy w łuk, jęcząc prosto w jego atakujące mnie usta. Boże, miałam wrażenie że rozpadam się na milion kawałków.

Nagle wyciągnął palce i ulokował się między moimi drżącymi udami. Czułam jego gorący oddech na mojej kobiecości. Zamknęłam oczy, starając się unormować rozszalały oddech.

— Kurwa, maleńka — powiedział cicho. — Nawet nie wiesz ile fantazjowałem o tej chwili.

Zaczął całować wewnętrzną stronę mojego uda, a jego palce masowały powoli moją łechtaczkę. Miałam ochotę wić się pod nim jak węgorz. Pocałunki schodziły coraz niżej.

Mój oddech przyśpieszył jeszcze bardziej i zacisnęłam mocno palce na prześcieradle, powstrzymując się przed tym, żeby nie zacząć go błagać.

— Houston — jęknęłam, wbijając potylicę w materac.

Delikatnie jak muśnięcie jedwabiu pocałował moją kobiecość. Jęknęłam znowu. A potem poczułam, jak jego palce zaciskają się mocno na moich biodrach, a jego gorący język przejechał mocno po moich nabrzmiałych wargach.

Głośny krzyk wyrwał się w mojego gardła. Przyciągnął mnie do siebie mocniej i zaczął lizać z wprawą zawodowca. Byłam podniecona jak cholera. Wsunął we mnie dwa palce, poruszając nimi w obezwładniającym rytmie, idealnym z ruchami języka. Czułam jak mięśnie mojej pochwy zaciskają się na jego palcach.

Byłam cholernie blisko. I właśnie wtedy zupełnie bez ostrzeżenia, wsadził palec w moją tylną dziurkę. Palce w pochwie przyśpieszyły i zassał mnie mocno, a ja doszłam gwałtownie, wyginając plecy w łuk i zaciskając palce na prześcieradle.

Nogi mi się trzęsły, kiedy pocałował mnie w brzuch. Dyszałam jakbym przebiegła maraton.

— Odwróć się — zarządził ochrypłym głosem.

Otworzyłam oczy, patrząc na niego zamglonym wzrokiem. Cholera, ciągle miał na sobie ciemne dżinsy, ale mimo to doskonale widziałam jak bardzo był podniecony. Złapał mnie za biodra i odwrócił gwałtownie, na co pisnęłam cicho.

— Wypnij się dla mnie, maleńka.

Uklękłam na materacu, oblizując spierzchnięte wargi. Nogi nadal miałam jak z waty, kiedy odwróciłam głowę, żeby obserwować jak zdejmował z siebie ubranie. Wyglądał jak chodzące dzieło sztuki. Jego mięśnie były widoczne nawet pod ciemnymi tatuażami. A jego penis. Matko boska, byłam pewna że nie ma opcji żeby się we mnie zmieścił.

Wziął go do ręki i potarł kilka razy, nie odbywając ode mnie spojrzenia. Czułam, że moja cipka znowu zaczyna boleśnie pulsować. Wyciągnął z kieszeni spodni prezerwatywę i założył ją.

Houston wszedł na materac i złapał mnie za biodra. Zadrżałam, kiedy przejechał dłonią wzdłuż długości mojego kręgosłupa. A potem klepnął mnie mocno w tyłek. Krzyknęłam zaskoczona, próbując się odwrócić, ale jego ręce na moich biodrach skutecznie mi to uniemożliwiły.

Słyszałam jego przyśpieszony oddech, mieszający się z moim. Jego penis naparł na moją dziurkę i wsunął się powoli do środka. Ciche westchnienie wydostało się z moich ust, kiedy wchodził powoli do środka. To było jak istna tortura.

Houston stęknął cicho, wsuwając się do środka i znieruchomiał. Jego palce na moich biodrach zaciskały się z taką siłą, że byłam pewna że zostaną mi siniaki, ale moja pulsująca na jego kutasie cipka, sprawiała że przestawałam o tym myśleć.

— Houston... — jęknęłam bliska obłędu. Próbowałam się poruszyć.

I wtedy pchnął biodra w moim kierunku. Krzyknęłam cicho i zacisnęłam palce na materacu. Houston zaczął wchodzi we mnie coraz szybciej i szybciej. Nie był już delikatny. Oddychałam coraz szybciej, czując jak budowało się we mnie napięcie. Houston nie zwalniał nawet na moment, narzucając jakiś zwierzęcy rytm. A ja o dziwo nie miałam nic przeciwko. Zamknęłam mocno powieki, czując że jeszcze chwila i eksploduję. Orgazm budował się we mnie powoli, coraz mocniejszy z każdym kolejnym, szybkim pchnięciem. Moja cipka zaciskała się na jego penisie, a kiedy jęknął głośno, doszłam jeszcze mocniej niż poprzednim razem.

— Ja pierdole, maleńka — powiedział cicho, jakby bardziej do siebie, zanim sam doszedł.

Znieruchomiał, a uścisk na moich biodrach zelżał. Słuchałam jak jego oddech się wyrównuje. Minęła krótka chwila, zanim ze mnie wyszedł. Położyłam się bez sił na materacu, odwracając się na plecy.

Patrzyłam z szybko bijącym serce, jak ściągnął prezerwatywę i zawiązał ją w supeł. Rzucił ją na podłogę i położył się obok mnie, przyciągając mnie do swojego boku. Oparłam głowę na jego piersi, a jego ramiona zamknęły mnie w bezpiecznej pułapce. Resztkami świadomości zarejestrowałam, jak pocałował mnie w czoło. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro