Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 39

Króciutko, ale jest ;) I lecimy dalej!

Przepraszam, że tekst pogrubiony. Nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje, kiedy wklejam go z Worda.

____________________________________________

Drzwi pickupa zatrzasnęły się głośno, kiedy Hatchet wyskoczył na podjazd. Zanim zdążyłam wysiąść, ruszył w stronę werandy. Serce nadal dudniło mi głośno w piersi, a nowa dawka adrenaliny buzowała w żyłach.

Zagryzłam mocno dolną wargę wyskakując z szoferki. Rozejrzałam się dookoła, zupełnie jakbym mogła znaleźć tu Tessę. Podjazd był jednak pusty. JJ zaparkował swój motocykl obok samochodu Hatcheta i ściągnął kask, przeczesując rozczochrane włosy. Boże, on jeszcze o niczym nie wiedział.

Hatchet w tym czasie podszedł do Roostera, który stał na werandzie najwyraźniej na nas czekając. Przed bramą kręciła się trójka Hellhoundersów pilnując, żeby nie odwiedził nas nikt obcy. W powietrzu czuć było napięcie. Krążyło nad nami jak sęp gotujący się do ataku.

Nie mogłam stłumić w sobie płomiennej nienawiści do Tessy. Udawała moją przyjaciółkę, rozkochała w sobie mojego brata. To przez nią mnie porwali i to przez nią Rush walczył teraz o życie. Chciałam znaleźć broń i wystrzelać cały magazynem prosto w jej zdradliwą twarz. Nie potrafiłam nad tym zapanować. Chciałam, żeby cierpiała tak mocno jak ja.

- JJ! - zawołałam jego imię.

- Ogarnij się i cię do niego zawiozę - rzucił od razu, nie czekając nawet na to, aż go o to poproszę. Serce drgnęło mi w piersi. Musiałam wyznać mu prawdę.

- Nie ma jej! - wrzasnął Hatchet, uderzając pięścią w drewniany słup, podtrzymujący werandę. JJ zmarszczył brwi.

Zacisnęłam palce na jego nadgarstku. Krew na moich rękach już wyschła, więc nie zostawiła śladu, mimo to żołądek zacisnął mi się w supeł.

- JJ... - szepnęłam, nie mając pojęcia jak ująć to wszystko w słowa. Brat jednak na mnie nie patrzył, wpatrywał się w Hatcheta ze zmarszczonymi brwiami. Ten ruszył powoli w naszą stronę przez co mocniej zacisnęłam palce na nadgarstku JJ'a.

- Kogo nie ma? - zapytał JJ, a mięsień w jego szczęce drgnął nerwowo. - Kogo, do kurwy nędzy nie ma, Hatchet?

Hatchet mlasnął językiem i rzucił mi szybkie spojrzenie, zanim przeniósł je na Juniora.

- Tessy.

Zdezorientowanie na twarzy JJ ustąpiło miejsca czystemu przerażeniu. Wyrwał rękę z mojemu uścisku i zrobił krok w stronę Hatcheta. Ten od razu do niego podskoczył i złapał go za ramiona. Houston zeskoczył z paki ciężarówki i podszedł do nas wolnym krokiem.

- Gdzie ona jest? - warknął JJ, próbując odepchnąć Hatcheta, ale ten jedynie wzmocnij uścisk.

- To ci się nie spodoba, JJ, ale ona nie jest tym za kogo się podawała.

- Pierdolenie - warknął mój brat, popychając Hatcheta z całej siły. Ten zatoczył się, ledwo łapiąc równowagę. W tym samym momencie, kiedy Houston złapał mnie za ramię i delikatnie, ale stanowczo odsunął mnie w tył. Spojrzałam na niego pytająco, ale nawet na mnie nie zerknął. Wpatrywał się w swoich braci, najwyraźniej próbując rozszyfrować o co chodziło.

Hatchet spuścił głowę w dół i wpatrywał się z niemal chorym uporem w JJ'a.

- Po prostu mnie, kurwa wysłuchaj JJ - zaczął ponownie. - Twojej Tessy nikt nie porwał - kontynuował, na co ramiona JJ nieco się rozluźnił, nadal jednak zaciskał z całej siły pięści, najwyraźniej mając zamiar ich użyć w razie potrzeby.

- Co tu się odpierdala? - zapytał przez zaciśnięte zęby JJ. - Gdzie, do kurwy nędzy, jest Tessie?

- Uciekła - rzucił szybko Hatchet. Spiął się, przeczuwając, że JJ za moment pęknie. - Telefon stacjonarny jest na podsłuchu. Zadzwoniła do swoich informując ich, że namierzyliśmy Santanę. Potem zniknęła.

JJ zaśmiał się głośno, ale w tym dźwięku niewiele było z wesołości.

- Co ty pierdolisz, Hatchet? - syknął, robiąc krok w jego stronę. Żyła na jego szyi pulsowała gwałtownie. - Do jakich, kurwa, swoich?

- Dust Devils - odpowiedziałam, zanim zdążył zrobić to Hatchet. Wszystkie głowy odwróciły się w moją stronę. Wzrok JJ'a wierci we mnie dziurę. Miałam wrażenie, że jeśli zaraz nie dodam czegoś więcej, ten rzuci się na mnie, chcąc siłą wydrzeć dalsze informacje. - Tessa jest Starą Connora. Od początku jej zadaniem było szpiegowanie.

- Nie - powiedział powoli i pokręcił głową. - Wszystkich was pierdoliło. Mówicie o Tessie! O mojej Tessie! - wrzasnął, tak głośno, że podskoczyłam.

- Przykro mi - dodał Hatchet. JJ spojrzał na niego z niedowierzaniem. Bez słowa ubrał kask i wskoczył na swój motocykl. Głośny ryk silnika wypełnił ciężką ciszę, a JJ zniknął za bramą w kłębie szarego dymu. Nikt nie próbował go zatrzymać.

Przez chwilę nikt się nie odzywał. Miałam wrażenie, że serce biło mi gdzieś w gardle.

- Doprowadź się do porządku, księżniczko - rzucił Hatchet. - Zawiozę cię do Rusha. Tym całym burdelem zajmiemy się potem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro