Witaj Minsuuo!
Jadąc autobusem słuchałam ostatni album BTS. Doskonale znałam ich teksty i układy taneczne. W końcu mój brat współtworzy ten zespół!
*Bzzz*
„To Jin!" Sprawdziłam szybko w odbiciu szyby czy moje włosy jeszcze się nie napuszyły od deszczowej pogody i odebrałam.
J:WOAAH HEJ SIOSTRZYCZKO! -wykrzyczał tak głośno że z ucha wyskoczyła mi słuchawka. Pomachałam do braciszka i poprawiłam słuchawki.
M:Nie krzycz tak baranie...
J:Oj nie czepiaj siee.. po prostu cieszę się że w końcu cię zobaczę na żywo. Gdzie już jesteś?
M:Jadę właśnie autobusem. Zaraz mój przystanek, więc się pośpiesz Jin.
J:Dobra, dobra. My też zaraz będziemy.
M:My? -w tle słyszałam czyjeś głosy
??:Twój brat nie pozwala nam cię zobaczyć!
??:Jin, gdzie mam teraz skręcić?! Skup się!
J: dobra, Minsuu będę kończył. Zaraz się zobaczymy. BYE BYE!!
Rozłączył się...
Chwilę później autobus zatrzymał się. Gdy wysiadłam w ułamku sekundy byłam tak mokra że nie znalazłabym na sobie suchej nitki. Popędziłam pod przystanek rozglądając się czy nie ma tu gdzieś mojego brata, jednak nigdzie go nie było.
„no przecież już miał tu być.."
Po mojej prawej zauważyłam nagle kilka parasolek. Jest Jin! Widzę go! Bez namysłu wybiegłam na deszcz i pobiegłam w stronę brata. Rzuciłam mu się na szyję, a oczy zaszkliły mi się łzami. Jin przytulił mnie równie mocno co ja jego.
J:Tęskniłem Minsuu.
Nic nie mówiłam przez wielką gule w gardle, która hamowała mój atak płaczu. Jin poluzował uścisk.
J:Minsuu poznaj chłopaków. -wskazał na swoich towarzyszy.
J:To jest Jimin, Taehyung i Jungkook. Resztę poznasz w dormie.
Chłopcy od razu przywitali mnie uśmiechem.
JM: chodź pod parasolkę, no zmokniesz jeszcze bardziej. -przysunął się.
J: No no.. nie zapominaj że ona przyjechała tu do mnie Jimin.
JM: to weź jej torbę, a ja zaprowadzę Minsuu do auta. -śmiał się i podał mi swoje ramię. Ruszyliśmy przed siebie.
T: Jin dużo nam o tobie mówił.
JM: ale z opowiadań byłaś ciut niższa.
JK: tak, Jin całymi dniami potrafił mówić jaka to jesteś słodka kiedy z nim rozmawiasz.
J: chłopaki, dajcie jej spokój. Poza tym przecież ja nie kłamie. Każdy z naszej rodziny jest mega słodki! -podskoczył i znów ruszył w stronę samochodu.
T: ty wcale nie jesteś słodki..
JM&M: międzyświatowy przystojniak -popatrzyliśmy po sobie zszokowani faktem, że wpadliśmy na to samo i zaczęliśmy się śmiać.
JM: lubię ją.. -oznajmił dalej chichrając się pod nosem.
Dojechaliśmy na miejsce. Pogoda za ten czas zdążyła się na tyle poprawić że wyszło słońce.
J: jesteśmy w domu! Chodź Minmin pokaże ci gdzie będziesz miała swój pokój.
Brat oprowadził mnie szybko po dormie tłumacząc co gdzie mogę znaleźć. Ostatni pokój na korytarzu miał należeć do mnie.
J: mamy tu trzy łazienki, więc raczej nie obawiaj się że ktoś ci wparuje kiedy będziesz się kąpała.
M: tak jak ty milion razy kiedy byliśmy jeszcze mali?
Jin mocno mnie przytulił mówiąc jak to za mną tęsknił i jak bardzo tęskni za naszą rodziną.
J: dobra, poznasz resztę zespołu i masz czas wolny. Musisz przebrać te mokre ciuchy bo mi zachorujesz, a wtedy mama mnie zabije. -brat zaprowadził mnie do czyjejś sypialni. Idąc za jego wielkimi plecami nic nie widziałam.
J: dobra chłopaki, uwaga dziewczyna wchodzi do pokoju! Powtarzam, dziewczyna wchodzi do pokoju!
Chłopcy się śmiali. W tym momencie poznałam Suge, Jhope'a i RM. Byli zajęci pisaniem jakiegoś problemowego tekstu piosenki, więc razem z Jinem opuściliśmy pokój po chwili.
Tak jak było mi obiecane, dostałam czas wolny na przyprowadzenie się do porządku. Z torby wyjęłam potrzebne rzeczy i czmychłam do łazienki. Po szybkim prysznicu ubrałam suche rzeczy i zrobiłam delikatny makijaż. Otwierając drzwi na przeciw mnie stał Taehyung.
T: aishh! Przestraszyłaś mnie. Wybacz, powinienem był zapukać. -robił się czerwony chociaż ja pewnie nie wyglądałam lepiej.
M: wybacz.. i tak już wychodziłam, więc łazienka wolna. -chłopak puścił mnie w drzwiach i czym prędzej małymi kroczkami udałam się do swojej sypialni.
Długo nie musiałam czekać żeby ktoś zapukał do drzwi.
M: proszę!
To Jungkook i Jimin.
JK: cześć młoda!
JM: młoda? Haha! Powiedział ten co jest stary 😂
JK: w końcu to nie ja jestem najmłodszy w składzie.
JM: wracając do tematu. Minsuu czy chciałabyś pograć w kosza? Idziemy my i Tae Tae i brakuje nam jednej osoby, a Jin gdzieś zniknął.
JK: pomyśleliśmy że chciałabyś zagrać z nami.
JM: Jin mówił że kiedyś graliście razem.
M: Jasne! Założę tylko coś luźnego i jestem gotowa.
JM: Super. To czekamy w salonie. -gdy tylko opuścili mój pokój wzięłam głęboki wdech i głośno wypuściłam powietrze. „Dopiero co się przebrałam w normalne suche ubrania.. poza tym w kosza grałam dopóki Jin był w domu. Potem jedynie rzucałam do kosza gdy za nim tęskniłam. Teraz jedyne co umiem to chyba rzucanie do kosza...".
Wyjęłam z torby koszulkę drużyny szkolnej, którą dostałam po Jin'ie i szorty. W podskokach pojawiłam się w salonie.
JK: oh szybka jesteś.
JM: to co, idziemy ludzie? - wszyscy wstali i udaliśmy się na zewnątrz. Taehyung poprowadził nas na boisko, które okazało się być 15 minut drogi od dormu.
JK: dobra to jak robimy składy?
JM: to ja zagram z Minsuu a wy razem. -zaśmiał się rzucając piłkę do Taehyunga.
JK: a może młodsi na starszych co cwaniaku?
T: a może damy jej trochę fory i zagra ze mną ciołki..-burknął po czym zwrócił się do mnie.
T: dobrze grasz?
M: no tak szczerze to gwiazdą na boisku nie jestem, ale nie znaczy też że nie potrafię kompletnie grać.
JM: dobra, pierw Minsuu zagra z TaeTae, a porem w razie czego zmienimy składy.
Przybiłam sobie piątkę z Taehyungiem i dostałam pierwszą piłkę.
Z początku odczuwałam wielkie napięcie, bo kurde.. nie dość że mam grać z chłopakami to jeszcze z moimi idolami! Jungkook ogłosił że zaczynamy. Gdy tylko odbiłam piłkę od ziemi Jimin ruszył na mnie pełną parą. Całe szczęście Bóg obdarzył mnie małym wzrostem więc skuliłam się i wyminęłam Jimina. Podałam piłkę do Tae Tae i zdobyliśmy punkt.
JK: nieźle mała! -chłopcy śmiali się z faktu że Jimin został wykiwany.
Po meczu wynik wnosił 24:18. Taehyung podbiegł do mnie z rękoma w górze i krzyczał że wygraliśmy.
JK: to dziwne bo Jin kompletnie nie potrafi grać w porównaniu do ciebie.
JM: to przez to że grała z Tae Tae. -poklepał Jungkooka po klacie i udawał groźnego rywala. Po tym meczu nabrałam pewności siebie i wystąpiłam do przodu.
M: może chcesz się przekonać? Mało ci porażek?
JK&T: Woooooo...
T: teraz to już musisz zagrać ziom.
JK: rękawica została rzucona! - Jimin podszedł do mnie bliżej i nachylił się nade mną.
JM: co będę z tego miał jak wygram?
M: cokolwiek wymyślisz. Nie boję się ciebie, bo wiem że przegrasz.
T: dobrze Minmin! Haha
JM: w takim razie jak wygram dajesz mi buziaka w policzek. -nastawił twarz. „O kurde.. teraz to już muszę wygrać ten pojedynek. Wcześniej nie miałam chłopaka, nie wiem czy chcę go całować nawet jeśli jest to jeden z moich idoli to dalej przyjaciel mojego brata.."
M: Okej, ale jeśli ja wygram to nosisz mnie na plecach przez cały dzień.
JM: w takim razie zacznijmy. Panie przodem. - rzucił piłkę w moją stronę.
Chłopaki zajęli miejsce pod koszem i oczywiście nie kibicowali Jiminowi tylko mi. Chcieli zobaczyć jak Jimin przegrywa z dziewczyną.
Było 14:14.. miałam piłkę. Ostatni rzut i wygram. Byłam na końcowej linii. Trochę daleko ale w domu nie z takich odległości już rzucałam. Jimin podszedł do mnie wystawiając ręce do góry. Spięłam się w sobie i rzuciłam. Piłka obróciła się po obręczy i trafiła do kosza.
Kookie i Tae Tae przybiegli do mnie krzycząc że to było świetne, jednocześnie śmiejąc się z Jimina. Zrobiło mi się go żal, więc wyminęłam chłopców i podeszłam do przegranego.
M: byłeś godnym przeciwnikiem. -podałam mu dłoń i dodałam.
M: dzięki za dawanie mi fory podczas meczu. -uśmiechnęłam się najmilej jak tylko mogłam. Jimin podał mi rękę po czym zarzucił sobie mnie przez ramie.
M: co ty wyczyniasz baranie?!
JK: (w tle) zadzora większa niż jej brat...
JM: mam cię nosić cały dzień. Nie powiedziałaś w jaki sposób.
Gdy wracaliśmy do domu Jimin niósł mnie na plecach.
JM: Boże jaka ty jesteś lekka. Ile ty wgl ważysz dziewczyno?
T: chłopie o takie rzeczy się nie pyta dziewczyn.
M: spoko, nie wstydzę się swojej wagi... ale możesz postrzelać ile ważę.
JM: jak dla mnie to chyba z 40kg.
JK: aleś wypalił Jimin.
JM: jak mi nie wierzysz to sam weź ją na ręce! -Jimin ostrożnie postawił mnie na ziemię i teraz wsiadłam na plecy Jungkooka. Chłopak zrobił duże oczy, popatrzył na Jimina i się z nim zgodził.
JK: ale ja bym powiedział że ważysz jakoś od 42 do 45 kg...
Taehyung zatrzymał się i kucnął.
T: ja tez chce zobaczyć!
JK: nie dam ci jej. Masz piłkę to nieś piłkę. Ej serio Minsuu jesteś jak plecak haha.
JM: to ile ważysz.
T: wygląda jakby ważyła 45 bo ma umięśnione ręce i nogi. -poczułam się zawstydzona. „Czy on mnie skanował wzrokiem??". Chłopcy wybuchli śmiechem, natomiast ja zrobiłam się czerwona jak burak i schowałam twarz za plecami Jungkooka.
JK: no powiedz ile ważysz.. - podrzucił mnie i poprawił swój uścisk.
M: szczerze to JK był najbliżej odpowiedzi, bo ważę równo 43 kg.
Przez resztę drogi podróżowałam na plecach Jungkooka. Oparłam brodę o jego ramię i przez przypadek nasze policzki się zetknęły.
JK: ops.. wybacz. -wyszeptał i znów podrzucił mnie na plecach. Gdy byliśmy już pod dormem Jin wybiegł na zewnątrz.
J: Na miłość boską co ci jest Minmin!?
JM: skręciła nogę. - wszyscy zrozumieli dowcip Jimina.
Jin podbiegł do mnie i Jungkooka i skakał nad nami jak kura nad jajkiem które właśnie zniosła. Jungkook ze śmiechu nie wytrzymał i usiadł na ziemię razem ze mną.
J: oh, bardzo zabawne ludzie.. Minmin ładnie to tak brata wkręcać?
M: kiedy ja nic nie powiedziałam. Wygrałam mecz w kosza więc chłopaki mnie nieśli do domu. -Jin pomógł mi wstać i wszyscy udaliśmy się do środka.
J: Minmin, co ty na to żeby zrobić nasze popisowe danie?
M: masz na myśli te, które...
J: dokładnie te. -ucieszyłam się że Jin chce ugotować ze mną ramen. Gdy byliśmy mniejsi ja robiłam makaron domowej roboty a Jin ramen. Mama zawsze była z nas dumna kiedy współpracowaliśmy.
Chłopcy nakryli do stołu, a ja i Jin baraszkowaliśmy w kuchni.
JH: oo widzę że dzisiaj jemy rodzinną kuchnie?
J: dokładnie. Uwierz że lepszej nie zjesz. - J-hope nachylił się nad garnkami.
JH: uhuhu ramen??
M: ramen.
J: ale to nie zwykły ramen...
J&M: to ramen rodziny Kim!! - Jhope zaśmiał się i klaskał.
JH: nieźle zgranie! Dobra ja idę do reszty.
Gdy zrobiliśmy wspólnie ramen znów czułam się jak za dawnych czasów kiedy Seok-Jin mieszkał ze mną i rodzicami.
Podeszłam do stołu i oznajmiłam głośno
M: podano do stołu! -i wnet chłopcy niczym przez magiczne zaklęcie pojawili się przy swoich talerzach.
Każdy zajadał go ze smakiem.
J: omm brakowało mi twojego makaronu Minmin.
RM: naprawdę bardzo smaczne. Dziękujemy Minsuuo.
M: proszę nie zwracaj się do mnie pełnym imieniem. Wystarczy Minmin.
Jin przestał jeść.
J: heeej! Tylko ja tak do ciebie mówię!
JM: Min-chan..
T: a może Momo!
S: Momo? Haha, nawet zabawne..
JH: coś czuję że będziesz miała tutaj dużo przezwisk.
JK: może po prostu aegi. Jesteś taka drobna że pasuje ci. (Aegi to po koreańsku dziecko, maleństwo) -zachichotał pod nosem.
RM: pasuje.. Aegi haha! Wszystkim pasuje?
BTS: tak! - po czym wrócili do jedzenia.
Wieczorem:
„O mamo, jak tu nudno kiedy nie ma żadnego oppa w pobliżu. Braciszek też gdzieś zniknął...".
Wygramoliłam się z łóżka i podreptałam na korytarz. Obok mnie były trzy sypialnie. Nie wiedziałam która do kogo należy więc to była loteria do kogo trafię.
„To może... ta!". Poszurałam skarpetkami do drugiej sypialni po lewej stronie.
*puk puk*
??: proszę.
Otworzyłam drzwi. W pokoju siedział Taehyung.
T: o hej Momo!! Wchodź śmiało... czegoś potrzebujesz?
M: nudzi mi się. Nie mogę znaleźć braciszka. -usiadłam na brzegu łóżka.
Taehyung chwile pomyślał po czym podał mi konsole.
T: zagramy? -zgodziłam się. Graliśmy w różne gry. Od bijatyk po wojny galaktyczne. Gdy wygrywałam Taehyung szturchał mnie łokciem, natomiast kiedy jemu szło lepiej czochrał mnie po głowie.
T: chcesz coś pic? Zrobię nam kakao, co ty na to?
M: chętnie.
T: zaraz przyjdę. -Tae opuścił pokój. Sprawdziłam godzinę. Było już grubo po północy. Położyłam się na łóżku i wyciągnęłam ręce w przód...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro