#5
- Cholera -mruknęłam, gdy przeczytałam tytuł artykułu.
"Tom Hilde i Jennie Nilsson: przelotny romans czy wielka miłość?". Pod spodem widniało zdjęcie naszej dwójki z koncertu zrobione gdy tańczyliśmy przytuleni do siebie. Szybko poszłam do salonu z zamiarem pokazania skoczkowi zamieszczonego artykułu.
- Mamy problem... - opadłam na kanapę obok szatyna i podałam mu telefon.
Szybko przebiegł wzrokiem otwartą stronę po czym spojrzał na mnie. Na jego ustach błąkał się uśmiech, a w oczach dostrzegłam błyszczące iskierki.
- Co w tym złego?
- Tom, my jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Sportowcowi odrobinę zrzedła mina, a atmosfera zrobiła się bardzo napięta. Po chwili jednak na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech.
- Przegapiłaś połowę filmu - odezwał się jakby tamtego tematu w ogóle nie było. Może to i dobrze.
- Zakładam, że i tak nie było na co patrzeć - mruknęłam i ponownie przytuliłam się do towarzysza.
Nie chciałam dawać mu żadnych złudnych nadziei, ale jego dotyk od zawsze sprawiał mi przyjemność, czułam się bezpieczna.
- Która godzina? - zapytałam kilka minut później.
- Wpół do piątej - odpowiedział nawijając kosmyk moich włosów na palec.
- Cholera, muszę się jeszcze spakowac... Oglądaj sobie dalej to coś - wzdrygnęłam się i wstałam z kanapy.
- Może ci pomóc? - powiódł za mną wzrokiem.
- Dam sobie radę - roześmiałam się i wbiegłam na górę.
Większość rzeczy miałam już przygotowanych; wystarczyło spakować je do walizki. Otworzyłam szafę i sięgnęłam po znajdującą się na górnej półce torbę, kiedy poczułam jak czyjeś dłonie oplatają mnie w pasie.
- Dosięgniesz tam w ogóle? - usłyszałam szept Norwega tuż przy uchu i mimowolnie się wzdrygnęłam.
- Idioto - zaczęłam się śmiać. - Wyjdź, zaraz zejdę - dodałam.
- Jennie... - odwróciłam się, uniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Dostrzegłam w nich dziwny błysk. Przyciągnął mnie bliżej i jedną ręką założył mk kosmyk włosów za ucho.
- Tak? - spytałam cicho.
Otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale niemal natychmiast je zamknął i pokręcił głową.
- Nie, nic. Nieważne - odparł i wypuścił mnie z uścisku.
Nic już nie mówiąc po prostu wyszedł z pokoju. Zaistniała sytuacja była chyba jedną z najdziwniejszych w całym moim życiu. Patrzył na mnie tak czułe jak Gangnes wpatrywał się w Therese. Jakby się we mnie zakochał. Nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli. Wprawdzie chyba zaczynałam czuć do niego coś więcej, ale nie byłam tego pewna.
***
Kwadrans później miałam już wszystko spakowane, a walizki stały pod ścianą. Przygotowałam też ubrania, które miałam zamiar jutro włożyć i zeszłam na dół. Moje zdziwienie było ogromne, gdy w salonie nie zastałam sportowca. Zostawił kartkę na stoliku. Podniosłam ją i przeczytałam. "Wpadnę po 6". Tyle. Jedno krótkie zdanie. Zakładałam, że wyszedł, bo też musiał się spakować. Nawet do dlowy mi nie przyszło, że mógłby opuścić mieszkanie z powodu wcześniejszej sytuacji. Westchnęłam głęboko i usiadłam na kanapie biorąc do ręki pilota. Zaczęłam skakać po kanałach aż znalazłam stację, która emitowała trzecią część "Władcy Pierścieni". Postanowiłam ponownie obejrzeć tę ekranizację co oznaczało cztery godziny siedzenia przed telewizorem. W sumie nic lepszego i tak nie miałam do roboty. Położyłam się na sofie, uprzednio robiąc sobie herbatę, okryłam się kocem, a chwilę później zasnęłam nie zwracając uwagi na film.
***
- Hej, mała - usłyszałam czyjś głos i ktoś zaczął mną potrząsać. - Jen, obudź się.
Niechętnie otworzyłam oczy i teraz patrzyłam wprost w zielono-niebieskie tęczówki Toma.
- Która godzina? No i co ty tu robisz? Myślałam, że poszedłeś do domu się pakować na jutro - mruknęłam.
- Jest parę minut po siódmej. Zapomniałem od ciebie zabrać telefonu - wyjaśnił i sięgnął po komórkę, która leżała na półce obok telewizora. - Więc do jutra, księżniczko - wstał i chciał wyjść, ale złapałam go za rękaw koszuli.
- Zaczekaj - momentalnie się rozbudziłam i podniosłam na łokciach. Nieśmiało uśmiechnęłam się do szatyna. - Zostaniesz ze mną?
W jego oczach dostrzegłam szok i niedowierzanie. Sama nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego co właśnie powiedziałam.
- Bo wiesz... To wszystko twoja wina. Twoja i tego głupiego horroru - zaczęłam wyjaśniać. - A jak takie same demony przyjdą po mnie? - w duchu zaczęłam śmiać się ze swojej głupoty. To samo, tyle że na głos uczynił Norweg.
- Nie masz lepszej wymówki? -zapytał rozbawiony, a ja założyłam ręce na piersi. - A tak na poważnie... Chciałbym, ale po pierwsze nie skończyłem się pakować. No a po drugie nie chcę znowu rano mieć problemów - spojrzał na mnie znacząco. Poczułam, że się rumienię.
- Dobra - mruknęłam.
- Czasem naprawdę mnie przerażasz. Ale to jest urocze - odparł i puścił mi oczko. - Do zobaczenia jutro, mała.
Wstałam z kanapy i poszłam za chłopakiem do korytarza.
- Dobranoc Jennie - pocałował mnie delikatnie w czoło i wyszedł z mojego domu.
Od razu zamknęłam drzwi na klucz i wróciłam do salonu. Mimo, że zegar wskazywał dopiero kilkanaście minut po dziewiętnastej niemal natychmiast zasnęłam uprzednio wyłączając telewizor. Chciałam być wypoczęta i przygotowana na jutro, zważając na to, że Tom miał wpaść po mnie z samego rana.
Mam nadzieję, że się Wam podoba :) ^^ Tak w ogóle to mam napisane już 30 rozdziałów tego opowiadania. ;) Dzisiaj może dodam jeszcze jeden albo dwa, jeśli chcecie. :D <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro