Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#4

- Tak szczerze, to liczyłam, że mi doradzisz...
- Staram się, ale we wszystkim wyglądasz wspaniale.
- A mogłam pójść z Therese... - westchnęłam.
Od dobrego kwadransa byliśmy w sklepie z bielizną, a ją dalej nie wybrałam odpowiedniego stroju kąpielowego.
- Co to to nie. Nie przepuściłbym takiej okazji - zaśmiał się cicho.
- Zabawne... - mruknęłam.
Wreszcie pięć minut później znalazłam coś co mi pasowało. Było to błękitne bikini z granatowymi wstawkami.
- Ładne - skomentował mój towarzysz. - Pasuje ci do oczu. Przymierz, tylko koniecznie mi się pokaż - niemal wepchnął mjie do przymierzalni.
Dwie minuty później niepewnie wyjrzałam zza zasłony. Na mój widok Hilde szeroko otworzył oczy i uśmiechnął się pod nosem. Odchrząknęłam.
- Będziesz tak stał i pożerał mnie wzrokiem czy wreszcie coś powiesz? - spytałam opierając ręce na biodrach. - Nie mam zamiaru stać tu całego dnia.
- Wyglądasz... Wyglądasz nieziemsko - wykrztusił wreszcie.
Jeszcze nigdy nie patrzył na mnie w ten sposób. Owszem, kilka, może nawet kilkadziesiąt razy widział mnie w bikini, ale wtedy nie dostrzegłam tego pożądania w jego oczach. Poczułam się trochę dziwnie i nieswojo.
- Czyli może być, tak?
Ochoczo skinął głową i po raz kolejny dokładnie zlustrował moją sylwetkę.
- Idę się przebrać - rzuciłam i schowałam się w przymierzalni.
On nigdy nie zachowywał się tak w stosunku do mnie. Wprawdzie czasami z jego ust padały niepotrzebne komentarze, jednak nigdy nie widziałam tak wyraźnych iskierek w jego oczach. Postanowiłam, że pomyślę nad tym kiedy zostanę sama. Szybko przebrałam się w swoje ubrania i wyszłam z małego pomieszczenia. Starałam się unikać kontaktu wzrokowego z Norwegiem, ale on cały czas szukał bliskości. Między nami jeszcze nigdy nie było tak niezręcznie.
- To gdzie teraz idziemy? - przerwał milczenie sportowiec i otworzył przede mną drzwi.
Kupiłam dwa stroje - jeden niebieski, a drugi w kolorze mięty i byłam z tego zakupu bardzo zadowolona.
- Najchętniej zjadłabym coś włoskiego.
- Spaghetti?
Przytaknęłam.
- Ale wiesz... - zaczęłam po chwili. - Może chodźmy do mnie, przygotuję coś - zaproponowałam.
- Nie wiem czy to się będzie nadawało do spożycia - zadrwił i posłał mi kpiący uśmieszek.
- Śmieszne - skomentowałam. - Makaronu i sosu nie da się przypalić - dodałam.
- Ty do wszystkiego jesteś zdolna - mruknął. - Przypominam, że ostatnio przypaliłaś wodę na herbatę - uśmiechnął się triumfalnie, a ja dałam za wygraną.

***

- Wiedziałem, że to się tak skończy... - mruknął szatyn zaglądając mi przez ramię. - Jak można zepsuć coś tak łatwego? - spytał bardziej siebie.
- Jak jesteś taki mądry, to spróbuj to naprawić, a ja idę się przebrać. Gorąco tu... - odwróciłam się i wyszłam z kuchni.
- Jennie! - zawołał chłopak, gdy byłam już w połowie schodów. - Nic z tego nie będzie! Następnym razem ja gotuję.
Zaśmiałam się pod nosem i szybko weszłam do pokoju. Postanowiłam zrobić Tomowi "test". Byłam ciekawą jak zareaguje na mój ubiór. Wprawdzie mnóstwo razy widział mnie w takim wydaniu, ale miałam wrażenie, że jego uczucia uległy zmianie. Z szafy wyciągnęłam więc jeansowe szorty oraz luźny T-Shirt, który odkrywał cały brzuch. W łazience szybko rozczesałam włosy i po chwili zeszłam na dół.
Hilde siedział na kanapie i przeglądał moją " kolekcję" płyt z filmami.
- O której jutro wpadniesz? - spytałam jakby nigdy nic i stanęłam za sportowcem.
- O siódmej mamy samolot, więc jakoś koło szóstej - razem mieliśmy jechać na lotnisko. - Może obejrzymy to? - podał mi płytę.
Był to jeden z horrorów, które kiedyś mi podarował. Chyba myślał wtedy, że będę je sama oglądała.
- Poważnie? "Martwe zło"? Nie, nie - zaczęłam protestować, ale on zabrał ni płytę i włożył ją do odtwarzacza.
Chcąc nie chcąc opadłam na kanapę.
- Nie za zimno ci? - spytał skoczek, gdy zobaczył jak jestem ubrana. Uważnie zlustrował wzrokiem moją sylwetkę, na trochę dłużej zatrzymując się na odsłoniętym brzuchu.
Nie odpowiadając wstałam z sofy i przeszłam do korytarza. Wzięłam stamtąd polarowy koc z logo FC Barcelony po czym wróciłam do salonu.
- Teraz już nie - szczelnie okryłam się kocem i zaczęłam wpatrywać się w ekran.
- Jesteś niemożliwa - mruknął.
Nie zwróciłam na to uwagi. Film nie był aż tak straszny jak myślałam. Przynajmniej na początku. Kiedy coś opętało bohaterów zakryłam twarz kocem.
- Nienawidzę cię - powiedziałam cicho. - Jak ty możesz to oglądać? - spytałam retorycznie. Po chwili jednak postanowiłam trochę sprowokować Norwega.
Przysunęłam się bliżej niego i przełożyłam nogi przez jego uda. Głowę położyłam na umięśnionym torsie szatyna po czym okryłam nas oboje kocem. Chłopak podniósł mnie i usadowił na swoich kolanach, a jego dłonie wylądowały na moim brzuchu. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, co trochę mnie zaskoczyło. Jeszcze nigdy nie czułam się tak w jego towarzystwie.
- Jaki hotel zarezerwowałaś? - zapytał. Jako asystentka trenera miałam obowiązek wynająć pokoje na zgrupowanie i zająć się wszystkimi formalnościami.
- Terramarina w Tarragonie. Cztery gwiazdki, nad samym morzem - odparłam i przymknęłam oczy.
W tym momencie zadzwonił moj telefon. Niechętnie uwolniłam się z uścisku przyjaciela i wstałam z sofy. Przeszłam do kuchni, gdzie nieprzerwanie dzwoniła moja komórka. Therese.
- Halo? - odebrakam.- Gratuluję, Jennie! - usłyszałam krzyk przyjaciółki po drugiej stronie słuchawki. - Dlaczego mi nie powiedziałaś? - wydawała się być zawiedziona, ale nie za bardzo wiedziałam o co chodzi.
- Wyjaśnisz mi co się stało? Bo ją chyba nie w temacie... - oparłam się o parapet.
- Jen, nie musisz udawać - jako, że dalej milczałam zaczęła wyjaśniać. - Ty i Tom... Podejrzewałam to od dawna. Pasujecie do siebie - dodała.
Tymi słowami kompletnie mnie zaskoczyła. Musiałam poznać więcej szczegółów.
- Therese, o co ci chodzi?
- Jak to o co? - nie zrozumiała. - Ty i Tom... Wy nie jesteście razem? - spytała zdezorientowana.
Przytrzymując słuchawkę ramieniem wzięłam z półki kubek i nalałam sobie zimnej wody. Powoli docierały do mnie słowa podekscytowanej, a zarazem niepewnej przyjaciółki.
- Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? - zapytałam w końcu.
- W internecie tego pełno - odpadła. - Czyli wy razem...
- Nie, nie jesteśmy razem - westchnęłam. - Wyślij mi link do tego artykułu. Do jutra - rozłączyłam się nie czekając ma odpowiedź.
Niecałą minutę później dostałam SMS-a od przyjaciółki i weszłam w otrzymany link.

Jak obiecałam jest kolejny rozdział, już czwarty. :D Kolejny postaram się dodać jutro, jeśli chcecie ^^ ;) :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro