Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#20

Czułam się wykorzystana i oszukana jak jakaś naiwna laska. Nie potrafiłam jednak tak po prostu odebrać sobie życia, to nie w moim stylu. Teraz co chwilę zbliżałam i oddalałam ostrze od swojej skóry, ale na razie na nadgarstku nie pojawiły się żadne ślady. Właśnie w tym momencie do salonu wszedł Tom.
- Już je... - urwał w połowie zdania i stanął jak wryty gdy ujrzał co mam zamiar zrobić. - Kurwa mać! - zaklął głośno i podbiegł do mnie.
Wytrącił mi ostrze z dłoni i upadło ono z głośnym stukotem na podłogę. Nie zdążyłam się nawet ruszyć. Hilde chwycił moją twarz i zmusił do spojrzenia sobie w oczy. Dopiero teraz zaczęło do mnie powoli docierać co chciałam uczynić.
- Cholera, Jennie. Dlaczego? Księżniczko, dlaczego chciałaś... - głos mu się całkiem załamał, a z oczu popłynęły świeże łzy. Dłonie oparł na moich udach, a głowę na kolanach. Pierwszy raz widziałam Toma w takim beznadziejnym stanie. - Powiedz mi dlaczego, słoneczko - poprosił parę minut później gdy już się uspokoił.
- On miał rację... - wreszcie odzyskałam głos. Byłam jednak na skraju załamania. - Freund miał rację... Przespałam się z nim jak pierwsza lepsza dziwka...
Szatyn błyskawicznie uniósł głowę i spojrzał na mnie zszokowany.
- Jen, nie mów tak! Bylas ślepo zakochana, nie znałaś jego zamiarów. Nie pozwalam ci jednak mówić o sobie w ten sposób - pogłaskał mnie czule po policzku. - On po prostu na ciebie nie zasługiwał. Ty jesteś cudowna, piękna i inteligentna. Naprawdę wielu facetów dałoby wszystko, żebyś z nimi była - wyczułam, że w pewnym sensie mówi o sobie. - Nie strasz mnie tak więcej. Naprawdę nie zniósłbym gdyby cokolwiek ci się stało. Obiecaj, że nigdy już nie spróbujesz czegoś podobnego. Pamiętaj, że ja zawsze będę przy tobie, okay? - zakończył, a ja naprawdę się wzruszyłam.
Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się słabo.
- Przepraszam za wszystko... Sprawiam ci mnóstwo kłopotów... Ja już lepiej pójdę - wyrwałam dłonie z jego uścisku i wstałam z kanapy.
- Jeśli myślisz, że wypuszczę cię w takim stanie to grubo się mylisz - palce Norwega ponownie zacisnęły się na moim nadgarstku. - Na noc zostajesz u mnie - dodał tonem nieznoszącym sprzeciwu i pociągnął mnie na kanapę. - Na jaki film masz ochotę? - zaczął skakać po kanałach.
- Czekaj. "Harry Potter". Zostaw to - zarządziłam szybko.
On nie lubił tego filmu. Westchnął głęboko, teatralnie przewrócił oczami, ale mnie posłuchał.
- Dlaczego ty to oglądasz po kilkanaście razy? - spytał zrezygnowany. - Zresztą nieważne. Zaraz wracam. Jeżeli ruszysz się choćby o centymetr to przysięgam, że przywiążę cię do tej kanapy - dodał całkiem poważnie, ale ja już zagłębiłam się w ostatnią część sagi o młodym czarodzieju.
Nawet nie zauważyłam, kiedy Tom wrócił.
- Trzymaj - rzucił we mnie swoją koszulką i spodenkami. - No co? W tym będzie ci wygodnie - dodał widząc moją zdziwioną minę.
Wzdychając głęboko zabrałam ubrania i chciałam pójść do łazienki, ale on zatrzymał mnie w połowie drogi.
- Zostajesz tu - w jego głosie nie dało się słyszeć nawet najmniejszej nutki wesołości. - Nie patrz tak na mnie. W łazience jest za dużo ostrych przedmiotów i tabletek - mówił to całkiem poważnie.
- Cholera jasna, Tom! - krzyknęłam zła i tupnęłam nogą jak mała dziewczynka, ale widziałam, że nic już nie zdziałam. - Odwróć się - powiedziałam stanowczo na co on uniósł ręce w geście kapitulacji i spełnił moje polecenie.
Szybko zrzuciłam z siebie swoje ciuchy i wskoczyłam w ubrania chłopaka. Kiedy się odwróciłam napotkałam spojrzenie Norwega w lustrze.
- Ty dupku! Jesteś idiotą!
- Daj już spokój, słoneczko. Nie pierwszy raz cię widzę w takim wydaniu - puścił mi oczko po czym pociągnął na kanapę. - Oglądaj - pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się widząc, że mój humor odrobinę się poprawił. - Tak w ogóle to nie masz ochoty na imprezę? - spytał chwilę później. - Jennie, nie dzisiaj. Po prostu za parę dni wybieramy się do klubu. Wiesz, zaraz zacznie się sezon i tak dalej... - wzruszył obojętnie ramionami.
- W sumie to czemu nie. Mnie też przyda się jakaś rozrywka - uśmiechnęłam się delikatnie. - Ale nie mam zamiaru się z wami upijać - zastrzegłam od razu. - O, patrz. To jeden z głównych powodów, dla których to oglądam. Poza samą fabułą oczywiście - wskazałam palcem na ekran, gdzie właśnie pokazywano Draco Malfoya. - Ciacho - dodałam.
- Kto to? - sportowiec niezbyt skojarzył bohatera z aktorem.
- Tom Felton - odparłam jakby nigdy nic.
- Widzisz? Jak widać każdy Tom ma w sobie "to coś" - poruszył zabawnie brwiami.
- Skromny jesteś... - mruknęłam i wtuliłam się w klatkę piersiową skoczka.
Kiedy film dobiegł końca byłam potwornie zmęczona.
- Tom... - usiadłam chłopakowi okrakiem na kolanach. - Idę spać - oznajmiłam i pocałowałam go w policzek.
Nie czekając na odpowiedź ruszyłam do góry do jednego z pokoi gościnnych. Ku mojemu zdziwieniu Hilde poszedł za mną.
- Co ty robisz, głupku? - spytałam, gdy dotarłam na piętro.
- Mówiąc, że śpisz u mnie miałem na myśli swój pokój - skierował moje kroki do wspomnianego pomieszczenia i otworzył przede mną drzwi uroczystym gestem.
- Chyba nie myślisz, że... - nie skończyłam zdania i zaczęłam rzucać spojrzenia to na niego to na łóżko.
- Okay. Mogę spać na podłodze. Ale zostaję tutaj - zastrzegł.
Zabrał koc i poduszkę, a ja ułożyłam się na jego łóżku i niemal natychmiast zasnęłam.

***

W środku nocy obudziły mnie krople deszczu bebniące o okno. Spojrzałam na elektryczny zegar; było parę minut po drugiej. Wiedziałam, że o tej porze ciężko mi będzie ponownie zasnąć. Zrezygnowana cicho wstałam z łóżka i ostrożnie podeszłam do drzwi na taras. Nie chciałam obudzić Toma. Wyszłam na zewnątrz i oparłam się o barierkę na balkonie. Wciągnęłam świeże, letnie powietrze do płuc i zapatrzyłam się na deszcz. Chcąc poczuć chłodne krople na skórze wychyliłam się lekko za balustradę i wzdrygnęłam się jak oparzona gdy ktoś chwycił mnie mocno w pasie i pociągnął do tyłu. Zdawałam sobie sprawę, że to zapewne Hilde, ale nie mogłam pojąć dlaczego to zrobił.
- Jennie, obiecałaś... - wciągnął mnie do pokoju i zamknął drzwi. W ciemności trudno mi było cokolwiek dostrzec, ale słyszałam, że jest naprawdę zmartwiony. - Czy ja muszę cię przywiązać, żebyś mnie tak nie straszyła? - przytulił mnie mocno.
Teraz dotarło do mnie co on o tym myślał. Najwidoczniej wziął to za kolejną próbę samobójczą.
- Tom, ja tylko chciałam pooddychać świeżym powietrzem. Obudziłam się, wyszłam na zewnątrz i... - przerwał, kładąc mi palec na ustach.
- Kochanie, nie strasz mnie tak, jasne? - wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka po czym położył się obok. - Nic nie mów, bo i tak się stąd nie ruszę - powiedział stanowczo. - Mam do ciebie pytanie - zaczął nieśmiało. - Pamiętasz Terje, prawda? - Terje był jego starszym o rok bratem, który kilka lat temu wyjechał z dziewczyną do Anglii. Kiedy byliśmy jednak młodsi próbował się ze mną umówić, ale ja i tak go zlewałam.
- Jak mogłabym go zapomnieć... - mruknęłam. - A czemu pytasz?
- Przyjeżdża jutro z Anną i Larsem, swoim synem - wyjaśnił szatyn. - Będą tu przejazdem, bo on dostał pracę w Trondheim.
Pojęłam w jakim kierunku zmierza ta cała nocna rozmowa.
- Niech zgadnę... Chcesz, żebym zajęła się małym, tak?
- Terje chce z Anną spędzić trochę czasu, a dziecko zostawi nam. Lars ma dwa lata - uprzedził moje pytanie skoczek. - Właściwe to mam jeszcze jedną prośbę, ale zrozumiem jeśli na to się nie zgodzisz... - dodał ciszej. - Kiedy parę dni temu rozmawiałem z Terje to... No, zaczęliśmy gadać o tobie, zapytał czy w końcu jesteśmy razem, a ja...
- Potwierdziłeś to, prawda? - przerwałam mu w pół słowa.
- Jennie, możesz przez ten jeden dzień poudawać moją dziewczynę?
Wtedy dotarła do mnie jedna bardzo ważna rzecz.
- Nie, Tom, ja nie mogę, nie mogę tak udawać - odparłam.
- Oh, rozumiem. Ja to odkręcę...
- Tom, nie. Nie odkręcaj niczego. Nie rozumiesz... Ja naprawdę jestem głupia, dopiero teraz to zrozumiałam... Tom, ja... Ja cię kocham - wyznałam w końcu, siadając na łóżku. - Ty zawsze przy mnie byłeś...Wiem, że twoje uczucie mogło minąć, ale po prostu... - zatkał mi usta gorącym i pełnym miłości pocałunkiem. Z wrażenia zabrakło mi powietrza.
- Nawet nie wiesz ile na to czekałem... - wymruczał i pociągnął mnie tak, że wylądowałam na nim. - Czyli co? Teraz jesteśmy już oficjalnie razem, tak?
- Kocham cię, Tom - to chyba wystarczyło mu za potwierdzenie, bo znowu mocno mnie pocałował i przytulił.
- Ja ciebie też, maleńka, ja ciebie też... - wyszeptał. - Dobranoc, kochanie.
Z wielkim uśmiechem na twarzy zamknęłam oczy i zasnęłam.

Udało mi się dzisiaj napisać. :D Najpierw drama, potem happy end. Ale mi to pasuje ;) Nie wiem jak z Wami ;) ❤💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro