Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#19

   Zauważyłam Freunda, byłam pewna, że to on. Wszędzie poznałabym tę blond czuprynę, którą tak kochałam przeczesywać palcami. Teraz jednak mój, były już, chłopak nie był sam. Krew się we mnie zagotowała. Całował się z jakąś czarnowłosą laską. Jego ręce wędrowały po jej talii, tak jak kiedyś po mojej. Przycisnął ją do ściany jednego z domków, a widząc to moje oczy natychmiast zaszły łzami i mgłą. Bezradnie opadłam na ławkę żałując, że wcześniej nie uwierzyłam Tomowi, że Freund to skończony dupek.
- Jen, idziesz? - Hilde odwrócił się, ale gdy jego wzrok padł na moją zapłakaną twarz od razu podbiegł do mnie i kucnął obok.
- Co się dzieje, księżniczko? Dlaczego płaczesz? - był naprawdę wystraszony. - Co ci jest, kochanie? - pierwszy raz odezwał się do mnie w ten sposób.
   Byłam tak załamana, że tylko wskazałam palcem na całującą się parę za mną. Norweg zerknął ponad moim ramieniem i w sposobie w jak mnie przytulił wiedziałam, że zrozumiał.
- Cicho, maleńka... Spokojnie - pogłaskał mnie po włosach, ale nie za bardzo pomogło.
- Ej, stary o co chodzi? - podszedł do nas Forfang, a parę sekund później pojawiła się reszta kadry. - Czemu Jennie płacze? Co ty jej zrobiłeś? - chłopak zaczął rzucać oskarżeniami w mojego przyjaciela.
- Zabierz ją stąd, okay? - szatyn puścił pytania Johanna mimo uszu. - Ja muszę z kimś porozmawiać - powiedział przez zaciśnięte zęby i wściekły wstał.
- Nie wiem o co chodzi, ale wolę nie ryzykować, że Tom mi później wpierdoli, że cię nie zabrałem, więc chodź, słoneczko - młody Norweg lekko mnie pociągnął i stanęłam na równych nogach.
   Kątem oka zauważyłam jak Hilde podchodzi do Niemca i po prostu daje mu w twarz. Zszokowana całym zajściem otarłam łzy i starając się zachować jako taki spokój ruszyłam w kierunku szarpiących się sportowców.
- Nie zasługujesz na nią, rozumiesz?! Jennie jest cudowna, a ty potraktowałeś ją jak jakąś pierwszą lepszą laskę! - nigdy nie widziałam Toma tak bardzo wściekłego. - Ona cię kochała, a ty ją wykorzystałeś, sukinsynu! - po następnym ciosie blondyn zatoczył się pod ścianę.
   Bałam się, że może dojść do jakiejś tragedii, ale pozostali Norwegowie w porę odciągnęli szatyna.
- Mogła nie pchać mi się do łóżka jak jakaś ostatnia dziwka! - krzyknął niemiecki skoczek, a tego było już za wiele.
   Tym razem nawet kilku silnych sportowców nie było w stanie powstrzymać Toma. Te słowa przelały czarę goryczy. Hilde wyrwał się kumplom i po raz ostatni uderzył blondyna.
- Nie masz prawa mówić tak o żadnej kobiecie, rozumiesz? - szatyn zdążył już odrobinę ochłonąć. - A tobie dobrze radzę lepiej go zostaw - rzucił w kierunku zszokowanej całą sceną obcej mi dziewczyny.
   Otarł krew, która płynęła z rozciętej wargi po czym podszedł do mnie. Moje łzy zdążyły już obeschnąć, ale czułam się naprawdę okropnie.
- Już dobrze, słoneczko - przytulił mnie i pocałował w czubek głowy. - Chodź stąd, maleńka.
- Trzeba to przemyć... - wreszcie odzyskałam głos i spojrzałam na niego smutnymi oczami. Nie czekając na odpowiedź pociągnęłam go w stronę "domku" Norwegów.
- Dzięki - skinął głową kolegom, a ja niemal wciągnęłam go do środka.
   Nie odrywając się już ani słowem otworzyłam szafkę i znalazłam apteczkę. Uslyszlamam jak chłopak siada na kanapie i odwróciłam się.
- Przepraszam, Tom... - wydukałam cicho i zbliżyłam się do niego po czym ostrożnie zaczęłam oczyszczać ranę. - Powinnam było cię posłuchać, ty zawsze miałeś rację... Po prostu... To było takie nagłe, jakby strzała Amora trafiła wprost w moje serce, naprawdę się zakochałam - głos znowu mi się załamał i ledwo powstrzymałam się od płaczu. - Nadal trudno mi uwierzyć, że byłam jedną z wielu i tak zwyczajnie się z nim przespałam...
- Spokojnie, słoneczko - Norweg pociągnął mnie na swoje kolana i pogłaskał po włosach. - Przynajmniej z taką twarzą żadna go nie zechce.
   Tymi słowami udało mu się wywołać słaby uśmiech na mojej twarzy.
- Jesteś zły? - spytałam go kilka chwil później gdy skończyłam przemywać jego wargę.
   Spojrzał na mnie nie do końca rozumiejąc. Wstał z kanapy i pociągnął mnie za dłoń po czym wyprowadził z "domku".
- Nie jesteś zły o to, że się z przespałam? - spytałam obawiając się reakcji sportowca.
   Zatrzymałam się przed jego samochodem, a on oparł się o maskę pojazdu i westchnął ciężko. Ja sama nadal nie mogłam uwierzyć, że poszłam do łóżka z kimś tak beznadziejnym.
- Jennie, nie mogłem ci tego zabronić. Robiłaś to co chciałaś, a przecież nie mogę zakazać ci spotykać się z każdym facetem tylko dlatego, że cię kocham... - odparł całkiem poważnie, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.
   Skinęłam jeszcze głową po czym wsiadłam do czarnego BMW. Tom zapalił silnik, a już po chwili w samochodzie rozległ się nieśmiertelny przebój Queen "We Are The Champions". W głowie nuciłam wszystkie piosenki co odrobinę mnie uspokoiło. Nawet nie wiem kiedy zajechaliśmy pod dom Norwega.
- Wysiadamy, maleńka - zarządził, a ja go posłuchałam.
   Chłopak obszedł pojazd i najzwyczajniej w świecie wziął mnie na ręce po czym zaniósł mnie do siebie. Najpierw zabrał mnie do łazienki gdzie zmył mi resztki makijażu, a następnie posadził mnie na kanapie i przyniósł szklankę wody, którą szybko wypiłam.
- Jennie, obiecaj mi jedno... - zaczął, gdy wróciliśmy na sofę. Przytuliłam się do sportowca, a on włączył mój ulubiony film na DVD. Leonardo DiCaprio  i Tom Hanks zawsze potrafili poprawić mi humor, a "Złap mnie, jeśli potrafisz"* było jedną z najlepszych komedii kryminalnych na świecie. - Obiecaj, że nie będziesz już przez niego płakała. Przez niego ani żadnego innego faceta. Chyba, że ze szczęścia...
   Nic nie mówiłam tylko mocniej przytuliłam skoczka i pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję ci... - wyszeptałam cicho, wtulając się w zagłębienie jego szyi.
- Za co, słońce?
- Za wszystko... Bez ciebie bym sobie nie poradziła... Ty jesteś taki cudowny i kochany i zawsze mi pomagasz... Nie zostawiaj mnie teraz, proszę - dodałam niemal z przestrachem.
- Jennie, o czym ty w ogóle mówisz? Oczywiście, że cię nie zostawię - szatyn posadził mnie na swoich kolanach jakby bał się, że mogłabym uciec i już nie wrócić. - Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo - dodał wesoło. - Czekaj, maleńka. Zaraz wracam - powiedział i wstał z kanapy po czym udał się w kierunku schodów.
   Ja natomiast znowu zaczęłam płakać, użalać się nad sobą. Wciąż ciężko mi było uwierzyć w swoją głupotę, w to, że dałam się nabrać na te wszystkie czułe słówka Freunda. Czułam się naprawdę beznadziejnie. To chyba dlatego, kierowana jakimś nagłym impulsem, podeszłam do kredensu, w którym Tom trzymał te dziwne nożyki z wysuwanymi ostrzami. Wzięłam jeden z nich i wróciłam na kanapę. W ogóle nie byłam sobą, nie wiedziałam co chcę zrobić. Wydawało mi się, że to nie ja, a ktoś inny pociąga za sznurki. Wysunęłam ostrze i przyłożyłam je do swojego nadgarstka chcąc po prostu zapomnieć.

* jeden z moich ulubionych filmów, więc musiałam to jakoś wkleić XD Naprawdę polecam jeśli ktoś nie oglądał ^^

Rozdział mi nie wyszedł. Tyle. ;) ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro