#15
Kiedy to usłyszałam jak błyskawica poderwałam się z łóżka.
- Nie, nie, nie - zaczęłam zaprzeczać. - Cholera, Tom! Ty nie możesz mnie kochać. Jesteśmy przecież przyjaciółmi!
Chłopak spojrzał na mnie. Widziałam smutek w jego zielono-niebieskich oczach.
- Jen, wiem... - westchnął. - Może to właśnie przez tę przyjaźń. Przez te wszystkie lata zawsze byliśmy blisko, znałem cię na wylot, byłem, gdy mnie potrzebowałaś... Od dłuższego czasu podejrzewałem, że to kiedyś w końcu musi nastąpić, że pewnego dnia się w tobie zakocham. Wszyscy mówią, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje, że prędzej czy później przerodzi się w miłość... - nadal stałam naprzeciw Norwega i wsłuchiwałam się w jego słowa. Głos szatyna przepełniony był smutkiem i żalem. - Zrozumiałem to niedawno. Ja naprawdę się w tobie zakochałem, Jennie - w końcu przerwał i oczekiwał mojej reakcji.
Mnie natomiast kompletnie zatkało po tym wyznaniu. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Owszem, może i czułam do niego przysłowiową miętę, ale to tylko zwykłe zauroczenie. Byłam tego pewna. Przecież znam go od dziecka, więc gdyby miało dojść do czegoś więcej z mojej strony to miałabym o tym przynajmniej nikłe pojęcie. Zresztą, której dziewczynie Hilde by się nie spodobał. Wysoki, dobrze zbudowany, do tego sportowiec. Człowiek czuły i delikatny, ale również stanowczy i pewny siebie. Idealny materiał na faceta. Zaczęłam się zastanawiać ile czasu zbierał się na odwagę, aby mi o tym powiedzieć. W końcu jednak zdałam sobie sprawę, że on oczekuje na odpowiedź.
- Tom, ja... - zaczęłam cicho. - Nie wiem co mam ci teraz powiedzieć. Nie spodziewałam się tego - wyznałam całkiem szczerze. - Przecież my jesteśmy przyjaciółmi - w kółko powtarzałam te same słowa. Teraz w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy. Coraz częściej płakałam i nie były to łzy szczęścia.
- Słońce, nie płacz - powiedział czule Norweg i otarł mi słone krople z twarzy. - Hej, księżniczko, spójrz na mnie - nie posłuchałam, więc zmusił mnie do uniesienia głowy. - Spokojnie, ja wiem, że nie czujesz tego co ja... Rozumiem - powiedział smutno. - Po prostu musiałem to z siebie wyrzucić. Wiedz jednak, że będę na ciebie czekał, bo cię kocham - wyszeptał i musnął lekko moje usta po czym wyszedł zostawiając mnie samą w pokoju.
Stałam oszołomiona na środku pomieszczenia nie wiedząc co robić. Ta rozmowa trwała tylko 10 minut, ale ja czułam jakby to była wieczność. W głębi duszy szczerze żałowałam, że go nie zatrzymałam. Teraz byłam pewna, że wszystko zepsułam. Nie miałam nawet siły by płakać. Po prostu wyszłam z pokoju i skierowałam się na schody. Chciałam pobyć sama, ale jak zwykle nic nie poszło po mojej myśli.
- Cześć Jennie - usłyszałam za sobą głos Tande. - Zły humor? Może dasz się zaprosić na spacer? - nie odpuszczał chłopak i podążył za mną gdy schodziłam na dół.
"Najpierw Freund, potem Tom, teraz ty...", pomyślałam zdenerwowana i wyszłam na dwór.
- Wal się - powiedziałam trochę ostrzej niż zamierzałam, ale nawet to nie poskutkowało.
- To propozycja? Bo jeśli tak to bardzo chętnie tylko znajdźmy jakieś ustronne miejsce - miałam go już dojść. Czy naprawdę nie mógł iść i podrywać kogoś innego? Dlaczego zawsze ja?
- Odwal się ode mnie! - krzyknęłam i bezradnie opadłam na murek po czym schowałam twarz w dłoniach. Nigdy nie podnosiłam głosu na chłopaków. To było dziwne i pokazywało jak bardzo rozregulowała mnie rozmowa z Hilde.
- Jen, co się dzieje? - spytał zaniepokojony blondyn i przysiadł obok. Po chwili zamknął mnie w mocnym uścisku i zaczął uspokajająco gładzić po włosach. - Przepraszam, jeśli cię uraziłem...
- Nie Daniel. To ja przepraszam... - westchnęłam. - Po prostu jestem trochę, nawet bardzo zmęczona. Miałam ciężki dzień. Przepraszam - dodałam jeszcze raz i uwolniłam się z jego objęć.
Nie oglądając się za siebie ponownie weszłam do hotelu i nie chcąc czekać na windę znowu ruszyłam w kierunku schodów. W swoim pokoju byłam 2 minuty później. Therese czytała jakiś magazyn równocześnie słuchając muzyki. Natychmiast jednak odłożyła czasopismo i wyjęła słuchawki z uszu gdyż poczuła czyjąś obecność.
- Jen, co jest? - nie odpowiedziałam na żadne pytanie tylko zabrałam piżamę z łóżka i zamknęłam się w łazience.
Zmyłam resztki makijażu i weszłam pod prysznic. Chciałam zmyć z siebie trud z całego dnia tego ciężkiego dnia. Siedziałam tak dobry kwadrans dopóki Therese nie zaczęła dobijać się do drzwi.
- Chwila! - odkrzyknęłam i zakręciłam wodę. Szybko wskoczyłam w koszulę i wyszłam z łazienki.
- Powiesz mi o co chodzi? - brunetka była mocno zdenerwowana.
- Długo by opowiadać... - mruknęłam i rzuciłam się na łóżko.
Wiedziałam jednak, że tej rozmowy nie uniknę. Prędzej czy później ona i tak wszystko ze mnie wyciągnie lub ja będę musiała się komuś zwierzyć.
- Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć i wyjaśnić. Jestem twoją przyjaciółką - zauważyła słusznie.
- Mam nadzieję, że mi pomożesz, bo sama nie dam sobie chyba rady, nie ogarnę tego... - powiedziałam w końcu. - To wszystko tam nagle na mnie spadło. Po pierwsze dowiedziałam się, że Stöckl jest moim ojcem, moim biologicznym ojcem - zaczęłam najspokojniej jak potrafiłam.
Dziewczyna szeroko otworzyła usta i wpatrywała się we mnie zszokowana. Zdawałam sobie sprawę, że to dla niej, podobnie jak dla mnie, ogromne zaskoczenie. Chciała jednak wszystko wiedzieć, więc nie przerywała i pozwoliła mi tłumaczyć dalej.
- Mówił, że poznał ją w Wiedniu, umówili się kilka razy, coś zaiskrzyło i - bum! - ciąża. Ona wyjechała, zostawiła mu tylko zdjęcie... Alex mi je pokazał, więc mam pewność. On dzwonił do niej, pisał, ale nic, zero. A kiedy ja pytalam ją o ojca mówiła, że nie żyje. Rozumiesz? Własna matka... - bezradnie pokręciłam głową. - Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Mój ojciec cały czas był obok, a ja nie miałam o niczym pojęcia...
- Jen, ale to chyba dobrze, no nie? Wiesz, że wreszcie ci powiedział - odezwała się w końcu brunetka.
- Jakby się nad tym zastanowić to w sumie tak, ale szybko się do tego nie przyzwyczaję - wzruszyłam ramionami. - Ale proszę cię, nie przerywaj mi, bo nigdy nie skończę - zdobyłam się na lekki uśmiech. - Chcesz wiedzieć jak było z Freundem czy tą część mogę opuścić? - spytałam z góry wiedząc jaka będzie odpowiedź.
- No raczej, że chcę. Opowiadaj wszystko - rozkazała.
Zgodnie z życzeniem streściłam jej przebieg randki co z kolei wprawiło przyjaciółkę w coraz większe zdumienie. Kiedy skończyłam zaczęła gorączkowo się nad czymś zastanawiać.
- Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie - zaczęła. - Czujesz do Severina coś więcej?
Wiem, że krótki, ale chciałam jeszcze dzisiaj wstawić :D Mam nadzieję, że i tak się Wam spodoba ^^ ;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro