Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#15

Kiedy to usłyszałam jak błyskawica poderwałam się z łóżka.
- Nie, nie, nie - zaczęłam zaprzeczać. - Cholera, Tom! Ty nie możesz mnie kochać. Jesteśmy przecież przyjaciółmi!
Chłopak spojrzał na mnie. Widziałam smutek w jego zielono-niebieskich oczach.
- Jen, wiem... - westchnął. - Może to właśnie przez tę przyjaźń. Przez te wszystkie lata zawsze byliśmy blisko, znałem cię na wylot, byłem, gdy mnie potrzebowałaś... Od dłuższego czasu podejrzewałem, że to kiedyś w końcu musi nastąpić, że pewnego dnia się w tobie zakocham. Wszyscy mówią, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje, że prędzej czy później przerodzi się w miłość... - nadal stałam naprzeciw Norwega i wsłuchiwałam się w jego słowa. Głos szatyna przepełniony był smutkiem i żalem. - Zrozumiałem to niedawno. Ja naprawdę się w tobie zakochałem, Jennie - w końcu przerwał i oczekiwał mojej reakcji.
Mnie natomiast kompletnie zatkało po tym wyznaniu. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Owszem, może i czułam do niego przysłowiową miętę, ale to tylko zwykłe zauroczenie. Byłam tego pewna. Przecież znam go od dziecka, więc gdyby miało dojść do czegoś więcej z mojej strony to miałabym o tym przynajmniej nikłe pojęcie. Zresztą, której dziewczynie Hilde by się nie spodobał. Wysoki, dobrze zbudowany, do tego sportowiec. Człowiek czuły i delikatny, ale również stanowczy i pewny siebie. Idealny materiał na faceta. Zaczęłam się zastanawiać ile czasu zbierał się na odwagę, aby mi o tym powiedzieć. W końcu jednak zdałam sobie sprawę, że on oczekuje na odpowiedź.
- Tom, ja... - zaczęłam cicho. - Nie wiem co mam ci teraz powiedzieć. Nie spodziewałam się tego - wyznałam całkiem szczerze. - Przecież my jesteśmy przyjaciółmi - w kółko powtarzałam te same słowa. Teraz w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy. Coraz częściej płakałam i nie były to łzy szczęścia.
- Słońce, nie płacz - powiedział czule Norweg i otarł mi słone krople z twarzy. - Hej, księżniczko, spójrz na mnie - nie posłuchałam, więc zmusił mnie do uniesienia głowy. - Spokojnie, ja wiem, że nie czujesz tego co ja... Rozumiem - powiedział smutno. - Po prostu musiałem to z siebie wyrzucić. Wiedz jednak, że będę na ciebie czekał, bo cię kocham - wyszeptał i musnął lekko moje usta po czym wyszedł zostawiając mnie samą w pokoju.
Stałam oszołomiona na środku pomieszczenia nie wiedząc co robić. Ta rozmowa trwała tylko 10 minut, ale ja czułam jakby to była wieczność. W głębi duszy szczerze żałowałam, że go nie zatrzymałam. Teraz byłam pewna, że wszystko zepsułam. Nie miałam nawet siły by płakać. Po prostu wyszłam z pokoju i skierowałam się na schody. Chciałam pobyć sama, ale jak zwykle nic nie poszło po mojej myśli.
- Cześć Jennie - usłyszałam za sobą głos Tande. - Zły humor? Może dasz się zaprosić na spacer? - nie odpuszczał chłopak i podążył za mną gdy schodziłam na dół.
"Najpierw Freund, potem Tom, teraz ty...", pomyślałam zdenerwowana i wyszłam na dwór.
- Wal się - powiedziałam trochę ostrzej niż zamierzałam, ale nawet to nie poskutkowało.
- To propozycja? Bo jeśli tak to bardzo chętnie tylko znajdźmy jakieś ustronne miejsce - miałam go już dojść. Czy naprawdę nie mógł iść i podrywać kogoś innego? Dlaczego zawsze ja?
- Odwal się ode mnie! - krzyknęłam i bezradnie opadłam na murek po czym schowałam twarz w dłoniach. Nigdy nie podnosiłam głosu na chłopaków. To było dziwne i pokazywało jak bardzo rozregulowała mnie rozmowa z Hilde.
- Jen, co się dzieje? - spytał zaniepokojony blondyn i przysiadł obok. Po chwili zamknął mnie w mocnym uścisku i zaczął uspokajająco gładzić po włosach. - Przepraszam, jeśli cię uraziłem...
- Nie Daniel. To ja przepraszam... - westchnęłam. - Po prostu jestem trochę, nawet bardzo zmęczona. Miałam ciężki dzień. Przepraszam - dodałam jeszcze raz i uwolniłam się z jego objęć.
Nie oglądając się za siebie ponownie weszłam do hotelu i nie chcąc czekać na windę znowu ruszyłam w kierunku schodów. W swoim pokoju byłam 2 minuty później. Therese czytała jakiś magazyn równocześnie słuchając muzyki. Natychmiast jednak odłożyła czasopismo i wyjęła słuchawki z uszu gdyż poczuła czyjąś obecność.
- Jen, co jest? - nie odpowiedziałam na żadne pytanie tylko zabrałam piżamę z łóżka i zamknęłam się w łazience.
Zmyłam resztki makijażu i weszłam pod prysznic. Chciałam zmyć z siebie trud z całego dnia tego ciężkiego dnia. Siedziałam tak dobry kwadrans dopóki Therese nie zaczęła dobijać się do drzwi.
- Chwila! - odkrzyknęłam i zakręciłam wodę. Szybko wskoczyłam w koszulę i wyszłam z łazienki.
- Powiesz mi o co chodzi? - brunetka była mocno zdenerwowana.
- Długo by opowiadać... - mruknęłam i rzuciłam się na łóżko.
Wiedziałam jednak, że tej rozmowy nie uniknę. Prędzej czy później ona i tak wszystko ze mnie wyciągnie lub ja będę musiała się komuś zwierzyć.
- Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć i wyjaśnić. Jestem twoją przyjaciółką - zauważyła słusznie.
- Mam nadzieję, że mi pomożesz, bo sama nie dam sobie chyba rady, nie ogarnę tego... - powiedziałam w końcu. - To wszystko tam nagle na mnie spadło. Po pierwsze dowiedziałam się, że Stöckl jest moim ojcem, moim biologicznym ojcem - zaczęłam najspokojniej jak potrafiłam.
Dziewczyna szeroko otworzyła usta i wpatrywała się we mnie zszokowana. Zdawałam sobie sprawę, że to dla niej, podobnie jak dla mnie, ogromne zaskoczenie. Chciała jednak wszystko wiedzieć, więc nie przerywała i pozwoliła mi tłumaczyć dalej.
- Mówił, że poznał ją w Wiedniu, umówili się kilka razy, coś zaiskrzyło i - bum! - ciąża. Ona wyjechała, zostawiła mu tylko zdjęcie... Alex mi je pokazał, więc mam pewność. On dzwonił do niej, pisał, ale nic, zero. A kiedy ja pytalam ją o ojca mówiła, że nie żyje. Rozumiesz? Własna matka... - bezradnie pokręciłam głową. - Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Mój ojciec cały czas był obok, a ja nie miałam o niczym pojęcia...
- Jen, ale to chyba dobrze, no nie? Wiesz, że wreszcie ci powiedział - odezwała się w końcu brunetka.
- Jakby się nad tym zastanowić to w sumie tak, ale szybko się do tego nie przyzwyczaję - wzruszyłam ramionami. - Ale proszę cię, nie przerywaj mi, bo nigdy nie skończę - zdobyłam się na lekki uśmiech. - Chcesz wiedzieć jak było z Freundem czy tą część mogę opuścić? - spytałam z góry wiedząc jaka będzie odpowiedź.
- No raczej, że chcę. Opowiadaj wszystko - rozkazała.
Zgodnie z życzeniem streściłam jej przebieg randki co z kolei wprawiło przyjaciółkę w coraz większe zdumienie. Kiedy skończyłam zaczęła gorączkowo się nad czymś zastanawiać.
- Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie - zaczęła. - Czujesz do Severina coś więcej?

Wiem, że krótki, ale chciałam jeszcze dzisiaj wstawić :D Mam nadzieję, że i tak się Wam spodoba ^^ ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro