Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#14

   Chłopak nachylił się nade mną i pocałował. Odwrócił mnie w swoją stronę, a następnie usadowił na swoich udach. To jednak nie było to samo co z Tomem. Owszem, Severin całował wspaniale, ale był trochę zbyt nachalny. Freund nie był tak czuły i delikatny jak Hilde. Całkowicie przejął inicjatywę, co w sumie aż tak bardzo mi nie przeszkadzało. Jedna z jego rąk znalazła się na moich plecach, a druga we włosach. Jego język trochę zbyt gwałtownie znalazł drogę do moich ust, a mnie wprawiło to w dziwne, ale miłe odrętwienie. Jego porywczość i nachalność zrzuciłam na alkohol, chociaż niezbyt w to wierzyłam. Wtedy skoczek wsunął mi dłoń pod top. Tego było za wiele. Odsunęłam się przerywając tym samym pocałunek.
- Przepraszam - wyszeptałam. - Sev, to się dzieje za szybko... Ja nie dam rady... - uśmiechnęłam się pocieszająco.
- Jak chcesz, mała - tym razem pocałował mnie czulej i delikatniej. Rozpłynęłam się. - Poczekam - powiedziała po chwili wprost w moje usta.
   Reszta wieczoru przebiegała zwyczajnie. Rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim.
- Sev, wiesz która godzina? - zapytałam w końcu i uwolniłam s się z jego objęć.
   Chłopak sięgnął po telefon i spojrzał na wyświetlacz.
- Za 10 ósma - wyszeptał do mojego ucha.
   Podniosłam się jak oparzona, co niezwykle zdziwiło blondyna.
- O 20 muszę być w hotelu. Kolacja... Alex mnie zabije - stwierdziłam.
- Ale jutro się zobaczymy, tak? - sportowiec również wstał i mocno złapał mnie w talii. Nie mogłam, a raczej nie potrafiłam mu odmówić. Coś mnie do niego przyciągało, przy żadnym  chłopaku się tak nie czułam. "A co z Tomem?". Znowu ten głosik. Wyrzuciłam go z głowy. - Zależy mi - dodał stanowczym, ale czułym tonem.
- Zastanowię się... - odparłam cicho.
   On nachylił się nade mną i namiętnie pocałował po czym lekko przygryzł moją wargę. Wszystko działo się tak szybko, ale niespecjalnie mi przeszkadzało. Byłam wniebowzięta, że ktoś taki się mną interesuje, choć wątpliwości po rozmowie z Tomem nadal we mnie tkwiły.
- Przekonałeś mnie - westchnęłam zadowolona. - Ale naprawdę muszę już iść - cmoknęłam go w policzek i nie czekając na odpowiedź oddaliłam się.
   Idąc szybkim tempem do hotelu doszłam w niecałe 10 minut. Na szczęście nie spóźniłam się. Przed drzwiami od razu dopadła mnie Therese.
- Opowiadaj! - zarządziła. - Jak było?
- Ej, spokojnie - roześmiałam się. - Może nie tutaj, co? - rozejrzałam się wokoło. - Po kolacji - dodałam i zniknęłam w jadalni.

***

- Więc? Jaki on jest? - spytała 20 minut później podekscytowana przyjaciółka gdy byłyśmy już w pokoju.
- Cudowny - westchnęłam rozmarzona. - Nigdy jeszcze nie spotkałam tak idealnego mężczyzny.
- A Tom? - wtrąciła natychmiast brunetka i uważnie obserwowała moją reakcję.
- Cholera, Therese. Hilde to całkiem inna bajka. On jest moim przyjacielem. Tylko przyjacielem - podkreśliłam. - Ale muszę przyznać, że w całowaniu niczym nie ustępuje Severinovi - zadowolona opadłam na łóżko równocześnie czując na sobie wzrok brunetki.
- Całowałaś się z Freundem? Jennie, najpierw Hilde, teraz on... Nie możesz się nimi bawić - zaczęła pouczać mnie dziewczyna i miała dodać coś jeszcze, ale na szczęście id jej dalszych wywodów uwolniło nnie niespodziewane pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam.
   W progu pojawił się Hilde. Miał niezwykle poważny wyraz twarzy, jakby coś go trapiło. Było to trochę niepokojące. Wodził wzrokiem po pokoju, aż w końcu zatrzymał się na mnie.
- Jen, możemy pogadać? - zapytał bez cienia uśmiechu co było w jego przypadku dziwne, bo zazwyczaj zawsze się śmiał. - Proszę, to bardzo ważne - dodał po chwili nagląco.
   Spojrzałam na obecną w pomieszczeniu Therese, która była równie zaskoczona i zdezorientowana jak ja. Wzruszyła tylko obojętnie ramionami dając mi tym samym do zrozumienia, że nie ma pojęcia o co chodzi sportowcowi.
- Pewnie - odparłam po chwili milczenia i minęłam skoczka w progu. - Idziesz?
   Myślałam, że zostaniemy na korytarzu, ale on najwidoczniej chciał porozmawiać bez potencjalnych świadków. Zabrał mnie natomiast do pokoju, który dzielił z Kennethem. Drugiego ze sportowców jednak nie było w środku. Zgadywałam, że ulotnił się na prośbę szatyna.
- Więc? Powiesz mi o co chodzi? Zaczynam się niepokoić - przysiadłam na skraju łóżka i wpatrywałam się w niego uporczywie. Patrząc na jego zachowanie coś tak czułam, że to będzie moja druga poważna rozmowa tego dnia.
- Jennie, to dla mnie trudne... - zaczął. - Ale proszę, powiedz mi najpierw czy to dla ciebie coś znaczyło...
   Nie za bardzo rozumiejąc tę wypowiedź spojrzałam na szatyna. Dobrze ukrywał emocje, bo nie mogłam nic wyczytać z jego oczu, twarz miała taki sam kamienny wyraz jak twarz Janne Ahonena po każdym skoku.
- O co chodzi? - powtórzyłam po raz kolejny i zaczęłam naprawdę się denerwować. - Co masz na myśli?
   Widziałam grymas wykrzywiający jego twarz.  To musiało być dla Norwega trudne.
- Ten pocałunek, Jen. Czy to dla ciebie coś znaczyło? - odrobinę zaszokował mnie tym pytaniem.
   Nie wiedziałam do czego zmierza ta rozmowa, ale miałam swoje trochę niepokojące podejrzenia. To nie mogło skończyć się bez sprzeczki, awantury czy czegoś podobnego.
- Tom, ja... Ja naprawdę nie wiem... Do cholery, to... My jesteśmy przecież przyjaciółmi! - pod wpływem emocji nie umiałam złożyć poprawnego zdania. Byłam już naprawdę porządnie zdenerwowana.
- Spokojnie, uspokój się, księżniczko - Hilde kucnął przede mną i położył dłonie na moich kolanach.
   Jako, że nadal byłam w spodenkach zadrżałam gdy Norweg tylko dotknął mojej nagiej skóry.
- Wyjaśnij mi o co chodzi tym razem - powiedziałam stanowczo, a w moim głosie dało się słyszeć niemal błagalną nutę.
- Jennie, to nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać - westchnął i podniósł się z klęczek po czym usiadł obok mnie na łóżku. - Jesteś dla mnie cholernie ważna i nie chcę cię stracić, więc obiecaj, że cokolwiek usłyszysz nie wyjdziesz stąd tylko dasz mi skończyć, okay? - już drugi raz w ciągu tego dnia usłyszałam te słowa. Ponownie też skinęłam głową jak w transie oczekując dalszej części wypowiedzi.
- Tom, co się z tobą dzieje? Przecież wiesz, że mnie nie stracisz - byłam naprawdę wystraszona jego słowami. On natomiast uniósł dłoń i uspokajająco pogładził mnie kciukiem po policzku.
- Bardzo zależy mi na tobie i naszej przyjaźni. Wiesz też, że traktuję cię jak młodsza siostrę, której nigdy, nie miałem - uśmiechnął się i zamknął moje dłonie w swoich. - Ale musisz też wiedzieć, że ostatnimi czasy wiele się zmieniło... - mruknął, a ja już naprawdę nie wytrzymałam.
- Do cholery jasnej, co? Co się zmieniło? - podniosłam głos trochę bardziej niż zamierzałam.
- Jennie, bo ja... - nabrał powietrza w płuca i wstał po czym odwrócił się w moją stronę. Chyba trudno mu było to z siebie wyrzucić. - Jen, ja... Ja zrozumiałem, że... Że cię kocham - wydukał.

Postaram się dodać jeszcze jeden dzisiaj, ale nie obiecuję. :D Oczywiście, o ile chcecie ;) <3 Tak w ogóle to cieszę się, że Norwegowie wygrali dziś konkurs ^^ Nawet Bardal był w Planicy *.* <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro