#11
Następnego dnia wypoczęta obudziłam się o siódmej rano. Przez kolejne kilkanaście minut tępo wpatrywałam się w sufit, aż w końcu uznałam, że nie zasnę i postanowiłam wyjść się przewietrzyć. Szybko ubrałam sukienkę w pastelowych odcieniach różu oraz błękitu i założyłam białe trampki. Zabrałam jeszcze tylko telefon i cicho wyszłam z pokoju. Dwie minuty później byłam już na dole. Uśmiechnęłam się do recepcjonisty i otworzyłam drzwi prowadzące na basen. Zajęłam miejsce na leżaku w głębi i włączyłam muzykę. W słuchawkach rozległ się kojący głos Ryana Teddera, wokalisty One Republic. Żałowałam, że nie zabrałam książki, ale teraz nie było już sensu wracać do góry.
- Też nie możesz spać, co? - przez piosenkę "Preacher" przebił się męski głos.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą Toma. Wpatrywał się we mnie ze słabym uśmiechem. Do moich oczu nabiegły łzy, ale powstrzymałam się przed płaczem. Podkurczyłam nogi i skoczek usiadł na leżaku.
- Jen, ja... - nie wiedział co powiedzieć. - Ja chciałem cię przeprosić - wydukał.
Te słowa mnie zaskoczyły. Kompletnie się tego po nim nie spodziewałam. Zatrzymałam piosenkę i wyjęłam słuchawki z uszu. Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na chłopaka.
- Wiesz, za ten wczorajszy wybuch... - kontynuował. - To nie moja sprawa, nie chcę mieszać się w twoje życie osobiste... Po prostu... To spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie znasz go zbyt dobrze, ale to twoje życie - zakończył. - Chciałem żebyś wiedziała - westchnął i wstał.
Szybko przekalkulowałam wszystkie jego słowa i uznałam, że nie pozwolę mu teraz odejść, że nie chcę stracić tak cudownego i wspaniałego przyjaciela, jakim jest Hilde.
- Tom, czekaj - zatrzymałam go i wstałam po czym natychmiast wpadłam mu w ramiona czym trochę zaskoczyłam Norwega.
Instynktownie mnie objął i poczułam się bezpiecznie.
- Zostaniesz? - spytałam i nieśmiało na niego spojrzałam.
Najwidoczniej ucieszyła go ta propozycja, bo szeroko się uśmiechnął. Opadł na leżak ciągnąc mnie za sobą i tym samym sprawiając, że wylądowałam na jego kolanach.
- Nie spodziewałem się, że tak dobrze pójdzie - pocałował mnie w czubek nosa. - Czego słuchasz? - zmienił temat.
Podniosłam telefon i pokazałam mu tytuł.
- Może być? - zapytałam i rzuciłam mu wymowne spojrzenie.
- A obiecujesz, że nie będziesz śpiewać? - zaśmiał się i włożył jedną słuchawkę do ucha; ja uczyniłam podobnie.
Szatyn objął mnie w talii, jakby bał się, że mogłabym mu uciec. Oparłam plecy o jego klatkę piersiową i zamknęłam oczy. Po chwili jednak odchyliłam głowę i spojrzałam na sportowca.
- O czym myślisz? - zapytałam i uśmiechnęłam się lekko.
- O tym jak się poznaliśmy - odparł cicho.
- Niszcząc ogródek twojej matki chyba nie zrobiłam dobrego pierwszego wrażenia? - zadałam retoryczne pytanie i zaśmiałam się.
Cieszyłam się, że Hilde nie miał mi już za złe tego, że umówiłam się z Freundem, że możemy normalnie porozmawiać. Czułam jednak, że w najbliższej przyszłości wrócimy do tego tematu.
- Wiedziałem, że cię polubię, bo jako jedyna dziewczyna chciałaś grać ze mną w nogę.
- Ty chyba nie pamiętasz jak "grałam" - zrobiłam cudzysłów.
- Głównie przez to kwiatki były zniszczone - przypomniał.
Przez następne półtorej godziny wspominaliśmy nasze dzieciństwo i śmialiśmy się z tego. Basen powoli zapełniał się ludźmi, którzy zapewne chcieli zacząć dzień od leniuchowania w promieniach porannego słońca.
- Jennie - zaczął Tom i pogłaskał mnie po włosach.
- Mhm...
- Za 5 minut śniadanie. Idziemy?
Niechętnie, ale uwolniłam się z uścisku towarzysza i wstałam. Muzyka umilkła, ponieważ słuchawka wypadła mi z ucha. Usłyszałam natomiast śpiew ptaków oraz szum oddalonego i kilkadziesiąt metrów morza. Hilde również podniósł się z leżaka i podał mi telefon.
- Czuję się tak jakbym leżała tu całą noc - mruknęłam cicho. - Potrzebuję kofeiny.
Skoczek nie skomentował moich słów tylko jak na dżentelmena przystało otworzył przede mną drzwi.
- To urocze - powiedziałam, gdy weszłam do środka.
Odwróciłam się na pięcie i napotkałam pytające spojrzenie Norwega.
- Twoje zachowanie - odparłam. - Zachowujesz się jakbym była twoim oczkiem w głowie.
- Bo tak jest, mała - dogonił mnie po sekundzie. - Jesteś dla mnie jak młodsza, denerwująca siostra - pocałował mnie w czubek głowy.
To było słodkie i tak niepodobne do niego, że bardzo mnie zaskoczył. Oczywiście pozytywnie. Przed jadalnią zauważyłam Therese. Uśmiechnęłam się do niej i podczas gdy Tom witał się z kumplami z kadry odciągnęłam ją na bok.
- Gdzie ty zniknęłaś rano?
- Musiałam się przewietrzyć. Poza tym jak zapewne zauważyłaś pogodziłam się z nim. Przeprosił mnie za ten wybuch - wzruszyłam ramionami.
- Mówiłam, że się ułoży - powiedziała z miną "ja zawsze mam rację".
- Idziemy? - skinęłam głową w stronę stołówki. - Muszę napić się kawy...
***
- Więc co ja mam właściwie robić? - spytała pół godziny później Therese, gdy znalazłyśmy się w naszym pokoju.
Stöckl dał nam 10 minut, aby przygotować się i zejść na dół. W czasie śniadanie wraz z trenerem omówiłam szczegółowy plan na dzisiaj. Zaraz mieliśmy iść na plażę, na parę godzin treningu, a następnie wszyscy mieli czas wolny.
- Ty masz wolne do piętnastej. No, chyba, że skończymy wcześniej - wyjaśniłam.
- Jak to skończycie? - spytała nie rozumiejąc i spojrzała na mnie wyczekująco.
- Jestem asystentką Alexa i mam obowiązek siedzieć tam z nimi i zapisywać co on każe - westchnęłam i zaśmiałam się.
Wyjęłam z torebki kosmetyczkę i rozczesałam włosy po czym spięłam je w wysokiego kucyka. Następnie zrobiłam jeszcze lekki makijaż i byłam prawie gotowa.
- Więc co ja mam robić przez najbliższe godziny? - spytała przyjaciółka podczas gdy ja pakowałam telefon, wodę i notes do torby.
- Co chcesz - odparłam po prostu. - Możesz iść na plażę, na basen, na zakupy... Do wyboru, do koloru - puściłam jej oczko. - Oczywiście możesz również iść z nami i poćwiczyć.
- Co to to nie - zareagowała natychmiast dziewczyna. - Pójdę z wami, ale wyłącznie po to, by pilnować, aby do Kennetha nie kleiły się jakieś puste laski. No i żeby on nikogo nie podrywał - mówiąc to sama zaczęła pakować torbę.
- O to nie musisz się martwić. Kenny kocha tylko ciebie.
Przez prawie 15 minut rozmawiałyśmy o różnych sprawach, ale wiedziałam, że to pytanie musi w końcu paść.
- Jennie, ale z Tomem pogadałaś szczerze, tak? - brunetka zaczęła przewiercać mnie wzrokiem. - Spytałaś go co naprawdę do ciebie czuje, prawda?
Spuściłam głowę i zaczęłam bawić się sznurkową bransoletką, którą dostałam od szatyna. Miałam 15 lat, on-19. Przyniósł mi wówczas kwiaty i bransoletkę uplecioną z błękitnych sznurków i rzemyków z przytwierdzonym do niej serduszkiem. Stwierdził, że ten kolor bardzo pasuje do koloru moich oczu. Powiedział też, że już zawsze będziemy przyjaciółmi. Na samą myśl o tym uśmiechnęłam się szeroko.
- Ziemia do Jennie - Therese pomachała mi ręką przed twarzą. - Odpowiesz? - widząc jednak moją reakcję, a raczej jej brak, zmarszczyła brwi. - Jen...
- Próbowałam, jasne? - westchnęłam głośno. - Próbowałam, ale Bardal wrzucił mnie do wody - streściłam jej cały incydent. - Później nie było okazji... No, ale na mnie pora - wstałam z łóżka chcąc wykręcić się od odpowiedzi i cmoknęłam przyjaciółkę w policzek.
- Od tej rozmowy nie uciekniesz - powiedziała, jakby czytając mi w myślach, ale ja już zniknęłam za drzwiami.
Kiedy zeszłam na dół skoczkowie siedzieli już na wygodnych, szarych sofach. Brakowało tylko Stöckla.
- Gotowi na wycisk? - spytałam, siadając na fotelu naprzeciwko Fannemela, jak najdalej od Bardala. - Masz zamiar dziś się mścić? - uśmiechnęłam się słodko do wspomnianego wyżej bruneta. - Jedną sukienkę już mi zniszczyłeś...
- Dlatego tym razem poczekam aż ją zdejmiesz albo zrobię to za ciebie - odparł zwyczajnie, a ja oblałam się rumieńcem.
- Stary, ty masz żonę - wtrącił się Fannemel. - Ja nie... - poruszył dwuznacznie brwiami, co sprawiło, że zaczerwieniłam się jeszcze bardziej.
Na szczęście od dalszych żartów uratował mnie Stöckl, który pojawił się w recepcji ubrany w krótkie spodenki, białą koszulkę oraz czarną czapeczkę z daszkiem.
- No, zbierajcie się - obrzucił wszystkich uważnym spojrzeniem, jakby sprawdzał obecność.
Jak na komendę wstaliśmy i wyszliśmy na zewnątrz na conajmniej 30-sto stopniowy upał.
- Coś mi się wydaje, że w takich warunkach długo nie pożyjemy... - wyraził swoje obawy Forfang i nasunął okulary przeciwsłoneczne na nos.
Jest kolejny. Nie jestem z niego zbyt zadowolona, no ale co poradzić... :D Przepraszam, że pojawiają się tak rzadko, mimo, że prawie całe mam już napisane, ale ostatnio miałam dużo nauki, a w piątek mam ważny konkurs. ;) Postaram się jednak dodawać częściej, jeśli chcecie. :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro