#10
Kilkanaście minut po 20 weszliśmy do jednego z wielu klubów przy plaży. Do mnie i Toma dołączyła cała kadra. Wiedzieli, że teraz czekają ich ciężkie treningi, więc postanowili wykorzystać ostatni dzień wolności. W środku zajęliśmy stolik, który był zdolny pomieścić całą naszą ósemkę. Chłopcy zamówili drinki i zaczęliśmy rozmawiać o urlopie. W sumie ten wyjazd miał był urlopem tylko dla mnie i Therese, skoczkowie mieli przecież treningi. Z tego powodu każdy wypił symbolicznego drinka. Później wszyscy wyszliśmy na parkiet i tańczyliśmy dobre pół godziny.
- Prosiłem, żebyś ubierała się inaczej - usłyszałam głos Toma przy uchu.
Po powrocie do hotelu szybko zrobiłem porządek z włosami oraz makijaż. Następnie włożyłam czarną koszulkę, nie do końca zakrywającą brzuch oraz białą plisowaną spódnicę. Dodałam do tego czarne trampki i czekałam, aż Therese się przygotuje.
- Nie pasuje ci? - spytałam zaczepnie i otarłam się biodrem o jego dłoń.
- Mnie pasuje i to bardzo - uśmiechnął się słodko. - Ale się na ciebie gapią, jakbyś miała na czole kartkę z napisem "Bierz mnie" - powiedział żartobliwie.
- Idiota... Idę po wodę. Przynieść ci też?
- Nie dzięki, mała - puścił mnie i odszedł w inną stronę.
Kiedy dodałam do baru zamówiłam szklankę wody gazowanej i usiadłam na krzesełku. Po chwili upiłam łyk napoju, który postawił przede mną barman.
- Jennie? To naprawdę ty? - usłyszałam czyjś głos za sobą.
- Severin? Co ty tu robisz? - nie kryłam zdumienia słysząc blondwłosego Niemca.
Będąc członkinią norweskiego sztabu szkoleniowego jeździłam z kadrą na większość zawodów. To był jeden z moich obowiązków. Właśnie tak poznałam wielu sportowców, a jednym z nich był Severin Freund. Ogólnie podopieczni trenera Schustera byli miłymi ludźmi; to z nimi dogadywaliśmy się najlepiej.
- Zgrupowanie - westchnął i zajął miejsce obok. - Sok pomarańczowy, poproszę - zwrócił się do barmana. - A ty masz wakacje?
- Chciałabym. Zgrupowanie. Asystentka Stöckla nie ma łatwo - wzruszyłam ramionami.
Blondyn uważnie zlustrował wzrokiem moją sylwetkę i uśmiechnął się czarująco.
- Ładnie wyglądasz - mruknął.
Dobrze, że w klubie nie było zbyt jasno i nie zauważył mojego rumieńca. Tymczasem barman postawił przed Niemcem zamówiony napój. Skoczek wzniósł szklankę do góry i spojrzał na mnie.
- Może jakiś toast? - zaproponował. - Za twój związek z Tomem - dodał szybko nie czekając na odpowiedź.
- Ja nie jestem z Tomem - odparłam speszona. - To jakiś wymysł mediów - wyjaśniłam.
Blondyn nieznacznie się zbliżył i położył dłoń na moim kolanie. Zaskoczyło mnie to. Nigdy nie doszło między nami do takiej zażyłości.
- Więc... Jesteś wolna, tak? - spytał z niepewnością w głosie, a kąciki jego ust uniosły się ku górze.
- Noo... Tak - odpowiedziałam cicho nie wiedząc do czego ta rozmowa zmierza, ale schlebiało mi to.
- W takim razie może dasz się zaprosić na randkę? - spytał, a jego ręka przesunęła się wyżej, na moje udo.
Wszystko działo się tak szybko, że nie wiedziałam jak zareagować. Jak w transie skinęłam głową i uśmiechnęłam się.
- Świetnie - wyraźnie ucieszyłam go swoimi słowami. - Dasz radę wyrwać się jutro wieczorem?
- Chętnie - wreszcie odzyskałam głos.
Na chwilę zapanowała cisza. Nie krępowało mnie to; w jego towarzystwie czułam się zadziwiająco swobodnie, mimo, że nie znaliśmy się zbyt dobrze. Cieszyłam się, że w końcu jakiś facet, w dodatku przystojny, zwrócił na mnie uwagę. "Ale to nie Hilde", w mojej głowie odezwał się głupi, irytujący głosik. Zignorowałam go i skupiłam się na Severinie.
- Zatańczysz, maleńka? - blondyn wyrwał mnie z rozmyślań i wyciągnął dłoń w moim kierunku.
- Jak najbardziej - zgodziłam się, zeskoczyłam z barowego stołka i dałam się poprowadzić na parkiet.
Piosenka akurat się zmieniła. Skoczny kawałek grupy Electric Light Orchestra przeszedł w wolną balladę Eda Sheerana "Thinking Out Loud". Freund spojrzał na mnie wymownie i przyciągnął mnie do siebie. Chcąc nie chcąc objęłam wyższego o kilkanaście centymetrów Niemca oraz oparłam głowę o jego umięśnioną klatkę piersiową. Miał w sobie jakiś magnes, który mnie do niego przyciągał. Przetańczyliśmy razem kilka kawałków, dopóki muzyka znowu się nie zmieniła. Przeprosiłam blondyna i zostawiła mu swój numer rzucając krótkie "do zobaczenia" po czym postanowiłam znaleźć Therese i opowiedzieć jej o wszystkim. Zamiast przyjaciółki natknęłam się jednak na Toma.
- Gdzie zniknęłaś, mała? Szukałem cię.
Wolałam na razie nie mówić mu o Severinie.
- Która godzina? - nie odpowiedziałam na pytanie szatyna.
Westchnął głęboko, ale wyjął komórkę z kieszeni i spojrzał na ekran.
- Za kwadrans dziesiąta - odparł.
- Możemy już iść?
Musiałam się wyspać, w końcu jutro punktualnie o 9 trzeba było stawić się na śniadaniu. Poza tym chciałam jeszcze porozmawiać z Therese.
- Jennie, słońce - zmusił mnie do spojrzenia na siebie. W jego oczach dostrzegłam niepokój. Nawet mimo panującego tu mroku było to doskonale widoczne. - Co się stało? - pogładził kciukiem mój policzek.
- Dlaczego coś miało się stać? Jest okay Tom. Naprawdę - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w kącik ust, co odrobinę go zaskoczyło. - Ale dziękuję, że się martwisz i pytasz. To słodkie. Idziemy? - nie czekając na chłopaka wyszłam z klubu na chłodne, śródziemnomorskie powietrze i ruszyłam w stronę Terramariny.
Po chwili dołączył do mnie Hilde i objął mnie ramieniem. Nie protestowałam, bo w takiej koszulce od razu zrobiło mi się zimno.
- Jen - zaczął towarzysz, kiedy weszliśmy do hotelu. - O czym rozmawiałaś z tamtym facetem w klubie?
Nie zdziwił mnie sam fakt, że o tym wiedział, ale dziwny był ten błysk czegoś na kształt zazdrości w jego oczach. Skoro jednak zaczął ten temat nie mogłam tak po prostu milczeć.
- Gadałam z Freundem - odparłam, a on na twarzy miał wypisany niemały szok. - Tak, z Severinem - odpowiedziałam na niezadane pytanie. - Umówiłam się z nim na jutro - kontynuowałam, nie zważając na pogarszający się nastrój towarzysza. - Co jest z Tom?
Szatyn przystanął w recepcji i wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem. Zaniepokoiło mnie to.
- Świetnie, Jen. Bawcie się dobrze - mruknął tylko i zniknął na schodach zaciskając dłonie w pięści.
Nie wiedząc co myśleć wsiadłam do windy i wyjechałam na swoje piętro. Czułam, że łzy cisną mi się do oczu. Szybko weszłam do pokoju, gdzie zastałam Therese.
- Co jest Jennie? - spytała gdy tylko mnie zobaczyła.
Nie wytrzymałam i rzuciłam się na łóżko.
- Spieprzyłam wszystko, rozumiesz? - powiedziałam łamiącym się głosem, a przyjaciółka natychmiast mnie przytuliła. - Niemcy mają tu zgrupowanie... Freund... Umówiłam się z nim...
- Czekaj. Z Severinem? - w jej głosie usłyszałam niemałe zaskoczenie. Przytaknęłam. - Dlaczego płaczesz? Przecież to niezłe ciacho - zaśmiała się cicho. Podniosłam wzrok, a Therese natychmiast umilkła.
- Nie rozumiesz, że Tom się o tym dowiedział? Powiedziałam mu, a on się zdenerwował... Boję się... A co jeśli spieprzyłam naszą przyjaźń? - zwróciłam się do przyjaciółki.
- Daj spokój. Przejdzie mu. Teraz nie płacz. Pójdziesz jutro z Severinem, ten jeden raz, okay? - uśmiechnęła się pocieszająco. - Dasz sobie radę. A teraz dobranoc - pocałowała mnie w czoło jak małą dziewczynkę i zgasiła światło. - Przejdzie mu, bo mu na tobie zależy - to były ostatnie słowa, które usłyszałam zanim zasnęłam.
Wreszcie dodaję kolejny. :D Mam nadzieję, że może być. <3 Postaram się dodać dziś jeszcze jeden, ale nie obiecuję. ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro