Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1

   Ze snu wyrwało mnie pukanie do drzwi. Ktoś uporczywie próbował dostać się do środka. Nie bałam się, ponieważ doskonale wiedziałam kim jest ów "gość". Niechętnie zwlekłam się z łóżka i zerknęłam na zegarek. Przespałam pół soboty. Wskazówki wskazywały kilka minut po dwunastej. Szybko zbiegłam na dół po drodze zbierając jasne włosy w luźny kucyk. Pukanie ponowiło się. Otworzyłam drzwi i od razu poczułam słodki zapach kwiatów.
- Wszystkiego najlepszego, Jennie - Tom wychylił się zza bukietu czerwonych róż.
   Rzuciłam się chłopakowi na szyję o mało co nie zrzucając go ze schodków. Hilde, niezmiennie od pięciu lat przynosił mi bukiet takich kwiatów. Ilość róż zależała od tego, które urodziny obchodziłam. Dzisiaj było ich 20.
- Pamiętałeś - ucałowałam Norwega w oba policzki i zaprosiłam go do środka.
- Ja nie zapominam, mała - uśmiechnął się wrednie. Wiedział, że nie lubię, gdy się mnie tak nazywa. Dziś jednak postanowiłam przymknąć na to oko. - Może byś się ubrała? - zmierzył wzrokiem moją sylwetkę. - Mi to nie przeszkadza, bo widoki mam niezłe, ale jakby ktoś tu wszedł, to mogłoby być nieco gorzej... - mruknął bardziej do siebie.
   W sumie to miał trochę racji. Zaczęły się cieplejsze dni, więc spałam w bokserkach i dużej koszulce z logo reprezentacji.
- Śmieszne... - wstawiłam bukiet do wazonu. - Pijesz kawę? - spojrzałam na sportowca, a on pokiwał głową.
- Zaparzę, a ty idź się przebrać, bo mnie rozpraszasz - odezwał się i włączył wodę w czajniku. - To jeszcze nie koniec niespodzianek, więc się pospiesz - zaśmiał się.
   Zaintrygował mnie tymi słowami. Byłam ciekawa co wymyślił tym razem. Mój przyjaciel miewał czasami dziwne pomysły. Posłusznie opuściłam kuchnię i udałam się na górę do pokoju. Z szafki zabrałam jeansowe szorty oraz luźną błękitną koszulkę. W łazience wzięłam prysznic po czym zrobiłam lekki makijaż i porządek z włosami. Kiedy kwadrans później wyszłam z pomieszczenia od razu poczułam zapach świeżej kawy. Tom naprawdę się postarał. Przygotował również tosty z roztopionym masłem.
- Więc mów - zarządziłam siadając do stołu.
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi... - odparł z uśmiechem Norweg i oparł ręce na blacie.
   Mimo, że był cztery lata starszy to czasem zachowywał się jak dziecko. Skarciłam skoczka wzrokiem i upiłam łyk czarnej kawy.
- Co ja z tobą mam Jennie... - westchnął głęboko i włożył prawą rękę do kieszeni.
- Piekło na ziemi - odparłam i zjadłam jednego tosta. - Powiedz, bo nie zniosę napięcia.
- Jaki jest twój ulubiony zespoł? - zdziwiło mnie to pytanie, bo doskonale znał odpowiedź.
- Przecież wiesz. One Republic - intensywnie wpatrywałam się w Toma nie wiedząc co mu chodzi po głowie. - W ogóle po co pytasz?
- Nie wiem czy dobrze trafiłem z prezentem - wzruszył ramionami i z kieszeni ciemnoszarych dresów wyjął średniej wielkości błękitną kopertę po czym położył ją na stole.
- Co to? - spytałam zaciekawiona.
- Sama sprawdź, księżniczko.
   Spojrzał na mnie z iskierkami w oczach jakby nie mógł się doczekać mojej reakcji. Chwyciłam kopertę, a pod palcami wyczułam jakiś papier. Szybko rozdarłam "opakowanie", a ze środka wypadły dwa bilety. Na koncert One Republic. Nie mogłam uwierzyć. Hilde zaśmiał się pod nosem.
- Czyli chyba trafiłem...
   Momentalnie wstałam od stołu i rzuciłam się odrobinę zaskoczonemu sportowcowi w ramiona. Moje nogi oplotły jego biodra, a ręce szyję.
- Tom, nie musiałeś... - wyszeptałam wzruszona, a z moich oczu pociekły łzy szczęścia.
- Ale chciałem - musnął ustami mój policzek. - To było twoje marzenie, więc bawcie się dobrze.
- Czekaj, czekaj - przerwałam mu i wyswobodziłam się z uścisku Norwega. - Jakie "wy"?
- Noo... Ty i Therese - odparł, jakby to było oczywiste.
   Przeczesałam ręką włosy i dopiłam kawę po czym włożyłam granatowy kubek z motywem Supermana do zlewu. Zerknęłam na datę koncertu i westchnęłam.
- Widzę, że to na dziś... - po moim ciele rozlało się przyjemne ciepło. Byłam szczęśliwa, że skoczek wpadł na taki cudowny pomysł. - Therese ma dziś rocznicę. Wiesz, z Gangnesem. To po pierwsze. A po drugie... Puściłbyś mnie bez opieki na imprezę, na której na pewno będzie mnóstwo napalonych facetów? - uśmiechnęłam się niewinnie, czym bardzo go rozbawiłam. - Pójdziesz ze mną - to był bardziej rozkaz niż pytanie.
- Jennie... - chciał zaprotestować, ale położyłam mu palec na ustach.
- Chyba nie odmówisz mi w moje urodziny? - zrobiłam smutną minę.
- Zbyt łatwo ci ulegam, mała... Zbieraj się - popatrzyłam na niego nie rozumiejąc tego co miał na myśli. - Skoro idziemy na koncert trzeba ci kupić jakąś ładną kieckę - mrugnął do mnie porozumiewawczo. - Ja stawiam - dodał i poczochrał moje włosy.

*** 3 godziny później ***

- To może ta? - po raz niewiadomo który wyszłam z przymierzalni w innej sukience.
   Tym razem była to jasnoróżowa "kiecka" do połowy uda z odkrytymi plecami. Hilde miał mi pomóc, a cały czas tylko komentował "za krótka", "ona odsłania więcej niż powinna". Teraz nie było inaczej.
- Nie ma czegoś z zakrytymi plecami?
- No nie wytrzymam - syknęłam do niego. - Czasem naprawdę mię zachowujesz się jak facet tylko jakaś pieprzona przyzwoitka.
- Dobra, dobra Jennie - uśmiechnął się. - Spokojnie. W sumie to ślicznie wyglądasz - przyznał i z uznaniem pokiwał głową.
- Teraz to mówisz, głupku? - zgromiłam go wzrokiem.
- Bierzemy? - uśmiechnęłam się delikatnie i cmoknęłam sportowca w policzek. Musiałam unieść się na palcach, bo był o dobre kilkanaście centymetrów wyższy.
- Dziękuję. Jesteś kochany - czasem miałam wrażenie, że zachowujemy się jak para. To musiało przyciągać uwagę innych.
- Idź się przebrać, a ja zapłacę. Ludzie się gapią... - wyszeptał.
   Rozejrzałam się wokoło. Rzeczywiście, kilka dziewczyn patrzyło na nas jakoś dziwnie. No, ale czemu się dziwić? On, sławny norweski skoczek, a ja prawie nikomu nie znana asystentka trenera kadry narodowej. Hilde podszedł do fanek, a ja wróciłam do przymierzalni. Po dwóch minutach wyszłam z niej z sukienką w ręku. On już na mnie czekał.
- Może jakaś kawa, co? - objął mnie ramieniem. - Nie rozumiem jak laski mogą tyle chodzić po sklepach - mruknął pod nosem.
- Taki nawyk - odparłam wesoło i dałam się poprowadzić do pobliskiej kawiarni.

Pierwszy rozdział nowości. :) Mam nadzieję, że może być i da się czytać. ;) <3 Tutaj rozdziały będą pojawiały się wcześniej, ponieważ prawie całą historię mam już gotową. ^^ Do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro