Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5


Ocknęłam się w małym pokoju wogule nie podobnym do mojego.
Był szary i ciemny.
Nagle ktoś wszedł do pokoju.
Był ubrany w biały sweter z kapturem który zasłaniał teraz jego twarz i czarne spodnie.
- Kim jeee... jesteś? I co ja tutaj robię? -wykrztusiłam wreszcie.
- Jestem twoim bohaterem i jesteś w moim pokoju - powiedział krzyżując ręce.
- Mam rozumieć, że zemdlałam w lesie i ty mnie zaniosłeś do siebie? - zapytałam.
- Tak - odpowiedział.
- Yhym... A jeśli mogę wiedzieć... kim ty tak naprawdę jesteś? - zapytałam bo nie wiedziałam z kim mam do czynienia.
- Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć... - zdjął kaptur z głowy.
- O mój Boże... - byłam przerażona.
- Przecież ty masz pociętą buzię! - wykrzyknęłam.
- No jakbym nie zauważył.. - przewrócił oczami.
- Wiesz co... ja już muszę iść, rodzice się o mnie pewnie martwią... - chciałam wyjść, ale złapał mnie za nadgarstek.
- Twoi rodzice nie żyją Alice... - popatrzył mi w oczy.
- Co? Jakto? To niemożliwe... - wyrwałam rękę.
- Zginęli w wypadku samochodowym - po chwili powiedział.
- Ale... ja nic nie rozumiem... - uroniłam łzę.
- Zostawię cię tu, musisz to przemyśleć - po tych słowach wyszedł.
Słychać było, że zakluczył drzwi.
Usiadłam na łóżko skulona.
Płakałam.
Co tu się do cholery dzieje?!
Najpierw mój brat, który zniszczył mi psychikę, potem straszne zwidy i zjawy a teraz to!
Jakiś morderca przywlókł mnie do swojego pokoju.
Naprawdę mam już dość...
Staram się, ale to nie jest proste!
Chciałabym mieć normalną, kochającą rodzinę...
A tymczasem mam pojebanego brata i rodziców co prawda mnie kochają, ale często wyjeżdżają i nie mam z nimi wielkiego kontaktu.
Co ja teraz zrobię?!
Jestem zamknięta w jakimś pokoju psychopaty, który twierdzi, że moi rodzice nie żyją.
Muszę stąd uciekać...
Wstałam i sprawdziłam na wszelki wypadek czy drzwi są otwarte, ale niestety...
Są zakluczone.
- Może przez okno? - pomyślałam.
Zamknięte!!
Nagle usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi.
Szybko usiadłam na łóżku i skuliłam nogi.
- Cześć, wszystko w porządku? - zapytał.
- I ty się jeszcze pytasz?! Moje życie jest do dupy... - powiedziałam to patrząc na niego.
Był przerażający, ale niewiedząc czemu się go nie bałam.
- Jeśli twoje życie jest do dupy to może chciałabyś zostać jednym z nas? - zapytał siadając obok mnie.
- Jedną z was? To jest was więcej?... Zresztą kim zostać? - byłam zdziwiona.
- No... jest nas więcej. A zostać naszą rodziną - oznajmił.
- Waszą rodziną? A gdzie jest reszta? - spytałam.
- Na... misji - powiedział.
- Jakiej misji? - zapytałam.
- Wszystkiego dowiesz się później... - powiedział z lekka zirytowany.
- No dobrze... - odpowiedziałam.
- No więc chodź, zaprowadzę cię do slendermana - powiedział i wstał kierując się do drzwi a ja za nim.
- Okej a kto to jest slenderman? - wiem, że nie miałam już o nic pytać, ale to jest silniejsze.
- Ehhh... slenderman to jest nasz papa - powiedział.
- Okej... A jak masz na imię bo ty znasz moje a ja nie znam twojego? - zapytałam i spojrzałam na niego.
- Jeff... Jeff The Killer - znowu zakrył sobie twarz kapturem.
- Okej... to wszystko wyjaśnia... - powiedziałam sama do siebie.

Doszliśmy w końcu do jakichś drzwi gdzie podobno jest ich papa.
- Wejdź, musisz z nim porozmawiać. Tylko ostrzegam, że nie wygląda jak normalny człowiek - wydawało mi się, że się uśmiechnął, ale nie wiem dokładnie, ponieważ ma rozciętą buzię, więc trudno stwierdzić...
- No dobrze... - otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia.
Było ciemno, ale zdołałam rozpoznać, że jestem w jakimś gabinecie.
Nagle światło się zapaliło i na krześle siedziała jakaś postać.
Nie miała twarzy i miała macki!
Przestraszyłam się, ale pomyślałam, że już nic mnie chyba nie zdziwi...
- Siadaj dziecko - usłyszałam w głowie.
Okej... może to mnie lekko zdziwiło.
Usiadłam i czekałam na dalszy bieg wydarzeń.
- A więc chciałabyś zostać proxy? - zapytał.
- Proxy? Mam rozumieć, że waszą rodziną? - zapytałam bo nie wiedziałam o co chodzi.
- Tak jakby... Ale będziesz też dla mnie zabijała - powiedział.
- Że co?! - z wrażenia aż wstałam.
- Tylko tak możesz tu zostać. Chyba, że wolisz mieszkać ze swoim bratem ... - oznajmił.
- Wszystko jest lepsze od mojego brata... - powiedziałam szybko.
- A więc dam ci czas na pomyślenie, Jeff zaprowadzi cię do twojego pokoju - powiedział a ja wyszłam.
- I jak? - zapytał Jeff.
- Mam się zastanowić nad tym czy chce tu zostać, albo czy chce mieszkać z moim bratem a ty masz mnie zaprowadzić do mojego pokoju... - powiedziałam.
- Radzę ci tu zostać, widziałem jak cię traktuje twój brat, zresztą możesz się na nim zemścić - , powiedział prowadząc mnie do mojego pokoju.
- Zastanowię się, tego jest za wiele, dajcie mi wszyscy narazie spokój - powiedziałam i weszłam do mojego pokoju bo już przed nim byliśmy.
Położyłam się na łóżku i szybko zasnęłam.

********
Hej 😘
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał, a jeśli tak to proszę Was o zostawienie gwiazdki ⭐️ lub komentarza 📝

Do następnego 😍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro