Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Zwlekłam się z łóżka i zeszłam na dół.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam wszystkie przyjaciółki: Francę, Melanię, Cloe i Soffie. Nie było tylko Jane, którą najbardziej lubiłam oprócz Soffie.

- Przepraszam za spóźnienie! - krzyknął ktoś za plecami dziewczyn, wbiegając przez furtkę na moją posiadłość. To była Jane. A jednak się zjawiła.

- Wejdźcie, super, że jesteście. Muszę wam coś powiedzieć - odparłam, a dziewczyny weszły do środka.

*   *   *
- Strasznie nam przykro, że tak się stało. Owen był naszym przyjacielem. - powiedziała Melanie.

- Wiem, dzięki dziewczyny.

- Powiedz nam, jak sobie radzisz? Trzymasz się jakoś? - zapytała Cloe, pijąc gorącą kawę.

- Tak, znaczy się, nie, tak....nie wiem. Co wieczór płaczę w poduszkę, a dniem zachowuję się jak robot - nie czuję emocji. Ale poznałam niedawno chłopaka, Alana, jest psychologiem i myślę, że mi pomoże.

- Nie potrzebny ci pedagog, masz nas i rodziców. - powiedziała Jane.

- Właśnie, że rodzice mi nie pomogą, a to dlatego, że to przez nich Owen nie żyje. W liście od niego napisał, że to mojego ojca mieli zabić. Nie wiem dlaczego, a tata nie chce mi powiedzieć.

- No to masz jeszcze nas. - dodała Jane.

- Myśle, że rozmowa z obcą osobą napewno jej pomoże. - powiedziała Soffie i siegnęła po cukierka.

Nagle zaczął mnie boleć strasznie brzuch i spontanicznie złapałam się za niego.

- Co ci? - zapytała Cloe.

- Nic, coraz częściej tak mam. Nie przejmujcie się, coś mnie łapnęło. - odparłam.

- Hej, a spóźnia ci się miesiączka? - zapytała Soffie, a ja spojrzałam na kalendarz.

- Tak, więcej niż tydzień. - gdy to powiedziałam, przez moją głowę przeszła dziwna myśl, że mogłabym być w ciąży. - Nie to raczej nie możliwe, ja...

To jednak było możliwe, ale trudne do zrealizowania. Istniał mały procent na to, że ostatnim razem gdy to robiliśmy, coś się zadziało.

- Nie no, nie żartuj. To nie tak. Chcesz to mogę zrobić test. -  tak jak powiedziałam, tak i zrobiłam. Poszłyśmy do apteki i kupiłam białe pudełeczko. Byłam pewna na sto procent, że nie jestem w ciąży. Chciałam im pokazać, że tak jest.

Poszłam do łazienki i zrobiłam ten cholerny test.
Gdy to zrobiłam na teście pokazała się jedna kreseczka.

Nie...

Przez chwilę nawet pomyślałam, że coś zrobiłam źle.

Wyszłam z łazienki i pokazałam dziewczynom test. Wszystkie zaczęły piszczeć i mi gratulować. Jakoś byłam szczęśliwa, choć zdziwiłam się. Przed oczami miałam już wizję jej lub jego pokoiku, łóżeczka i małych ubranek. Kiedy nie będzie mogła lub mógł spać i będzie płakać w niebo głosy.

- Musisz szybko się dowiedzieć czy to będzie ona czy on, bo musimy wiedzieć jaki prezencik jej lub jemu sprawić. - powiedziała Cloe.

Wszystkie się zaśmiałyśmy i znów usiadłyśmy przy kawie i cherbacie, myśląc o małym brzdącu, który za około 9 miesięcy będzie zajmował część sypialni.

Luis:

- Wiem, nie mówiłem ci nigdy, że to Jane. Ale myślałem, że masz lepsze rzeczy na głowie i że nie będzie ciebie to interesowało - powiedział Jack, gdy siedzieliśmy w barze, przy dobrej muzie, pijąc spienione piwo.

- Twoje historie zawsze są ciekawe, a poza tym jesteś moim bratem, co z tego, że ciotecznym, więc nie wiem skąd ta niepewność. No więc, pomijając to, jak ci się układa z Jane? - zapytałem, pociągając duży łyk alkoholu.

- Zaje**ście! Tak bardzo pragnąłem, żeby do mnie wróciła. Żałuję, że to zrobiłem, że zdradziłem ją. Ale teraz chcę jej pokazać, jak bardzo ją kocham, nawet jeżeli już jesteśmy razem.

- To gratulacje, stary. Życzę powodzenia w związku.

- Dzięki, a tak na marginesie: jak czuje się Jessie? Ty i Soff jesteście najbliższymi jej przyjaciółmi, ale myślę, że wszyscy z naszej paczki przejmują się tą sytuacją - zapytał.

- Gdy ostatni raz ją widziałem, było z nią słabo, ale Soffie była u niej i mówiła, że już lepiej się czuje.

Jack pokiwał głową i poprosił barmana o jeszcze jedno piwo.

- Bardzo mi brakuje Owen'a, był moim najlepszym kumplem, znamy się tylko kilka lat, a mam wrażenie, że znałem jego od zawsze. Nie lubię o tym mówić na prawo i lewo, ale raczej wszyscy wiedzą, że był dla mnie jak brat.

Wtedy zacząłem zastanawiać się, co byśmy teraz robili. Napewno grali w jakąś dziecinną grę na konsoli albo wyszli we czwórkę na jakąś imprezę.

- Chciałbym, żeby wszyscy się dowiedzieli przez kogo zginął. Muszę znaleźć mordercę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro