Pennywise x Laughing Jack
No to mamy z grubej rury ,zaczynamy!
Penny - Cześć! To ja Pennywise! Tańczący clown!
Czytelnik - Czekaj , czekaj. Clown? A nie klaun?
Autorka- Jednak ja wolę clown , ponieważ jestem inaczej mądra i wole czasami używać angielskich słó
Penny - Przejdziemy do mnie w końcu?
Więc tak! Mieszkam w Derry od wielu księżyców. I pierwszy raz od kiedy pamiętam otworzyli wesołe miasteczko! Postanowiłem ,że się wślizgnę tam i pozabieram kilka dzieczaczków.
Poszedłem tam równo o 20:00. Spacerowałem po miasteczku rozdając dziecią balony aż moją uwagę przykuł inny clown. Był wyższy niż ja ,miał chyba ze dwa metry wzrostu! Był cały czarno-biały ,co moim zdaniem nie pasowało do clowna. Ale co najgorsze! Zabierał mi apetyczne dzieciaczki dając im zwierzątka z dość dziwnych balonów. Chwilę ,to są jelita! Jedno dziecko chyba się skapneło i uciekło do mamy. Nagle wejście do miasteczka się zamknęło. Ludzie zaczęli panikować. Nagle wszędzie pojawił się dym w różnych kolorach. Czarny ,biały ,fioletowy ,niebieski ,różowy ,szary ,złoty i czerwony. Czarno -biały dym zgromadził się wokół mnie. Aż nic nie widziałem. Po chwili dym zniknął. A ja byłem chyba w domu strachów.
- To nie ładnie tak próbować zabrać komuś show.
Usłyszałem za sobą. Odwróciłem się napięcie próbując pożreć tego kogoś za mną. Ale nikogo nie było.
- Co jest ...?
- Ale wybaczę ci.
Odwróciłem się znów. Stał za mną ten czarno-biały clown! Gdy tak spojrzałem na niego wiedziałem już jedno. To nie był człowiek.
- O. Widzę ,że ty też nie jesteś człowiekiem.
Powiedział zmieszany a na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec.
- Jestem Laughing Jack!
Jack chwicił moją dłoń jak u panny i pocałował jej wierzch.
- Ale możesz mi mówić roześmiany.
Poczułem ,że się czerwienie. Zabrałem szybko rękę i aktorko wytarłem ją ze śliny tego Roześmianego.
- Pennywise ,tańczący clown.
- miło mi cię gościć mój ty cukiereczku.
Uśmiechnął się szeroko ukazując szereg ostrych zębów. Wystawiłem pazury
- Jeszcze raz mnie nazwiesz cukiereczkiem a będziesz musiał je sobie wyjmować z bebechów całe życie!
Ryknąłem. Nawet nie drgnął! Nie boi się mnie czy co?!
- Ciekawa groźba cukiereczku.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej. No szlag mnie zaraz trafi! Spokojnie Penny ,nie wytrąci cię z równowagi.
- Tak właściwie po co żeś przylazł na mój teren?
- Twój?
Jack udawał ździwienie.
- oj przepraszam. Nigdzie nie zauważyłem tabliczki ,,bagno wielkiego złego trola"
- To nie ten film idioto! Ughr... Dobra. To po co żeś przyszedł?
- Żeby się zabawić ~
Powiedział to dość dwuznacznie przez co znów poczułem pieczenie na policzkach.
- To znaczy?
Nagle jego wielkie ręce złapały mnie w talii i przyciągnęły do niego. Polizał mnie po uchu.
- Jeszcze nie wiem. A co? Proponujesz coś?
- Z.. zamknij się i mnie puść!!
Starałem się wyrwać ,ale on mocniej mnie przycisnął do swojej klaty. Gdy już miałem go ugryźć zniknął. Rozejrzałam się. Nikogo. Postanowiłem opuścić to miasteczko.
Po jakiś 10 minutach udało mi się opuścić dom strachów ,a po następnych 10 byłem już u siebie. Rozłożyłem się wygodnie na porzuconej przez kogoś jakieś 15 lat temu zdezelowanej kanapie i tak leżałem. Muszę znaleźć jedzenie.
*Stuk*
Wstałem szybko z mebla i obruciłem głowę w stronę pochodzącego dźwięku. Na stoliczku leżała pozytywka. Była stara i zniszczona. Wziąłem ten badziew do ręki. Farba była wyblakła i gdzie niegdzie odchodziła od dębowego drewna. Korbka była uszkodzona. Postanowiłem zlitować się nad tą rzeczą. Ruszyłem po farby i narzędzia. Może na takiego nie wyglądam ,ale lubię odnawiać stare przedmioty. Myślicie ,że kto zrobił tą trumnę , tych małych clownów i lalkę zdechłego Richiego? No sorry ,ale nie mam do tego ludzi.
Po około godzinie moje pudełko było skończone. Nawet nie zauważyłem ,że zrobiłem je czarno białe. Czy ja cały czas myślę o tym Roześmianym? Nieeee... A może? NIEEEEEEE.
Obejrzałem moje dzieło z każdej strony. Nagle na pudełku pojawił się napis ,,Roześmiany przyjaciel".
- To nie może być prawda.
Zacząłem kręcić korbką a do moich uszu doszedł głos melodi. Zacząłem nucić wraz z pozytywką. Gdy nagle korbką zaczęła stawiać opur. Puściłem ją co skutkowało tym ,że korba zaczęła kręcić się w drugą stronę. Melodia leciała od tyłu ,dającą wrażenie ,że pozytywka jest opentana. Nagle korba przestała się kręcić a pudełko się otworzyło powodując ,że wydostał się z niej czarno-biały dym. Zacząłem kaszleć. Nagle przed oczami zobaczyłem nikogo innego jak Roześmianego.
- Hejka Penny.
Uśmiechnął się szeroko.
- Czego znowu?
Zapytałem obojętny i odłożyłem pudełeczko na stolik.
- Wooow!!! To moje pudełko?!
Jack wziął pozytywkę i zaczął ją dokładnie oglądać.
- Tak. Odnowiłem ją.
- Dziękuje ci Penny!
Jack przytulił mnie mocno. Byłem w lekkim szoku. Nikt nigdy mnie nie przytulił. Jack nagle usiadł na moich kolanach. Oblizał usta sexownie.
- Roześmiany spiepszaj.
- Ej no. Tak się nie traktuje przyjaciela.
- Co?
Szepnałem.
- Jesteśmy przyjaciółmi?
Spojrzałem mu w oczy a ten się nachylił nademną.
- Może...
I pocałował mnie w usta. Otworzyłem szerzej oczy ze ździwienia. Sparaliżowało mnie ,lecz gdy już miałem odepchnąć tą durną kukłę. Zniknął. Po prostu zniknął. A ja siedziałem jak wryty.
~ Autorka
Em... Co wy na takie cuś? 😂😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro