Wciąż pamiętam
Podczas wiosny przychodziłem tu ubrany w długi rękaw, gdyż pogoda jest zmienna, a nie chciałbym się przeziębić.
Latem przychodziłem z bujnym bukietem kwiatów, które przypominały mi twoją błękitne oczy.
Jesienią oprócz laski zabierałem ze sobą parasol, aby chłodny deszcz nie moczył mi siwych włosów.
Zimą nie wyobrażałem sobie wizyty u ciebie bez rękawiczek i szala.
Teraz znowu nastąpiła twoja ulubiona pora roku, zwierzęta budzą się z zimowego snu, a rośliny pojawiają się na ogródkach.
Gdybyś tylko mógł to zobaczyć, na pewno byś się uśmiechnął.
Wiele razy podczas przeglądywania naszego albumu na twej buzi gościł wstydliwy rumieniec, szeroko otwarte oczy, które były przepełnione życiem.
Za każdym razem porównywałem Cię do lśniących gwiazd.
Tak jak one lśniłeś każdego dnia, lecz zniknąłeś z tego świata, tak samo owe piękności spadają na Ziemie, zostawiając po sobie pustkę.
Ty jednak zostawiłeś po sobie ślad, zostawiłeś miłość, jaką siebie darzyliśmy oraz serce, którym mnie uratowałeś.
Abym ja mógł śnić, ty zgasłeś... Oddaliłeś się w głęboką ciemność.
Twoje poświęcenie było przepiękną oznaką uczuć, jakimi mnie darzyłeś.
Kochałeś mnie.
Wiele razy na wspomnienie twojego wyczynu łzy spływają mi po policzkach.
Jestem tak bardzo w tobie zakochany...
Przez całe moje długie życie czułem do ciebie gorące uczucie, które paliło mnie od środka.
Mimo że w dzień nie mogłem przy tobie być, w snach dane mi było Cię przytulać... Całować.
Mam nadzieje, że gdziekolwiek jesteś, czekasz na mnie.
Nie wiesz, jak bardzo oczekuje momentu jak śmierć przyjdzie do mnie, aby zabrać mą duszę do miejsca, w którym jesteś.
Jednak nim ona nastąpi, muszę zająć się swoją małą Hotaru.
Dziewczynka po twoim odejściu była dla mnie ogromnym wsparciem, chociaż nie potrafiła mówić, gdyż była jeszcze niemowlęciem.
Gdy była nastolatką można było powiedzieć, że jest twoją dziewczęcą kopią.
Dokładnie taka sama jak ty... W jej oczach widziałem ciebie.
- Tato musimy już iść, zrobiło się chłodno.- rzekła moją dwudziestoczteroletnia dziewczynka. Chwyciłem drewnianą laskę i wstałem z ławki stojącej koło twojego grobu.
- Masz racje.- spojrzałem na twoje zdjęcie.
- Do jutra Nagisa.- powiedziałem, podchodząc do blondynki. Razem skierowaliśmy się do wyjścia z cmentarza, gdzie zachodziło słońce.
- Powiesz mi kim był Nagisa?
- To długa historia moja droga.
- Jak zrobię twoją ulubioną herbatę i usiądziemy przy kominku, to opowiesz?
- Jeśli nie zapomnisz mi o tym przypomnieć, to tak.
- Nie zapomnę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro