7. Spodnie Juna
*** Nagisa ***
Następnego dnia obudziłem się bardzo wcześnie, często mi się to nie zdarza, bo zawsze w weekend śpię do dziewiątej. Ubrałem się w podkoszulek w niebiesko czerwone paski oraz w jasne dżinsy, po czym ruszyłem do kuchni. Na miejscu zobaczyłem, że na lodówce jest naklejona żółtka karteczka '' W szafce nad umywalką są płatki, twoje ulubione! Pamiętaj zrób pranie! Mama'' Czy ona nie pamięta, co się stało ostatnio, jak robiłem pranie?! Do bębna, w którym były białe ubrania wrzuciłem cztery swoje czerwone bluzki i co się stało? Na rozpoczęcie roku nie miałem żadnej białej koszuli, bo się przefarbowała! Cóż... jeśli teraz będę ostrożny, to może nic nie zepsuje. Po śniadaniu zabrałem wszystkie brudne ciuchy i zaniosłem do łazienki, zacząłem sprawdzać, czy w kieszeniach spodni nie ma nic metalowego lub czegoś, co by mogło rozwalić pralkę. Gdy sprawdzałem czarne dżinsy Juna, z kieszeni wyleciała... zużyta prezerwatywa! Zacząłem się śmiać jak głupi. Czyli mój braciszek już zaliczył Sabrinę! Wsunąłem butem prezerwatywę pod szafkę, po czym włożyłem wszystkie ciuchy do pralki bez sprawdzania, co bym jeszcze znalazł w jego spodniach?! Po paru godzinach schowałem do plecaka książkę i zeszyt z matmy oraz babeczki, po czym ruszyłem do domu Shiro. Zapukałem do drzwi, które otworzyła starsza kobieta o siwych włosach spięte w koku, ubrana była w niebieską bluzkę, brązowe spodnie i fioletowy fartuch.
-Dzień dobry! Jest Shiro?-Zapytałem z uśmiechem.
-Jest, a ty jesteś...
-Nagisa Umari kolega Shiro z klasy.- Oznajmiłem. Po chwili za kobietą stanął zdziwiony szatyn.
-Cześć.- Powiedział zielonooki.
-Cześć.- Odpowiedziałem. Kobieta wpuściłam mnie na korytarz, w którym ściany były pomalowane na brązowy kolor.
-Chcecie coś do picia?
-Zrób nam herbatę babciu.- Poprosił. Czyli to jego babcia...
-Niech pani chwilkę poczeka!- Zdjąłem plecak z pleców i wyciągłem z niego ozdobną reklamówkę z babeczkami i podałem ją staruszce.
-To dla pani.
-To miło z twojej strony! Z jakiej piekarni one są?- Zapytała, podrapałem się po głowie.
-Sam je zrobiłem.- Na twarz kobiety pojawił się uśmiech.
- Dawno nie widziałam tak młodego chłopczyka, który potrafi piec! Jak chcesz, mogę ci dać przepis na ''jabłecznik z pianką''.
-Z wielką chęcią.- Spojrzałem na Shiro który był oparty o ścianę i wyglądał na zniecierpliwionego. Chłopak spojrzał na mnie, odsunął się od ściany i chwycił mój nadgarstek.
-Jakby co będziemy u mnie w pokoju.- Oznajmił ciągnąc mnie do brązowych drzwi, do których weszliśmy. Pomieszczenie było w ciemnych barwach, ściany były koloru fioletowego a szafy oraz biurko czarne, był również duży telewizor, łóżko zakryte zielonym kocem.
-Masz bardzo ładny pokój.- Oznajmiłem.
-Dzięki.- Podszedł do biurka i odsunął od niego dwa krzesła.
-Siadaj.- Powiedział szybko. Zrobiłem tak, jak powiedział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro