Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39. Co ci jest?

Pov Nagisy:

Obudziłem się jak zawsze pierwszy z bólem głowy, który dokuczał mi od kilku dni albo tygodni już zgubiłem w tym. Usiadłem po turecku i spojrzałem na śpiącego Shiro, jego twarz była obrócona w moją stronę, przez co mogłem ujrzeć kolor pudrowego różu na policzkach i pojedyncze kosmyki włosów zasłaniające powieki. Jest piękny, jak śpi, wygląda wtedy jak mały chłopiec, który śni o przeróżnych przygodach. Musnąłem kciukiem jego policzek, na co szatyn cicho mruknął coś pod nosem i obrócił się na drugi bok. Z cichym westchnięciem podszedłem do szafy, wyciągając z niej żółty sweter sięgający mi do kolan i w tym samym kolorze jeansy, nie zapominając o bokserkach, skarpetkach i podkoszulku. Gdy miałem pewność, że o niczym nie zapomniałem, ruszyłem do łazienki. Stanąłem przed wysokim lustrem i spojrzałem w swoje odbicie, szczerze mówiąc, moje ciało się zmieniło na gorze... w okolicach obojczyka i brzucha pojawiły się szare sińce, który przypominają długi gruby ślad po sznurku, nie wspomnie już o tym,że  strasznie schudłem z 68 kilo spadło do 52.  Problemy z wagą i oddychaniem po prostu czego chcieć więcej!? Spojrzałem na swoją twarz i krzywo uśmiechnąłem się, aby dodać sobie sił na dzisiejszy dzień. Nie przedłużając, zdjąłem swoją niebieską piżamę i wszedłem pod prysznic, odkręcając ciepłą wodę. Po wytarciu całego ciała, ubrałem się i pomaszerowałem do kuchni zrobić dla siebie i kochanka śniadanie, tylko pytanie, co zrobić?Hmm... Już wiem! *Polkangaroo to dobry pomysł. Uszykowałem wszystkie potrzebne składniki i zacząłem je kroić, uważając na palce. Po dwudziestu minutach wszystko było gotowe, ponownie ruszyłem do sypialni, by w końcu obudzić tego śpiocha.  Usiadłem na łóżku i poklepałem zielonookiego po ramieniu.

-Shiro obudź się, zrobiłem śniadanie.

- Już idę... - Machnął ręką i zakrył głowę poduszką, rozbawiony usiadłem na jego plecach, lekko nim kołysząc.

-No dalej śpiochu wstawaj!

-Daj mi chwilę, muszę się ubrać.

-Masz pięć minut, inaczej wszystko zjem sam. - Zszedłem z chłopaka, wróciłem do kuchni i wstawiłem wodę na kawę. Po paru minutach Shiro raczył przyjść do mnie, usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść, międzyczasie szatyn pochwalił mnie, że znowu zrobiłem coś nowego na śniadanie.

*** Po południu ***

Szczelnie przykryty kocem oglądałem kabaret, osoby, które występują, są genialne! Bo kto by wymyślał, dowcip o  jakieś lasce, która wstrzyknęła sobie botoks w pupę tak mocno, że jej przedziałem zniknął i wszystkie stringi poszły do kosza? Nagle kochanek stanął przed telewizorem, zasłaniając ekran. Spojrzałem na niego i się przeraziłem... On to znalazł... Jakim cudem?

- Wytłumacz mi, co maseczka z tlenem robi w naszej łazience? - Zapytał czule, spoglądając na mnie, upuściłem głowę. To jest ten moment, w którym muszę mu powiedzieć o chorbę.

- O-ona pomaga mi g-gdy mam d-duszności... -Wyjąkałem. Szatyn położył maseczkę na stole i kucnął przed de mną. Objął dłońmi moją twarz, zmuszając do spojrzenia w jego piękne zielone oczy.

- Widzę, że coś się dzieje. Proszę powiedz mi, co ci jest?- Zapytał. Przez dłuższą chwilę nic nie mogłem powiedzieć, czułem, jak z napływu emocji w moim gardle pojawia się kula utrudniająca mi odpowiedź na jego pytanie.

- B-bo ja... - Przerwał mi dźwięk otwierających się drzwi, szatyn odsunął się od de mnie. Wstałem i zobaczyłem przed drzwiami swoich rodziców.

- Dzień dobry! Przyjechaliśmy was odwiedzić! - Oznajmiła z uśmiechem mama. Shiro zaniósł maseczkę do łazienki,  a w tym czasie ja zająłem się rodzicami.

*****

Przez resztę dnia nie rozmawiałem z Shiro, nawet w pracy nie wymieniliśmy się słowem... Może jest na mnie zły, że nie dokończyłem tego, co chciałem powiedzieć? Wątpię by nadarzyła się kolejna okazja, by z nim o tym porozmawiać...

 Wieczorem zielonooki poszedł wcześnie spać, natomiast ja spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy do wyjazdu z panem Aki'm. Po usłyszeniu dzwonka telefonu odebrałem go.

-Dobry wieczór Nagisa, jestem już pod twoim domem.

-Za chwilę wyjdę. - I się rozłączyłem. Założyłem kurtkę i torbę na prawe ramie, po czym wszedłem do sypialni. Na szczęście kochanek śpi, oby się nie martwił moim zniknięciem... Pocałowałem go w policzek i opuściłem mieszkanie.

*Polkangaroo - Danie składające się z boczka, jajka, chleba, pomidora, papryki, sałaty, soli i pieprzu.  

Hejka!

Jednak udało mi się napisać rozdział ^-^

Brawo ja! xD

Chciałabym wam podziękować, za wasze komentarze, które strasznie mnie motywują do pisania ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro