Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38. Muszę mu powiedzieć...

Pov Shiro:

 Dzisiaj jest ostatni dzień naszego pobytu w tym cudownym miejscu, trochę ciężko mi będzie rozstać się z tym miejscem, w końcu spędziłem tu kilka spaniałych chwil. Z rozmyślania wyrwał mnie Nagisa, stanął przed de mną i podał mi telefon.

-Twoja babcia dzwoni. - Oznajmił i wrócił do kuchni,  ciekawe co się stało, że dopiero teraz dzwoni. Nadusiłem zielony guzik i przyłożyłem telefon do ucha.

- Dzień dobry.

-Dzień dobry Shiro!  Jak ja dawno nie słyszałam twojego głosu! Jak tam u ciebie?

- Dobrze babciu, a u ciebie?

-Też dobrze, tylko pan Edward się przeziębił.

- To nie dobrze, pozdrów go od de mnie i Nagisy.

- Dobrze, dobrze. A mam do ciebie prośbę, skończyły mi się ziemniaki i  nie ma kto iść je kupić, jak przyjedziesz, mógłbyś mi je kupić? Tak z dwa kilo.

-Kupie.

- Kochany chłopiec, jak wrócisz, zrobię ci twoje ulubione placki ziemniaczane.

- Nie musisz tego robić.

-Muszę! Ostatnio jak cię widziałam, to wyglądałeś jak kościotrup! Musisz skarbie przytyć, bo inaczej wiatr mi cię porwie. - Zaśmiałem się.   Zawsze jak do mnie dzwoni, mówi,  że muszę mało zarabiać, bo zawsze jestem chudy, przecież to nie moja wina.

-Ah! Bym zapomniała! Moja sąsiadka, pani Meiko mówiła mi,  że jej wnuczka jest tobą zainteresowana! Jak przyjedziesz, musisz z nią się umówić! Będziecie razem ślicznie wyglądać i wreszcie będę miał tróję prawnucząt. - Rozmarzyła się staruszka. Szkoda, że jej marzenie się nie spełni, w moim sercu jest miejsce tylko dla Shiro...

- Babciu dobrze wiesz, że mam już dziewczynę. - Oczywiście skłamałem...

-Na prawdę? Nigdy mi o niej nie mówiłeś? Jaka jest? Jak wygląda?

-Emm... Jest blondynką, ma niebieskie oczy, ma uroczy uśmiech i spaniały charakter. - Eh... Nie ma to, jak opisywać Nagisę w wersji kobiecej.

- Muszę ją poznać! - Nagle usłyszałem dziwny hałas z kuchni, zdezorientowany pożegnałem się z babcią i ruszyłem  miejsca, z którego dochodził dźwięk.  Na miejscu zobaczyłem skulonego blondyna wymiotujący na garnek leżący koło jego głowy. Przerażony kucnąłem przy nim i pomogłem usiąść, gdy skończył wymiotować, podałem mu ręcznik, by wytarł usta.  Niebieskooki spojrzał na mnie słabo, wyglądał, jakby za chwilę miał zemdleć.

-Dasz radę wstać? Jedziemy do szpitala. - Wyjąkałem.

-N-nie... Nic mi nie jest.

- Co ty do cholery mówisz?!  Jesteś blady jak ściana, wyglądasz, jakbyś miał zaraz zemdleć!

-Uspokój się... Zjadłem coś nieświeżego, nie martw się.- Uśmiechnął się słabo i wstał. Bez słowa poszedł do łazienki i się w niej zamknął, a ja w tym czasie posprzątałem kuchnię. Widzę, że coś się dzieje, tylko czemu nie chce mi powiedzieć? Jakbym wiedział co mu dolega, pomógłbym mu... Może mi nie ufa?

Pov Nagisy:

Usiadłem na zimnej podłodze w łazience, założyłem maseczkę z tlenem i wyciągnąłem telefon, by zadzwonić do swojego lekarza. On musi mi pomóc!

-Halo? Nagisa to ty? - Zdjąłem maseczkę, po czym przyłożyłem telefon do ucha.

-Tak to ja. Musi mi pan pomóc, dzisiaj znowu zwymiotowałem. Już dłużej nie wytrzymie.

- Przykro mi, dobrze wiesz, że jest już za późno. Mogę jedynie dać ci lekarstwa przeciwbólowe i... - Nie dokończył, dobrze wiem, co chce powiedzieć.

- Tym razem zgodzę się na tę drugą ofertę, tylko mam pytanie ile to będzie kosztować?

- Zależy od dawki. Jeśli ci pasuje, możemy jechać tam we wtorek.

- Pasuje, muszę już kończyć. Do widzenia.

-Do widzenia. - Rozłączyłem się i położyłem telefon koło nogi. Po moich policzkach spłynęły łzy, nadal przed oczami mam przerażoną twarz Shiro, to nie tak miało być... Muszę mu o tym powiedzieć, tylko jaka będzie jego reakcja? Na pewno się załamie... Nie chce by był taki jak w trzeciej gimnazjum...

To nie tak, że piszę to, bo mi smutno...

To nie tak, że chce się wyżyć na Shiro i Nagisie...

Po prostu takie życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro