37. Brak odpowiedzi
Pov Shiro:
Dawno nie narzekałem na ból oczu? Teraz się to zmieni, przez całą noc nie mogłem zasnąć, pewnie dlatego, że sofa nie była za miękka. Żeby się nie nudzić, oglądałem maraton filmowy, który skończył się o piątej. Ruszyłem do łazienki i spojrzałem w swoje odbicie, zaczerwienione oczy, a pod nimi szare wory. Wyglądam jak chodzące nieszczęście, opryskałem twarz wodą, aby chociaż trochę oprzytomnieć. Poczułem się trochę lepiej, założyłem okulary i ponownie usiadłem na pomarańczowej sofie, wlepiając wzrok w ekran telewizora. Przez jasne światło wydobywające się z telewizji do moich oczu napłynęły łzy.
-Cholera... - Jęknąłem, zdejmując okulary i wycierając powieki białą chusteczką. Po chwili usłyszałem czyjeś kroki zbliżające się do salonu, odwróciłem się, po czym przymrużyłem oczy, przez co mogłem dostrzec Nagisę wchodzącego do pomieszczenia. Chłopak spojrzał na mnie i podszedł.
- Co ci się stało? - Zapytał niepewnie, odwróciłem się do niego plecami i opuściłem głowę.
-To nic takiego.- Od razu po tych słowach blondyn stanął przed de mną i uniósł mój podbródek.
- Nie wygląda to za ciekawie... Poczekaj chwilkę. - Ruszył do kuchni. Oparłem się i ponownie zacząłem wycierać powieki, przez co poczułem lekkie pieczenie. Muszę zapamiętać, nigdy nie oglądaj nocnych maratonów, bo twoje oczy są na to za słabe. Po paru minutach niebieskooki przyszedł i usiadł koło mnie, na stole położył miseczkę z zieloną cieczą, a koło niej dwa puszyste płatki.
- Połóż się i zamoknij oczy.
- Po co? - Zapytałem. Nie rozumiem, po co to przyniósł.
- Chce ci pomóc. No dalej kładź się. - Bez kolejnych pytań wykonałem polecenie blondyna. Nagle poczułem na swoich powiekach coś mokrego, skrzywiłem się. Dziwne uczucie...
- Co to jest?
- Okład z rumianku, ułagodzi ból podrażnionych oczu.
- Jak długo mam to mieć?
- Piętnaście minut chyba wystarczy...- Przez chwilę trwaliśmy w ciszy. Czemu on mi pomógł? Przecież on mnie nie znosi... Jestem tylko Debilem...
-Nagisa nie musiałeś tego robić.
-Ale chciałem, wynagrodzić ci to, co się stało wczoraj. - Odsłoniłem powieki i spojrzałem na powieki.
-Co?
- Nie zdejmuj tego! - Warknął, przykładając płatek do moich oczu.
- Słuchaj... Wczoraj przesadziłem i to bardzo, nie chciałem powiedzieć na ciebie Debil... Wymskło mi się. - Przez chwilę nic nie mówiłem, mój mózg musiał wszystko przekalkulować. Westchnąłem i zapytałem :
- Tak w ogóle, ty mnie jeszcze kochasz? - Nagle poczułem miękki wargi na swoich ustach, ująłem dłońmi twarz kochanka.
-Teraz chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie, prawda?
-Miło by było, jakbyś to powiedział. - Nagisa zdjął z moich powiek kapiący okład i rzucił go na stół, usiadł na mnie okrakiem, szeroko się uśmiechając.
- Kocham cię Shiro!- Mocno przytuliłem go do siebie, nigdy go nie puszczę! Nigdy!
****
Odpiąłem ostatni guzik z koszuli blondyna, zrzucając ją na podłogę. Wsunąłem w niego ostrożnie pierwszy palec, przez co chłopak cicho jęknął. Gdy już miałem pewność, że wejście kochanka jest rozciągnięte, pozbyłem się swoich spodni wraz z bokserkami, wygodnie usiadłem na sofie. Bacznie obserwowałem, jak blondyn niepewnie chwyta moją męskość i wsuwa ją sobie do wejścia. W jego środku było gorąco, cicho jęknąłem w jego kark. Niebieskooki zaczął wykonywać wolne ruchy biodrami, wydobywając z siebie uroczy jęk, aby poczuł się jeszcze lepiej, chwyciłem jego penisa i ocierałem go w górę i dół.
-Shiro! Shiro! Już nie mogę! - Wrzasnął.
- Wytrzymaj jeszcze chwilkę, zrobimy to razem.
-Mhmm ah! Sh-shiro! - Nagle chłopak doszedł w mojej ręce, a ja zaraz po nim. Zmęczony opadł na mnie, cicho sapiąc.
- Odpocznij, za chwilę pójdziemy pod prysznic.
-D-dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro