Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33. Shiro do kuchni nie wpuszczać

Pov Nagisy:

Jest już południe, od nieudanego śniadania nadal siedzę zamknięty w sypialni, przestałem już płakać. Przez ten czas doszedłem do wniosku, że trochę przesadziłem... To była tylko zabawa, a na dodatek Shiro był pijany. Nagle poczułem straszny smród, coś się pali? Pali się!  Wybiegłem z pomieszczenia i pobiegłem do kuchni. Na miejscu zobaczyłem, jak szatyn stał przy patelni oraz garnku i próbował opanować całą sytuację.

-Cholera Shiro! - Wrzasnąłem i podbiegłem do niego. Zakręciłem gaz, garnek z zjaranym ryżem włożyłem pod strumień gorącej wody, a patelnie zostawiłem, nic już się z nią nie zrobi. Otworzyłem okno, aby smród opuścił pomieszczenie, oparłem się o stół i westchnąłem.

- Jeszcze nigdy nie zobaczyłem, aby ktoś przypalił ryż i zniszczył patelnie za jednym razem.- Nagle poczułem,jak zielonooki przytula mnie do siebie od tyłu, lekko się wzdrygałem.

-Sh-shiro? - Wyszeptałem. Ramiona, które mnie oplatały zacieśniły się. Chłopak oparł głowę o moje ramie i zaczęła szeptać mi do ucha.

- Przepraszam cię...  Wtedy nie wiedziałem,  co robię, za dużo wypiłem. Jakbym był  trzeźwy na pewno bym go nie całował. Jesteś jedyną osobą, którą będę całował do końca życia.- Poczułem, jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec. On musi mówić takie rzeczy?!

- Shiro ja...- Nie dokończyłem, kochanek obrócił mnie przodem do siebie i mocno przytulił.

-Proszę... Wybacz mi. - Jego głos zaczął się trząś,  pogłaskałem go po głowie, aby się uspokoił.

- Uspokój się, wybaczam ci. Przesadziłem... Nie powinienem na ciebie krzyczeć rano. - Szatyn odsunął się. Nagle skupiłem się na zielonych oczach, jeszcze nigdy nie widziałem, jak źrenice kochanka są takie błyszczące i zielone. Objąłem jego twarz i złożyłem szybki pocałunek na wargach chłopaka. Nim wziąłem wdech Shiro ponownie mnie pocałował. Odsunąłem się i zawstydzony zakryłem usta.

-M-może zrobimy coś d-do jedzenia? Jestem głodny.

- Okej. - Powiedział lekko zawiedziony. Zielonooki według mojego polecenia zaczął kroić cebule i kiełbasę, a szukałem w lodówce jajek. Mam nadzieje, że nie skaleczy się nożem.

Masło,szynka, pomidor, czekolada, ser jest, ale oczywiście jajek nie ma!

- Na pewno kupiliśmy jajka? -Zapytałem, odwracając się do szatyna, który był skupiony na krojeniu cebuli. Przyznać muszę, że wyglądał zabawnie.

-Tak na pewno. Sprawdź, czy nie ma ich za masłem. - Zrezygnowany odsunąłem masło i... Zobaczyłem wytaczanke z jajkami! Położyłem pudełko na stole i zacząłem rozbijać je nad szklanką.  Ukradkiem spojrzałem na rozbawionego Shiro.

-Z czego się śmiejesz?

- Cóż... szukałeś jajek, nie masz ich przy sobie? - Co za zboczuch! Nie wierzę! Dobrze, że nie wiem, o czym myśli, jeszcze bym się zaraził jego brudnymi myślami. Zaczerwieniłem się, chwyciłem szklankę i podszedłem do patelni, która od paru minut grzała się na gazie.

- M-musisz być tak zboczony?

-Sorry samo mi to przyszło do głowy. - Roześmiał się, po krótkiej chwili dołączyłem się, w końcu  jego śmiech jest śmieszny.

Usiedliśmy przy stole naprzeciwko siebie, oparłem głowę o dłoń i obserwowałem, jak kochanek dosłownie wchłania posiłek.  Rozbawiony tym widokiem powiedziałem:

-Jesz to, jakbyś przez tydzień jedzenia nie widział.

- Moja wina, że zawsze robisz tak dobre.

-Shiro powtarzasz się. Zawsze to mówisz.

-Wiem, bo to prawda. - Uśmiechnął się, pokręciłem głową i wróciłem do jedzenia posiłku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro