+24.0[nowe] Wszystkiego Najlepszego Nagisa
Rozdział nowy! Nie było go wcześniej gdy książka była opublikowana!!
Pov Shiro
-Słuchajcie musimy się ogarnąć, inaczej nie wyrobimy się na czas. Podsumowując... Rie ty załatwiasz tort i jedzenie, tak? - zapytałem siedząc zgarbiony na sofie. Nie wierze, że nadal wytrzymuje z tą trójką, nawet w gimnazjum nie gadałem z nimi sam na sam, a teraz na studiach siędze z nimi starając się zorganizować urodziny niespodziankę Nagisy.
- Tak. Egh musimy znowu o tym gadać? Przecież już tonustalaliśmy. Oliver obczaił balony, konfetii, a Usui sake i popitke.
- No i ja zapraszam reszte gości.
-Dokładnie.
-Zamiast tak gadać moglibyśmy wziąć się do roboty. -warknął Usui. Cała trójca wyszła z mojego domu, nie mogę uwierzyć. Za kilka dni mój chłopak będzie pełnoletni, to niby nic takiego, ale tyle nowych rzeczy będziemy mogli zrobić! Wkońcu razem zamieszkamy! Dobra Shiro uspokój się, musisz jeszcze kilka rzeczy ogarnąć i dopiero po tym będziesz mógł się cieszyć.
-Okey... -wstałem i wyszedłem z domu, o tej godzinie nie ma w mieszkaniu Nagisy więc mogę poprosić Juna o numer telefon do reszty ich rodziny aby zaprosić na urodziny. Zapukałem do drzwi, nie spodziewałem się, że otworzy mi je mama mojego chłopaka.
-Dzień dobry.
-O Shiro, miło mi cię widzieć. Wejdź proszę. -przesyneła się, robiąc mi miejsce. Śmiało wszedłem do środka.
-Nagisa jeszcze jest w szkole, jak chcesz możesz wejść do jego pokoju.
- Wpadłem właściwie do jego brata. Jak pani wie, ja i reszta szykujemy dla Nagisy urodziny niespodziankę i potrzebuje numeru do reszty jego rodziny by zaprosić ich.
-Ja się tym zajmę.
-Ale ja...
-Cii też chce pomóc. Jesteście tacy kochani organizując to wszystko.
-Coż, a co się robi do przyjaciół. - nadal głupio mi ukrywać przed wszystkimi nasz związek, ale oobydwoje boimi się reakcji reszty. Może niedługo nadejdzie ten moment, aż będziemy mieli tyle odwagi.
- To cała ta impreza będzie u ciebie?
-Tak, w tym czasie babcia będzie u pana Edwarda więc nikomu to nie przeszkadza.
-Super. - Pani Yayoi zaprosiła mnie na zieloną herbatę, opowiedziała mi o tym jaki ma hałs w pracy i inne takie rzeczy. Aby jej już nie przeszkadzać, pożegnałem się i wyszedłem. Teraz skoro jeden problem mam z głowy, czas zająć się następnym, prezentem. Co ja mu mogę dać? Kwiaty? Za bardzo rzucają się w oczy. Ostatnio coś wspominał o jakieś książce kulinarnej, jak ona sie nazywała... "1001 przepisów na 364 dni"? Chyba tak. Dobra to to się kupi i... Misia? Jakby nie patrzeć jest wiecznym dzieckiem więc powinno mu się spodobać. Zaliczyłem wszystkie księgarnie i sklepy, na moje szczęście wszystko kupiłem. W domu zacząłem wszystko pakować, oczywiście poparzyłem się gorącym klejem, no cóż, co się nie robi dla bubusia?
- Shiro odłoń mi już oczy. Przewróce się za chwilę. -prowadze blondyna, do mojego domu zasłaniając mu patrzałki dłońmi.
-Jak wszystko będziesz widział nie będzie zabawy. -weszliśmy do ozdobionego balonami i innymi rzeczami salonu, w którym byli już goście. Schyliłem się i wyszeptałem mu do ucha.
-Wszystkiego najlepszego. - odsłaniam mu oczy. Wszyscy krzykneli "wszystkiego najlepszego Nagisa", chyba tylko ja zdowałem usłyszeć jak zaciągnął się powietrzem.
-Jejku... To dzisiaj jest 1 czerwca?
- No tak, zapomniałeś?
-Myślałem, że jest 28 maja... - Rie, jej bliźniak i Usui podeszli do nas.
- I jak zadowolony?- burknął z uśmiechem fochacz.
- Wy to wszystko zrobiliście... Razem?
-No jasne! Dla naszego kradnala wszystko! - białowłosna parskneła śmiechem. Nawet nie mam pojęcia kiedy blondyn zaczął płakać i nas tulić.
-Dziękuje... Dziękuje. Jesteście najlepsi.- gdy w końcu przestał płakać impreza się zaczeła. Jedliśmy tord, który okazał się być przepyszne, graliśmy w różne gry, tańczyliśmy, piliśmy alkohol.
-Naigsa chodź do ogrodu. Muszę coś ci dać. *odstawił kubeczek z sokiem pomarańczowym i ruszyliśmy na zewnątrz. Usiedliśmy za krzakiem by nikt nas nie widział z okna.
- Co tam masz?
-Prezent... Nie wiem czy będzie ci się podobać. - podajem mu kartonik. Oderwał ozdobny papier i otwarł karton.
-To ta książka... Myślałem, że jej już nigdzie nie ma.
-Z tego co wiem zostały jeszcze dwie sztuki.
-Jesteś wspaniały.
-Wiem.
-Ale czekam jeszcze za innym prezentem. -usiadł mi na kolanach.
-Ciekawe jakim. -przysunął się bliżej przez co mogłem go pocałować. Przytuliłem go, całowaliśmy się delikatnie, czule. To właśnie w tej nocy w moim pokoju mieliśmy swój pierwszy raz. Mieliśmy przy tym wiele śmiechu, bo gdy uklęknąłem przed nim by pomóc mu odpiąc guziki od koszuli, połamałem chyba z dwie deski od łóżka, gdy podczas całowania wierciliśmy się po łóżku Nagisa spad z niego i narzekał an tyłek, a potem jeszcze ktoś prawie by wszedł do pokoju gdy robiliśmy... No miłość. Prawie dostaliśmy zawału! Gdy nasze igraszki dobiegły końca obiołem go i pogłaskałem po głowie.
-Jutro chcesz ramen na kaca?
- nie będe miał kaca.
-Oj Nagiś ty jeszcze nie wiesz jak jutro będziesz cierpiał.
-Ja już cierpie przez tą podłoge i te połamane deski.
- Następnym razem to tobie połamiemy łóżko.
- No nie.
Kocham tego małego głupka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro