23. List miłosny
Pov Nagisy:
Minął tydzień od kond Shiro został moim chłopakiem i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że szatyn się zmienił. Na jego twarzy często pojawia się piękny uśmiech ujawniający jego śnieżne zęby, nawet zmienił styl swojego ubioru! Czarne spodnie i jeansy zastąpiły jasne kolory.
-Ile lekcji nam zostało? - Zapytałem.
- Trzy, matma, angielski i fizyka. - Odpowiedział. Weszliśmy do klasy i ruszyliśmy w stronę naszej ławki, która była w środkowym rzędzie. Nachyliłem się, by wyciągnąć książki, po chwili poczułem dłoń szatyna na ramieniu.
- Ehm... To od ciebie? - uniósł głowę i zobaczyłem białą kopertę, na której było naklejone serce.
- Nie. - Zielonooki otworzył kopertę i wyciągną niebieską kartkę.
- Co tam jest napisane?
- Jeszcze nie zacząłem czytać. - chłopak nabrał powietrza do płuc.
Drogi Shiro!
Nie wiem, jak ci to powiedzieć wiec postanowiłam napisać do ciebie ten list.
Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam, zakochałam się w tobie... Jesteś inny niż reszta chłopaków ...
Jesteś poważny, przystojny dużo by wymieniać. Moglibyśmy się spotkać po szkole? Na placu zabaw?
Pozdrawiam. "
Wiem, kto to napisał! Na pewno Rie to napisała! Wyrwałem list z rąk Shiro i rozdarłem go na parę części.
- Nie możesz się z nią spotkać! Jesteś tylko mój! - naburmuszyłem się. Nagle poczułem, jak kochanek przytula mnie do siebie.
- Tak, jestem twój... - Staliśmy tak przez parę minut do czasu, gdy zadzwonił dzwonek na następną lekcje. Usiedliśmy przy ławce i czekaliśmy na nauczyciela.
***Po lekcjach ***
Większość znajomych z klasy już poszli do domu, schował książki do plecaka i założyłem go na plecy.
- Idziemy do ciebie czy do mnie?
- Ja muszę zostać na dodatkowych z geografii. Dzisiaj nie mogę do ciebie przyjść.
- Rozumiem. To do jutra. - pożegnał się i wyszedłem na dwór. Przechodząc koło placu zabaw, naszła mnie myśl, może on chce się spotkać z Rie? Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Usuiego.
- Coś się stało? - Zapytał czarnowłosy.
- Nic, mam pytanko są dzisiaj dodatkowe z gegry?
- Nie ma, dobrze wiesz, że jakby były to bym musiał zostać.
- No tak nie pomyślałem o tym. Dzięki. - Rozłączył się. Czyli Shiro mnie okłamał... Nagle zobaczyłem, że na teren placu zabaw zbliża się Rie, schował się za drzewem i obserwowałem ją. Po chwili przyszedł szatyn, podszedł do białowłosej, nie słyszałem, o czym mówili. Mijały minuty a oni nadal tam stali nieruchomo, lecz na twarzy dziewczyny pojawiły się łzy, uderzyła Shiro w twarz i wybiegła z terenu zabaw. Podszedłem do zielonookiego.
- Shiro...- chłopak odwrócił się do mnie, przez co mogłem zobaczyć jego czerwony policzek od uderzenia, delikatnie przyłożył dłoń do jego twarzy, co spowodowało ciche syknięcie z jego strony.
- Nie źle oberwałeś. - Zachichotałem.
- Taaa bardzo śmieszne.
- Wybacz. Możesz mi wyjaśnić, czemu mnie okłamałeś?
- Nie mogłem ci powiedzieć prawdy, bo wiedziałem, że będziesz zły. Byłem ciekawy, kim jest ta osoba.
-Rozumiem. Coż Rie wspominała coś, że wpadłeś w jej oko.
-Ou... Mogłeś wcześniej powiedzieć. - Odwróciłem się i chciałem wyjść z terenu placu zabaw, lecz Shiro odwrócił mnie, chwytając za ramię.
-Czekam na nagrodę. - Wyszeptał mi do ucha.
-N-niby za co?
-Hmm... Może za to, że nie dałem się uwieść Rie?- stanąłem na palcach i musnąłem ustami jego wargi.
- To wszystko? - Zapytał, uniósł mój podbródek i wpił się w moje usta. Ten pocałunek jest inny niż reszta, które dotąd były, szatyn wsunął do mojej buzi język i badał moje podniebienie. Zaczęło brakować mi powietrza, chwyciłem jego rękaw od kurtki i pociągnąłem. Chłopak odsunął swoją twarz i z uśmiechem spojrzał na mnie.
-Jesteś cały czerwony! - Odwróciłem się na pięcie.
-C-chodźmy do ciebie. - Zielonooki chwycił moją dłoń i ruszyliśmy do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro