21. Ostre słowa
Pov Shiro:
Od paru dni Nagisa regularnie zaczął chodzić do szkoły, nabrał rumiency i wróciły mu siły. Razem spędzaliśmy każdą lekcję, a na przerwie dołączali się jego przyjaciele, jeśli dobrze pamiętam to Rie i Oliver to rodzeństwo, a Usui jest jedynakiem. Szczerze? Jego najmniej lubię, zawsze do mnie ma jakieś pretensje albo śmieje się z moich okularów przecie to nic śmiesznego! Wstyd mi się do tego przyznać nawet przed sobą, ale od czasu tego pocałunku stresuje się, gdy jestem przy niebieskookim. Codziennie przed snem myślę o tym, jak mam mu wyznać to dziwne uczucie, które dręczy mnie już jakiś czas. Niby znamy się coś z pół roku, ale ciężko mi siebie określić... Po tym wypadku w lesie, wiem, że nie chce go stracić. Czy można yo nazwać nastoletnim zauroczeniem? Przez to wszystko mam mętlik w głowie. Byleby tego nie zauważył.
-Shiiiirooo! - Pisnął blondyn, kując mnie w bok, skrzywiłem się i spojrzałem na niego ze złością.
-Co?
- Mówię do ciebie od dobrych trzech minut, a ty mnie nie słuchasz!
-Wybacz, zamyśliłem się...
- Od paru dni jesteś taki zamulony, coś się stało?
-Nie... To nic takiego. - Lekko uniosłem kąciki ust, żeby ułożyły się w ''niewymuszony'' uśmiech, przyjaciel na początku zdziwił się i również uśmiechnął. Wyszliśmy na korytarz i już po chwili podeszli do las Oliver, Usui i Rie.
-Co teraz mamy? -zapytał Nagisa przechylając głowę.
-Hmm... Chyba geografie. - Odpowiedział białowłosy, kładąc rękę na ramieniu jak zawsze wkurzonemu ''płomykowi''.
-Okularnik ile mamy dzisiaj lekcji?
-Mówiłem już, że nie masz tak na mnie mówić.
- Bo co pójdziesz się wyżalić tatusiowi?
-Usui przestań.- blondyn warknął z marszczonymi brwiami.
-No co? Już nie można żartować? Zresztą twoi starzy się ulotnili? Ani razu ich nie było w szkole. Aaa już wiem, pewnie się nie przyznawają do ciebie.
-Usui do cholery! Przestań!- krzyknął blondyn. Zacisnąłem pięści i wyszedłem na dwór.
-Shiro czekaj! - Usłyszałem głos Nagisy, który już po chwili był przed de mną, głośno dysząc.
- przepraszam za niego. Nie wiem co go ugryzło.
- Słuchaj, może się śmiać z moich okularów, z tego, że lubię czytać książki, a nie jak inni grać w piłkę, ale od mojej rodziny ma się odpierdolić! - wykrzyczałem. Byłem tak wkurzony, że nawet nie wiem, kiedy po mojej twarzy zaczęły spływać łzy.
- P-przepraszam... -Wyszeptałem i usiadłem na ławce, chowając twarz w dłoniach. Nagle poczułem, jak ręka blondyna wylądowała na moim ramieniu, przysuwając mnie w swoją stronę.
- Nie płacz, bo za chwile i ja się rozkleję. - Otarłem powieki i westchnąłem.
- Nagisa czy... możesz iść ze mną na spacer?
-Teraz?
-Nie, po lekcjach. Muszę coś ci powiedzieć...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro