Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18. W szpitalu

Pov Shiro:

Obudziłem się na miękkim łóżku, gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem, że nie jestem w swoim pokoju. Otaczały mnie białe ściany, rząd łóżek oraz jakiś przyrządów, które piszczały. Obróciłem głowę w prawą stronę i zobaczyłem babcie, która trzymała mnie za rękę.

-Babciu...- wyszeptałem, czułem straszną suchość w gardlne. Kobieta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się z radością.

-Spokojnie jestem przy tobie.- poczułem silny ból głowy, był tak silny jak nieprzyjemne uczucie gdy dzwonek rano dzwoni ci wprost do ucha, skrzywiłem się.

-Gdzie jesteśmy? Co się stało?

-W szpitalu skarbie, pewien pan znalazł cię i Nagise w lesie. Obydwaj byliście nieprzytomni...- Nagisa! Gdzie on?! Szybko usiadłem i zacząłem się roglądywać.

-Gdzie jest on jest?

-Nie wiem, podobno w jego płucach było dużo wody, pewnie teraz ją z tamtą wyciągają. Nie martw się, nic mu nie będzie.- pogłaskała mnie po głowie. Zawsze lubiłem, jak jej ciepła dłoń dotyka moje włosy oraz policzki, nie czułem się wtedy samotny... Ponownie się położyłem i zakaszlałem parę razy. Po chwili koło babci pojawił się lekarz, powiedział, że mam zapalenie krtani, napisał na kartce, jakie lekarstwa będę musiał brać przez najbliższe dwa tygodnie i oznajmił, że jutro mogę wrócić do domu. Gdy już miał wyjść, z sali zapytałem:

-Co jest Nagisie?- mężczyzna westchnął i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.

- Informacje na temat stanu jego zdrowia mogę przekazać tylko jego rodzinie...- I wyszedł. Czemu nie powie mi prosto z mostu, co mu jest? Przecież byliśmy wtedy razem, zasługuje na jakiekolwiek informacje! Przez parę godzin babcia siedziała przy mnie do czasu, gdy poprosiłem ją, żeby wróciła do domu, nie chciałem, żeby o mnie się martwiła, a w domu pewnie ma dużo rzeczy do zrobienia.

Leżąc na łóżku, próbowałem sobie przypomnieć, co się wydarzyło, że wylądowaliśmy w szpitalu. Pamiętam jedynie, że zgubiliśmy się w lesie i spaliśmy razem w namiocie, a dalej to mam pustkę. Wstałem z łóżka i wyszedłem na korytarz, aby odnaleźć łazienkę. Nie wiem, jak długo szlajałem się po korytarzu, chodząc w tą i z powrotem. Gdy mijałem szybę, przez którą było widać salę i innych pacjentów zobaczyłem Nagise, koło którego stało pełno maszyn. Dyskretnie wślizgnąłem się do pomieszczenia i usiadłem koło blondyna, delikatnie chwyciłem jego dłoń i wyszeptałem tak, aby nikt inny nie słyszał:

-Nagisa, stary co ci jest...?- Po moim policzku spłynęła jedna samotna łza, która wylądowała na dłoni niebieskookiego. Gdy wyjdziemy ze szpitala, postaram się o niego zadbać.

Hejka!!

Mam do was smutną wiadomość... na czas bliżej nieokreślony nie będzie następnego rozdziału...

Czemu?

Ponieważ nie mam pomysłu jak dalej to ciągnąć. Mam zamiar zrobić parę rozdziałów, jak już wyjdą ze szpitala i resztę jak już będą ''dorośli''. Mam nadzieje, że to zrozumiecie T-T

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro