Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15.Wojna o prawą stronę

Perspektywa Shiro:

Przez parę najbliższych godzin błąkaliśmy się po lesie szukając naszej klasy, lecz na marne, powoli zaczynało się ściemniać.

- Musimy tutaj przenocować.- Powiedziałem, poprawiając swoją grzywkę.

- Okej, umiesz rozstawiać namiot?

- Nie wiem, nigdy tego nie robiłem.- Nagisa odwinął swój namiot i cicho przeklną, gdy zobaczył wielką dziurę.

- Jeśli ci to nie będzie przeszkadzać, możesz spać ze mną. Chyba, że wolisz spać pod gołym niebem.

-Spanie z tobą brzmi cikawie hehe..-  wspólnie rozstawiliśmy namiot, w którym schowaliśmy plecaki. Po paru minutach zebraliśmy parę gałęzi, które podpaliliśmy. Usiadłem koło ogniska i przytuliłem się do kolan.

-Jesteś głodny? -Zapytał Nagisa szukając czegoś w namiocie.

-Trochę.- Nim się obejrzałem, przyjaciel usiadł koło mnie i podał mi kanapkę owiniętą folią, zdjąłem ją i zacząłem jeść.

-Dzięki, sam robiłeś?

-Tak.- Gdy skończyliśmy jeść, umyliśmy dłonie oraz twarz wodą z pobliskiej rzeki, po czym poszliśmy  do namiotu.

- Ja śpię po prawej stronie. - Oznajmiłem, kładąc poduszkę po swojej stronie.

-Nie! Ja chce po prawej! - Chwycił moją poduszkę i rzucił na koniec namiotu. Poszedłem po poduszkę i chwyciłem blondyna za nogę.

- Puść mnie!

- Idź na lewą stronę, wtedy cię puszczę.

-Nie! ty idź na lewo! - Przez to, że ani ja, ani Nagisa nie chciał odpuścić drugiemu, zaczęliśmy bić się poduszkami. Po dość długiej szamotaninie, chwyciłem jego nadgarstki i uniosłem je nad jego głowę, po czym zawisłem nad nim.

-Wygrałem.- Spojrzałam na jego twarz, na czole miał parę kropelek potu a jego oczy błyszczały jak gwiazdy. Zapatrzyłem się w jego patrzałki trochę za długo, bo zaczął się trochę wiercić.

-Shiro?- Usłyszałem głos niebieskookiego, który wyrwał mnie ze zamyślenia, puściłem go i położyłem się na boku po prawej stronie namiotu, przykrywając się kocem po same uszy.

-Dobranoc. -Mruknąłem.

-Dobranoc. - Odpowiedział. Po paru minutach usłyszałem, jak blondyn cicho chrapie, więc położyłem się na plecach. Mam nadzieje, że wszystko dobrze się skończy, nie chciałbym zostać w tym lesie na zawsze i prowadzić życia pustelnika razem z blondynem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro